Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Łatwa wygrana w meczu o nic. Engels i Biliński w formie, Wlazło... stoperem. Wisła Płock - Śląsk Wrocław 0:3
Mecz w Płocku odbył się tylko dlatego, że musiał. Zarówno piłkarze Wisły jak i Śląska Wrocław najchętniej już by sobie odpuścili, bo trudy sezonu dały im się we znaki. Znacznie lepiej w takich okolicznościach poradzili sobie podopieczni Jana Urbana.
Gospodarze byli zdziesiątkowani przez kontuzje i kartki. W efekcie Piotr Wlazło zagrał jako... stoper, w wyjściowym składzie pojawili się Dawid Kieplin (drugi ligowy występ, pierwszy od początku) i Seweryn Truskolaski (debiut), a w samej końcówce premierowy występ w Ekstraklasie na swoje konto zapisał Marcin Mielczarski. W Śląsku szansę dostali Paweł Zieliński i Peter Grajciar, którzy dotychczas wiosną nawet nie powąchali murawy, zaś na kwadrans przed końcem z debiutu cieszył się pomocnik Daniel Łuczak.
W takim meczu "o nic" świetnie odnalazł się Mario Engels. Niemiecki skrzydłowy wreszcie doczekał się goli w polskiej lidze. Pierwszego katastrofalną interwencją - już nie pierwszą w rundzie wiosennej - sprezentował mu Mateusz Kryczka. Nie przesądzamy sprawy, ale chłopak na razie wygląda na następcę tych bramkarzy, z których w ostatnich latach częściej się śmiano niż ich chwalono.
Drugiego gola Engels strzelił już tylko dzięki sobie, lecz i tak przebił go Kamil Biliński, który cudownie przymierzył w 64. minucie. Wychowanek WKS-u w ostatnich pięciu kolejkach zdobył sześć bramek i w dużej mierze to dzięki eksplozji jego formy wrocławianie w piątek grali już tylko dla własnej satysfakcji.
Śląsk mógł nawet wygrać wyżej. Przed przerwą Kryczka wygrał pojedynek z Grajciarem, dobitka Roberta Picha trafiła w Patryka Stępińskiego, a po chwili nadbiegający Zieliński wypuścił pocisk, który odbił się od poprzeczki. Wisła najgroźniejsza była po akcji Arkadiusza Recy i "nawinięciu" Piotra Celebana przez Mateusza Piątkowskiego. Byłemu napastnikowi Jagiellonii zabrakło jednak precyzji.
Beniaminek po zapewnieniu sobie utrzymania w Gdyni, wyraźnie odpuścił finisz, doznając trzech z rzędu porażek. Śląsk końcówkę miał dokładnie przeciwną: pięć meczów, cztery zwycięstwa, w golach 15:3.
Wisła Płock - Śląsk Wrocław 0:3 (0:1)
0:1 - Engels 9'
0:2 - Engels 58' asysta Lewandowski
0:3 - Biliński 64' asysta Morioka
Jak padły bramki:
0:1 - Kryczka po łatwym zagraniu Bilińskiego wypuścił piłkę z rąk, z czego skorzystał Engels.
0:2 - Lewandowski podał do Engelsa, który ładnie się obrócił i precyzyjnie uderzył przy słupku.
0:3 - Biliński przed polem karnym dostał piłkę od Morioki i kapitalnie strzelił.
Wisła: Kryczka (1,5) - Kieplin (2) (90' Mielczarski - bez oceny), Wlazło (1,5), Sielewski (2), Stępiński (2) - Merebaszwili (2), Truskolaski (2), Furman (2,5) (69' Popiela - 2), Ilijew (1,5) (74' Drozdowicz - bez oceny), Reca (1,5) - Piątkowski (1,5).
Śląsk: Budzyński (2,5) - Zieliński (3), Celeban (2,5), Pawelec (2,5), Lewandowski (3,5) - Engels (4,5) (74' Łuczak - bez oceny), Madej (2,5), Grajciar (2,5) (68' Łyszczarz - 2), Morioka (3), Pich (3) - Biliński (4,5) (78' Zwoliński).
Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).
NOTA od www.2x45.info: 4.
Żółte kartki: Truskolaski, Popiela, Merebaszwili - Morioka.
Widzów: 4068.
Piłkarz meczu: Mario Engels.