Autor zdjęcia: foto.recenzja.pl
Jak co pięć lat – kompromitacja polskich drużyn w Europie. Na tle całości jesteśmy niechlubnym wyjątkiem
To nie jest tak, że takie sytuacje się zdarzają i nie tylko polskie kluby się skompromitowały. Niestety – w tegorocznej edycji rozgrywek europejskich to Polska jest „rodzynkiem”, który budzi śmiech.
Polskie kluby skompromitowały się w tegorocznych rozgrywkach w Europie. Ostatnia odpadła Legia Warszawa, która najpierw w eliminacjach Ligii Mistrzów nie sprostała drużynie z Kazachstanu, a wczoraj okazała się gorsza od zespołu z Mołdawii.
Krajowy ranking UEFA, który ma wpływ na rozstawienie drużyn w europejskich pucharach, jest liczony w okresach pięcioletnich. Polscy kibice cieszyli się, że już w przyszłym roku odpadnie nieszczęśliwy dla nas sezon 2012/13. Wtedy nie udało się wprowadzić żadnego zespołu do fazy grupowej Ligii Europy (o Lidze Mistrzów nawet nie wspominam, bo to oczywiste). Przypomnijmy – Śląsk Wrocław odpadł w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Helsingborgiem, by potem w walce o fazę grupową w Lidze Europy ulec Hannoverowi. Legia Warszawa wyłożyła się w tym samym czasie z Rosenborgiem, a fazę wcześniej odpadły drużyny Lecha Poznań i Ruchu Chorzów. 30 sierpnia 2012 roku było po wszystkim. Polskie drużyny zdobyły łącznie 2,500 punktu w rankingu krajowym UEFA.
Radość kibiców z odchodzącego feralnego sezonu potęgował fakt, że Legia rok temu zagrała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a w pierwszych spotkaniach tegorocznych europejskich pucharów wszystkie drużyny wygrywały pewnie i wysoko. Dodatkowo dochodziła kwestia psychologiczna związana z dobrymi wynikami reprezentacji Polski oraz rekordowym miejscem w rankingu FIFA, choć na ligę i polskie kluby nie ma to żadnego wpływu. Kibic kieruje się jednak emocjami, więc miał prawo być optymistą. Życie brutalnie zweryfikowało nadzieję – 24 sierpnia polskie kluby zakończyły udział w europejskich pucharach z dorobkiem 2,875 punktów. Przez najbliższe pięć lat ten sezon będzie miał wpływ na ranking krajowy UEFA i z utęsknieniem będziemy wyczekiwać, aż przestanie być brany pod uwagę. Choć wtedy pewnie znowu zdarzy się sezon-wtopa. Udało się zdobyć więcej punktów do rankingu, ale pięć lat temu w ostatniej fazie polskie kluby odpadały z drużynami z Niemiec i Norwegii. W tym roku jedynie Legia doszła do ostatniej fazy i przegrała z zespołem z Mołdawii (a prawo do walki o Ligę Mistrzów z ekipą z Kazachstanu).
Polscy kibice oglądają najlepsze ligi w Europie oraz Ekstraklasę. Łatwo wtedy dać się omamić, że jest coraz lepiej z piłką w naszym kraju. I nagle następuje brutalne zderzenie z rzeczywistością. W tegorocznych fazach grupowych Ligi Mistrzów i Ligi Europy udział weźmie 80 drużyn z 32 państw zrzeszonych w UEFA. Już to pokazuje, na jak odległym miejscu jesteśmy w Europie. Dużo gorzej, gdy spojrzymy na 23 państwa, które nie mają żadnego przedstawiciela w tegorocznych fazach grupowych obu europejskich pucharów. Najwyżej z nich wszystkich sklasyfikowana w krajowym rankingu UEFA jest… Polska (19. miejsce). Drugą pozycję dzierży Liechtenstein (30. miejsce w rankingu krajowym UEFA). To nie jest tak, że takie sytuacje się zdarzają i nie tylko polskie kluby się skompromitowały. Niestety – w tegorocznej edycji rozgrywek europejskich to Polska jest „rodzynkiem”, który budzi śmiech. Smutną ciekawostką jest także fakt, że suma ludności wszystkich 22 państw, które nie mają swojego przedstawicielstwa w fazie grupowej, jest jedynie o około 13 mln większa niż Polski. Dalej w pucharach grają drużyny z Azerbejdżanu, Kazachstanu, Mołdawii i Albanii. Nasi południowi sąsiedzi mają trzy zespoły w Lidze Europy. Ukraińcy targani wojną jeden w Lidze Mistrzów i dwa w Lidze Europy.
Rok w rok spoglądamy na ranking UEFA i liczymy, co się musi stać, aby dostać więcej miejsc w eliminacjach europejskich pucharów lub zaczynać grać w późniejszych fazach. Analizujemy, jak wiele brakuje nam do rozstawienia poszczególnych klubów w ostatnich fazach eliminacji. Może czas zacząć spoglądać jednak w dół? Albo płacić piłkarzom na poziomie, który reprezentują, czyli w drugiej połowie ligowej Europy? Najlepiej byłoby po prostu zacząć się zastanawiać, co zrobić, by poziom polskiej piłki się podniósł, ale o tym piszemy i rozmawiamy ciągle, a efektów brak. Trudno czasem nie odnieść wrażenia, że na sukcesach w Europie zależy przede wszystkim kibicom, a nie możnym polskiej piłki. Oni mają swoją Ekstraklasę, a granie w Europie jest przykrym obowiązkiem.