Autor zdjęcia: Własne
W przerwie: "Calvin Michael - Ludzie znikąd. Nieprzenikniony świat skautów piłkarskich". To raport z wojny
Dożyliśmy czasów, gdy piłka nie tylko jest obecna praktycznie 24 na dobę w telewizji i internecie, ale możemy też czytać świetne pozycje o jej historii. Można pomiędzy meczami, można w drodze do pracy, można tam, gdzie królowie chadzają piechotą. Możliwości jest multum. W każdy weekend będziecie mieli okazję przeczytać nasze polecenia. Pewnie częściej będziemy chwalić niż ganić, bo na słabe książki szkoda nam czasu, więc potraktujcie to jako przewodnik po wartościowej lekturze na czas przerwy. Teraz na tapet wzięliśmy pozycję o skautach piłkarskich.
Calvin Michael - Ludzie znikąd. Nieprzenikniony świat skautów piłkarskich (Sine Qua Non)
Nic tak naprawdę nie znaczący mecz gdzieś na angielskim wygwizdowie. Garstka widzów, beznadziejna pogoda. Nic w zasadzie nie uzasadnia tego, żeby tam ktoś był, żeby ktoś to oglądał. Ale oglądać to ktoś musi. Na przykład wtapiający się w tło skaut. W końcu kolejnych Sterlingów, Kane’ów ktoś najpierw zauważyć, opisać. Przynajmniej na razie.
Opowieść brytyjskiego dziennikarza o świecie skautów powstała kilka lat temu. To warto podkreślić, chociażby dlatego, że Sterling jest w książce jeszcze piłkarzem Liverpoolu. Ale warto to też dlatego poruszyć, iż być może mamy do czynienia z ostatnim tchnieniem tych romantyków. Być może ostatniej (oczywiście poza kibicami, ale mam na myśli ludzi odnoszących też - choć często śladowe) grupy futbolowych romantyków.
Na razie to wciąż jeszcze oni decydują, kto prezentuje się na tyle obiecująco, by poświęcić mu uwagę. To oni prześcigają się w metodach, jak ubiec skauta innego klubu. Ale kto wie, czy wraz z rozwojem techniki rola skauta nie odejdzie do lamusa. A przynajmniej nie ulegnie dużej degradacji.
Z publikacji Michaela dowiadujemy się jednak, że byłoby to z ogromną szkodą dla samej piłki. Nic bowiem nie jest w stanie zastąpić oka i wyczucia ludzi, którzy często poświęcają życie prywatne, bo po prostu… kochają piłkę i czują w tym, co robią misję. Nie brakuje tutaj anegdot, nie brakuje smaczków, ale trzeba też przyznać, że nie jest to publikacja dla niedzielnych fanów futbolu. Dla nich “Ludzie znikąd. Nieprzenikniony świat skautów piłkarskich” to już pozycja za insajderska, za mocno osadzona w świecie, który nie jest specjalnie interesujący, jeśli odbiorcy nie interesuje cała otoczka futbola, złożoność jego elementów, powiązań.
W dodatku jeśli na początku lektury nie poczujecie chemii z językiem dziennikarza, nie uda wam się w pełni odnaleźć w świecie, do którego zaprasza - lekko nie będzie. Dla tych natychmiast, którzy to poczują, przyjdzie nagroda. Nagroda w postaci wspaniałej wycieczki za kulisy fascynującego świata ludzi z misją. Ludzi, którzy potrafią często za jakieś grosze obejrzeć mecz kilkaset kilometrów od domu tylko po to, by przez całe 90 minut przyglądać się jednemu piłkarzowi.
No i w pewnym stopniu jest to… raport z wojny. Tak tak. Ten świat to ciągła walka o to, kto kogoś wypatrzy szybciej, kto wcześniej wyłapie braki danego zawodnika, a kto jego potencjał. Nikt wcześniej nie opisał tego tak drobiazgowo jak Michael. I za to wielkie brawa.