Autor zdjęcia: własne
Skorża: Niedawno miałem propozycje z Polski. Śląsk uwikłany w aferę bukmacherską?! W grudniu spotkanie selekcjonerów
Środowa prasa traktuje nie tylko o meczu reprezentacji Polski z Portugalią, ale powoli zaczyna wchodzić w tematy ligowe. Mamy m.in. wywiad z Maciejem Skorżą. Ogółem wybraliśmy 27 artykułów z siedmiu źródeł.
"PRZEGLĄD SPORTOWY"
"Skorża: Niedawno miałem propozycje z Polski"
"Czy po pracy w Pogoni Szczecin otrzymał pan oferty z kraju?
Maciej Skorża: I to nawet niedawno. Pojawiły się propozycje nie tylko z Polski, ale po podpisaniu kontraktu z federacją Emiratów nie wyobrażam sobie, bym podjął inną pracę przed eliminacjami olimpijskimi.
Bardzo wcześnie zaczął pan pracować jako samodzielny trener. Po doświadczeniach w roli asystenta selekcjonera kadry Pawła Janasa prowadził pan trzy najlepsze i najważniejsze polskie kluby: Wisłę Kraków, Legię i Lecha oraz Groclin i Pogoń. Widzi pan siebie jeszcze w pracy w Polsce?
Maciej Skorża: Mam niespełna 47 lat, na koncie trzy mistrzostwa i tyle samo awansów do grupy Ligi Europy. Pojawiają się myśli i marzenia, żeby powalczyć o czwarty tytuł, ale trener musi być elastyczny i gotowy na wszystko, chyba że ma na nazwisko Guardiola albo Mourinho. Inni czekają na możliwości, które się otworzą. Jestem zadowolony z tego, gdzie pracuję, jak się rozwijam i co robię. Zmieniłem postrzeganie wielu rzeczy, pomógł mi wyjazd, zmiana środowiska i kontakt z innymi ludźmi. W pierwszym sezonie po powrocie z Arabii Saudyjskiej zdobyłem mistrzostwo Polski – kto wie, może historia się powtórzy?
Jak wygląda pana kontakt z krajem – czy ktoś pamięta, że trener Skorża istnieje i pracuje?
Maciej Skorża: W sierpniu byłem na dwudniowej konferencji trenerów w Łodzi, wymieniliśmy się doświadczeniami. Natomiast telefon nie jest rozgrzany do czerwoności. Może niektórzy myślą, że z powodu roamingu muszą płacić za połączenie? A przecież to ja ponoszę koszty. W czerwcu na lotnisku w Krakowie skradziono mi telefon. Wsiadłem do samolotu i już nie mogłem się cofnąć, a polską kartę dostałem dopiero po dwóch miesiącach. Przez ten czas nie miałem polskiego numeru i nawet jeśli ktoś próbował się dodzwonić, to nie mógł.
Pomyśleli, że Skorża się odciął.
Maciej Skorża: Niektórzy mogli tak to odebrać, a zdecydował przypadek."
Więcej TUTAJ
***
"Z U-21 do pierwszej reprezentacji? W grudniu spotkanie selekcjonerów"
"Do tej pory działała zasada: dopóki młodzieżówka walczy w eliminacjach Brzęczek omija nazwiska kadrowiczów z których korzysta Michniewicz. PZPN-owi zależało na sportowym sukcesie młodych orłów. Misja została wykonana. Reprezentacja po barażach z Portugalią (0:1, 3:1) wywalczyła awans, choć była skazywana na pożarcie po pierwszym spotkaniu w Zabrzu. Co teraz? Apetyt rośnie w miarę jedzenia i na horyzoncie pojawia się turniej finałowy, który odbędzie się we Włoszech i San Marino w dniach 16-30 czerwca. Czy dotychczasowe embargo założone na młodzieżowców będzie obowiązywało także w przyszłym roku?
– Spotkamy się z selekcjonerami w grudniu i przedyskutujemy sprawę. W grę wchodzą różne rozwiązania. Jeśli trener Brzęczek widzi jakiegoś zawodnika z kadry U-21 u siebie, może zabierze go na mecze marcowe, a w czerwcu odpuścimy ich na turniej finałowy? Na tę chwilę nie ma decyzji. Jednocześnie ostudziłbym trochę głowy. W młodzieżówce nie widzę wielkiej grupy zawodników gotowych na grę, a zwłaszcza realne wzmocnienie pierwszej reprezentacji – mówi nam prezes PZPN Zbigniew Boniek."
Więcej TUTAJ
***
"Bereszyński: Dobre drużyny poznaje się po tym, jak wychodzą z kryzysu"
"Ma pan wrażenie, że przełamaliście pecha, który towarzyszył tej drużynie?
Bartosz Bereszyński: Tak. We Włoszech powinniśmy strzelić kolejne gole, w rewanżu z nimi w Chorzowie straciliśmy gola w doliczonym czasie. Mieliśmy pecha z Czechami... Wiele rozmawialiśmy na ten temat, dobre drużyny poznaje się po tym, jak wychodzą z kryzysu. Liczę, że ten remis wyzwoli z nas pozytywną energię, której nie brakuje. Nie zasługiwaliśmy na porażkę z Portugalią.
Wygrywać zaczniecie w eliminacjach?
Wiele można mówić, chcemy zwyciężać, ale poczekajmy na losowanie. W tym momencie jesteśmy w dobrej sytuacji. Ważne, by do marca wszyscy, którzy mają kłopoty z regularnym graniem w klubach, wszystko sobie poukładali."
Więcej TUTAJ
***
"Pewniejszy środek obrony, Milik zdał egzamin. Pięć wniosków po meczu z Portugalią"
"1. Pewniejszy środek obrony
Pięć miesięcy minęło od ostatniego występu Thiago Cionka w reprezentacji. Kontuzja Kamila Glika spowodowała jednak, że obrońca SPAL nie tylko dostał powołanie, ale i wyszedł na boisko w podstawowym składzie. Jerzy Brzęczek widział w spotkaniu z Czechami (0:1), że para Kamiński – Bednarek nie daje zabezpieczenia. Brakowało im agresywności, zdecydowania, gry ciałem. To miał dać naszej defensywie właśnie Cionek, te cechy okazały się ważniejsze niż problemy z wyprowadzaniem piłki, o których wcześniej mówił selekcjoner. I faktycznie: od początku spotkania Brazylijczyk z polskim paszportem grał agresywnie, tyle że momentami aż za bardzo. Szybko dostał żółtą kartkę, co groziło tym, że biało-czerwoni nie dokończą tego spotkania w komplecie. Najważniejsze jednak, że przed naszą bramką nie było tej nerwowości i braku zdecydowania, co w czwartek."
Więcej TUTAJ
***
"Ofensywni: Euro 2016 trzeba potraktować jako wybryk"
"WOŁOSIK: Wczoraj na Twitterze zadałeś kilka pytań. O naszą piłkę, szkolenie. „Chciałoby się, żeby wyniki kadry stały się początkiem dyskusji o stanie polskiej piłki. Dlaczego kształcimy takich piłkarzy? Kiedy trenerzy niszczą ich kreatywność? Dlaczego kontuzja Glika rujnuje całą obronę? Widzimy skutki, pomijamy przyczyny. Mundial niczego nie nauczył”.
OLKOWICZ: No tak, bo mam już dość tego narzekania, marudzenia i nie wyciągania wniosków. Mistrzostwa świata w Rosji pokazały właściwe miejsce naszej kadry, zobaczyliśmy, jak daleko inni uciekli. Trudno ich już dostrzec na horyzoncie. I najgorsze, że nic z tym nie robimy, nie gonimy, tylko liczymy na cud. Ktoś zapyta: „Zaraz, zaraz, a ćwierćfinał EURO 2016?”. Francuski turniej trzeba potraktować jako wybryk, pewne wynaturzenie w ogólnym stanie polskiej piłki, gdy we właściwym czasie i miejscu grupa zawodników akurat grających w klubach, będących w formie, trafiła na trenera, który wiedział, jak to wykorzystać. Prawdziwy obraz naszej piłki jest jednak inny: to pierwsza reprezentacja z tej jesieni i przegranego mundialu, to polskie kluby przegrywające z przedstawicielami Luksemburga, Mołdawii czy Kazachstanu. To wreszcie następcy Roberta Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego, którzy w ubiegłorocznych młodzieżowych mistrzostwach Europy odstawali od rówieśników na każdym poziomie i nie chodzi wcale o wyniki."
Więcej TUTAJ
***
"Bugajski: Brzęczek przywiązany do szyldu"
"Brzęczek szybko z kadrą wylądował na ostrym wirażu, ale uniknął katastrofy. Kiedyś był kapitanem drużyny olimpijskiej, która chciała „zmieniać szyld i jechać dalej”. Jak na ironię również we wtorek nowa polska młodzieżówka pokonała Portugalię, zachowując szansę na start w igrzyskach. Może niektórzy z młodych już marzą o zmianie szyldu w przyszłości. Na pewno się przydadzą, tylko że akurat Brzęczek nie ma zamiaru się z szyldem rozstawać."
Więcej TUTAJ
***
"Sędzia meczu Polska - Japonia podejrzewany o ustawienie spotkania Afrykańskiej Ligi Mistrzów"
"W drugiej połowie Sikazwe podjął jednak kilka niezrozumiałych decyzji. Nie uznał gola Bobo Ungendy, ponieważ wcześniej dopatrzył się faulu na bramkarzu z Tunezji. Powtórki telewizyjne pokazały, że nie mogło być mowy o przewinieniu, bo żaden z piłkarzy nawet nie dotknął Ramiego Jridiego. Bramkarz też miał chyba tego świadomość, ponieważ nie protestował, a po prostu był załamany swoim błędem, który niemal doprowadził do straty gola.
Gdyby Sikazwe uznał tego gola, byłby remis 3:3, a gospodarze mieliby około dziesięciu minut na strzelenie dwóch goli. Zamiast tego jednak po chwili Tunezyjczycy objęli prowadzenie, gdy Zambijczyk nie zauważył, że asystujący przy golu Anice’a Badriego Haythem Jouini w walce o górną piłkę uderzył łokciem w twarz jednego z rywali."
Więcej TUTAJ
***
"Letniowskiemu ofert nie brakuje. Jest jednym z objawień w I lidze"
"Młody pomocnik jeszcze wiosną grał w III lidze. Dla Bałtyku Gdynia strzelił 10 goli i miał tyle samo asyst. Po przejściu do grającej na zapleczu ekstraklasy Bytovii jego statystyki były tylko nieznacznie gorsze – na półmetku rozgrywek zdobył 7 bramek i dwa razy zaliczył ostatnie podanie. Największymi atutami Letniowskiego są potężne uderzenie z dystansu (w taki sposób strzelił większość goli) oraz łatwość mijania rywali. Nic dziwnego, że spora grupa klubów ekstraklasy zwróciła uwagę na wychowanka Lechii. Niedawno piłkarza obserwować miał trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot, chrapkę na pozyskanie Letniowskiego ma również Miedź, a ponoć interesują się nim także Pogoń, Arka, Górnik, Cracovia, Zagłębie Lubin i Wisła Płock."
Więcej TUTAJ
***
"Bielica zmieni Loskę w bramce Górnika?"
"Losce urósł w zespole groźny konkurent – Daniel Bielica. Dziewiętnastolatek pochodzi z Zaborza, dzielnicy Zabrza, a od kilku lat przygotowywany jest w klubie do gry w pierwszym zespole. Przy Roosevelta ma wyższe notowania od Pawłowskiego. – Wojtek trenuje z rezerwami, postawiliśmy w pierwszym zespole na Loskę i Bielicę – tłumaczy Brosz.
– Też bym tak postąpił, bo lepiej, jak klub stawia na rozwój zdolnego nastolatka – podkreśla Bochynek.
– A mnie to dziwi. Wolałbym zostawić w kadrze Pawłowskiego, który ma spore umiejętności. Wojtek powinien jak najszybciej znaleźć nowy klub, bo w Górniku nie gra – dodaje Marek Kostrzewa, były trener rezerw zabrzańskiego klubu. Ale Bielicę chwali. – Zdarzało się, że bronił u nas w drugim zespole. Ma chłopak talent."
Więcej TUTAJ
***
"Vassiljevowi zostały już tylko treningi"
"– W okręgówce w tym roku mecze o punkty nie są już rozgrywane, pozostały mi treningi. Podobno mamy ćwiczyć do połowy grudnia – mówi „PS” piłkarz, który nosi pseudonim Cesarz. Jego umowa z Piastem jest ważna aż do czerwca 2020 roku. – Możliwe, że kolejne miesiące spędzę w Gliwicach. Nie mam na razie konkretnych ofert z innych klubów – dodaje 34-letni pomocnik."
Więcej TUTAJ
***
"Trzy miesiące postu. Tuszyński ostatniego gola strzelił jeszcze w trakcie wakacji"
"Problemy KGHM Zagłębia Lubin zbiegają się ze strzeleckimi kłopotami Patryka Tuszyńskiego, który po raz ostatni ze zdobycia bramki cieszył się 26 sierpnia (w wygranym 2:1 meczu z Lechem). Wtedy Miedziowi grali w kratkę, ale byli w czołówce tabeli z zaledwie dwupunktową stratą do lidera. Teraz oddala się od nich miejsce w górnej ósemce, a przybliża strefa spadkowa. Zmieniają się trenerzy, ustawienia taktyczne, wykonawcy, lecz dobrych efektów wciąż nie ma. Przestał strzelać Tuszyński, a za chwilę przestało wygrywać Zagłębie. Ta jałowa seria drużyny trwa już blisko dwa miesiące.
W ostatniej ligowej kolejce Tuszyński po raz pierwszy w tym sezonie w ogóle nie wszedł na boisko, nie było go zresztą nawet na ławce rezerwowych, choć pojechał na mecz z Wisłą Kraków (2:3). Niby chodziło o drobny uraz, jednak prawda jest taka, że skoro nie zdobywa bramek, to dla trenera Bena van Daela nie musi już być napastnikiem pierwszego wyboru. Istnieje cień szansy, że w czasie dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach Tuszyński może poprawić swoje notowania, bo przed niedzielnym meczem z Legią w lubińskiej drużynie został ogłoszony stan powszechnej mobilizacji. A Legia to dla Tuszyńskiego piękne wspomnienie – na otwarcie sezonu strzelił przy Łazienkowskiej (3:1) dwa gole..."
Więcej TUTAJ
***
"W Kielcach przerwa była na ostry szlif"
"Dwa tygodnie odpoczynku od ligowej piłki na spotkania reprezentacji wcale nie są dla ligowców równoznaczne z lenistwem. Wręcz przeciwnie – dla wielu szkoleniowców to czas na szlifowanie formy, dokręcenie śruby i poprawienie tego, co funkcjonowało źle.
Gino Lettieri od początku nie pozostawiał złudzeń co do tego, w jaki sposób będzie wykorzystywał pauzę. Schemat jest zawsze podobny – dwa, trzy dni wolnego i powrót do zajęć, które bardziej przypominają obóz przygotowawczy do sezonu niż treningi w trakcie rozgrywek. – Lekko nie jest, fakt. Sporo biegamy i ćwiczymy w siłowni. Najbardziej efekty zmęczenia zawsze widać w sparingach, które zazwyczaj wysoko przegrywamy. Ale ważne, że później w lidze wszystko wygląda lepiej – mówi Łukasz Kosakiewicz."
Więcej TUTAJ
"SPORT"
"Kupcewicz: Pomógł brak Lewandowskiego"
"Michał ZICHLARZ: Jak oceni pan występ biało-czerwonych w meczu z Portugalią?
Janusz KUPCEWICZ: – Co by nie powiedzieć, to po ostatnich występach naszej reprezentacji jest to niespodzianka. Osobiście nie obstawiam meczów w zakładach bukmacherskich, ale gdybym to robił, to przed meczem postawiłbym „1”. Ta nasza gra w spotkaniu z Portugalczykami wyglądała naprawdę przyzwoicie. Jasne, rywal o nic już nie grał i nie wszyscy podstawowi zawodnicy pojawili się na boisku, ale nie ma to wielkiego znaczenia. Remis, po dobrej grze z silną Portugalią, trzeba uznać za korzystne rozstrzygnięcie.
Kto na plus, kto na minus?
Janusz KUPCEWICZ: – Wyróżniłbym cały zespół. Jak mówię, po ostatnich kiepskich występach, nie było jakiś pozytywnych przesłanek, ale drużyna pokazała, że potrafi zagrać. Może to co powiem teraz będzie dla wielu kontrowersyjne, ale myślę, że pomogło w tym to, że nie było Lewandowskiego."
Więcej TUTAJ
***
"Grygierczyk: By poczuli oddech konkurencji"
"Będę taki trochę nie na czasie. Otóż twierdzę, że trzeba dużej dozy niechęci lub złośliwości, by przynajmniej nie próbować dostrzec, że ta nasza poniewierana w minionych miesiącach reprezentacja ma w trakcie swoich występów przebłyski gry, które budzą nadzieję, że jednak „coś z tego będzie” i że – wbrew powszechnej opinii – Jerzy Brzęczek ma w zanadrzu na nią pomysł. Fakt, realizowany z największym trudem, w bólach, w powszechnym poczuciu irytacji, a jednocześnie z narastającą z każdym meczem presją, no bo przecież naród domaga się zwycięstw tu i teraz, a tych jak nie było, tak nie ma. Oczywiście pod tą presją w największym stopniu znajduje się właśnie selekcjoner."
Więcej TUTAJ
***
"Zagłębie musi rozpocząć misję ratunkową"
"Kto przysłuchiwał się przedsezonowej konferencji prasowej przy Kresowej, ten nie mógł zapomnieć słów, jakie wypowiedział wówczas prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński. – Gramy o tytuł mistrza Polski – mówił wówczas gospodarz miasta. – Jeśli postawimy przed sobą tak poważne wyzwanie, łatwiej nam będzie realizować cele pośrednie, czyli zachowanie miejsca w ekstraklasie albo walkę o europejskie puchary. Bo dlaczego nie mielibyśmy pójść śladem Górnika Zabrze z poprzedniego sezonu?
Po czterech miesiącach te słowa nadal wydają się zrozumiałe i jak najbardziej zasadne. Tyle tylko, że realia stały się bardziej szorstkie. A cele pośrednie trudno już definiować w liczbie mnogiej. Został bowiem jeden – uniknięcie degradacji."
Więcej TUTAJ
***
"Wolsztyński nie jest zadowolony"
"W poprzednim sezonie 23-letni piłkarz był jednym z najbardziej wartościowych zawodników Górnika. W rewelacyjnie spisującym się wtedy zespole z Zabrza zdobył cztery bramki i zanotował siedem asyst, będąc pod tym względem jednym z najlepszych zawodników w lidze. Z przodu wspierał jak mógł Igora Angulo. Bez wsparcia silnego jak tur napastnika, który brał na siebie grę i „wiązał” obrońców rywala, z pewnością nie byłoby 23 goli Hiszpana.
Bilans „Wolsztyna” mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie koszmarna kontuzja, jakiej doznał 31 marca w meczu przeciwko Sandecji, kiedy zerwał więzadła. Wolsztyński z boisk zniknął na ponad pół roku. Wrócił dopiero na początku października, żeby w swoim pierwszym meczu w trzecioligowych rezerwach trafić do siatki rywala w spotkaniu z Ruchem Radzionków. W ekstraklasie pierwszy mecz po kontuzji zagrał 22 października z Cracovią, zastępując na boisku w drugiej połowie Daniela Smugę."
Więcej TUTAJ
***
"Monterde pomylił role, czyli tyskie balety"
"Doświadczony, 29-letni Monterde, który na swoim koncie ma przecież występy w takich klubach jak Levante czy rezerwy Valencii, a w Polsce występuje od kilku lat, tańczy na meblach, a na każdej następnej fotce jest coraz bardziej obnażony. Takiej zabawy i takiego tańca nie powstydziłaby się zawodowa tancerka na rurze w nocnym klubie.
Tutaj jednak wszystko odbywa się z udziałem zawodowego piłkarza miejskiego klubu, który raczej powinien służyć za przykład i brylować na boisku, a nie poza nim. Tym bardziej, że na meczach GKS-u na trybunach jest zawsze wiele młodzieży."
Więcej TUTAJ
***
"Klęska Jastrzębia do zapomnienia"
"Wysoka porażka 1:5 z Rakowem Częstochowa podzieliła sympatyków GKS Jastrzębie. Jedni byli zdruzgotani klęską i nie pozostawili na zawodnikach i trenerze Jarosławie Skrobaczu suchej nitki. Inni docenili otwarty, ofensywny futbol zaprezentowany przez beniaminka I ligi i walkę do końca, mimo niekorzystnego wyniku.
W futbolu gdybanie nie ma najmniejszego sensu, bo liczy się tylko wynik. Faktem jednak jest, że pierwsi okazję do zdobycia mieli gospodarze (już w 1 minucie!), gdy Patryk Skórecki wywalczył piłkę, podał do Farida Alego, ale strzał Ukraińca nie znalazł drogi do siatki. Gdy jastrzębianie przegrywali już 0:1, najpierw piłkę z bramki po strzale Piotra Pacholskiego wybił głową Tomasz Petraszek (12 min). Potem Kamil Adamek z 3 metrów – po podaniu Alego – przeniósł futbolówkę nad poprzeczką."
Więcej TUTAJ
***
"Rozwój schodzi na ziemię"
"To będzie gwałtowna zmiana dekoracji. W sobotę Rozwój zremisował (1:1) przed 17-tysięczną publicznością z łódzkim Widzewem, a wieczór ten wszystkim związanym z małym klubem dostarczył wielkich wrażeń. Już dziś (13.00) drużyna z ul. Zgody gościć będzie w zaległym meczu inauguracyjnej kolejki rundy rewanżowej Elanę Toruń. Środek tygodnia, kiepska pogoda (i pora), do tego nieco „zmęczona” ostatnimi przymrozkami murawa… Katowiczanie muszą szybko zejść na ziemię i przestawić głowy.
– Po to się trenuje i gra, żeby przeżywać takie chwile, jak my na stadionie Widzewa. To już jednak za nami. Wsiadając do autokaru po remisie w Łodzi, myślami byliśmy już przy meczu z Elaną. Zrobimy wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony i znowu zapunktować – mówi Rafał Bosowski, jeden z trenerów Rozwoju, czyli drużyny, która napsuła tej jesieni wiele krwi już niejednemu znacznie wyżej notowanemu przeciwnikowi. Patrząc na czołową szóstkę tabeli, uległa tylko Olimpii Grudziądz i GKS-owi Bełchatów. Potrafiła przy tym pokonać Radomiaka, a także zremisować w Łodzi, Łęcznej i – na otwarcie sezonu – w Toruniu (2:2)."
Więcej TUTAJ
"GAZETA WYBORCZA"
"Śląsk uwikłany w aferę bukmacherską?!"
"Ze śledztwa europejskich dziennikarzy wynika, że piłkarze Śląska grali w ustawionym przez bukmacherów sparingu ze słowackim klubem FC Nitra. Rzecznik wrocławskiego Śląska zaprzecza, ale odmawia pokazania dowodów.
Korumpowanie sportowców, ustawianie meczów przez bukmacherów są niestety elementami współczesnego sportu, w znacznej mierze futbolu. Polskim środowiskiem piłkarskim całkiem niedawno wstrząsnęła ogromna afera korupcyjna. Zarzuty postawiono kilkuset osobom, z których większość skazano już prawomocnymi wyrokami. Wśród nich były osoby związane kiedyś ze Śląskiem Wrocław.
Podobnie jak w obecnym przypadku Football Leaks tamto śledztwo w Polsce wszczęto po dziennikarskiej publikacji, a konkretnie po tekście zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej”."
Więcej TUTAJ
***
"Dokąd Jerzy Brzęczek prowadzi reprezentację"
"Zero zwycięstw, trzy remisy, trzy porażki, pięć goli strzelonych, osiem straconych – to bilans reprezentacji w drugiej połowie 2018 r. Słaby, ale prezes PZPN Zbigniew Boniek mówił, że jesień ma służyć zbudowaniu zespołu, który awansuje na Euro 2020. Co zatem wiemy o reprezentacji po trzech miesiącach pracy Brzęczka?
Sparing z Czechami był siódmym meczem reprezentacji z rzędu, w którym Robert Lewandowski nie strzelił gola. Jesienią przypominał siebie samego z 2013 r., gdy wyglądał na ciało obce w drużynie Waldemara Fornalika. Czekał na podania, a gdy doczekać się nie mógł, wracał aż na własną połowę. I kiedy w końcu zespołowi udało się sklecić akcję, brakowało go z przodu. Prawdopodobnie to kolejny dowód na to, że Lewandowski jest w stanie dać reprezentacji dużo, ale tylko pod warunkiem, że obok siebie ma dobrze funkcjonujący zespół. 37 goli (w 40 meczach) w drużynie Adama Nawałki, 13 w eliminacjach Euro 2016 i 16 w kwalifikacjach mundialu nie padło po indywidualnych akcjach, zapracowali na nie także inni piłkarze. Stworzenie kapitanowi optymalnych warunków wydaje się dziś najważniejszym zadaniem Brzęczka. Bez regularnie trafiającego Lewandowskiego o awans na trzecią wielką imprezę z rzędu będzie reprezentacji bardzo trudno."
Więcej TUTAJ
***
"Reprezentacja Polski zakończyła rok 2018. Skąd się wzięło pobojowisko"
"Niektórzy ludzie blisko związani z kadrą jeszcze na zgrupowaniu w Sopocie sugerowali, że piłkarze wciąż nie oprzytomnieli po mundialowym szoku. A przecież od tamtego nokautu przyjmują kolejne ciosy – gdyby nie degrengolada Niemiec, musielibyśmy ich obwołać ofiarami najboleśniejszego upadku roku w całej Europie. To już nie byłaby zwykła chandra, lecz zespół stresu pourazowego. Tyle że we wtorkowym meczu Polacy nie wyglądali na psychicznie przetrąconych – zagrali aktywnie, z werwą, zaskakująco śmiało.
Ciągnie się zbieranie przez nich łomotu lub niewygrywanie już nie przez sześć, lecz przez dziewięć meczów – wszak tzw. honorową wygraną z Japonią na MŚ mało kto potraktował jak sukces, wywołała raczej zażenowanie osławionym „niskim pressingiem” z ostatnich minut, gdy obie strony symulowały grę. Znów przekonaliśmy się, jak krucha bywa reputacja w futbolu. Ze stabilnej drużyny, której bukmacherzy serio prognozują ćwierćfinał mundialu, Polacy w mgnieniu oka skarleli do zbieraniny, którą wykopują z elity Ligi Narodów. Bez chwili wahania, już na kolejkę przed końcem. Bo momentami wyglądali tam nasi jak Dyzma, który podniósł z ulicy zaproszenie na raut w Hotelu Europejskim."
Więcej TUTAJ
"POLSKA THE TIMES"
"Kamil wróć, nerwy Milika, alibi Krychowiaka. Pięć wniosków po meczu z Portugalią"
"3. Szczęsny coraz bliżej miejsca w bramce w eliminacjach Euro 2020
Do początku kwalifikacji jeszcze kilka miesięcy, ale jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm (czytaj: kontuzja, albo jakaś spektakularna wpadka w Juventusie) można zakładać, że to Wojciech Szczęsny, a nie Łukasz Fabiański, będzie strzegł naszej bramki w walce o kolejne mistrzostwa Europy. Przeciwko Portugalii za wiele pracy nie miał (nie to co w październiku z Włochami, gdzie bez jego interwencji mogło skończyć się porażką 0:5), ale spisał się bez zarzutu. Choć oczywiście znajdą się i tacy, którzy wzorem Paula Scholesa po meczu Ligi Mistrzów z Manchesterem United, będą szukać dziury w całym i zastanawiać się, czy nie mógł zrobić czegoś więcej przy bramce dla rywali. Naszym zdaniem nie mógł."
Więcej TUTAJ
"RZECZPOSPOLITA"
"Szczepłek: Otarcie łez"
"Bez Roberta Lewandowskiego reprezentacja grała tak, jak w ostatnich meczach z nim. Nie widać było różnicy. Arkadiusz Milik zajął jego miejsce w ataku i wyróżnił się tylko raz, umiejętnie przewracając się w polu karnym, co słaby rosyjski sędzia zakwalifikował jako rzut karny. Wcześniej i później Milika jakby nie było i szkoda, że trener nie zdecydował się na wystawienie w drugiej połowie zamiast niego - Krzysztofa Piątka.
Grając przez pół godziny z przewagą jednego zawodnika Polacy robili chwilami niezłe wrażenie, świadczące o tym, że bardzo im zależy. Nie wiedzieli tylko jak grać, żeby wygrać. A jednak jakieś światełko gdzieś w głębokim tunelu zamajaczyło."
Więcej TUTAJ
"SUPER EXPRESS"
"Żuraw: Staram się jak najlepiej wykorzystać tę szansę"
"„Super Express”: – Jak się pan czuje w roli strażaka?
Dariusz Żuraw: – Dobrze, podoba mi się! Traktuję to jako podarunek od losu, nie każdy ma okazję prowadzić pierwszą drużynę Lecha. Ja taką szansę otrzymałem i staram się jak najlepiej ją wykorzystać. To faktycznie jest trochę gaszenie pożaru, ale taka była sytuacja i trzeba sobie z tym poradzić.
– Jak się gasi taki pożar?
– Skupiamy się nad kilkoma aspektami gry, ale staramy się też wprowadzić nieco luźniejszą atmosferę. Zależy mi na tym, żeby zawodnicy w szatni także sobie pożartowali, żeby nastroje w drużynie były lepsze. Po ostatnich meczach morale nie było dobre i w sumie nie ma się co dziwić, bo zespół przegrywał. Ze wszystkich stron następowały ataki, rosło przygnębienie i w takiej sytuacji nie ma mowy o dobrej atmosferze, a to także przekłada się na wyniki."
Więcej TUTAJ
"FAKT"
"Kędziora wchodzi do kadry, do której mógł już trafić znacznie wcześniej"
"W 2005 roku, 11-letni Kędziora, podczas meczu Anglia – Polska (2:1) w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2006, wraz z kolegami z UKP Zielona Góra, wynosił na murawę flagę naszego kraju. Asysta meczowa była nagrodą za zwycięstwo w ogólnopolskim turnieju im. Marka Wielgusa. – To wtedy było dla mnie wielkie przeżycie. Po spotkaniu wracaliśmy do Polski jednym samolotem z reprezentantami. Mecz był na Old Trafford, stadionie, na którym gra mój ulubiony klub. Kibicuję Manchesterowi United od pamiętnego finału Ligi Mistrzów w 1999 roku. Od wtedy marzę, by w nim zagrać. To była naprawdę super sprawa – wspomina Kędziora."
Więcej TUTAJ
***
"Jest niebezpieczny dla własnej drużyny. Polczak miał być wsparciem, a jest osłabieniem"
"O tym, że Zagłębie ma najbardziej dziurawą obronę w lidze świadczy liczba stracony goli. W 15 meczach drużyna straciła aż 33 bramki! Sędziowie osiem razy dyktowali jedenastki przeciwko sosnowiczanom, cztery razy zamieszany był w to Polczak!"
Więcej TUTAJ