function onFinishedPlaying() { $("#footerAdvert").remove(); } $(document).ready(function() { setTimeout("onFinishedPlaying()", 15000);


Autor zdjęcia: alchetron.com

ESA: Legia znów chce Kolumbijczyka. Runje zimą ma odejść do Arabii. 30 mln zł dofinansowania na stadion Pogoni

Autor: Marcin Łopienski
2018-11-22 01:57:07

Z każdym dniem zbliżamy się do końca roku, a wraz z nim do rozpoczęcia zimowego okna transferowego. Właśnie wtedy Ivan Runje ma odejść do Arabii Saudyjskiej, z której otrzymał bardzo lukratywną ofertę. Ponadto Legia ponownie interesuje się Felipe Pardo, ale warunkiem transferu jest sprzedaż zawodników.

„Al-Ittihad złożyło ofertę za Runje”

Ivan Runje w rozmowie z Mateuszem Rokuszewskim z weszlo.com zdradził, że otrzymał lukratywną ofertę z klubu Al-Ittihad prowadzonego przez Slavena Bilcia. Do transferu miał namawiać go sam trener zespołu. Jak dowiedział się Piotr Wołosik z „Przeglądu Sportowego” klub z Arabii Saudyjskiej oferuje za obrońcę Jagiellonii Białystok 1,3 mln euro. Prezes klubu wicemistrza Polski ponoć zgodził się na transfer, który miałby zostać zrealizowany w zimowym oknie transferowym.

 

 

Źródło: weszlo.com/Twitter/przegladsportowy.pl

***

„Legia ponownie interesuje się zawodnikiem Olympiakosu”

W trakcie zimowego okna transferowego Legia Warszawa zamierza wymienić część kadry swojej drużyny i jeśli udałoby się sprzedać kogoś za spore pieniądze, sprowadziłaby na ich miejsce nowych graczy. Jak informuje portal legia.net jednym z kandydatów jest Felipe Pardo, kolumbijski skrzydłowy Olympiakosu Pireus, który obecnie jest wystawiony na listę transferową i szuka klubu. Co ciekawe, Legia mocno interesowała się tym zawodnikiem latem, w Warszawie gościli nawet przedstawiciele Pardo, ale ostatecznie nie doszło do finalizacji rozmów. Zwolennikiem sprowadzenia tego zawodnika jest Ricardo Sa Pinto.

Źródło: legia.net

***

„Miasto Szczecin otrzyma 30 mln od państwa na stadion”

Wniosek o finansowe wsparcie budowy stadionu Pogoni Szczecin został złożony we wrześniu, dziś Ministerstwo Sportu i Turystyki potwierdziło jego pozytywne rozpatrzenie i nastąpiło podpisanie umowy. W związku z tym budowa nowego obiektu zostanie wsparta kwotą 30 mln złotych, pochodzącą z budżetu państwa. 

Źródło: Głos Szczeciński

***

„Kaczmarek: Zbyt wiele talentów wyrzucamy na śmietnik”

Na portalu sport.tvp.pl pojawiła się interesująca rozmowa z Bogusławem Kaczmarkiem, który opowiadał głównie o tym jak w Polsce marnowane są talenty. Zapraszamy na fragmenty wywiadu, które umieszczamy poniżej.

„Maciej Rafalski, SPORT.TVP.PL: – Awans kadry U21 to dla pana zaskoczenie? 

Bogusław Kaczmarek: – W piłce młodzieżowej jest sporo sensacji. Portugalia w fazie grupowej potrafiła przecież przegrać z Bośnią i Hercegowiną. Wynik osiągnięty przez zawodników Michniewicza bardzo cieszy. W drużynie rywali gra wielu świetnych piłkarzy. To musiał być dla nich szok. Już po 10 minutach przegrywali 0:2, później strzeliliśmy trzeciego gola. Po przerwie daliśmy się jednak mocno zepchnąć do defensywy. Na szczęście udało się utrzymać zwycięstwo. Przyszły rok w polskiej piłce wymaga dobrego planowania. Kadra Jerzego Brzęczka zagra w eliminacjach Euro 2020, "młodzieżówka" wystąpi w finałach młodzieżowych mistrzostw Europy, a w Polsce odbędą się mistrzostwa świata U-20 z udziałem kadry trenowanej przez Jacka Magierę. 

– Oby nie skończyło się tak, jak w 2017 roku. Wtedy zespół prowadzony przez Marcina Dornę w grupie zdobył zaledwie punkt i szybko zakończył udział w turnieju... 

– Chcielibyśmy, żeby teraz było inaczej. Do tego potrzebna jest jednak stabilizacja, której brakuje tej drużynie. Jest w niej kilku naprawdę dobrych piłkarzy. 

– Wtedy drużynę trenował Dorna, a obecnie Michniewicz. Czy to szkoleniowiec może mieć tutaj decydujące znaczenie? 

– Dorna był bardziej doświadczony w pracy reprezentacyjnej. Prowadził wiele drużyn młodzieżowych, ale nie przełożyło się to na wynik na młodzieżowym Euro. W pracy trenera potrzebny jest jednak łut szczęścia i to w Portugalii miał Michniewicz. 

– Kto z graczy reprezentacji U21 powinien zostać sprawdzony przez Jerzego Brzęczka? 

– Pierwszy jest Szymon Żurkowski. Pod jednym warunkiem – musi nieco zmienić styl. Obecnie gra za bardzo "w kontakcie" z rywalem, przez co jest narażony na faule i kontuzje. Daje sygnał, że należy dać mu szansę. Nie chciałbym jednak, by zaczęto z niego robić drugiego Grzegorza Krychowiaka. On gra inaczej, ma więcej walorów ofensywnych. Ciekawym zawodnikiem jest na pewno Robert Gumny. Ostatnio miał długą przerwę z powodu urazu, ale gdy gra, pokazuje, że ma potencjał, by być jednym z następców Łukasza Piszczka. Duże możliwości pokazał Krystian Bielik, którego rozwój często hamują kontuzje. Dobrze byłoby, gdyby zamienił League One (trzeci poziom w Anglii) na Championship. O Dawidzie Kownackim nie wspominam, bo to zawodnik, który już dostawał szansę w kadrze. Przy tej konkurencji w ataku będzie mu jednak trudno”. 

Więcej TUTAJ

***

„Dytiatjew: W Polsce nie ma takich drużyn jak Szachtar”

Ciekawy wywiad z Ołeksijem Dytiatjewem, obrońcą Cracovii, pojawił się w „Gazecie Krakowskiej”. Poniżej jej fragmenty.

„- Czy jest Pan zadowolony ze swojej dyspozycji? 

- Z formy tak, ale z rezultatów Cracovii absolutnie nie. 

- Dlaczego wyniki nie są takie, jakie wszyscy kibicie i wy byście oczekiwali?

 - Nie wiem, szukamy przyczyn. Wiele czynników miało na to wpływ. Nie ma co tego rozpamiętywać, musimy się zebrać w sobie, cała drużyna, słuchać trenera i realizować jego wskazówki na boisku. 

- W Cracovii jest nowa drużyna w porównaniu z tą z ubiegłego sezonu. Może to jest główna przyczyna tego, że jeszcze wszystko nie funkcjonuje tak, jak trzeba. Musicie się ze sobą jeszcze zgrać, poznać się lepiej? 

- Na pewno tak. Ale nie możemy na to patrzeć, musimy wychodzić na kolejne mecze z przekonaniem, że chcemy wygrać. Mam nadzieję, że szybko zaczniemy wygrywać”. 

Więcej TUTAJ

***

„Kazik Staszewski: Krótkowzroczność władz Legii jest przerażająca”

Portal legionisci.com porozmawiał z Kazikiem Staszewski, liderem grupy Kult, prywatnie kibicem Legii Warszawa. Poniżej zamieszczamy fragmenty tej obszernej rozmowy.

„Do 2000 r. i wywiadu w „Naszej Legii” zatytułowanego „Dla Legii spalam się!” niewielu ludzi wiedziało, że jesteś kibicem Legii.

- Z kibicowaniem Legii nigdy się nie kryłem, jeśli nie liczyć bardzo dawnych czasów i początków punkowej załogi w Warszawie. W tym środowisku w ogóle zainteresowanie sportem było w złym tonie, więc się nie wychylałem. Kiedyś siedziałem w Rivierze Remont i czekając na kolegów czytałem „Przegląd Sportowy”. Zauważył mnie Starszy Plastik i z takim obrzydzeniem zapytał mnie: „Czytasz tę najbardziej babilońską gazetę?”. Jednocześnie właśnie ten okres, czyli koniec lat 70., a następnie całe 80. były apogeum mojej kibicowskiej przygody. Chodziłem na wszystkie mecze. Byłem, i właściwie do tej pory jestem, kopalnią wiedzy o tamtych czasach. Teraz jest już tym dużo gorzej.

Ale w środowisku artystycznym wciąż mówią, że jesteś encyklopedią.

- Byliśmy ostatnio z Kultem na Islandii, do której od dziecka czułem niezrozumiałą sympatię, czego pragenezą było chyba to, że oni zawsze bardzo słabo w piłkę grali i dostawali niemal od każdego. Żal mi więc ich było. W każdym razie koledzy sobie zażartowali: „A wymieniłbyś wszystkie drużyny z ligi islandzkiej?”. I wymieniłem dziewięć na dwanaście. Myślę, że to dobry wynik. 

Pamiętna była też rozmowa z Emirem Kusturicą, gdy licytowaliście się ze znajomości piłkarskich faktów.

- Wymieniłem mu cały skład Jugosławii z meczu przeciw Polsce na mistrzostwach świata w 1974 r. Na drugi dzień przyszedł i mówi mi: „No to ja opowiem ci o takim meczu, po którym Sarajewo już nigdy nie było takie samo. Ale ty pewnie nic o tym nie wiesz”. Okazało się jednak, że wiedziałem. Chodziło o półfinałowe spotkanie Pucharu UEFA, w którym Videoton Szekesferhevar wyeliminował Żeleznicar Sarajewo”.

Więcej TUTAJ

***

„Praszelik: Swego czasu moje ego było olbrzymie”

Portal legia.net dłużej porozmawiał z Mateuszem Praszelikiem, zawodnikiem rezerw Legii Warszawy, który trenuje z pierwszym zespołem. 18-letni zawodnik mówił m.in. jak czuł się pewnie w drużynie i o zmianie podejścia do pracy.

„Sportowa rodzina to dla młodego piłkarza radość czy przekleństwo?

- To dobre pytanie. Rodzina, dziadek, tata, wujek, zawsze chce dla mnie dobrze. To czasami wymagająca relacja. Tata rzadko mnie chwali i nawet gdybym strzelił hat-tricka, mówiłby o tym, co zrobiłem źle. Strzeliłem gola i miałem asystę w meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Po meczu do niego podszedłem i od razu stwierdził, że mogliśmy stracić gola, bo nie pokryłem jednego z rywali. To słuszne myślenie. Czasem mnie to denerwuje, ale wiem, że stara się, bym patrzył szerzej na piłkę, poprawiał mankamenty. To cenne. Dziadek to inna sprawa - często mnie chwali, też udziela wskazówek, ale patrzy bardziej pozytywnie. 

Twój tata był w składzie ekstraklasowego Górnika Zabrze. Zagrał nawet przeciwko Legii z Zielińskim, Magierą czy Mięcielem w składzie w sezonie 98/99. 

- Rzadko mówi o tym, jak grał. Często się uśmiecha mówiąc, że życzy mi tego, bym grał przynajmniej tak jak on. Na pewno miał talent, słyszałem o nim same superlatywy. Zadebiutował w ekstraklasie, zanim ta nabrała swojej obecnej nazwy. Ostatecznie stało się, jak się stało i nie zrobił dużej kariery, choć miał papiery na znacznie większe granie. 

Latem była opcja, byś podążył szlakiem ojca i trafił do Zabrza…

- Każdy widzi, jaka jest polityka Górnika, w którym stawia się na młodych. W tym sezonie zabrzanom nie idzie tak dobrze, jak w poprzednich rozgrywkach. Może brakuje jakości, dwóch-trzech starszych zawodników, którzy pomogliby młodzieży? To jednak fajny kierunek dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki w seniorskiej piłce”. 

Więcej TUTAJ

***

„Fila: Zawsze walczę o swoje”

Ciekawa rozmowa z Karolem Filą pojawiła się portalu trójmiasto.pl. Poniżej zamieszczamy jej fragmenty.

„Rafał Sumowski: Przerwa na mecze reprezentacji dobiega końca. Jak przepracowaliście ten okres, na co położyliście największy nacisk?

Karol Fila: Pierwszy tydzień bardzo ciężko pracowaliśmy na kondycję i formę, które są nam niezbędne na ostatnie tegoroczne kolejki. Jeśli o mnie chodzi, czuję się świetnie. 

Przerwa na kadrę przyszła w dobrym momencie? Ostatnio zarzucano wam, że wyniki są lepsze niż styl, ale jednak Lechia była w gazie.

Myślę, że tak. Oprócz treningów mieliśmy trzy dni wolnego. Na pewno się przydały i każdy mógł trochę odpocząć, naładować baterie do dalszej pracy.

Pracujecie z myślą, że najważniejsze będzie zachowanie pozycji lidera ekstraklasy przed rundą wiosenną?

To jest dla nas ważne, ale droga ku temu wiedzie przez skupienie na każdym kolejnym spotkaniu. Dlatego choć przygotowywaliśmy się na końcówkę rundy, w głowach mamy wyłącznie niedzielny mecz z Jagiellonią Białystok.

Więcej TUTAJ

***

„Konczkowski: Stać nas na jeszcze więcej”

Martin Konczkowski odpowiedział na kilka pytań przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec. Poniżej fragmenty. 

„Wracacie do gry po przerwie na kadrę. Jak wyglądały wasze przygotowania?

- Przerwę reprezentacyjną wykorzystaliśmy na wyjazd na krótkie zgrupowanie. Tym razem było to inne miejsce, ponieważ pojechaliśmy do Ustronia. Wszystko wyglądało bardzo podobnie jak przy każdej przerwie. Wcześniej mieliśmy badania szybkości i wydolności, żeby sprawdzić na jakim jesteśmy poziomie w tych aspektach. To był też czas, żeby doleczyć pewne urazy i jeszcze troszkę doładować akumulatory przed tymi ostatnimi meczami. Ćwiczyliśmy w hali, gdzie potrenowaliśmy sprawność i gibkość, a na boisku były elementy typowo piłkarskie. W tym tygodniu przygotowujemy się już stricte do meczu z Zagłębiem Sosnowiec.

Dużo jest tych kontuzji?

- Było kilka mniejszych urazów, ale chłopaki już się wyleczyli i wrócili do zajęć. Jednak jest kilku zawodników, którzy nie mogą trenować na sto procent i potrzebują jeszcze trochę czasu.

Wraz z rundą rewanżową przyszedł spadek temperatury. Nie straszne jest wam grać przy niskich temperaturach?

- Wiadomo, że zima zbliża się wielkimi krokami, więc prędzej czy później gralibyśmy w takich temperaturach. Nie mamy z tym jednak problemu. Jesteśmy profesjonalistami i musimy być na to gotowi. Trzeba odpowiednio się przygotować, ubrać i rozgrzać przed meczem, aby przygotować ciało do takiego wysiłku. Już podczas samego spotkania tego zimna się tak nie czuje, bo tempo gry jest wysokie. Najważniejsze przy takich warunkach jest to, co robimy przed i bezpośrednio po meczu”.

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się