Autor zdjęcia: archiwum prywatne autora
Szymon Kozupa, szef sportu w Radiu Maryja, dla 2x45: Ojciec Rydzyk nie sprawdza wyników na livescorze. Od tego jesteśmy my!
Radio Maryja i sport? Brzmi jak abstrakcyjna wizja Kazimierza Przerwy-Tetmajera, ale faktem jest, że najsłynniejsza katolicka rozgłośnia posiada redakcję sportową. Jaki jest sens sportu w Radiu Maryja? Czy dziennikarze są nazywani moherowymi beretami? Który klub chciał mieć logo radia na koszulkach? I czy kostka z wizerunkiem Matki Boskiej otwiera usta piłkarzom? Na te wszystkie pytania (i jeszcze wiele innych) odpowiedział nam szef sportu Radia Maryja, Szymon Kozupa.
Krystian Juźwiak (www.2x45.info): - Szczęść Boże czy dzień dobry?
Szymon Kozupa (Radio Maryja): - Dzień dobry absolutnie wystarczy (śmiech).
- Czujesz się gwiazdą katolickich mediów?
- Są takie przypadki, że ludzie mnie rozpoznają. Ale to nie jest żadne celebryctwo. Odbiorcy Radia Maryja czy też Telewizji Trwam cieszą się, że młode osoby są aktywne w mediach.
- Na stronie internetowej Polskiego Radia jeden z użytkowników napisał, że Szymon Kozupa powinien pojechać za Tomasza Zimocha na mistrzostwa Europy do Francji.
- Widziałem ten komentarz, ale w ogóle nie traktuję go w kategorii sławy. To pokazuje, że ludzie pozytywnie odbierają naszą pracę. Dobrym przykładem będą konferencje prasowe. Nasze pytania często doceniali kibice w komentarzach. Adam Nawałka był człowiekiem dość trudnym w relacjach z mediami, ale potrafiliśmy pociągnąć go za język. Z drugiej strony, ile razy mógł odpowiadać na pytanie: "Ile bramek strzeli Lewandowski?", bo tak często te konferencje odbierali kibice.
- Gdyby pojawiła się oferta, pojechałbyś za Zimocha na Euro?
- Duże buty, ale głupio byłoby nie spróbować.
- Przygotowując się do wywiadu zauważyłem, że twoje nazwisko pojawia się najpierw przy polityce i sprawach społecznych, dopiero potem przy skokach narciarskich. Piłka nożna jest na końcu.
- Byliśmy grupą studentów, która nie miała nic oprócz zapału. Poszliśmy do newsów Radia Maryja i dostaliśmy szansę, żeby stworzyć redakcję sportową. Na drugim roku studiów dostaliśmy legitymacje prasowe. Zaraz potem zaczęliśmy jeździć na różne wydarzenia sportowe. Startowaliśmy od sportu, a dziś działamy na wielu płaszczyznach. Jestem też reporterem TV Trwam. Relacjonuję wydarzenia polityczne i społeczne. Wojtek Papuga, którego można nazwać „drugim szefem”, zajmuje się też portalem Radia Maryja od strony informatycznej. Ja jestem podzielony pół na pół. Wojtek koncentruje się przede wszystkim na sporcie. Zaczęliśmy od sportowej redakcji studenckiej i do dziś stawiamy na młodych.
- Objawiły się jakieś talenty?
- Wojtek Heron. Swoją drogą stały czytelnik www.2x45.info. Rozwija się w kierunku reporterskim. Teraz przygotował duży wywiad z trenerem Arki Gdynia, Zbigniewem Smółką. Planuje też wyjazdy za granicę, do Niemiec i Holandii.
- Piłka nożna nie jest dla ciebie najważniejszą rzeczą z najmniej ważnych?
- Zdecydowanie reszta redakcji bardziej żyje futbolem. Mnie mocniej ciągnie do lekkoatletyki i dyscyplin olimpijskich. Muszę powiedzieć, że na polu lekkoatletycznym Radio Maryja ma naprawdę silną markę. Jesteśmy niemal na każdych zawodach. Sportowcy to doceniają. Oczywiście piłką nożna też się interesuję, ale nie postawiłbym jej na piedestale. Jestem kibicem Arsenalu. W redakcji są jeszcze fani Manchesteru United, więc co jakiś czas mamy derby.
- Kopałeś coś?
- Nie mogłem z powodu problemów ze wzorkiem. Za to namiętnie oglądam. Bayern – Valencia w 2001 roku - od tego meczu wszystko się zaczęło.
- Z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej droga prowadzi tylko do Radia Maryja lub TV Trwam?
- Niekoniecznie. Po naszej uczelni ludzie pracują w różnych firmach. Część w mediach publicznych, w TVP lub Polskim Radiu. Część trafiła do Republiki. Damian Szmagliński wypłynął z naszej redakcji sportowej, a dziś jest reporterem Wiadomości. Po drodze były jeszcze newsy w TV Trwam.
- Nie myślałeś nigdy o mediach mniej nacechowanych ideologicznie?
- Co to znaczy "nacechowanych ideologicznie"?
- Poszedłbyś teraz do TVN-u?
- Powiem inaczej: tu mam luz. Mogę robić to, co chcę. Nie chcę zmieniać otoczenia. Wątpię, żeby gdzieś indziej ktoś pozwolił mi zajmować się sportem i polityką. Bałbym się odejść ze względu na swobodę i pozycję, jaką mam. Ta swoboda także dotyczy kierunku, jaki przybierają teksty informacyjne. To znaczy, że nawet w przypadku tekstów informacyjnych uczciwie przytaczamy stanowisko każdego ugrupowania.
- Jaki jest sens sportu w Radiu Maryja? Przyznam się, że nie zdarzyło mi się wejść na waszą stronę, żeby sprawdzić, jak tam grał Lewandowski w weekend.
- Sport to długo była niezagospodarowana przestrzeń. Zaczynaliśmy od relacji z meczów na portalu Radia Maryja. Potem pojawiały się materiały filmowe. Po prostu chcieliśmy dać naszym widzom namiastkę sportu, bo on jednoczy ludzi. Nieważne czy jesteś na prawo, czy na lewo. Jak gra reprezentacja Polski, to siadasz i oglądasz. Taki jest cel Radia Maryja, żeby budować wspólnotę również w wymiarze sportu. Oprócz tego redakcja ma być szansą dla naszych studentów. Jeżeli ktoś z chłopaków pójdzie potem do Weszło, 2x45 czy gdziekolwiek dalej, to ja się będę cieszył. Będę uradowany z tego powodu, że wyciągnęliśmy do kogoś rękę, a on przekuł hobbystyczne patrzenie na B-klasową kopaninę w poważną pracę. Kiedyś chcieliśmy robić wszystko. Tworzyliśmy długie i szczegółowe przeglądy lig zagranicznych. Dzisiaj skupiamy się głównie na Polakach grających za granicą. To kolejny nasz cel: budować patriotyczną więź.
- Jak zostać szefem sporu w Radiu Maryja?
- W moim przypadku jest tak, że ja to założyłem wraz z kolegami, ale nie mam monopolu na tę pozycję. Kreuję sobie następców.
- To było tak: pukasz do drzwi ojca Rydzyka i mówisz: "Ksiądz posłucha, my to mamy taki fajny pomysł. Coś byśmy sobie pisali coś o piłce".
- Nie, absolutnie tak nie było. Załatwialiśmy wszystko przez o. Piotra Dettlaffa, który opiekuje się redakcjami newsowymi. Byliśmy zaskoczeni jego zaangażowaniem. Od początku był na tak. Zaskoczył nastawieniem. Tym, że wziął nas na poważnie. Na pierwszym spotkaniu powiedział, że potrzebne będą legitymacje prasowe. Od razu mówił, żebyśmy jeździli z kamerą. A jeśli chodzi o samego ojca Rydzyka…
- To nie chodzi na mecze Elany?
- Nigdy nie widziałem go z telefonem w ręku sprawdzającego wyniki Ekstraklasy na livescorze, ale na pewno ceni naszą pracę. Podejrzewam, że cieszy go nasze zaangażowanie, ale nie podejrzewam, że jest na tyle gorliwym kibicem, żeby sprawdzać wszystkie wyniki Elany.
- Ekstraklasa klika się najlepiej?
- Ekstraklasa i wszystkie sukcesy. Lekkoatletyka też robi niesamowite wyniki. Są imprezy, na których obok TVP Sport jesteśmy jedyną telewizją. Pamiętam, że na Twitterze kiedyś furorę zrobił news o tym, że Polacy zajęli drugie miejsce na Pucharze Świata. Niby ważna wiadomość, ale bez przesady. A zasięgi porobione. W Radiu Maryja jest tak samo jak wszędzie: sukcesy napędzają machinę.
- Wiesz, co łączy Radio Maryja i Weszło?
- Nie mam pojęcia.
- Nie podpisujecie tekstów.
- Nie zwróciłem na to uwagi.
- Artykuły nie są kontrowersyjne. Skąd taki zabieg? To przedruki z PAP-u lub KAI-u?
- Absolutnie. Nie korzystamy z usług agencji. Wszystko, co pojawia się na stronie, ma być suwerennym efektem naszej pracy. Są jakieś wyjątki, ale rzadkie. Nie podpisujemy, bo taką przyjęliśmy zasadę przy tekstach informacyjnych. Co innego przy reportażach, takich jak te, nad którymi pracuje Wojtek Heron. To, że nie podpisujemy tekstu, to także podkreślanie wkładu całej redakcji. Ktoś ten tekst, artykuł zlecił, ktoś napisał, ktoś inny sprawdzał. Redakcja liczy ponad dziesięć osób i wszyscy zasługują na docenienie.
- Z pracy w redakcji sportowej Radia Maryja można się utrzymać?
- Z pracy w Radiu Maryja tak, ale sport to jest dodatek do całości, a nie lwia część wynagrodzenia. Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało. Sport nie jest robiony „na odwal się”.
- Odnoszę wrażenie, że obowiązki sportowe ci ciążą.
- Nie, chociaż był taki okres. Praca w telewizji, tu sport, do tego mam dużo odpowiedzialności na „Tratwie”. W międzyczasie organizuję swój ślub, a wcześniej studiowałem dziennie dziennikarstwo. Wtedy kocioł był duży. A jeszcze doszły wybory. Teraz jest już wszystko w miarę uporządkowane.
- Wzorem Łukasza Teodorczyka mogłeś nosić bluzę z napisem: "Wyśpię się po śmierci".
- W tamtym okresie jak najbardziej.
- Czy kostka Radia Maryja przyciąga piłkarzy?
- Jak idą przez mix-zone, to nie patrzą, z kim rozmawiają. Natomiast ja zawsze mówię chłopakom, żeby jechali i zdawali pytania, a nie żeby pokazywali naszą kostkę w innych mediach. Dziennikarzy-statywów jest dużo. My jako młodzi ludzie musimy od siebie dużo wymagać. Były takie sytuacje, że chłopaki pojechali na mecz Lechii Gdański i wrzucili zdjęcie na Twittera. Grupa kibiców Lechii twierdziła, że to turyści, że przyjechali pooglądać mecz, a oni rzeczywiście wykonali dobrą robotę.
- Macie swoich piłkarzy?
- Są sportowcy, którzy utożsamiają się z ideą radia. Tutaj bez nazwisk. A jeszcze więcej jest takich, którzy dostrzegają nas na wydarzeniach sportowych. Łukasz Fabiański czy Piotr Żyła reagowali: „O! Telewizja Trwam!”. Kostka Radia Maryja czy TV Trwam nie otwiera żadnych drzwi, ale też żadnych nie zamyka.
- Słyszałeś kiedyś, że jesteś moherowym beretem?
- Dokładnie takie słowa nie padły, ale były sytuacje, w których trzeba było zachować nerwy na wodzy. Raz nagrywaliśmy wejście przed meczem Legii Warszawa – Borussia Dortmund i wtedy jeden z kibiców zaczął szydzić oraz kląć w naszym kierunku. Ten hejt widać w komentarzach. Jak sobie przeskrolujemy Fejsa, to znajdziemy sporo negatywnych treści.
- Nie napisaliście nic o rzekomym gwałcie Ronaldo.
- Dlaczego mielibyśmy o tym pisać?
- Bo ludzie chcą o tym czytać? Bo się klika?
- To nie tyle kwestia ideologiczna, ile po prostu dziennikarska rzetelność. Sam powiedziałeś "rzekomy gwałt". Skoro nic mu nie udowodniono, to na razie nie ma sensu o tym pisać. Pojawiłby się jeden news. Potem musielibyśmy napisać drugi, a to może być telenowela bez końca. Nie chcemy iść w tabloidyzację. Fajne ploteczki, jest sensacja, ale my piszemy o tym, co się stało, a nie mogło stać. Do tego piszemy przede wszystkim o naszym podwórku, dlatego ostatni tekst o Ronaldo dotyczył tego, że nie zagra z Polską. Tak samo nie puściliśmy artykułu o fatalnej serii Realu Madryt, bo nijak ma się to do naszej rzeczywistości.
- Jest coś w rodzaju Katolickiej Doktryny Sportu?
- Nie, ale są kazania Jana Pawła II o roli sportu w życiu człowieka. Papież bardzo lubił spotykać się z piłkarzami. Na audiencji byli m.in. Zbigniew Boniek, Ronaldo czy Gabriel Batistuta. Ostatnio selekcjoner Brzęczek opowiadał, jak dużym przeżyciem było jego spotkanie z Janem Pawłem II. Papież Franciszek też jest zagorzałym kibicem Atletico San Lorenzo. Wracając do pytania, Ojciec Święty wskazywał, że sport może budować wspólnotę. W swoich homiliach podkreślał rolę fair play. Taka ciekawostka - Jan Paweł II był też pierwszym papieżem, którym obejrzał mecz na stadionie.
- Stadiony są miejscem, które potrafi wyrwać chłopaków z biedy. Ale z drugiej strony przecież kibice regularnie wyzywają piłkarzy. Dochodzi do bójek. Boisko chyba nie jest najlepszym miejscem, żeby spędzać tam niedzielę.
- Staramy się doglądać plusów sportu. Wykorzystujemy, to co jest dobre, a nie co złe. Teraz wszyscy jadą po Błaszczykowskim. My się od tego odcinamy. Faktem jest, że został powołany.
- Faktem jest, że nie gra w Wolfsburgu.
- Ale czy mamy lepszych od niego skoro on, mając na koncie 12 minut w Bundeslidze, jest najlepszym polskim piłkarzem w meczu z Portugalią.
- Może warto postawić na młodych. Jest Przemysław Frankowski, jest Sebastian Szymański.
- To już dylematy trenera. My staramy się pisać o faktach. Był taki moment po Euro, że pojawiły się u nas oceny piłkarzy. Teraz jest coraz więcej komentarzy. Mamy jednak wciąż inne priorytety i możliwości. Na wielkich portalach w przypadku meczu reprezentacji Polski pojawi się pięć różnych opinii pięciu różnych ekspertów. U nas tego nie ma. Piszemy o faktach i szukamy pozytywów. Gdy Kamil Grosicki nie odszedł z Hull City, była na niego wielka nagonka. My to przemilczeliśmy.
- W reprezentacji grały skrajne przypadki. Jest Błaszczykowski, który bierze udział w szczytnej akcji "Nie wstydzę się Jezusa". Był też Artur Boruc, który w koszulce z papieżem prowokował fanów Rangers.
- Chrześcijaństwo nie może stać się narzędziem prowokacji, nie może być wykorzystane przeciwko drugiemu człowiekowi. Nie chcę powierzchownie oceniać Artura, bo jest cały szereg sytuacji, w których pokazywał, że wiara znaczy dla niego dużo.
- W Argentynie działa Deportivo Papa Francisco – klub założony na cześć papieża Franciszka. W Polsce jest chociażby DKS Gaudium Zamość. Czy Radio Maryja chce wyjść poza sferę pisania i mówienia o piłce nożnej?
- Organizujemy sobie gierki wewnętrzne, ale chłopaki występują też w B-klasie. Mateusz Antczak i Wojtek Heron grają w Starcie Toruń. Antczak miał problemy z kontuzjami, ale jak jest na boisku, to strzela bramki. Nie angażujemy się w żadne parafiady. Każdy z nas gra dla siebie.
- Czyli nigdy nie zobaczymy loga Radia Maryja na koszulkach Elany?
- To nie ja o tym decyduję. Radio i telewizja bierze patronat nad różnymi wydarzeniami, ale nie ma działań stricte reklamowych. Kiedyś zgłosił się do nas jeden skromny klub z Torunia. Mieli duże aspiracje i chcieli, żebyśmy weszli w ich marketing, ale sprawa szybko umarła sama z siebie. Pojawiła się jedna krótka propozycja, odpowiedzi pozytywnej nie było. Te pozytywne były przy innej okazji, np. przy imprezach hokejowych albo mistrzostwach Polski księży w futsalu.
www.2x45.info