Autor zdjęcia: @LFC
Anglia: Mało meczów, dużo emocji, Liverpool awansuje na pierwsze miejsce w tabeli (video)
31. kolejka Premier League nie należała do najbardziej obfitych w mecze ligowe. Z powodu Pucharu Anglii w ten weekend odbyło się tylko pięć ligowych spotkań, ale na całe szczęście dostarczyły one wielu wrażeń, a przede wszystkim zmiany na miejscu lidera. Liverpool dzięki wygranej z Fulham wyprzedził Manchester City i zrobił duży krok w kierunku mistrzostwa.
Co prawda „Obywatele” dalej mają do rozegrania zaległy mecz i jeżeli go wygrają, to wrócą na pierwsze miejsce, ale w tym momencie to właśnie Liverpool ma przewagę psychologiczną. To właśnie „The Reds” znajdują się na pierwszym miejscu, a Manchester City będzie musiał ich gonić, dlatego też pojedynek o mistrzostwo może tylko zyskać na widowiskowości.
Do niespodzianki doszło na Goodison Park, gdzie Everton pokonał Chelsea 2:0. Dla „The Blues” to bardzo kosztowna porażka, ponieważ w dalszym ciągu walczą o awans do Top 4, a gdyby wczoraj odnieśli zwycięstwo, to zrównaliby się punktami z Arsenalem.
Na dole tabeli bez zmian, choć Fulham i Huddersfield były o krok od sprawienia sensacji. Zwłaszcza Huddersfield, które do 75. minuty prowadziło z West Hamem 3:1, ale w końcówce straciło trzy bramki i ponownie zostało z niczym. Obie drużyny są już prawie pewne spadku do Championship. Zagrożone może czuć się także Burnley, które przegrało z Leicesterem City 1:2 i nie oddaliło się od strefy spadkowej. Podopieczni Seana Dyche’a mają już tylko dwa punkty przewagi nad osiemnastym Cardiff, a rozegrali jedno spotkanie więcej, dlatego Walijczycy będą starali się wykorzystać ten wynik.
Najbardziej szalony mecz: West Ham był murowanym faworytem w spotkaniu z ostatnim w tabeli Huddersfield, a mimo to miał ogromne problemy. Londyńczycy szybko objęli prowadzenie po bramce z rzutu karnego, ale zakończyli pierwszą połowę przegrywając 1:2. Później kolejnego gola dołożył Karlan Grant i zrobiło się 3:1 dla gości. Wtedy „Młoty” zaczęły swój comeback i dzięki bramkom Chicharito i Ogbonny zdołały odwrócić losy meczu i sięgnąć po trzy punkty. To było jedno z najbardziej szalonych spotkań w tym sezonie i można jedynie współczuć Huddersfield, że ostatecznie zostało z niczym. Znowu.
Największy babol: Liverpool w tym sezonie wyznaczał standardy jeśli chodzi o organizację gry w defensywie, dlatego jeszcze trudnie uwierzyć jest w to, co się wydarzyło przy bramce Ryana Babela na 1:1. Virgil van Dijk i Alisson – czyli dwóch kluczowych zawodników w defensywie „The Reds” – nie porozumieli się ze sobą we własnym polu karnym, co wykorzystał były piłkarz Liverpoolu.
Najlepsza bramka: W tej kolejce padły dwie bramki z rzutu wolnego i choć obie są podobnej urody, to jednak bardziej robi wrażenie bramka napakowanego Salomona Rondona, który preferuje siłę fizyczną ponad technikę, niż gol Jamesa Maddisona, który przecież znany jest ze swoich stałych fragmentów gry.
Bournemouth – Newcastle 2:2 (0:1)
0:1 – Rondon 45+5’
1:1 – King (k.) 48’
2:1 – King 81’
2:2 – Ritchie 90+4’
***
Burnley – Leicester 1:2 (1:1)
0:1 – Maddison 33’
1:1 – McNeil 38’
1:2 – Morgan 90’
***
West Ham – Huddersfield 4:3 (1:2)
1:0 – Noble (k.) 15’
1:1 – Bacuna 17’
1:2 – Grant 30’
1:3 – Grant 65’
2:3 – Ogbonna 75’
3:3 – Chicharito 84’
4:3 – Chicharito 90+1’
***
Fulham – Liverpool 1:2 (0:1)
0:1 – Mane 26’
1:1 – Babel 74’
1:2 – Milner (k.) 81’
***
Everton – Chelsea 2:0 (0:0)
1:0 – Richarlison 49’
2:0 – Sigurdsson 72’