Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki
Świetny mecz Peskovicia nie uchronił Cracovii przed porażką. Legia wraca na fotel lidera. Legia – Cracovia 1:0
Zwieńczeniem całkiem niezłej soboty w Lotto Ekstraklasie był pojedynek przy ul. Łazienkowskiej, gdzie Legia Warszawa mierzyła się z Cracovią. Gospodarze znali wynik meczu z Gdańska i wiedzieli, że wygrana lub remis da im awans na pierwsze miejsce w tabeli. Ostatecznie obecny mistrz Polski po rzucie karnym Carlitosa w doliczonym czasie gry wygrał 1:0.
Wizyta Cracovii w Warszawie słusznie mogła budzić obawy wśród kibiców warszawskiego zespołu. Ostatni pojedynek tych zespołów (luty 2019 roku) zakończył się dość bolesną lekcją dla miejscowych, bo ekipa Michała Probierza w świetnym stylu wygrała 2:0. Tym razem krakowianie jednak nie zagrali tak odważnego futbolu i często można było odnieść wrażenie, że najważniejszym celem dla gości jest po prostu wywalczenie jednego punktu.
Od samego początku Legia przejęła inicjatywę, atakowała, miała większe posiadanie piłki i tylko w niektórych fragmentach oddawała futbolówkę gościom. Taka postawa spowodowała, że pierwsze skrzypce w zespole Cracovii musiał grać bramkarz. Niewątpliwie Michal Pesković z tej roli wywiązał się perfekcyjnie. Pierwszą udaną interwencję zanotował już w 12. minucie, gdy w świetnym stylu sparował strzał Andre Martinsa na poprzeczkę. Trzeba też jednak oddać, że w pierwszych 45 minutach bez zarzutów spisywała się cała defensywa, która praktycznie nie dopuszczała gospodarzy do klarownych okazji bramkowych. Zespół Michała Probierza próbował też atakować, ale nie stworzył większego zagrożenia pod bramką Radosława Cierzniaka.
W drugiej części swoje show kontynuował Pesković. Słowak nie tylko obronił groźny strzał Sebastiana Szymańskiego, ale przede wszystkim po raz drugi sparował piłkę na poprzeczkę – tym razem na jego bramkę uderzył Iuri Medeiros. Portugalczyk kilka chwil przed tym uderzeniem pokonał Peskovicia, ale sędzia słusznie nie uznał gola, ponieważ na spalonym było dwóch graczy gospodarzy, którzy ewidentnie absorbowali uwagę golkipera. Co prawda używanie VAR w tej oczywistej od samego początku sytuacji było niepotrzebne, ale koniec końców arbiter podjął właściwą decyzję.
Czas upływał, a obydwie drużyny nie potrafiły zadać decydującego ciosu. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, gospodarze otrzymali rzut karny. W doliczonym czasie gry Michał Helik nieprzepisowo zatrzymał w szesnastce Williama Remy`ego, a sędzia Bartosz Frankowski bez wahania wskazał na jedenasty metr. Odpowiedzialność na swoje bartki wziął Carlitos i pewnym uderzeniem zapewnił gospodarzom trzy punkty.
O ile sam rzut karny był w stu procentach prawidłowy to zdecydowanie więcej kontrowersji wywołała sytuacja, po której doszło do przewinienia w polu karnym. Helik sfaulował Remy`ego po dośodkowaniu z rzutu wolnego, którego - jak pokazały powtórki - być nie powinno. Owszem, piłka po zagraniu Dominika Nagy`a trafiła w rękę Cornela Rapy, ale trudno posądzać rumuńskiego defensora o jakąkolwiek intencję takiego zagrania. Oglądając powtórki widać ewidentnie, że Rapa był zainteresowany zablokowaniem piłki, a przy próbie interwencji futbolówka po prostu trafiła go w rękę.
Legia po raz kolejny udowadnia, że nawet jeśli w sezonie zasadniczym radzi sobie kiepsko to gdy przychodzi do rywalizacji w grupie mistrzowskiej łapie drugi oddech. Przez cały sezon „Wojskowi” ani razu nie byli na fotelu lidera, a teraz oddało im się to już po pierwszym meczu fazy finałowej. Trwa świetna passa Aleksandara Vukovicia, który zanotował czwarte zwycięstwo z rzędu. Teraz przed jego ekipą bardzo trudny tydzień – najpierw w środę Legia zmierzy się na wyjeździe z Lechem Poznań, a w sobotę w Gdańsku zagra z Lechią. Niewątpliwie najbliższe dni mogą rozstrzygnąć kwestię mistrzostwa w tej kampanii rozgrywek.
Legia Warszawa – Cracovia 1:0 (0:0)
1:0 – Carlitos 90+4’ (k) asysta Remy
Jak padła bramka:
1:0 – w polu karnym sfaulowany został William Remy. Do jedenastki podszedł Carlitos i pewnym strzałem pokonał Michala Peskovicia.
Legia: Cierzniak (3) – Vesović (3), Remy (3), Jędrzejczyk (3), Rocha (2,5) – Antolić (3), Martins (3,5), Medeiros (3,5), Hamalainen (2), Szymański (2) (74’ Nagy – 2,5) – Carlitos (3) (90+6’ Cafu – bez oceny).
Cracovia: Pesković (4) – Rapa (2,5), Helik (1,5), Datković (3), Siplak (2,5) – Hanca (2) (90+6’ Dytyatyev – bez oceny), Gol (3), Dimun (2,5), Wdowiak (2) (72’ Dąbrowski – 2,5) – Piszczek (2) (46’ Hernandez - 2), Cabrera (2).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
NOTA od www.2x45.info: 4
Żółte kartki: Jędrzejczyk, Remy, Martins – Piszczek, Siplak.
Widzów: 13 000.
Piłkarz meczu: Michal Pesković.