Autor zdjęcia: TylkoRadomiak.pl
II liga: Sensacyjna porażka Radomiaka. Dziesiąty remis z rzędu Widzewa. Ruch o krok od spadku (video)
W miniony weekend rozegrano 31. kolejkę zmagań w II lidze. Ogromną niespodziankę sprawili piłkarze Błękitnych Stargard, którzy na wyjeździe pokonali lidera – Radomiaka Radom 1:0. Mecz miał niesamowity przebieg, bo zwycięska bramka padła kilkadziesiąt sekund po niewykorzystanym rzucie karnym przez Leandro. Rekord remisów z rzędu pobił Widzew Łódź, który po raz dziesiąty zremisował swój mecz – tym razem ze Skrą Częstochowa 1:1, marnując w doliczonym czasie gry rzut karny. Tragicznie wygląda sytuacja Ruchu Chorzów, który w niedzielę uległ Elanie Toruń 1:2 i bardzo skomplikował sobie walkę o utrzymanie.
Jako pierwsi tę serię gier rozpoczęli piłkarze dwóch beniaminków – Skry Częstochowa i Widzewa Łódź. Obydwie drużyny zmierzyły się w jedynym sobotnim spotkaniu. Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane. Pierwszą dogodną sytuację w 21. minucie stworzyli gospodarze – Dawid Niedbała uderzył z ostrego kąta, ale jego uderzenie było niecelne. Dziesięć minut później sytuacji sam na sam nie wykorzystał Mateusz Michalski – w ostatniej chwili jego uderzenie zablokował Oktawian Obuchowski. Tuż przed przerwą ten sam zawodnik znów nie wykorzystał dobrej sytuacji, ponieważ trafił wprost w obrońcę. Chwilę później groźnie z dystansu uderzył Sebastian Zieleniecki.
W drugiej połowie łodzianie szturmowali bramkę Mikołaja Biegańskiego i w końcu w 58. minucie objęli prowadzenie. Po wrzutce Rafała Wolsztyńskiego piłkę do własnej siatki skierował Mariusz Holik. Po straconej bramce gospodarze nie mając nic do stracenia coraz śmielej atakowali bramkę Patryka Wolańskiego i w końcu dopięli. W 87. minucie zrehabilitował się Holik, który lobem w sytuacji sam na sam pokonał golkipera Widzewa. To jednak nie był koniec emocji, bo w doliczonym czasie gry po rzucie rożnym piłka trafiła w rękę Holika i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Michael Ameyaw, ale trafił w słupek, a dobitka Daniela Świderskiego poszybowała kilka metrów nad bramką. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów co oznacza, że Widzewa nie tylko po raz dziesiąty z rzędu zremisował i po raz trzeci z rzędu nie wykorzystał rzutu karnego, ale przede wszystkim wypadł z podium, a co za tym idzie z miejsca gwarantującego awans do I ligi.
Skra Częstochowa – Widzew Łódź 1:1 (0:0)
Mariusz Holik 87’ – Mariusz Holik 58’ (s).
Skra: Biegański – Skowron, Błaszkiewicz, Holik, Obuchowski – Napora (83’ Tomczyk), Zalewski, Olejnik, Nocoń, Niedbała (79’ Kieca) – Nowak (90’ Poprawa).
Widzew: Wolański – Zieleniecki, Tanżyna, Wełna – Michalski, Kristo, Kato (55’ Gutowski), Ameyaw, Radwański (88’ Pięczek), Zuziak (55’ Turzyniecki) – Wolsztyński (77’ Świderski).
***
Niedzielną serię gier rozpoczął pojedynek w Pruszkowie, gdzie Znicz podejmował Górnika Łęczna. Mecz lepiej rozpoczął się dla gospodarzy, którzy już w 14. minucie po ładnej akcji indywidualnej Pawła Tarnowskiego objęli prowadzenie. Dziewięć minut później minimalnie niecelny strzał oddał Igor Korczakowski. Chwilę później obok słupka głową uderzył Tarnowski. W 30. minucie dobrą interwencją popisał się golkiper Znicza – Piotr Misztal. Tuż przed przerwą groźnie z rzutu wolnego uderzył Jakub Kowalski. W doliczonym czasie kolejną paradę po strzale Korczakowskiego zanotował Misztal.
Duży wpływ na losy spotkania miała sytuacja z 62. minuty, gdy drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał defensor gości, Donatas Nakrosius. Chwilę później akcję przeprowadzili gospodarze, a po dośrodkowaniu Tarnowskiego do własnej siatki trafił Tomasz Midzierski. Od tego momentu Znicz spokojnie kontrolował wynik, a łęcznianie nie za bardzo mieli pomysł i siły do tego, żeby spróbować doprowadzić do wyrównania.
Znicz Pruszków – Górnik Łęczna 2:0 (1:0)
Paweł Tarnowski 14’, Tomasz Midzierski 64’ (s).
Znicz: Misztal – Bochenek, Rybak, Wrześniewski, Smoleń – Tarnowski (70’ Stromecki), Małachowski, Machalski (77’ Faliszewski), Czarnowski, Rackiewicz (73’ Pyrka) – Zjawiński.
Górnik: Kostrzewski – Kukułowicz, Borodaj, Midzierski, Klepacki – Kowalski (79’ Pigiel), Nakrosius, Sasin (59’ Pisarczuk), Korczakowski, Mroczek (46’ Stasiak) – Dzięgielewski (71’ Jodłowski).
http://sport.tvp.pl/42399048/2-liga-znicz-pruszkow-gornik-leczna-20-bramki
***
Walczący o utrzymanie Rozwój Katowice podejmował Stal Stalową Wolę. Już w 3. minucie groźnie sprzed pola karnego uderzył Daniel Paszek, ale piłkę zdołał odbić Krystian Kalinowski. Chwilę później minimalnie niecelny strzał oddał Kamil Łączek. W 15. minucie z dystansu uderzył Kamil Kurowski, ale znów piłka minęła słupek. Kilka minut później z bliska przestrzelił Przemysław Mońka. Tuż przed przerwą groźny strzał oddał Piotr Mroziński, ale piłka poszybowała obok bramki Bartosza Solińskiego.
Po przerwie katowiczanie kontynuowali ataki na bramkę Kalinowskiego i w 51. minucie powinni wyjść na prowadzenie. Po dobrze rozegranej kontrze futbolówka trafiła do Konrada Andrzejczaka, który wbiegł w pole karne i wyłożył ją nadbiegającemu Paszkowi, który uderzył w słupek, a dobitka Marcina Kowalskiego trafiła w boczną siatkę. W 68. minucie niewiele po rzucie wolnym pomylił się Rafał Kuliński. Dziesięć minut później niewiele do szczęścia zabrakło też Andrzejczakowi. W 87. minucie gospodarze w końcu trafili do siatki, ale sędzia pokazał spalonego. Choć Rozwój był lepszy w tym spotkaniu to ostatecznie pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem.
Rozwój Katowice – Stal Stalowa Wola 0:0
Rozwój: Soliński – Mońka (70’ Musiolik), Olszewski, Gancarczyk, Łączek – Andrzejczak, Kuliński (76’ Płonka), Kurowski, Baranowicz (61’ Lazar), Kowalski – Paszek.
Stal: Kalinowski – Waszkiewicz, Janiszewski, Śpiewak, Sobotka – Mistrzyk (63’ Kitliński), Pietras, Mroziński, Trąbka, Dadok (68’ Trubeha) – Dziopak (46’ Stępniowski).
***
Kolejny krok w stronę awansu chcieli w niedzielne popołudnie wykonać piłkarze Radomiaka Radom. Ekipa Dariusza Banasika mierzyła się u siebie z broniącymi się przed spadkiem Błękitnymi Stargard. Zespół z województwa zachodniopomorskiego kiepsko radzi sobie na wyjazdach, dlatego wydawało się, że zwycięstwo gospodarzy jest jedynie formalnością… Od samego początku do ataku ruszyli radomianie. Już w 5. minucie po zamieszaniu podbramkowym mogła paść pierwsza bramka dla Radomiaka, ale strzał Leandro obronił Mariusz Rzepecki. Chwilę później świetną wrzutką popisał się Adam Banasiak, ale Jakub Rolinc strzałem szczupakiem minimalnie przestrzelił. W 27. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Rafał Makowski, ale jeszcze bardziej efektowną paradę zaliczył Rzepecki. Dziesięć minut później kontrę gości mógł wykończyć Błażej Starzycki, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. Tuż przed przerwą z ostrego kąta uderzył Meik Karwot, ale strzał odbił golkiper gości.
W drugiej połowie mecz wyglądał podobnie. W 71. minucie dobrze uderzył Makowski, ale trafił wprost w Rzepeckiego. Chwilę później z dystansu uderzył Patryk Mikita, ale nie trafił w światło bramki. Najważniejsze rzeczy wydarzyły się w samej końcówce. W 86. minucie radomianie krótko rozegrali rzut rożny, a sprzed pola karnego uderzył Damian Jakubik. Piłka – zdaniem sędziego – trafiła w rękę jednego z graczy gości i w efekcie Radomiak otrzymał rzut karny. Jednak jak pokazały powtórki, jedenastka została podyktowana niesłusznie. Odpowiedzialność na swoje barki wziął Leandro, który do tej pory wykorzystał wszystkie rzuty karne. Tym razem jednak górą okazał się Rzepecki, który odbił nogami jego strzał. Tuż po tej sytuacji goście wyprowadzili kontrę, świetnie zachował się wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Przemysław Brzeziański i płaskim strzałem zdobył zwycięskiego gola. Już w doliczonym czasie gry kompletnie bezsensownym zachowaniem popisał się Jakubik. Defensor Radomiaka najpierw sfaulował jednego z graczy Błękitnych, a następnie odepchnął jednego z graczy gości za co sędzia bez żadnego wahania pokazał mu czerwoną kartkę. Może to oznaczać, że Jakubik w tym sezonie II lig już nie zagra. Ostatecznie niespodziewanie goście wygrali ten pojedynek i zrobili duży krok w stronę utrzymania. Radomianie co prawda utrzymali fotel lidera, ale punkty zdobyły goniące zielonych drużyny co oznacza, że ekipa Dariusza Banasika nie może już sobie pozwolić na kolejne wpadki.
Radomiak Radom – Błękitni Stargard 0:1 (0:0)
Przemysław Brzeziański 87’.
Radomiak: Haluch – Jakubik, Grudniewski, Klabnik, Wawszczyk (60’ Sokół) – Leandro, Makowski, Karwot (74’ Luz), Kaput (90’ Winsztal), Banasiak – Rolinc (60’ Mikita).
Błękitni: Rzepecki – Szrek, Błyszko, Baranowski, Rogala – Starzycki (78’ M. Kwiatkowski), Gawron (76’ Brzeziański), Shimmura, Cywiński, A. Kwiatkowski – Kurbiel (90’ Jabłoński).
***
W Tarnobrzegu miejscowa Siarka mierzyła się z rewelacją wiosny – Pogonią Siedlce. Już w 4. minucie goście mogli objąć prowadzenie, ale strzał Kamila Walkowa był minimalnie niecelny. W 30. minucie dość przypadkowo gola mógł zdobyć Marcin Wodecki, ale przytomnie w bramce zachował się Piotr Smołuch.
W drugiej połowie nie działo się zbyt dużo. Choć obydwie drużyny atakowały to nic konkretnego z tego nie wynikało. W 78. minucie zza pola karnego uderzył Kamil Radulj, ale piłka minęła słupek. 60 sekund później do siatki trafili goście. Z rzutu wolnego dośrodkował Bartłomiej Olszewski, futbolówkę na wślizgu uderzył Adam Mesjasz, a fatalny błąd popełnił Hieronim Zoch i ostatecznie piłka wturlała się do bramki. Siarka chciała jak najszybciej wyrównać. W 88. minucie Wodecki minimalnie przestrzelił, a kilka chwil później po rzucie wolnym pośrednim jeden z graczy gospodarzy trafił w mur. Wyrównanie powinno paść w 93. minucie, ale Kacper Wełniak trafił jedynie w poprzeczkę i ostatecznie komplet punktów wywalczyli siedlczanie.
Siarka Tarnobrzeg – Pogoń Siedlce 0:1 (0:0)
Adam Mesjasz 79’.
Siarka: Zoch – Głaz, Kubowicz, Duda, Wodecki – Sitek, Płatek (80’ Wełniak), Maik, Radulj, Janeczko – Mróz (58’ Ropski).
Pogoń: Smołuch – Pazio, Margol, Mesjasz, Olszewski – Bochnak (80’ Pociecha), Marciniec, Szymankiewicz, Rybski (85’ Łydkowski), Brągiel (58’ Zając) – Walków.
***
Krok w stronę awansu chcieli też wykonać piłkarze PGE GKS-u Bełchatów, którzy mierzyli się z beniaminkiem, Resovią Rzeszów. Początek meczu należał do gospodarzy, ale to goście w 24. minucie mogli objąć prowadzenie. Piłkę pod polem karnym przejął Michał Ogrodnik, ale uderzył nad bramką Pawła Lenarcika. Tuż przed gwizdkiem na przerwę blisko bramki był Patryk Mularczyk, ale jego strzał głową trafił wprost w ręce Wojciecha Daniela.
Druga połowa to typowy mecz walki. W końcu jednak bełchatowianie stworzyli akcję, która przyniosła im gola. W 76. minucie ładnym strzałem z woleja popisał się Marcin Ryszka. Resovia do końca walczyła o wyrównującą bramkę, świetną okazję miał Przemysław Pyrdek, ale posłał piłkę obok bramki Lenarcika. Gospodarze ostatecznie dowieźli ten wynik do końca i dzięki temu zwyciężyli 1:0. Zwycięstwo dało im awans na pozycję wicelidera II ligi.
PGE GKS Bełchatów – Resovia Rzeszów 1:0 (0:0)
Marcin Ryszka 76’.
PGE GKS: Lenarcik – Grzelak, Grolik, Michalski, Szymorek – Biel, Czajkowski, Ryszka, Mularczyk (90’ Bociek), Putin (68’ Tylec) – Zdybowicz (46’ Golański).
Resovia: Daniel – Geniec, Domoń, Zalepa, Adamski (84’ Kwiek) – Ogrodnik (77’ Kantor), Frankiewicz, Świechowski, Hass, Feret (84’ Hajduk) – Twardowski (65’ Pyrdek).
***
Mecz przyjaźni rozegrano w Chorzowie, gdzie przy ul. Cichej Ruch mierzył się z Elaną Toruń. Goście wyszli na prowadzenie już w 8. minucie. Po centrze z rzutu rożnego do siatki trafił Michał Kołodziejski. Ruch wyrównał jednak już 120 sekund później, gdy ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Mariusz Idzik. W 27. minucie minimalnie pomylił się Mateusz Lechowicz. Siedem minut później w polu karnym faulowany był Krzysztof Wołkowicz. Arbiter wskazał na wapno i ukarał Lukasa Duriskę czerwonym kartonikiem, a jedenastkę na gola zamienił Maciej Stefanowicz. Ten sam zawodnik w 41. minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Tuż przed przerwą dobrą interwencję zaliczył Dawid Smug.
W drugiej połowie działo się zdecydowanie mniej. W 77. minucie groźnie z dystansu uderzył Kordian Górka, ale piłkę zdołał odbić Smug. Golkiper Ruchu chwilę później odbił też strzał Dominika Kościelniaka. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i trzy punkty powędrowały do Torunia.
Ruch Chorzów – Elana Toruń 1:2 (1:2)
Mariusz Idzik 10’ – Michał Kołodziejski 8’, Maciej Stefanowicz 36’ (k).
Ruch: Smug – Lechowicz, Duriska, Kulejewski, Bartolewski – Zieliński (86’ Wdowik), Foszmańczyk (46’ Walski), Mokrzycki, Kędziora (46’ Obst), Podgórski (75’ Mandrysz) – Idzik.
Elana: Nowak – Górka, Onsorge, Kołodziejski, Andrzejewski – Kościelniak (90’ Buławski), Lenartowski, Stefanowicz, Zagórski (87’ Felsch), Wołkowicz – Boniecki (65’ Lenkiewicz).
***
Po środowej porażce w Wejherowie humory swoim kibicom chcieli poprawić piłkarze Olimpii Grudziądz, którzy na własnym stadionie podejmowali ROW 1964 Rybnik. Gospodarze świetnie rozpoczęli to spotkanie, bo już w 2. minucie wyszli na prowadzenie. Po centrze z rzutu rożnego piłkę do siatki z kilku metrów skierował German Ruiz. W 11. minucie po centrostrzale Przemysław Szkatuła trafił w poprzeczkę. Chwilę później minimalnie niecelnie uderzył Kacper Skibicki. W 19. minucie dobrą interwencję zaliczył Aleksander Łubik, który odbił strzał z rzutu wolnego Roberta Ziętarskiego. Goście kontrowali i w 37. minucie wyrównali. Po dośrodkowaniu z boku boiska Wojciecha Muzyka pokonał Dominik Zawadzki.
W 64. minucie znów groźnie z wolnego uderzył Ziętarski, ale znów udanie interweniował golkiper ROW-u. Chwilę później ten sam zawodnik posłał piłkę obok słupka. W 76. minucie po zamieszaniu po rzucie rożnym groźnie uderzył jeden z graczy gości, ale dobrze w bramce zachował się Muzyk. Dziesięć minut później goście zadali decydujący cios. Zamieszanie w szeregach defensywnych gospodarzy wykorzystał Przemysław Brychlik, który przejął futbolówkę i strzałem po ziemi zapewnił swoje ekipie bardzo cenne trzy punkty.
Olimpia Grudziądz – ROW 1964 Rybnik 1:2 (1:1)
German Ruiz 2’ – Dominik Zawadzki 37’, Przemysław Brychlik 87’.
Olimpia: Muzyk – Fryc (90’ Gabor), Ocenas, Wawszczyk, Sulkowski – Skibicki (57’ Handzlik), Kona, Ziętarski, Ruiz (65’ Marzec), Alves (78’ Kaczmarek) – Kita.
ROW 1964: Łubik – Janik, Krotofil, Bojdys, Szkatuła – Tkocz, Jary, Zawadzki (85’ Kunat) (90’ Rostkowski), Giełażyn (89’ Jaroszewski), Mazurek (86’ Bukowiec) – Brychlik.
***
Ostatnim niedzielnym pojedynkiem II ligi było starcie w Elblągu, gdzie Olimpia grała z Gryfem Wejherowo. Obydwie drużyny walczą o utrzymanie, dlatego ten pojedynek był określany mianem meczu o sześć punktów. Pierwsza połowa była dość wyrównana, obydwie drużyny atakowały, ale brakowało konkretów. Tuż przed przerwą gospodarze otrzymali rzut karny po zagraniu piłki ręką przez jednego z graczy Gryfa. Do piłki podszedł Michał Fidziukiewicz i pokonał Dawida Lelenia.
Druga odsłona wyglądała podobnie. W 82. minucie jedna z kontr gości przyniosła wyrównanie. Z bliskiej odległości piłkę do siatki wpakował Maciej Koziara i tym samym zapewnił swojej ekipie cenny punkt.
Olimpia Elbląg – Gryf Wejherowo 1:1 (1:0)
Michał Fidziukiewicz 41’ (k) – Maciej Koziara 82’.
Olimpia: Madejski – Jurek, Lewandowski, Wenger, Balewski – Zaremba, Kuczałek, Nowicki, Szuprytowski, Demianiuk (77’ Bojas) – Fidziukiewicz.
Gryf: Leleń – Brzuzy, Ewertowski, Gulczyński, Goerke – Chwastek (86’ Sikorski), Kołc, Pietroń (61’ Czychowski), Koziara, Ryk – Węsierski.