Autor zdjęcia: facebook / KKS Katowice

Reportaż 2x45: Łzy, talent, wzór i profesjonalizm, czyli mój Turniej „Z Podwórka Na Stadion” o Puchar Tymbarku

Autor: Krystian Juźwiak
2019-05-05 19:38:54

XIX edycja Turnieju „Z Podwórka Na Stadion” zakończyła się z przytupem. Po meczach finałowych kategorii U-10 i U-12 finał Pucharu Polski przypominał żart. Mecze dzieci były o wiele bardziej interesujące, dramatyczne i przepełnione emocjami. Były po prostu lepsze. Ale cztery spotkania na PGE Narodowym to jedynie wierzchołek góry lodowej.

Wszystko zaczyna się blisko rok przed finałem w Warszawie. Wertowanie regulaminów, rozmowy z dyrektorami, zgłaszanie zawodników. Potem niejasności, „dlaczego ten nie może grać?”, telefony do Warszawy, kolejna lektura regulaminów. W końcu etap powiatowy. Pierwsze mecze, pierwsi zwycięzcy. Finały wojewódzkie… Nie ma czasu na nudę.


ŁZY

Piłkę dziecięcą odróżnia szczerość. Tu nie ma zakładania masek czy wciskania się w gombrowiczowskie formy. Wszystko jest naturalne. Czasami nawet za bardzo. Jedną z atrakcji dla uczestników turnieju była możliwość oglądania studia Ligi Mistrzów w Polsacie Sport. Jedziemy do studia. Dziewczynki opowiadają o wszystkim. Od boiskowych emocji, przez wujka Krzyśka po pana, który pracuje na basenie.

- A umalowałyście się do telewizji? – pytam.
- My to nie musimy, ale trenerka tak. Kiedyś przyszła nieumalowana na trening, to wyglądała jak żul spod biedry – zgodnie opowiadają bardzo szczerze młode piłkarki.

Pani trener siedziała dwa miejsca dalej.

Ale szczerość przybiera dużo brutalniejszą formę, gdy przegrywasz. Łzy dzieci chwytają za serce. Widziałem to kilkanaście razy i za każdym było ciężko. Jeszcze, gdy drużyna odpadała w grupie, to na twarzy pojawiał się tylko zawód. W każdym kolejnym etapie były już rzewne łzy. Walka była straszna. Młodzi piłkarze i piłkarki nie odpuszczali na moment. Ich umorusane twarze i koszulki tylko potęgowały smutek. Dużo mocniejszy obraz niż płaczący Carsten Jancker.

- Zdarzało mi się nawet płakać ze szczęścia z zawodnikami i zawodniczkami. Jeżeli jest ktoś od początku z tym turniejem i pojawia się na finałach wojewódzkich, widać w nich zaangażowanie. Później spotyka się tę drużynę na finale krajowym, a jeśli jest to jeszcze mała drużyna i widzi się ich radość, to wzruszenie przechodzi z dzieci na mnie – mówił turniejowy spiker Dariusz Ślęzak w rozmowie z Weszło.

Popularny DJ Ucho jest członkiem turniejowej rodziny już od 14 lat. Jest legendą „Z Podwórka Na Stadion”. Najlepiej świadczy o tym jedna scenka. Przechadzał się po boiskach Legii z selekcjonerem Brzęczkiem. Pytam piłkarki KKS-u Katowice:
- Znacie tego gościa w garniturze?
- Nie, ale ten obok to DJ Ucho.

Mnie też udzielała się radość piłkarzy, ale bardziej przeżywałem ich łzy. Jakbym mógł, to wszystkim przyznałbym złote medale. Mam nadzieję, że chociaż część tych dzieci wyciągnie oklepane wnioski i za kilka lat będziemy mieli pociechę nie mniejszą niż z Krzysztofa Piątka, Arka Milika czy Pauliny Dudek, którzy też grali w tym turnieju.

 

 

 


TALENT

W ostatnim czasie widziałem wielu zdolnych zawodników we wszystkich trzech kategoriach wiekowych. Wiadomo, że to dzieci. Mają jeszcze mnóstwo czasu, ale pozwoliłem sobie zbudować jedenastkę najlepszych moim zdaniem piłkarzy i piłkarek, którzy występowali na Turnieju „Z Podwórka Na Stadion” o Puchar Tymbarku. Z góry zaznaczam, że ja byłem odpowiedzialny za południowo-wschodnią Polskę i oparłem skład o zawodników, których widziałem więcej niż jeden raz na finale w Warszawie.

Wiktor Żydek to przede wszystkim niesłabnący entuzjazm i efektowne parady. Chłopakowi należy się tym większy szacunek, ponieważ został najlepszym bramkarzem finałów wojewódzkich na Lubelszczyźnie, mimo że miał tylko jedną w pełni rozwiniętą dłoń.

Linię defensywną budują przede wszystkim zawodnicy, którzy w szczególności zaimponowali mi spokojem i dojrzałością. Tak naprawdę obrończynią jest tylko Oliwia Stachurska z Górnika Łęczna. Dziewczynka popisywała się umiejętnością czytania gry. Do tego wypracowała sobie mocny i nieprzyjemny strzał z dystansu. W Górniku była kapitanką. Aleks Kosior z SP Małogoszcz to człowiek-przecinak. Świetny timing, mnóstwo walki i duża pewność siebie. Bardziej defensywny pomocnik niż obrońca, ale w tym ustawieniu koniecznie musiał się pojawić. Natalia Sikorska ze SMS-u Łódź olśniła i Mateusza Borka, i Ninę Patalon. Zdecydowanie bliżej jej do pola karnego rywali niż własnego, ale bardzo duży spokój, który wprowadza do zespołu, z pewnością przyda się w obronie. Do tego Natalia jest silna, umie kiwnąć i podobnie jak Stachurska w Górniku Łęczna, tak ona w SMS-ie jest kapitanką zespołu.

Druga linia, a więc zaczynając od lewej strony - Michalina Tham. Dziewczyna, która się nie męczy. Sprinterka. Brązowa medalistka Lekkoatletycznych Mistrzostw Polski w biegu na 300 metrów na hali (w roczniku 2007). Piłkarsko jak cała drużyna Sprintu Katowice niezwykle dojrzała. Czasami za bardzo chce i gubi się we własnych nerwach, ale materiału do rzeźbienia bardzo dużo. O ile oczywiście piłce nożnej nie ukradnie jej lekkoatletyka. W ramach ciekawostki siostra Michaliny, Malwina (KKS Katowice), wygrała turniej w kategorii U-10. I jeszcze jedna ciekawostka: Michasia w jednym meczu straciła ząb. Piłka nie lalka.

Dalej jej klubowa koleżanka, Zuzia Witek. Ręce same składają się do oklasków. Jej idolem jest Andres Iniesta. Co tu dużo mówić: piłkarka Sprintu czerpie garściami z doświadczenia Hiszpana. Gra fantastycznie. Jej prostopadłe podania rozcinają defensywę rywalek. A do tego zastawka, strzał. Wszystko, żeby stać się przyszłością polskiej piłki.

Alan Krysiński – tego człowieka nie mogło zabraknąć. Gość bez układu nerwowego. W ostatniej akcji finału ustawił piłkę do rzutu wolnego. – Musi strzelić perfekcyjnie. Tak jak Messi z Liverpoolem – komentował Borek. I strzelił. Stałem wtedy w rogu za bramką SP 392 Warszawa i widziałem minę bezradnego obrońcy. Bramka stadiony świata. Panowie z Lechii i Jagiellonii uczcie się!

Fabian Mazur to Zuzia Witek wśród chłopców. Świetny playmaker z bardzo dobrym dryblingiem. Do tego walczak z serduchem, który umie podnieść się po porażce. Po pierwszym meczu finałów wojewódzkich w świętokrzyskim wszyscy skreślili jego SP Nowiny. Przegrali 1:6 z Koroną Kielce, ale potem wzięli piękne za nadobne w finale, gdzie pokonali „Żółto-czerwonych” po rzutach karnych. A w serii jedenastek to Fabian założył rękawice. Problemem chłopaka jest to, że już w wieku 12 lat ma za dużo dobrych rad i ludzi, którzy wiedzą lepiej jak poprowadzić jego karierę.

Jeżeli o Wiktorze Żydku napisałem „pełen entuzjazmu”, to o Nikoli Madejczyk trzeba powiedzieć „wulkan pozytywnej energii”. 128 cm w kategorii U-12 to niewiele, a ona sobie nic z tego nie robi. Kiwa jak Messi, a jak trzeba, to jeździ na tyłku, żeby odebrać piłkę dwukrotnie większej rywalce. Do tego jest prowadzona przez doświadczonego trenera, Andrzeja Żądło, który piłkę kobiecą w Małopolsce zna jak nikt. W meczu z Naprzodem Sobolów Nikola strzeliła ekwilibrystyczną bramkę piętą, mimo że w polu karnym były trzy rywalki. - Może nie jest najwyższa, ale jej umiejętności techniczne są na dużo wyższym poziomie niż u koleżanek z boiska. Charakter predysponuje ją do miana jednej z najlepszych zawodniczek tego Turnieju. Nie tylko się nie poddaje, ale jest do wszystkiego nastawiona optymistycznie. Wybiega na boisko z uśmiechem i z uśmiechem z niego schodzi. Widać, że ona się bawi piłką – charakteryzował trener Mobilnej Akademii Młodych Orłów, Krystian Pać.

Zosia Burzan była dla mnie zagwozdką. W czasie finałów wojewódzkich na Stadionie Śląskim w Chorzowie walczyła o tytuł króla strzelców. Króla, a nie królowej, bo grała z chłopkami. Mimo że odpadła dość szybko - mogę skłamać, ale chyba w 1/16 - to na koncie miała 8 bramek. Chłopcy przegonili ją dopiero w ćwierćfinale. W rozgrywkach z dziewczynkami mogła być istną maszynką do strzelania goli.

Wierzcie mi, że SP 4 z Kostrzyna nad Odrą nie było faworytem do wyjścia z grupy, a wygrało cały turniej. Nie stałoby się to, gdyby nie Kacper Sikorski. Napastnik, który zwyczajnie wie, co chce zrobić z piłką. Wie jak kopnąć, jak minąć bramkarza. I wszystko, co w sekundzie sobie zakłada, przyjmując piłkę, realizuje z niemiecką precyzją.

Zdaję sobie sprawę, że to dzieci. Że droga długa, kręta i często wyboista, ale za każde z nich trzymam kciuki i będę śledził ich poczynania. Jeśli jedno z nich zagra w reprezentacji, to będę mega, mega dumny. Potencjał, żeby to osiągnąć, mają wszystkie.
Szkoda, że jest tylko jedenaście pozycji na boisku…

 

 

 


WZÓR

Quebonafide śpiewał, że idole są jak światła w Dubaju. Mimo wszystko dobrze jest mieć się od kogo uczyć, trzeba tylko znaleźć umiar, żeby nie zostać tym odbitym, sztuczny światłem. Oliwia Stachurska lepszego wzoru nie mogła znaleźć. Gra w obronie, a jej idolką jest Natasza Górnicka, obrończyni Górnika Łęczna i reprezentantka Polski. Do tego trenerka Oliwii. Pamiętam, że byłem niesamowicie wzruszony tą odpowiedzią, bo wcześniej dzieci zawsze podawały kogoś z trójki Piątek, Cristiano Ronaldo lub Messi.

Podobny szok przeżyłem na Podkarpaciu. Gabriela Dziedzic z SP Pysznica zapytana o piłkarski wzór podała Ebiego Smolarka. Gdy Smolarek ładował bramkę Portugalii, Gabrysi jeszcze nie było na świecie. – Byliśmy na jakimś meczu i tato zawsze mówił, że Ebi jest najlepszy. Tak go zapamiętałam.

Mała piłkarka rzemiosła może uczyć się od ojca, który sam był piłkarzem. – Miał iść na testy od Siarki Tarnobrzeg, ale ja się urodziłam i zamiast na boisko przyjechał do szpitala – śmiała się.

Wzór pod nosem ma też Zuzia Witek. Jej trenerem jest jej ojciec Krzysztof. Ten duet już raz wygrał Turniej „Z Podwórka Na Stadion o Puchar Tymbarku”. Relacje pomiędzy córką a tatą potrafią być szorstkie. - Czasem coś zazgrzyta w domu, potem może się to przenieść na trening. Do tego bardzo dużo od niej wymagam. Czasem słyszę, jak dziewczynki rozmawiają między sobą i zgodnie przyznają, że Zuzia nie ma lekko – przyznał Krzysztof Witek.

 

 

 

Jeśli jesteśmy przy wzorach w rodzinie, to nie sposób nie powiedzieć o Zuzi Ostrowskiej i Hubercie Jasiaku. To odpowiednio wnuczka Zdzisława Kapki i kuzyn Mateusza Klicha. Oboje spotkali się podczas finałów w Krakowie. – Dziadek był napastnikiem, strzelał dużo goli, a ja gram na obronie. Mimo to często podpowiada mi, co mogę zrobić lepiej na boisku. Uwielbiam Cristiano Ronaldo, ale to dziadek jest dla mnie wzorem – powiedziała Zuzia.

Idoli można znaleźć także wśród uczestników Turnieju. Natalia Wróbel jest dziś kapitanem reprezentacji U-17. Swoją przygodę z piłką zaczęła właśnie na „Z Podwórka Na Stadion”, a jednym z wzorów reprezentantki Polski jest Paulina Dudek, która wygrała turniej kilka lat wcześniej, a dziś gra w PSG.

 

 

 

Dużo mówiło się o Komitecie Oszalałych Rodziców. Widziałem sporo kibiców, którzy mieli na plecach napis „najlepsi kibice to * tu wstaw nazwę dowolnej drużyny* rodzice”. Mnie szczególnie zaimponowali ci z Lubaczowa. Przed finałami wojewódzkimi na Podkarpaciu zrobili chłopakom minizgrupowanie w Sandomierzu. Tak, żeby byli wypoczęci przed meczami.


PROFESJONALIZM

Wychowałem się na Turnieju Trzeciomajowym. To był największy turniej w gminie. Grał tam mój tato, brat, kuzyni, koledzy i wujkowie. Czasem mieliśmy stare koszulki nieistniejącego klubu piłkarskiego, które z łaską wypożyczył kierownik domu kultury. Trawa była tak skoszona, że na środku rosły krzewy babki lancetowatej, a wapno wycierało się po jednym meczu.

Przeskok z czegoś takiego na Turniej „Z Podwórka Na Stadion” o Puchar Tymbarku jest czymś nieprawdopodobnym. Materiały zrealizowane przez Łączy Nas Piłka, Polska Press czy TVN były bardzo dobre lub świetne. Finał skomentowali Tomasz Smokowski i Mateusz Borek, co dla małych piłkarzy było momentami dużo większym przeżyciem niż sama gra na PGE Narodowym.

Do tego prezydent wręczający nagrody najlepszemu piłkarzowi i piłkarce. Przed wręczeniem nagród indywidualnych mała Tosia Dzierżęga, bohaterka KKS-u Katowice, była bardzo smutna i zmęczona. Trener musiał nosić ją na rękach. Kilka chwil potem odbierała statuetkę z rąk Andrzeja Dudy.

Dzieci przebierały się w szatniach zawodników. Oprócz prezydenta na boisko wyprowadzali ich m.in. Zbigniew Boniek, Jerzy Brzęczek i Czesław Michniewicz. Mecze były transmitowane w Polsacie i Weszło FM. Profesjonalizm przez duże „P”.

I jeszcze jedno. Mali adepci piłki nożnej oprócz Narodowego zagrali na legendarnym Stadionie Śląskim.

***

Przez niemal miesiąc biegałem z nimi, cieszyłem się i smuciłem. To był niezwykły czas. Zaskoczyła mnie sytuacja z drugiej połowy Pucharu Polski. Chciałem zrobić sobie zdjęcie na tle oprawy Jagiellonii i wtedy wypatrzyło mnie kilku chłopców. Po czym część dzieci na trybunach krzyknęła: „tam jest Krystian”. Zespoły przychodziły do biura zawodów i pytały, gdzie jestem. Dostałem autografy, prezenty, a nawet życzenia urodzinowe. I mnóstwo, mnóstwo pozytywnej energii.

To był wspaniały czas.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się