Autor zdjęcia: wikimedia.org / Arewicz
Widzew bez awansu do I ligi. Nadchodzą gorące dni w klubie - Paszulewicz ma zostać zwolniony, a to dopiero początek zmian
Choć jeszcze na początku wiosny wydawało się to niemożliwe, stało się jednak faktem - Widzew Łódź zostaje na kolejny sezon w II lidze. RTS koncertowo zaprzepaścił swoje szanse na awans na drugi szczebel rozgrywkowy, a w niedzielę jakichkolwiek złudzeń pozbawił ich jeszcze GKS Bełchatów. W klubie zajdą teraz najprawdopodobniej duże zmiany, bo są one konieczne.
Widzew Łódź po porażce w rozegranym awansem meczu 34. kolejki z Olimpią Grudziądz, przed niedzielnym spotkaniem miał tylko iluzoryczne szanse na awans. Według wyliczeń portalu 90minut.pl wynosiły one 15,5%. Żeby zachować nadzieję, widzewiacy musieli zwyciężyć w Bełchatowie z GKS-em i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia innych spotkań.
Tym samym naprawdę musiał się wydarzyć mały cud, aby Widzew zagrał w przyszłym sezonie na drugim poziomie rozgrywkowym. Łodzianie nawet się jednak nie dowiedzą "co by było, gdyby", ponieważ RTS poległ w Bełchatowie. Jako pierwszy stracił gola, potem wrócił do gry, ale w drugiej odsłonie gości pogrążył Bartłomiej Bartosiak.
Tego blamażu nie widzieli kibice Widzewa, ponieważ PZPN zamknął sektor gości dla widzewiaków. Nie oznacza to jednak, że nie działo się już w samym Bełchatowie. Gorąco był bowiem między zawodnikami po spotkaniu i doszło do słownych utarczek pod szatniami. Najprawdopodobniej spowodowane jest to śpiewami dochodzącymi z szatni gospodarzy.
Niestety po meczu przedstawiciele łódzkiej drużyny nie wytrzymali ciśnienia i śpiewów dochodzących z szatni @GKSBelchatow_, po czym zrobiło się "szatnia na szatnię" 😉💪 #2liga pic.twitter.com/otuqYoYYrt
— Kamil (@khaladaj) 12 maja 2019
Emocje bynajmniej nie opadły po powrocie do Łodzi. Jak relacjonuje portal widzewtomy.net, pod stadionem na piłkarzy czekała grupa kibiców. O tych planach dowiedziała się jednak policja, która odgrodziła kibiców od zawodników. Do rozmowy jednak doszło - toczyła się ona przez płot. Nie brakowało zarówno ostrych okrzyków, nawołujących m.in. do oddania koszulek, jak i spokojniejszej wymiany zdań. W pierwszej linii z fanami rozmawiali Dario Kristo, Mateusz Michalski oraz Maciej Humerski. Początkowo gracze szybko udali się do klubu, ale po chwili wrócili i oddali sympatykom Widzewa swoje koszulki.
Zawodnicy są bowiem świadomi, że zawalili po całości. Rafał Wolsztyński twierdzi nawet, że te nazwiska nie są godne reprezentować Widzewa. - Nie awansujemy do I ligi i to jest smutne, bo taki klub powinien być w pierwszej lidze. Niestety nie podołaliśmy temu zadaniu i nie jesteśmy godni grać w Widzewie Łódź, jeżeli potrafimy roztrwonić jedenastopunktową przewagę. Jesteśmy piłkarskimi frajerami. (...) Przyszedłem tutaj i chciałem zrobić wszystko, żeby Widzew był w I lidze, a tego nie zrobiłem. Widocznie zrobiłem za mało, żeby cokolwiek ugrać i żebyśmy się cieszyli z awansu. Czuję się pełnoprawnym tego wszystkiego, co się wydarzyło - cytuje go portal widzewiak.pl.
W najbliższych dniach będzie jednak jeszcze bardzo gorąco, bo po analizie sezonu praktycznie na pewno polecą jakieś głowy. Bartłomiej Derdzikowski z Gazety Wyborczej zdradził, że wiceprezes Piotr Szor powiedział mu, iż odejdzie trener Jacek Paszulewicz. Wprawdzie za chwilę zaprzeczył temu rzecznik prasowy łódzkiego klubu Marcin Olczyk, lecz kolejne potwierdzenie dymisji Paszulewicza nadeszło już chwilę później ze strony Łukasza Grabowskiego z Przeglądu Sportowego.
Piotr Szor, wiceprezes @Widzew: Nie ma wyjścia, trener musi odejść. Miał dać impuls drużynie, a nie dał. Nie mamy drużyny. #GKSRTS
— B.Derdzikowski (@bderdzik) 12 maja 2019
Szanowni, prezes Piotr Szor stanowczo dementuje, że po meczu, w prywatnej rozmowie z redaktorem Bartłomiejem Derdzikowskim, odniósł się do przyszłości trenera Paszulewicza. W imieniu całego zarządu bardzo proszę o nierozprzestrzenianie niepotwierdzonych informacji.
— Marcin Olczyk 🇦🇹 (@OlczykMarcin) 12 maja 2019
Paszulewicz nie będzie trenerem Widzewa. Od jutra.
— Łukasz Grabowski (@elgrabowski) 12 maja 2019
Musiałby się dziś w nocy zdarzyć cud, by został.
Sam trener jednak o dymisji póki co nic nie wie. Przypomnijmy, że kontrakt z Widzewem wiąże go do końca czerwca 2021 roku. - Nie chciałbym spekulować na temat informacji, których nie znam. Omówienie tego, jak wyglądała moja misja, odbędzie się w najbliższych dniach. Będziemy z zarządem dyskutowali, co dalej. Na razie jest za dużo emocji, by cokolwiek deklarować - cytuje 42-letniego szkoleniowca portal widzewtomy.net.
Pierwsze ruchy szefów klubu nastąpią w poniedziałek. Na ten dzień zaplanowane zostało bowiem posiedzenie rady nadzorczej, a w swoim gronie dyskutować będzie także zarząd spółki. Podejrzewać można, że na samej dymisji trenera się nie skończy. Zapewne z klubu odejdzie wielu zawodników - portal widzew24.pl donosi o co najmniej siedmiu (nie podaje jednak nazwisk). Mało tego, klub opuścić może nawet dyrektor sportowy Łukasz Masłowski, bo zdaniem Tomasza Włodarczyka z Przeglądu Sportowego, ustalenia dotyczyły pracy w I lidze.
Krajobraz w Łodzi wygląda tak, że najprawdopodobniej odejdzie trener Jacek Paszulewicz. Jutro rozmowy.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) 12 maja 2019
Dyrektor Łukasz Masłowski ma kontrakt z wypowiedzeniem, bo strony umawiały się na współpracę pod kątem I ligi. Decyzja ok. środy.
Widzew na pewno czeka rewolucja kadrowa.
Krótko mówiąc, przy Piłsudskiego będzie gorąco, bo inaczej być nie może. Brak awansu do I ligi, z takim potencjałem i budżetem, w dodatku roztrwaniając jedenastopunktową przewagę, jest czymś niebywałym. Choć to słowo jest często nadużywane, tutaj pasuje idealnie - to po prostu kompromitacja. A przecież Widzew miał już plany po awansie, podobno dogadany był m.in. Marcin Robak...