Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki

Potencjał uwolniony. Dobra gra, parcie do przodu, kilka goli - o to chodziło! Polska - Izrael 4:0

Autor: Bartosz Adamski
2019-06-10 22:57:43

Trochę z obawą czekaliśmy na poniedziałkowe starcie reprezentacji Polski z Izraelem, tymczasem okazało się, że to był najlepszy nasz mecz od dawna. Izrael został stłamszony, popełniał wiele błędów i podopieczni Jerzego Brzęczka w pełni zasłużenie wygrali czterema bramkami. Cieszy nie tylko kolejny mecz na zero z tyłu, ale i bardzo dobra gra. Wreszcie.

Choćbyśmy chcieli, trudno będzie się przyczepić do czegokolwiek w tym spotkaniu. Każdy zawodnik naszej reprezentacji zagrał na co najmniej dobrym poziomie i wcale nie jest to przesada. Podczas gdy w drużynie Izraela nie funkcjonowało praktycznie nic, u nas trudno było znaleźć nawet słabsze momenty.

Po prostu na taki mecz czekaliśmy.

Cieszyć mogło jeszcze przed meczem, że selekcjoner Jerzy Brzęczek dał zagrać Krzysztofowi Piątkowi od pierwszej minuty obok Roberta Lewandowskiego. Zastanawiał wprawdzie brak Macieja Rybusa, ale w końcowym rozrachunku ta decyzja się obroniła.

Izrael zaczął jeszcze zuchwale, próbował atakować, ale już po kilku minutach polska kadra przejęła inicjatywę. Przez pierwsze kilkanaście minut mieliśmy jeszcze problemy ze sforsowaniem izraelskiej defensywy, ale po uderzeniu Piotra Zielińskiego w boczną siatkę w 20. minucie grało nam się już lżej.

W końcu Polacy dopięli swego w 35. minucie. Pięknym prostopadłym podaniem popisał się Robert Lewandowski, Tomasz Kędziora przytomnie odegrał do Krzysztofa Piątka, a ten huknął pod poprzeczkę. Rewolwerów jednak nie zaprezentował, zapewne z uwagi na poprawność polityczną.

Do przerwy graliśmy już na utrzymanie wyniku, a gracze Andreasa Herzoga dochodzili do sytuacji. Dwukrotnie w niezłej okazji znalazł się Eran Zahavi, najlepszy strzelec tych eliminacji, ale dwa razy uporaliśmy się z tymi próbami. Najpierw jego uderzenie zablokował Mateusz Klich, a potem przy przewrotce pewnie interweniował Łukasz Fabiański. Poza tym goście oddawali tylko niegroźne strzały z dystansu, które nie miały prawa zaskoczyć naszego bramkarza.

Drugą połowę Izrael znów zaczął odważnie, ale ponownie szybko te zapędy zostały storpedowane. I to w dodatku w najlepszy z możliwych sposobów.  W 54. minucie długą prostopadłą piłką do Kamila Grosickiego popisał się Grzegorz Krychowiak, a 31-letni skrzydłowy dośrodkował w pole karne. Na wślizgu szedł jednak z wyciągniętą ręką Shiran Yeini i mimo że dostał najpierw w żebro, a potem w rękę, to sędzia Tobias Stieler w myśl nowych przepisów wskazał na wapno. Do "jedenastki" poszedł Robert Lewandowski i nie dał szans Arielowi Harushowi na skuteczną interwencję.

Bynajmniej jednak tym dwubramkowym prowadzeniem polscy zawodnicy nie zamierzali się zadowalać i poszli za ciosem. Wynik podwyższyli już po kilkudziesięciu sekundach. Świetną, ciętą piłkę za linię obrony zagrał Piotr Zieliński, a Grosicki uderzył po koźle i Harush nie dał rady odbić futbolówki.

Od tego gola zaczął się okres, w którym "Biało-Czerwoni" kontrolowali boiskowe wydarzenia, zaś Izraelczycy nie mieli już mobilizacji, by pokusić się choćby o jedną bramkę. Niby coś próbowali wykreować, ale zdecydowanie więcej było niedokładności i chaosu w ich poczynaniach. Przez to oglądaliśmy fragment dość nudnego spotkania.

Selekcjoner Jerzy Brzęczek widząc co się dzieje, że rezultat nie jest zagrożony, przeprowadził trzy zmiany. Posłał na boisko Arkadiusza Milika, Jacka Góralskiego i Damiana Kądziora i każdy z nich stanowił wartość dodaną. W 84. minucie o jakieś emocje postanowił jeszcze zadbać izraelski golkiper, niechlujnie wybił piłkę, dzięki czemu przechwycił ją Milik, dograł do Kądziora, a skrzydłowy Dinama Zagrzeb najpierw wykończył akcję, a potem po prostu wybuchł z radości.

4:0, dziękujemy, do widzenia.

Trzeba przyznać, że Izrael zaprezentował się dziś bardzo słabo, ale cieszy, że potrafiliśmy to w pełni wykorzystać. Wreszcie nie było kunktatorstwa, tylko parcie do przodu, po kolejne bramki. To było zwycięstwo w dobrym stylu, a właśnie na takie czekaliśmy. Potencjał został uwolniony i mamy nadzieję, że to nie był jedynie przypadek, a stały trend.

Wkrótce w osobnym artykule oceny dla polskich zawodników za ten mecz.

Polska - Izrael 4:0 (1:0)
1:0 - Piątek 35' asysta Kędziora
2:0 - Lewandowski 56' karny
3:0 - Grosicki 58' asysta Zieliński
4:0 - Kądzior 84' asysta Milik

Jak padły bramki:
1:0 - Lewandowski zagrał prostopadle do Kędziory, który odegrał do Piątka, a ten huknął pod poprzeczkę.
2:0 - Grosicki chciał wrzucić piłkę w pole karne, ale ręką zablokował ją Yeini i sędzia wskazał na wapno. "Jedenastkę" pewnym strzałem wykorzystał Lewandowski.
3:0 - Zieliński zagrał świetną piłkę do Grosickiego, który uderzył pięknie z woleja i Harush interweniował nieskutecznie.
4:0 - Harush źle wybił piłkę, przechwycił ją Milik i wypuścił Kądziora, który w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi Izraela.

Polska: Fabiański - Kędziora, Bednarek, Glik, Bereszyński - Zieliński, Klich (75' Góralski), Krychowiak, Grosicki (77' Kądzior) - Piątek (73' Milik), Lewandowski.

Izrael: Harush - Dasa, Taha, Yeini, Biton (82' Elhamed), Ben Harush - Peretz, Natcho, Solomon (72' Saba), Kayal (57' Cohen) - Zahavi.

Sędzia: Tobias Stieler (Niemcy)
Żółte kartki: Krychowiak - Zahavi, Natcho
Widzów: 57 229


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się