Autor zdjęcia: Własne
Szukanie problemów tam, gdzie ich nie ma, to nasza polska specjalność
Mecz reprezentacji Polski z Izraelem w Warszawie już na kilka dni przed jego rozpoczęciem zapowiadany był jako mecz podwyższonego ryzyka. Naturalnie nie z powodu rac na stadionie, ewentualnego przerwania spotkania, a głównie z powodu reakcji Polaków na naszych przeciwników. Ostatecznie okazało się, że największej wiochy nie narobili kibice, a tygodnik „Polityka”.
Nie wiem, być może to już ten wiek, że zaczynają się problemy z pamięcią, ale chyba już po wylosowaniu naszej grupy w eliminacjach do EURO 2020 zaczęły pojawiać się pierwsze komentarze z podtekstami do meczu Polaków z Izraelem. Na początku grudnia 2018 roku los okazał się być dla nas bardzo łaskawy, bo wylosował jedną z najsłabszych grup w eliminacjach. Przekorny los, jak śpiewał pewien znany piosenkarz z Białegostoku, stworzył pewien nieoczekiwany problem, którego doświadczamy właśnie teraz.
Izrael bowiem zwyczajnemu Kowalskiemu kojarzy się dosyć jednoznacznie: z Żydami (członkami narodu żydowskiego), gdzie żyd to wyznawca judaizmu. Nie o usystematyzowanie zasad języka polskiego mi chodzi, a bardziej o historię. Żyd od wielu, naprawdę wielu lat, ma w naszym kraju znaczenie pejoratywne. Dodowem na to są liczne źródła, ale każdy kto czytał chociażby „Lalkę” Bolesława Prusa, czy inne powieści realistyczne doby polskiego pozytywizmu, wie o co chodzi. Wszystkim freakom zakręconym na punkcie historii polecam pierwsze numery „Przeglądu Sportowego” z 1921 roku, gdzie dobrze opisane są nastroje społeczne w pierwszych latach II Rzeczypospolitej.
Problem Żydów istnieje w naszej historii i naszym społeczeństwie, i utrwalił się w postaci przedstawionych już przeze mnie pejoratywnych znaczeń, głównie dzięki wydarzeniom II Wojny Światowej, a później jeszcze po wydarzeniach marca 1968 roku. Nie jest to strona historyczna, a i ja sam nie czuję się na siłach i nie posiadam odpowiednich kompetencji, aby opisywać dokładnie tamten czas. Wspominam o tym w kategorii ciekawostki, może ktoś z Was się zainteresuje i zgłębi temat.
Historia bardzo silne związała nas z Żydami i czy to się nam podoba, czy też nie, musimy to uszanować. Wypadałoby również sprawdzić znaczenie słowa antysemityzm, zanim pomyśli się o stworzeniu tak paskudnego artykułu, jak ten na stronie tygodnika „Polityka”.
Chodzi tu oczywiście o komentarz do informacji o zdobyciu czwartej bramki w poniedziałkowym meczu z Izraelem. Zarzut dziennikarza (a może dziennikarzy? Tekst nie okraszony został imieniem i nazwiskiem autora) skierowany jest do Polskiego Związku Piłki Nożnej, bo on jest właścicielem portalu „Łączy nas piłka”, a to na jego facebook-owym profilu pojawił poniższy wpis:
Dołączyamy tylko zdjęcie, bo Polski Związek Piłki Nożnej po publikacji tekstu „Polityki” zmienił komentarz swojego wpisu. Artykuł został zatytułowany „To już jest pogrom, czyli antysemicki wpis PZPN” został zmasakrowany w sieci i nie ukrywam, że cieszę się z takiego obrotu sprawy.
Dowodzi to kompletnego dyletanctwa dziennikarzy tego tygodnika. Kilka wersów wyżej pisałem, że tuż przed napisaniem – a może nawet zaraz po wpadnięciu na taki idiotyczny pomysł – powinno się zajrzeć do słownika i zobaczyć, co oznacza słowo antysemityzm. Być może wtedy obyłoby się bez publikacji tak absurdalnego tekstu. Antysemityzm według w wersji encyklopedycznej PWN znaczy: „Wynikająca z różnego rodzaju uprzedzeń postawa niechęci, wrogości wobec Żydów i osób pochodzenia żydowskiego; prześladowania i dyskryminacja Żydów jako grupy wyznaniowej, etnicznej lub rasowej oraz poglądy uzasadniające takie działania.
Czy we wspomnianym wpisie „To już jest pogrom” znajdujemy znamiona takich działań? Czy widzicie tam niechęć, wrogość do naszych przeciwników, która wynika z uprzedzenia? Ja tego nie widzę i słusznie Jakub Kwiatkowski poproszony przez komentarz powiedział:
– Proszę nie doszukiwać się tu żadnych kontekstów. W meczach często używa się słowa „pogrom”. Jeśli mielibyśmy takie podejście, to nie moglibyśmy używać w relacjach z meczów słowa „spalony”. Może to słowo było niezręczne, bo niepotrzebnie budzi – jak widać – takie emocje.
Może i słowo było trochę niezręczne i pewnie dlatego dziś zmieniono treść wpisu. Być może młody człowiek obsługujący relację nie pomyślał, że jakiś jego kolega nudzący się na dyżurze w redakcji będzie na siłę doszukiwał się wątków antysemickich w poniedziałkowym meczu. Bo przecież całe spotkanie wyszło pod tym względem pomyślnie: kibice na Stadionie Narodowym zagłuszyli pojedyncze gwizdy podczas hymnu Izraela, a Krzysztof Piątek nie odpalił swojej charakterystycznej cieszynki po zdobyciu bramki.
Ewidentnie było za spokojnie, zdaliśmy ten egzamin z organizacji i nie wybuchł żaden skandal, po którym w świat poszedłby komunikat o grasującym w Polsce antysemityzmie. Dlatego trzeba było na siłę coś stworzyć, stąd ten żenujący tekst „Polityki”. Z tego powodu też przyczepiono się do Samuela Pereiry, który przyszedł na mecz w koszulce z numerem 88 – datą urodzenia.
Trzeba zauważyć wprost, że 88 to liczba, która w neonazistowskim slangu oznacza po prostu „Heil Hitler”. Wierzę, że Pereira nie jest znawcą podkultury i - jak w innych dziedzinach - kompletnie nie ma pojęcia, o co chodzi, co to znaczy i dlaczego wyszedł na... No właśnie. https://t.co/orUa2lfuhg
— Przem.Szubartowicz (@PSzubartowicz) June 10, 2019
Możemy w tym momencie zadać sobie bardzo wyświechtane pytanie o standardy współczesnego dziennikarstwa. W jakim kierunku podążamy, skoro redakcja polskiej gazety, po udanym meczu kadry narodowej, w której nie doszło do żadnych gorszących incydentów, na siłę tworzy takie paszkwile? I cieszyć może tylko reakcja internautów, którzy żywo reagowali na ten tekst.
Bo w takiej sytuacji, jak mawiał polski poeta Stanisław Jerzy Lec: „Głupota nie zwalnia od myślenia”.