Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Kolejny zasłużony zawodnik odchodzi z Legii - kontrakt Radovicia nie został przedłużony. Zostaje za to Astiz
Miroslav Radović mówił w ostatnim czasie, że chciałby jeszcze przez rok pograć w piłkę, ale w sobotę zostało oficjalnie potwierdzone, że nie zakończy swojej kariery w Legii Warszawa. Najprawdopodobniej będzie grał teraz za granicą, mimo że ma propozycję z naszej Ekstraklasy. Wbrew wcześniejszym doniesieniom przy Łazienkowskiej pozostał natomiast Inaki Astiz, choć otrzymał nowe zadania.
Zasług Miroslava Radovicia dla Legii Warszawa nikt raczej kwestionować nie zamierza. To obcokrajowiec z największą liczbą meczów i bramek nie tylko w Legii, ale i w całej Ekstraklasie. Czterokrotny mistrz Polski i sześciokrotny zdobywca Pucharu Polski, uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów. Do tego kapitan.
W końcu jednak nadszedł czas rozstania, najprawdopodobniej ostatecznego. Pierwszy raz miało ono miejsce w sezonie 2014/15, gdy Radović wyemigrował do Chin, lecz wrócił po półtora roku. Teraz jednak wydaje się, że powrotu do Legii w roli zawodnika nie będzie już miał. Prezes Dariusz Mioduski złożył mu propozycję pozostania w klubie, ale nie w roli zawodnika, a na innym stanowisku. 35-latek odpowiedział jednak, że nie chce jeszcze kończyć kariery piłkarskiej i będzie występował w innej drużynie.
Taka decyzja po ostatnim sezonie, w którym zameldował się na boisku zaledwie 8 razy, zaskakiwać nie może. Za Ricardo Sa Pinto został niemal całkowicie odstawiony od składu, w końcówce sezonu stawiał na niego Aleksandar Vuković, ale tylko na ostatnie minuty spotkań. Ostatni raz w pierwszej jedenastce wybiegł we wrześniu.
Mimo to temat przedłużenia umowy z Radoviciem był dla trenera Vukovicia otwarty. Kwestią było czy dogada się z zarządem klubu, ale ten ostatecznie miał na swojego wieloletniego piłkarza inny plan. "Rado" tej propozycji nie przyjął i odszedł. W sumie przy Łazienkowskiej spędził 12 lat i zdobył 11 trofeów.
Biorąc pod uwagę tytuły, to po prostu najlepszy obcokrajowiec w historii naszej ligi. Może nie miał takich umiejętności jak Vadis Odjidja-Ofoe, Kalu Uche czy kilku innych bardzo dobrych zagranicznych graczy, którzy przewinęli się przez naszą Ekstraklasę, ale często był po prostu skuteczny w swoich działaniach. Nie udało mu się jednak wypromować poprzez Ekstraklasę do reprezentacji Serbii.
W ogólnym rozrachunku Radovicia wspominać będziemy go z dużym sentymentem. Do kierownictwa Legii mamy zastrzeżenia takie jak w przypadku Michała Kucharczyka i Arkadiusza Malarza - zasłużeni gracze zostali pożegnani po cichu. Szkoda, że tak to przebiegło.
Miroslav Radović, który z 391 spotkaniami plasuje się trzecim miejscu w klasyfikacji wszech czasów ze wszystkich zawodników Wojskowych, odchodzi z klubu w roli piłkarza. Na zawsze pozostaniesz ikoną Legii Warszawa, dziękujemy kapitanie!
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 15 czerwca 2019
➡️ https://t.co/zXbYF358wV pic.twitter.com/uJYQpH5Sxo
Wraz z Radoviciem odejść miał Inaki Astiz. Zaproponowana została mu praca w strukturach klubu, jednak niespodziewanie łączyć się będzie ona z dalszą grą w piłkę. Hiszpan zostanie bowiem łącznikiem między pierwszym i drugim zespołem. Będzie wspierał współpracę między tymi zespołami i dbał o rozwój młodych piłkarzy w wielu wymiarach.
- Wiem, że jestem blisko zakończenia kariery, ale nowy projekt i nowa rola, jaką klub przedstawił, bardzo mi odpowiada. Jestem zadowolony, że zostaję w Legii i chcę pomóc drużynie w walce o następne tytuły - powiedział Astiz dla oficjalnej strony klubu.
Inaki Astiz podpisał z Legią Warszawa nowy kontrakt obowiązujący do 30 czerwca 2020 roku. Hiszpan będzie pełnił nową rolę, osoby wspierającej współpracę między pierwszym i drugim zespołem Legii oraz dbającej o rozwój młodych zawodników. #LegiaNewshttps://t.co/DccX3vr8Zt
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) 15 czerwca 2019
Z pewnością informacja o pozostaniu w roli piłkarza, jak i sama funkcja w klubie jest zaskakująca. Perspektyw gry w drużynie prowadzonej przez Aleksandara Vukovicia nie ma wielkich, zwłaszcza po przyjściu Igora Lewczuka, zatem najprawdopodobniej będzie w odwodzie w razie czyjejś kontuzji. Być może wzorem Dariusza Dudki występował będzie częściej w rezerwach, pełniąc tam rolę mentora.
Niemniej jednak oba ruchy pokazują, że w nowym sezonie zobaczymy zupełnie inną Legię. Prezes Mioduski powtarzał frazesy o chęci wprowadzenia legijnego DNA w drużynę, tymczasem rezygnuje z graczy, którzy uważani byli za legionistów z krwi i kości. Zapowiada się zatem na sporą przebudowę wicemistrzów Polski.