Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Smółka zwolniony z Widzewa mimo wsparcia zawodników. Roczny kontrakt potrwał miesiąc
Rozsiewane od początku tygodnia plotki okazały się prawdą. Dziś ogłoszono, że Zbigniew Smółka nie jest już trenerem Widzewa. Tym samym jego kadencja w łódzkim klubie zatrzymała się na… 31 dniach. Wraz z nim z RTS-em pożegnać ma się również dyrektor sportowy, Łukasz Masłowski. Nieoficjalnie mówi się o zastępstwie Smółki w postaci Marcina Kaczmarka, którego kontrakt z Bruk-Bet Termaliką kończy się w niedzielę.
Nie jest to najlepszy okres w życiu dla 47-letniego szkoleniowca. Przed kilkoma miesiącami stracił on pracę w Arce Gdynia na godziny przed derbowym spotkaniem z Lechią, zaś dziś, na tygodnie przed startem sezonu, został zwolniony z łódzkiego Widzewa. Dzieje się tak w wyniku zmian w zarządzie RTS-u – miesiąc temu Smółkę zatrudniał wcześniejszy prezes, Jakub Kaczorowski. Go zastąpiła niedawno Martyna Pajączek, która z miejsca zapowiadała wprowadzenie ładu w Widzewie.
Porządki zaczęły się od pionu sportowego, a ich pierwszą ofiarą jest były szkoleniowiec Stali Mielec i Arki. Kibice, jak i komentatorzy nie pałali optymizmem co do sprowadzenia Smółki na ławkę trenerską Widzewa przez Łukasza Masłowskiego. Nie ma się czemu dziwić, gdyż gdyński klub pod wodzą rodowitego wrocławianina grał, mówiąc prosto i trochę kurtuazyjnie, słabo. Po jego odejściu Arka ledwo wykaraskała się ze strefy spadkowej, a to nie wpływa dobrze na pogląd pracy Smółki w tym zespole. Zwyczajnie nie potrafił wyciągnąć z niego pełni potencjału.
Podobnym „entuzjazmem” darzony był ostatnio w Łodzi Łukasz Masłowski. Żaden z przeprowadzonych przez niego transferów nie budzi szczególnych wrażeń, toteż trudno dyskutować z decyzją Martyny Pajączek o prawdopodobnym skreśleniu go z listy pracowników RTS-u. Prawdopodobnym, bowiem wciąż nie wypłynęła z klubu żadna oficjalna wiadomość. Sam zainteresowany zdążył się już odnieść do tych pogłosek, wypowiadając się na początku tygodnia na łamach „Gazety Wyborczej”.
„Nie dostałem żadnej oficjalnej informacji z klubu na ten temat. Oczywiście wiem, że nieoficjalnie już to nastąpiło.”
Masłowski w swojej wypowiedzi dodał również, co skłoniło go do takiej konkluzji.
„Już od dwóch tygodni nie mogę zrobić transferu, bo wszystko blokuje zarząd. Tak nie da się pracować. Gdybym mógł normalnie robić, co do mnie należy, to w tej chwili mielibyśmy kadrę gotową w 80 procentach. Okno transferowe otwiera się dopiero 1 lipca, a my mielibyśmy w tym momencie już osiem zrobionych transferów. Od dawna prowadzę rozmowy z piłkarzami i ich agentami i mam związane ręce. Głupio to wszystko wygląda, niepoważnie” - skwitował (były?) dyrektor sportowy Widzewa.
Coś, co może przemawiać przeciw decyzji nowej prezes RTS-u, to relacje Zbigniewa Smółki z jego podopiecznymi. Objawem zdrowia w ich środowisku był gest, na który zdecydowali się piłkarze Widzewa podczas wtorkowego sparingu z Zagłębiem Lubin. Gdy zdobyli bramkę, podbiegli do ławki, aby okazać szkoleniowcowi wdzięczność. Sami przyznawali później, iż akcja ta nie była czymś spontanicznym, a zaplanowanym przedsięwzięciem.
Niemniej argument ten nie był w oczach zarządu na tyle ważny, aby przechylił szalę na stronę Zbigniewa Smółki. Dzisiejszy mecz kontrolny z Chrobrym (wygrany 3:2) był ostatnim, w którym Widzewa poprowadził 47-letni trener. Po spotkaniu kończącym opalenicki obóz przygotowujący łodzian do zbliżającego się sezonu prezes Pajączek poprosiła Smółkę na rozmowę na osobności. Po niej szkoleniowiec odmówił zabrania głosu mediom, lecz kilka godzin później wiadomo już było, na jaki temat ucięta była ów pogawędka.
Prezes Widzewa zostało dopiąć sprawy finansowe odejścia Smółki, dlatego że miesiąc temu związywał się on z klubem na rok. Nieuchronna będzie więc pewnie spora odprawa.
W kuluarach chodzą słuchy, że pewniakiem do zajęcia jego miejsca jest Marcin Kaczmarek, który w ostatnim sezonie prowadził Bruk-Bet Termalikę. Jego przyjście w rzeczywisty sposób miałoby odzwierciedlać zamiary Widzewa na nadchodzący rok. Mowa oczywiście o poprowadzeniu zasłużonego zespołu na zaplecze ekstraklasy.
Jeśli mielibyśmy wydać nasz osąd w kwestii „Smółka czy Kaczmarek”, stanęlibyśmy raczej po stronie byłego trenera Wisły Płock czy Termaliki. Powód? Chociażby ostatnia runda jesienna, podczas której Kaczmarek postawił na nogi leżący i w dodatku niemiłosiernie pogrążany zespół z Niecieczy. Nie widzimy przeciwwskazań, aby nie wykonał podobnej roboty w Łodzi.