Autor zdjęcia: reddit

Subiektywny ranking Wokera #6: Doliczony czas po palestyńsku. Neymar pogromcą insektów. Golazo Steinborsa

Autor: Krystian Porębski
2019-09-08 20:00:43

Przerwa na reprezentację zdecydowanie nie oznacza nudy... no na pewno nie jeśli chodzi o ten ranking. Zeszły tydzień był bardzo owocny i jak tak dalej pójdzie, to trudno będzie się zamknąć nawet w 20 pozycjach.

Piłkę nożną traktujemy śmiertelnie poważnie. Jak twierdzą niektórzy, to najważniejsza z tych mniej ważnych rzeczy. W futbolu nie brakuje jednak absurdów, momentów śmiesznych, skandalicznych czy po prostu takich, które wywołują uśmiech na twarzy. W każdą niedzielę będę prezentować ranking najbardziej wyróżniających się wydarzeń czy sytuacji tygodnia, niekoniecznie pod kątem sportowym.

***

Był już Shkodran Mustafi grający w teledysku, był Ruben Vezo rapujący ze swoimi ziomkami, a także Jey M – czyli Jese – który nagrał swój kawałek reggaeton. W Hiszpanii wszystkiego się możemy spodziewać i w najbliższym czasie tą ligową tradycję kultywować może brazylijski skrzydłowy Realu. Vinicius przeszedł „kocenie” na kadrze, w ramach zaprezentowania się nowym kolegom, musiał zaśpiewać. Ostrzegam, materiał tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Delikatnie mówiąc, młodzieniec nowym Michelem Telo nie będzie.

 

 

Na pewno każdy z Was widział tego mema ze Spidermanem. W drugiej lidze brazylijskiej spotkali się zaginieni bracia bliźniacy. Ale co to dla nas w Polsce, kiedy w Zagłębiu Lubin grają bracia ksero Damian Balić i Sasa Oko... czy jakoś tak.

 

 

Tak, będzie znowu o Valencii. Bo Nietoperze miały poczynić poważne transfery. Timo Werner, Hirving Lozano, ba, nawet Mauro Icardi! Kogo to Jorge Mendes do spółki z Peterem Limem nie chcieli sprowadzić na Mestalla. Chyba każdego, kogo portugalski agent ma na swojej obszernej zapewne liście kontaktów. Tymczasem zdecydowano się na konsensus, bo do klubu przyszedł co prawda zawodnik powiązany z Mendesem, ale jednak wypatrzony przez Pablo Longorię. Thierry Correia z miejsca zyskał wśród fanów Valencii ksywkę El Brocoli. Ciekawe dlaczego...

 

 

Niedziela upłynęła pod m.in. pod znakiem Formuły 1, a w padoku pojawił się kolega Krzysztofa Piątka, Fabio Borini. Rasowy todocampista stwierdził chyba, że w piłce nożnej nowej roli już sobie nie wymyśli, więc kto wie, może spróbuje w sportach motorowych? Tak się składa, że niedzielnego wyścigu nie ukończył Daniił Kwiat i coś nam mówi, że Borini maczał w tym palce...

 

 

Zapewne nie macie pojęcia kim jest Raul Alvarez posługujący się nickiem AuronPlay. Jednak liczba 18 milionów subskrypcji musi robić wrażenie. W Hiszpanii zdecydowanie nie jest to postać anonimowa. Facet w sumie nie specjalizuje się w futbolu, ale jest kibicem Barcelony i dość niepochlebnie wypowiedział się o Bartomeu. Miało to miejsce dość dawno temu, bo w sytuacji kiedy Neymar odchodził z Camp Nou. Teraz YouTuber dostał w nagrodę... pozew. Tak, prezydent jednego z największych klubów na świecie pozwał gościa działającego na tubie, bo miał czelność wyrazić swoje zdanie (być może w nieco bezceremonialny sposób). Nie wiem jak Wy, ale ja lecę przejrzeć moje stare tweety.

***

12. Karne w PSG, czyli twardy orzech do zgryzienia

Okno transferowe za nami, przynajmniej na miesiąc możemy nieco odpocząć od lawiny doniesień transferowych. Potem zapewne znowu zacznie się telenowela z Pogbami i Neymarami, ale wreszcie można złapać nieco oddechu. Ostatni dzień przyniósł trochę niespodziewanych rozwiązań, a największym zaskoczeniem było chyba przejście Mauro Icardiego do PSG. Teraz w ataku grać będą Argentyńczyk z Neymarem, Mbappe, Cavanim... i chyba aby wybrać wykonawcę rzutu karnego, Panowie będą grali w kamień papier nożyce. Przy takiej liczbie chętnych rzut monetą nie pomoże.

 

 

11. FM-izacja Juventusu

Jeżeli graliście kiedyś FM-a, to tak jak ja, zapewne znacie doskonale tą sytuację. Ostatni dzień okienka, pojawia się ciekawy zawodnik na horyzoncie, no to czemu nie, kupujemy! Potem nadchodzi dzień rejestracji zawodników do Ligi Mistrzów i okazuje się, że jednak brakuje jednego miejsca. W Juve pobalowali trochę bardziej bo zabrakło miejsc dwóch i to nie dla byle kogo – bo dla Emre Cana i Mario Mandżukicia. Zawodnicy pół roku spędzą w lodówce i zapewne po takim potraktowaniu przez włodarzy klubu, w zimie spakują walizki i wyjadą w siną dal. To pokłosie nieudanych transferów, bo włoski klub nie ukrywał, że nosi się z zamiarem pozbycia tych dwóch piłkarzy. Swoją drogą to okienko jest pod tym względem przełomowe, bo nie przypominam sobie drugiego takiego sezonu, kiedy tak spora grupa zawodników na wysokim poziomie była na sprzedaż, a jednak nie znalazła nowego pracodawcy. Obok piłkarzy Juventusu nie znaleźli się przecież kupcy na Bale'a i Jamesa w Realu czy Eriksena z Tottenhamu, gdzie również była możliwość odejścia, a klub z Londynu pozyskał nawet następcę – Lo Celso...

 

 

10. Martin Skrtel i osobliwe ogłoszenie transferu

Kluby prześcigają się ostatnio w jak najbardziej pomysłowych prezentacjach transferów w mediach społecznościowych. Na kreatywność zebrało się również Basaksehirowi, który pozyskał Martina Skrtela vel. „Szkrytela”. No i z tą prezentacją jest jak z grą naszej reprezentacji. Niby jest jakiś zalążek idei, ale samo wykonanie solidne 2/10. Ale oczywiście doceniamy dobrą próbę.

 

 

9. Wizja gry barcelońskiej ofensywy...

Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach, tak możemy zażartować o zachowaniu Jordiego Alby. Oczywiście pół żartem pół serio, bo obrażać Katalończyka zamiaru nie mamy. Bardzo prosta życiowa sytuacja, a tyle odniesień do piłki. Alba poszedł na obieg, Suarez zaatakował barierkę, a Messi prześlizgnął się z gracją.

PS. Jordi, jestem z Tobą. Też musiałbym iść naokoło, inaczej mógłbym się już nie wyprostować. Więc rozumiem.

 

 

8. Granit Xhaka strażakiem z opóźnionym zapłonem

Kiedyś był porównywany do Cristiano Ronaldo, grał z numerem „7”, kapitanował młodzieżowej reprezentacji Szwajcarii, która odnosiła ogromne sukcesy. Dziś jest szkalowany przez kibiców Arsenalu i jak się okazuje, nie tylko przez kibiców. Czego się facet spodziewał przychodząc do Londynu po takich asach jak Djorou i Senderos, trudno mi powiedzieć, przyznać jednak trzeba, że początkowo nie zapowiadał się tutaj wcale tak źle. Teraz jednak nawet Martin Keown, były zawodnik The Gunners stwierdził, że Albańczyk jest jak wóz strażacki, który pojawia się w momencie kiedy dom już spłonął. Z tej strony pozdrawiam sympatycznego kolegę redakcyjnego, Wujka Boba – kibice Valencii dziękują za Coquelina. Ponoć był gorszy od Xhaki.

 

 

7. Vuelta na San Mames

Wyścigi kolarskie rozpoczynają się, kończą, bądź przejeżdżają przez najróżniejsze miejsca. Wyścig Paryż-Roubaix kończy się na starym torze kolarskim, wielkie toury zaczynają się często w krajach bardzo odległych od miejsca całej rywalizacji, a okazjonalnie organizatorzy wpadają na dość szalone pomysły. No i taka idea właśnie przyświecała tegorocznej Vuelcie, bo jeden z etapów rozpoczął się... startem na San Mames. Po co to komu, czemu to miało służyć, nie wiemy. Co brały osoby, które to wymyśliły, też nie wiem.

6. ...i Vuelta bis, czyli ujęcie tygodnia

Chociaż po głębszej chwili zastanowienia wiem. A w zasadzie dzięki bohaterskiej kamerze z helikoptera, która na jednym z etapów wyłapała plantację konopi na dachu jednego z budynków. Pan, który sobie to wymyślił był bardzo sprytny, bo kto tam mu będzie zaglądał na dach, wszystko elegancko osłonięte. A tu psikus. Dziękujemy San Mames za to, że mogłem przemycić ten niepiłkarski wątek w moim zestawieniu, bo to zdecydowanie ujęcie i przypał tygodnia.

 

 

5. Szczerość to podstawa

Reprezentacja Kostaryki to nie byle popychadło, wielokrotnie udowadniają to reprezentanci tego kraju na mundialach. Choć ekipa zazwyczaj nie jest przepełniona gwiazdorami, to jednak reprezentują bardzo solidny poziom, który często pozwala im na rywalizację z najlepszymi. Dlatego tym większym zaskoczeniem może być decyzja o rezygnacji i wypowiedź Gustavo Matosasa, byłego już selekcjonera: „Nie wiedziałem że praca trenera kadry to taka nuda, nigdy więcej nie zostanę selekcjonerem” - skwitował. Szanuję tego Pana za szczerość.

 

 

4. Neymar na ratunek

Gdyby o miejscu w rankingu decydowała liczba wzmianek, to Neymar byłby zdecydowanym zwycięzcą, bo znowu wracamy do brazylijskiego zawodnika. Gwiazdor PSG na zgrupowaniu okazał się pogromcą insektów. Ogromny komar rozsiadł się na głowie Daniego Alvesa, a skrzydłowy zrobił minę jakby na czuprynie przyjaciela zasiadło stworzenie nie z tego świata. Po chwili grozy komar... dostał prztyczka. Obstawiam, że Neymar nie lubi przesiadywać nad jeziorem.

 

 

Tymczasem już w samym spotkaniu takiej delikatności wobec Neymara nie okazywali rywale. Brazylijczyk wbiegł w pole karne, wszystko super... aż tu nagle zderzył się z rozpędzoną lokomotywą o nazwie Davinson Sanchez. Prędkość i siła gdzieś pomiędzy TGV a Shinkansenem i choć wydaje się, ze Kolumbijczyk nieco przesadził, sędzia uznał, że wszystko w tej sytuacji było w porządku. Gdyby to był futbol amerykański, to zapewne mógłbym się z takim stwierdzeniem zgodzić i w sumie Sanchez mógłby pomyśleć o zmianie dyscypliny.

 

 

3. Steinborsa tańce między słupkami

Pavels Steinbors to niewątpliwie jeden z najbardziej solidnych golkiperów w lidze. Oczywiście na taką opinię musiał trochę się napracować, ale jednak obecnie taka łatka do niego przylgnęła i zdecydowanie na to zasłużył. To jednak taki bramkarz, który raz na kilka miesięcy musi odwalić coś takiego, że sam Mariusz Pawełek wstaje i urządza owacje na stojąco. Gdyby ta bramka nie padła, to trzeba by było ją wymyślić.

 

 

2. Francuzów kpina z Albanii

Hymn narodowy rzecz święta. Podczas meczu można robić wszystko, dozwolone są gwizdy, niewybredne przyśpiewki czy oprawy. Jeśli jednak zakpisz z hymnu, masz problem. A Francuzi poszli grubo po bandzie, bo nie to, że go zagłuszyli, puścili dziwną wersję... po prostu zamiast hymnu Albanii odegrali hymn Andory, jakby nigdy nic. Gdy już naprawili swój błąd, to przeprosili... Ormian. Bez względu na wynik sportowy, Trójkolorowi wykazali się ogromną ignorancją na poziomie wręcz dotąd nieznanym.

 

 

1. Czy to jeszcze doliczony czas, czy już trzecia „połowa”?

A na koniec prawdziwy rarytas. Liga Palestyńska i mecz Shabab Khanyounis - Ittihad Khanyounis. Spotkanie derbowe zostało nagle przerwane przez awarię oświetlenia. Gra oczywiście została wstrzymana, a personel udał się w poszukiwaniu osoby odpowiedzialnej za światła. Jak się jednak po chwili okazało, technika na obiekcie nie było. Wobec tego ruszyli odnaleźć klucze, których lokacja była również owiana wielką tajemnicą. Zabawa w kotka i myszkę trwała kilkadziesiąt minut, ale mecz udało się wznowić. W ten właśnie sposób arbiter techniczny musiał wznieść tablicę z informacją, że mecz jest wydłużony... o 42 minuty.

A można było się rozejść jak światło zgasło, bo spotkanie zakończyło się i tak wynikiem 0:0. I na co komu było to oświetlenie?

 

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się