Autor zdjęcia: FCBarcelona Twitter
El Clasico na Bernabeu lub w innym terminie? Zdecydowany sprzeciw Barcelony
„Jestem pewny, że 26 października spotkanie odbędzie się bez żadnych problemów” - powiedział Ernesto Valverde komentując doniesienia o możliwym przeniesieniu El Clasico. Sprawa jest jednak bardzo poważna i każde rozwiązanie było możliwe.
W poniedziałek zapadł niezwykle ważny wyrok. Sąd skazał na kary więzienia od 9 do 13 lat dziewięciu separatystów, którzy zostali oskarżeni o podburzanie ludności w związku z referendum niepodległościowym. Referendum wygranym przez separatystów. Mieszkańcy tego regionu opowiedzieli się za ustanowieniem niezależnego państwa – Republiki Katalonii. I nie była to byle jaka samowolka, a inicjatywa popierana przez najbardziej znane osobistości, również świata futbolu. Otwarcie referendum popierał choćby Pep Guardiola, który oddał swój głos i nie jest tajemnicą, za jaką opcją się opowiedział.
Dzień dobry Katalonia.pic.twitter.com/4ozEL2i616
— ■neurophate (@neurophate_) October 17, 2019
W sytuacji, kiedy rząd Hiszpanii pacyfikuje działania miejscowej ludności i do tego dotkliwie karze najaktywniejszych działaczy na rzecz niepodległości, kryzysu mogliśmy się spodziewać. Ludzie wyszli na ulice i nie przebierają w środkach. Regularne starcia z policją, ponad 200 osób jest rannych – a ta liczba ciągle rośnie. W takiej chwili naprawdę bardzo trudno myśleć o piłce. Ale ten region żyje futbolem, a zbliżające się El Clasico nie pozwala zapomnieć o nieco bardziej przyziemnych sprawach...
Zmiany konieczne
Obecnie nic nie wskazuje, aby sytuacja w regionie miała się uspokoić. Pojawiają się wręcz opinie, że sytuacja dopiero ma się zaostrzyć w piątek, gdyż do Barcelony zmierzają ludzie z innych miast, aby dołączyć się do protestujących. Chociaż trudno to nazwać zwykłym protestem, kiedy dochodzi do takich starć ze służbami...
Taki stan rzeczy powoduje, że futbolowe władze pod rozwagę wzięły opcję przeniesienia tego spotkania do Madrytu (na wniosek La Liga), bądź rozegrania go w innym terminie. Pierwsza opcja jest oczywiście problematyczna, Barcelonie na pewno nie na rękę byłoby grać z największym rywalem na ich własnym stadionie, kiedy mogliby zagrać na Camp Nou. Sama zmiana terminu w i tak już upakowanym terminarzu, wygląda na mission impossible.
A gdzie zmiany, tam pojedynek między La Liga i RFEF: „To nie federacja może tu wyznaczyć datę, w takich sytuacjach nowy termin wskazuje Komitet Rozgrywek, gdyż na taki przypadek obowiązują inne procedury. Teraz my, jako liga, rozpoczęliśmy odpowiednie działania. Jakaś data będzie musiała być ustalona. Był wspomniany termin 18 grudnia, ale wtedy rozgrywany będzie Puchar Króla. Te rozgrywki i tak są mało eksponowane w tym momencie, gdyby jeszcze musiały konkurować z El Clasico, nikt by się nimi nie zainteresował. Ten dzień odpada, mam nadzieję, że razem z komitetem dokonamy odpowiedniego wyboru” - powiedział szef La Liga, Javier Tebas.
Jednak według informacji katalońskiego Mundo Deportivo to właśnie 18 grudnia jest preferowanym terminem przez Komitet Rozgrywek. Miał on odrzucić wniosek władz La Liga o inne zmiany. Organ wyklucza rozegranie spotkania w dniu, na które było pierwotnie wyznaczone, gdyż tego samego dnia na ulicach Barcelony ma odbyć się ogromna demonstracja. Zabezpieczenie demonstracji i spotkania w jednym momencie, byłoby zwyczajnie niemożliwe. Tebas ma być przeciwny graniu Klasyku w dzień roboczy, a jak twierdzą media z Barcelony – to nowy etap w wojnie Rubialesa z Tebasem. Komitet przekazał już swoją propozycję rozegrania spotkania 18 grudnia zarówno obu klubom jak i władzom ligi, które mają 3 godziny na ustosunkowanie się.
W odpowiedzi na propozycję rozegrania spotkania 18 grudnia, La Liga wystosowała inny postulat. Mecz miałby zostać rozegrany 7 grudnia, dzięki czemu odbyłby się w weekend (sobota) i nie kolidowałby z Pucharem Króla, na czym bardzo zależy Tebasowi. Oznaczałoby to również takie same warunki dla obu zespołów - Barca i Real mają grać swoje mecze również 4 grudnia.
Co mówi na to Javier Tebas? Włodarz rozgrywek nalega jednak na zmianę kolejności spotkań, twierdząc, że taka decyzja skutkowałaby najmniejszymi szkodami dla ligi. Co ciekawe, nie tylko Barcelona nie jest przekonana do takiego rozwiązania: „Rozmawiałem z władzami Realu Madryt wczoraj. Powiedzieli mi nie. W takich nieoczekiwanych i wyjątkowych okolicznościach jakie mają miejsce w Hiszpanii, powinniśmy sobie pewne rzeczy ułatwiać” - dodaje szef ligi hiszpańskiej. Sport dodał, że Tebas zdecydowanie sprzeciwia się decyzji i najbliższe godziny, a zapewne i dni, to będzie walka na noże, choć chyba najwięcej do powiedzenia powinny mieć same kluby...
A te terminem 18 grudnia, który w obecnej sytuacji wydaje się najbardziej prawdopodobny, niekoniecznie powinny być zadowolone. Powód? Barca w grudniu mierzy się kolejno: z Interem (10.12), Realem Sociedad (15.12) – na Anoeta, gdzie bardzo często mają problemy... i trzy dni później czeka ich klasyk. A przecież już po nowym roku odbędzie się Super Puchar z udziałem Barcy, Realu, Valencii i Atleti. Jeśli chodzi o klub ze stolicy, tu sytuacja również wygląda nieciekawie. Najpierw zmierzą się z Club Brugge (11.12), a potem z Valencią na Mestalla (15.12). Pod koniec roku podopiecznych Zidane'a czeka jeszcze starcie z zespołem z Bilbao. Nie ma lekko.
Sprzeciw w Katalonii
Barcelona, co oczywiste, podobnie jak Real Madryt, odmówiła przeniesienia spotkania do stolicy. Przedstawiciele klubu z Katalonii nie wykluczają jednak opcji rozegrania meczu w terminie wskazanym przez Komitet. Dlatego wszystko wskazuje na to, że starcie odbędzie się faktycznie 18 grudnia, choć nie jest to po myśli Javiera Tebasa.
Bilans nocy w Barcelonie, wg prezydent Ady Colau:
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) October 17, 2019
👉 160 incydentów
👉 390 spalonych kontenerów
👉 12 spalonych aut
👉 57 osób lekko rannych
👉 2 osoby z poważniejszymi obrażeniami od postrzału gumowymi kulami.
Colau: „Nie chciałabym, by El Clásico było przekładane”.
Zaskakujące jest jednak przekonanie osób związanych z Barceloną czy Katalonią ogólnie, że rozegranie meczu w takich warunkach jest w ogóle możliwe. „Musimy szanować nie tylko terminarz, ale również kibiców. Zobaczymy co się wydarzy, pozostało dziewięć dni. Myślę, że to jest szansa, również dla naszych fanów. Wszyscy wiedzą co się dzieje na ulicach. Nie oznacza to, że nie możemy grać, pokazać, że respektujemy rywala i zachować się zgodnie z odpowiednimi standardami. Nie mam wątpliwości, że kibice zachowają się należycie. Nie wiem jaka decyzja zostanie podjęta przez RFEF. Zrobimy co będzie trzeba, ale wolałbym grać, moi zawodnicy też” - powiedział trener Ernesto Valverde.
FC Barcelona announcement
— FC Barcelona (@FCBarcelona) October 14, 2019
"Prison is not the solution" pic.twitter.com/o0BWOaThgD
FC Barcelona wydała oficjalne oświadczenie w sprawie aresztowań działaczy na rzecz niepodległości Katalonii.
Ze strajkującymi solidaryzują się również Ousmane Dembele i Gerard Pique. Zawodnicy nie wezmą udziału w meczu z Eibar, więc pozostali w Barcelonie i trenują indywidualnie z trenerem Edu Ponsem. Obaj jednak zapowiedzieli, że nie wezmą udziału w piątkowym treningu, ze względu na strajk i demonstracje, które jak już pisaliśmy, mają nabrać na sile właśnie tego dnia. AS komentuje, że decyzja w przypadku kapitana jest 100% zrozumiała i w zasadzie spodziewana, podczas gdy Francuz wykazał się... zwykłym pragmatyzmem. Nie nam to jednak oceniać.
„Już dziś moglibyśmy zagwarantować bezpieczeństwo w spotkaniu Barcelona – Real. W mojej opinii ten mecz musi się odbyć. Przemoc nie powinna powstrzymywać niczego więcej, co już i tak powstrzymała w tym kraju” - stwierdził w El Larguero Toni Castejón z FEPOL-u, czyli federacji odpowiadającej za bezpieczeństwo publiczne. Według szacunków specjalisty, do zabezpieczenia spotkania wystarczyłoby tysiąc policjantów.
„Chcemy zagrać El Clasico z naszymi ludźmi. To sposób aby pokazać wiele ważnych rzeczy” - powiedział również Ernesto Valverde. I choć upór niektórych jest ogromny, to rozegranie meczu 26 października na Camp Nou wiązałoby się z ogromnym ryzykiem, którego według nas nie warto podejmować. Nie jesteśmy na miejscu, trudno nam ocenić sytuację, ale jeżeli to co wydarzyło się do tej pory jest tylko preludium do kolejnych starć strajkujących z policją... Wszystkim na dobre wyjdzie, jeżeli to spotkanie jednak zostanie przełożone.