Autor zdjęcia: Mateusz Czarnecki
Lewandowski w drodze na podium. Jak wysoko zajdzie?
Od meczu do meczu, od gola do gola. Właśnie tak wygląda piłkarski grafik Roberta Lewandowskiego, którego rytm wyznaczają kolejne trafienia. W rozczarowującym Bayernie Polak jest jednym z nielicznych jasnych punktów, a jego pościg za najwybitniejszymi snajperami w historii Bundesligi i przede wszystkim Ligi Mistrzów, wygląda pasjonująco. Otwartym pytaniem pozostaje więc, jak wysoko „Lewy” może mierzyć?
Patrząc realnie, osiągalnym celem jest podium w obu klasyfikacjach, czyli wynik godny największego podziwu. Mówimy w końcu o czołowej europejskiej lidze i rozgrywkach, które poziomem dystansują wszystkie inne na świecie. Aktualny dorobek „Lewego” już teraz wygląda imponująco, ale patrząc na jego możliwości strzeleckie i dynamikę, z jaką pnie się w górę w różnych klasyfikacjach, będzie śrubowany do oporu. Sęk w tym, że na zapory, na które wkrótce natrafi Lewandowski są wyjątkowo trudne do sforsowania.
W Bundeslidze sytuacja jest klarowna. 365 bramek Gerda Muellera w 427 meczach to inna galaktyka. Lewandowski mknie w jej stronę z prędkością, której nie powstydziłaby się załoga Apollo 10, ale mimo wszystko ciężko będzie tam dolecieć. Za to lada moment kapitan reprezentacji Polski, który aktualnie ma na liczniku 213 goli w niemieckiej elicie, łyknie Juppa Heynckesa (3. miejsce, 220 goli), a później pewnie i Klausa Fischera (2. miejsce, 265 goli). Samotna pogoń za Muellerem pozostanie wówczas kwestią ambicji, formy, zdrowia i upływającego czasu. Niemniej nawet uplasowanie się tuż za plecami „Bombowca narodu” będzie klawo wyglądać.
Kolejny hattrick Lewandowskiego? Kurs Milenium na trzy bramki polskiego snajpera to 5.0!
W Lidze Mistrzów realia są nieco bardziej skomplikowane. Po wyprzedzeniu Ruuda van Nistelrooya dzięki dubletowi z Olympiakosem Pireus krótkoterminowym celem Lewandowskiego jest przeskoczenie czwartego w klasyfikacji Karima Benzemy. Na razie Francuz jest lepszy o dwa trafienia (60 do 58), ale patrząc na formę strzelecką obu napastników, nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli „Lewy” nawet dziś zostawi go za swoimi plecami. Bayern jest wprawdzie targany wewnętrznymi problemami, jednak nie dotyczą one polskiego napastnika. Bez względu na to, czy mistrzowie Niemiec grają dobrze, czy beznadziejnie, Lewandowski strzela aż miło na wszystkich frontach. Tymczasem Benzema wciąż czeka na pierwszą bramkę w trwającej edycji Ligi Mistrzów.
Co dalej? Na horyzoncie powoli już maluje się sylwetka Raula Gonzaleza i jego 71 goli. Czy dogonienie Hiszpana jest możliwe już w tym sezonie? Niewykluczone, ale powodzenie tej misji będzie mocno zależne od skuteczności w fazie pucharowej. A tam Lewandowskiemu w barwach Bayernu idzie w najlepszym wypadku tak sobie. Jego dorobek prezentuje się następująco:
Sezon 18/19 - 2 mecze, 0 gol
Sezon 17/18 - 6 meczów, 2 gole (z Besiktasem w 1/8 finału)
Sezon 16/17 - 3 mecze, 3 gole (2 gole z Arsenalem w 1/8, finału, gol w ćwierćfinale z Realem)
Sezon 15/16 - 6 meczów, 2 gole (gol z Juventusem w 1/8 finału, gol z Atletico w półfinale)
Sezon 14/15 - 6 meczów, 4 gole (gol z Szachtarem w 1/8 finału, 2 gole z FC Porto w ćwierćfinale, gol z Barceloną w półfinale)
Strzelanina Bayernu na Alianz Arenie? W Milenium kurs na over 3,5 Bawarczyków wynosi 1,77
Łącznie mamy więc 11 bramek. Dla porównania taki Cristiano Ronaldo w analogicznym okresie do siatki trafił aż 31 razy! Na dokładkę zdecydowaną większość swoich goli Lewandowski strzelił w meczach na Alianz Arenie. Na wyjeździe potrafił pokonać jedynie bramkarzy Arsenalu i Realu.
Prędzej czy później „Lewy” prześcignie Raula, to pewne. Ale plasujący się nad Hiszpanem Leo Messi (113 goli) i Cristiano Ronaldo (127 goli) to już nieuchwytne cele. Po pierwsze, obaj rozegrali w Lidze Mistrzów więcej meczów (Messi - 113, CR7 - 165, Lewandowski - 83). Po drugiej, mogą się też pochwalić wyższą średnią goli strzelanych na jeden mecz (Messi - 0,83; CR7 - 0,77; Lewandowski - 0,70). Wychodzi więc na to, że strat będących balastem przeszłości, zwyczajnie nie da się już nadrobić. Tym bardziej, że zawodnicy Barcelony i Juve wciąż pozostają w grze.
Lewandowskiemu pozostaje zatem wdarcie się na najniższy stopień podium, śrubowanie własnego wyniku i odskoczenie pozostałym pretendentom ustawiającym się w kolejce do tronu. Na razie nie ma ich wprawdzie zbyt wielu, ale taki Kylian Mbappe w 27 występach w Lidze Mistrzów strzelił 17 goli (średnio 0,62 gola na mecz), a że ma przed sobą jeszcze wiele lat grania, to pewnie szybko doszlusuje do grona najlepszych snajperów w historii rozgrywek. No cóż, zapraszamy. „Lewy” przywita go tam, siedząc wygodnie na podium w otoczeniu największych asów futbolu. Z dorobkiem, którego inni będą mogli pozazdrościć.