Autor zdjęcia: Własne
Pesković: Walczę o nowy kontrakt. Vuković: Nie nazwę Jędzy skarbem, bo mógłby się źle poczuć. Błaszczykowski wraca do treningów
Sobotnia prasa - jak co tydzień - to zbiór wiadomości nie tylko na temat polskiej Ekstraklasy, ale również z pięciu najmocniejszych lig europejskich, które w weekend rozpoczynają swoje zmagania. Działo się dużo, zebraliśmy dla was 25 materiałów z 3 źródeł.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Jakub Błaszczykowski – kapitan śpieszy na ratunek”
„Kontuzja mięśnia przywodziciela, jakiej Błaszczykowski doznał w meczu z Austrią (0:0) na PGE Narodowym, nie miała dla reprezentacji większego znaczenia, bo skrzydłowy i tak był ostatnio głównie rezerwowym, ale dla Wisły oznaczała katastrofę. Drużyna straciła kapitana i najlepszego piłkarza, na którego tak długo czekała, bo od marca boczny pomocnik miesiącami leczył się po złamaniu palca u stopy. Dlatego teraz wypatrywano go z tym większym utęsknieniem i w końcu się doczekano. Od tego tygodnia doświadczony piłkarz bierze już udział w zajęciach z zespołem.”
Więcej TUTAJ
***
„Jach i Piątkowski wracają do Lubina”
„Nie tylko Jarosław Jach zagra w niedzielę z klubem, w którym występował i któremu sporo zawdzięcza. W podobnej sytuacji jest 19-letni Kamil Piątkowski. Różnica między nimi jest taka, że Jach w Zagłębiu Lubin wypromował się na tyle, że trafił do reprezentacji i został sprzedany do Crystal Palace, a młody obrońca nigdy nie dostał w pierwszym zespole Miedziowych szansy. Cały czas był klepany po plecach jako jeden z większych talentów w klubie, ale na tym się kończyło. Występy w III-ligowych rezerwach lubinian nie były szczytem jego marzeń. Na początku roku zgłosił się po niego klub z Częstochowy.”
Więcej TUTAJ
***
„Lech Poznań narzeka na kalendarz”
„Przerwa reprezentacyjna często jest dla ligowych trenerów wybawieniem. Niemal dwa tygodnie czasu na spokojną pracę z zespołem to na ogół doskonała okazja do naprawienia bolączek drużyny. Szkoleniowcy organizują wtedy także mecze kontrolne, w których mogą poeksperymentować. Kłopoty zaczynają się wtedy, gdy niemal połowa ekipy znika na ten okres, bo piłkarzy wzywają obowiązki reprezentacyjne. A prawdziwym problemem jest, gdy wielu z nich wraca do klubu na chwilę przed ważnym meczem ligowym. Taka sytuacja spotka Lecha, bo jego starcie z Piastem zostało zaplanowane na piątek 22 listopada.
– Jestem zdziwiony, że ktoś, kto ustala terminarz, nie bierze pod uwagę, że Lech oddaje aż tak wielu piłkarzy dla reprezentacji – mówi oburzony trener Żuraw. – Wielu z nich gra mecze w kadrach jeszcze we wtorek, wrócą do nas dopiero w środę, normalnie będą mogli trenować pewnie tylko w czwartek, a już w piątek mamy mecz. Nie ukrywam, że jest to dla nas spory problem.”
Więcej TUTAJ
***
„Artur Jędrzejczyk – niezastąpiony”
„W tym sezonie w obronie Legii jest wiele rotacji i jedna stała – zawsze ma w niej miejsce Artur Jędrzejczyk. Kapitan wicemistrzów Polski może zastąpić każdego piłkarza z defensywy, ale on sam jest dziś nie do zastąpienia. – Może nie nazwę go skarbem, bo mógłby się dziwnie poczuć, ale jestem z niego bardzo zadowolony. Wciąż jest w wysokiej dyspozycji i niezależnie od pozycji, daje z siebie maksimum, by pomóc drużynie – mówi Aleksandar Vuković.”
Więcej TUTAJ
***
„Kolejny problem Lechii. Nie zagra Karol Fila”
„Przed startem sezonu wydawało się, że Lechia dysponuje bardzo szerokim składem i na wielu pozycjach są odpowiedni zmiennicy. Wystarczyło jednak kilka kontuzji i dyskwalifikacja Žarko Udovičicia (za naruszenie nietykalności cielesnej sędziego podczas derbów z Arką), by tę tezę poddać w wątpliwość. Teraz Biało-Zieloni nie mają zdrowych i mocnych zmienników na skrzydłach i na środku obrony, a przed spotkaniem z Pogonią pojawił się jeszcze jeden problem. Za czwartą żółtą kartkę pauzuje Karol Fila.”
Więcej TUTAJ
***
„Górnik Zabrze dwie dekady bez wygranej w stolicy”
„Od dwudziestu jeden lat Górnicy nie wygrali meczu ligowego przy Łazienkowskiej. Marcin Brosz wie jednak, jak zwyciężać w stolicy, bo 18 października 1998 roku pomógł zabrzańskiej drużynie w triumfie. W Warszawie było 1:0 dla gości, a jedynego gola strzelił w 90. minucie rezerwowy Tomasz Sobczak.
– Najpierw Tomek był w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Szamotulskim, bramkarz wybił piłkę na róg, a po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem nogą Sobczak wpakował piłkę do siatki. Po końcowym gwizdku bardzo cieszyliśmy się, bo wiadomo, że Legia była faworytem – przypomina wydarzenia z końcówki lat 90. Adam Kompała. W 67. minucie na boisko wszedł Brosz, który zastąpił Dariusza Dźwigałę.”
Więcej TUTAJ
***
„Michal Pesković – krakowska oaza spokoju”
„Dla Peškoviča obecny sezon przyniósł nową sytuację – od początku był niekwestionowanym numerem jeden. Wcześniej w Cracovii nie było o tym mowy. W trakcie pierwszej rundy w Krakowie był trzecim bramkarzem, za plecami Grzegorza Sandomierskiego i Adama Wilka. W kolejnym sezonie, mimo dobrych miesięcy, jakie miał za sobą, początkowo musiał ustępować miejsca Maciejowi Gostomskiemu. Słowak twierdzi, że jasna hierarchia, w której znajduje miejsce na szczycie, nie uśpiła jednak jego czujności. – Zawsze jest o co się bić. Walczę o nowy kontrakt i pozycję w bramce. Jeden-dwa słabsze mecze i sytuacja może być zupełnie inna. Dlatego trzeba być skoncentrowanym i wierzyć we własne umiejętności. Trener Probierz już w Polonii Bytom mówił, że dla piłkarza najważniejsze elementy to podanie, przyjęcie piłki, wyjście na pozycję oraz wiara we własne umiejętności. Jeśli ona jest, ktoś, kto potrafi zrobić coś na treningu, zrobi to też w meczu – wyjaśnia gracz klubu z ulicy Kałuży.”
Więcej TUTAJ
***
„Zbigniew Smółka to ma. Potrafi odbudowywać drużyny”
„Jestem wypoczęty, stęskniony, głodny, koloru zielonego – zakończył swoją pierwszą konferencję prasową w roli pierwszego trenera Chojniczanki Zbigniew Smółka. 47-letni szkoleniowiec w środę zastąpił na stanowisku zwolniony duet ojciec – syn Josefów Petrików.
Kolor zielony to symbol nadziei i równowagi. Pierwsza cecha wciąż jest obecna w zespole. Do końca sezonu pozostało jeszcze wiele spotkań i szans na opuszczenie strefy spadkowej będzie mnóstwo. Aby tak się stało należy wprowadzić drugie symbolikę zieleni, czyli równowagę. W jednej kolejce drużyna prowadzona przez czeski duet potrafiła pokonać znajdujący się w czołówce GKS Jastrzębie (1:0), by w kolejnej przegrać z dołująca Odrą Opole (1:2), dla której było to pierwsze zwycięstwo w sezonie. To będzie zadanie dla trenera Smółki, który podobnie jak ekipa, którą przejął przechodzi trudny okres.”
Więcej TUTAJ
***
„Wichniarek: Kittel w kadrze? Tak, o ile tego naprawdę chce”
„Włączenie do rywalizacji Kittela, jak każdego dobrego piłkarza nikomu nie zaszkodzi. Może grać na obu stronach skrzydeł, a każdy się zgodzi, że na nadmiar graczy w tych sektorach boiska narzekać nie mamy prawa. Kamil Grosicki młodszy nie będzie, Przemysław Frankowski z przebłyskami, w dalszej kolejności Dawid Kownacki, Damian Kądzior. Sonny wcale nie osłabiłby tej rywalizacji, więc jestem za tym, by go sprawdzić. Pod warunkiem, że sam wyraźnie tego chce. Pewien znak zapytania stoi, jeśli weźmiemy pod uwagę zdrowie tego chłopaka. W przeszłości miał na tyle poważne kłopoty z kolanami, że groziło mu nawet przerwanie dobrze zapowiadającej się kariery. Występował wtedy w Eintrachcie Frankfurt. Poprzez katorżniczą pracę rehabilitacyjną wrócił i gra, a w tym sezonie osiągnął chyba apogeum formy. To bardzo świadomy chłopak, który od tamtego czasu codzienną mozolną pracą czuwa nad tym, by jak najdalej trzymać od siebie zagrożenie kontuzji i sumiennie pomaga swojemu ciału wzmacniać się, odpowiednio rozwijać.”
Więcej TUTAJ
***
„Ofensywni: Poszukiwanie zagubionych paszportów”
„Były też jeszcze inne komedie. Tomasz Jarzębowski, niegdyś piłkarz Legii, z kolegami jechał na zagraniczne zgrupowanie. A tu urzędnik na Okęciu życzy mu miłej podróży i udanego wczasowania z małżonką. Tomek wyjaśnił, że leci służbowo na zgrupowanie z Legią, a wtedy pan z okienka pokazał mu... paszport żony, który Tomek niechcący zabrał z domu. Jego pozostał w mieszkaniu. A Franz Smuda jako trener Wisły Kraków wysyczał na lotnisku do jednego z piłkarzy, że jeśli nie zdąży wrócić z domu z paszportem, którego zapomniał, to może szukać sobie klubu...”
Więcej TUTAJ
***
„Włodarczyk: Kadra pod prądem”
„Powołanie (zasłużone) dla Kamila Jóźwiaka to sygnał, że Brzęczek cały czas szuka opcji na bokach. Dlatego nie widzę przeszkód, dlaczego nie miałby pójść dalej i wysłać zaproszenia dla Sonny’ego Kittela. 26-latek może nie jest najbardziej rozgarniętym chłopakiem na świecie, bo gubi się w zderzeniu z prostymi administracyjnymi zadaniami, ale przy naszych limitach w wyborze kreatywnych zawodników jego gra wymaga zainteresowania. Kittel może występować w drugiej linii na każdej pozycji. Gra w jednym z największych klubów w Niemczech, Hamburgerze SV, i notuje sensowne liczby (8 goli i 2 asysty). Nie mówię, żeby dawać mu coś za darmo, ale spróbować, porozmawiać, przyjrzeć się z bliska... Dlaczego nie. Sztab na ten moment niestety tego nie robi. Z kolei przyklejanie mu łatki farbowanego lisa przez internetowych napinaczy jest idiotyzmem. To zupełnie inny przypadek niż wciąganych na pokład przed EURO 2012 zawodników.”
Więcej TUTAJ
***
„Peter Schmeichel: Na Old Trafford nie ma planu”
„TOMASZ WŁODARCZYK: Peter Bolesław Schmeichel. Specjalnie wymieniłem pana drugie imię, nadane po pradziadku, aby podkreślić polskie korzenie.
PETER SCHMEICHEL: Mój ojciec Antoni, który zmarł w maju tego roku, urodził się w Polsce i mieszkał tu aż do 29. roku życia. Poznał moją mamę w Sopocie. Z jej powodu zdecydował się na emigrację do Danii.
Dostrzega pan w sobie jakiś pierwiastek polskości?
Trudno mi to dokładnie opisać, ale zawsze czułem, że pod względem sposobu myślenia, pracowitości, dążenia do celu czy etyki pracy różniłem się od moich duńskich znajomych. To wasze mocne cechy, które mam gdzieś głęboko zakorzenione. Chyba można to uznać za pierwiastek polskości.
Ojciec nie uczył pana i trzech sióstr języka polskiego. Spotkałem go po meczu z Danią w Kopenhadze. Do rozmowy dołączył się wtedy Kasper, ale wymienił tylko jedno słowo, bardzo popularne, które wbił mu do głowy Marcin Wasilewski.
Haha, domyślam się które! Ja nauczyłem go także innych słów, które sam znałem: dziękuję, dzień dobry, słuchaj. Nie ma tego za wiele. Nie będę udawał, że miałem jakiś szczególnie bliski związek z Polską. Tak naprawdę jedyną okazją, kiedy sam mogłem posłuchać języka, były momenty, gdy mój ojciec rozmawiał przez telefon z rodziną lub przyjaciółmi. Polska, z której z trudem wyjechał, była zupełnie inna. Bardzo zamknięta. Wroga. A tata był artystą, muzykiem, wolną duszą. Nie odpowiadał mu taki model życia.
Był pianistą. Jazzmanem.
Zaczynał od gry na waltorni, ale tak – ostatecznie został pianistą. Miał za złe Polsce to, jak go potraktowano. To był trudny związek obywatela z ojczyzną. Przez długie lata pobytu w Danii Polska dla niego nie istniała. W tym czasie przyszedłem na świat. Być może dlatego nie przekazał mi zbyt wiele o swoim kraju. Szybko nauczył się duńskiego i komunikował się ze mną tylko w tym języku. Potrzebował dużo czasu, aby uporać się z historią. Na palcach jednej ręki mogę policzyć momenty, kiedy wspominał ojczyznę. Myślę, że sporo tajemnic zabrał do grobu. Jest wiele rzeczy związanych z jego pochodzeniem i rodziną, o których nie wiem. Połowa mojej rodziny mieszka w Polsce, ale nigdy nie była częścią mojego życia. To trochę dziwna sytuacja. Wcześniej tak mnie to nie nurtowało. Miałem futbol, cały czas byłem zajęty. Dopiero z wiekiem zacząłem zastanawiać się, dlaczego pewne rzeczy mają miejsce. Kiedy jesteś młody, po prostu robisz swoje. Po czasie myślisz, dlaczego postąpiłeś tak, a nie inaczej. I dochodzisz do pytań: Skąd się wywodzę? Gdzie są moje korzenie?”
Więcej TUTAJ
***
„Było nawet miło, ale się skończyło”
„Rzadko się zdarzało, by Guardiola i Klopp byli wobec siebie uszczypliwi. Do tej pory raczej zawsze wychwalali się pod niebiosa. – Bardzo go podziwiam – mówił Hiszpan o Niemcu. – Johan Cruyff zapoczątkował futbol totalny, a Pep go udoskonalił. To najlepszy menedżer na świecie – mówił Niemiec o Hiszpanie. Guardiola zdobył się nawet na telefoniczne gratulacje tuż po zwycięskim dla Liverpoolu finale Ligi Mistrzów, choć przecież miało prawo gryźć go, że to nie on bawi się w Madrycie po najważniejszym w sezonie spotkaniu w Europie. Rywalizacja o mistrzostwo Anglii zaczęła jednak nabierać tak wysokiej temperatury, że wzajemna sympatia zdaje się ulatywać, a zastąpiła ją chęć zdeprymowania przeciwnika.”
Więcej TUTAJ
***
„Wielka czerwona maszyna. Liverpool imponuje niezłomnym charakterem”
„The Reds świetnie zaczęli rozgrywki Premier League, ale zachwyty nad ich grą nie dotyczą widowiskowego stylu. Częściej podkreśla się ich niezłomny charakter. W poprzedniej kolejce znów było o tym głośno, kiedy sprawdzili cierpliwość swoich kibiców. Na boisku Aston Villi przegrywali do 87. minuty i wtedy Sadio Mane dośrodkował do Andy'ego Robertsona, który strzelił gola głową, a w czwartej minucie doliczonego czasu to Senegalczyk zdobył bramkę po zagraniu Trenta Alexandra-Arnolda z rzutu rożnego i dał swojej drużynie zwycięstwo 2:1. Goście kazali czekać swoim fanom do samego końca, jednak wielu oglądając to spotkanie miało przeczucie, że kwestią nie jest to, czy odrobią straty, a kiedy uda im się to zrobić.”
Więcej TUTAJ
***
„Real Betis vs Sevilla – najgorętsze derby kraju”
„W Polsce często mylnie nazywamy starcie Barcelony z Realem mianem „Gran Derbi”. Wśród kibiców określenie największego z klasyków już spowszedniało, ale gdyby zwrócić się z nim do Hiszpana, przyszłoby mu na myśl inne spotkanie – właśnie derby miasta Sewilla, dla których ta nazwa została zarezerwowana. Przed telewizory więcej widzów przyciągną derby Madrytu, natomiast pod względem atmosfery na obiekcie nie mogą się równać z rywalizacją Betisu i Sevilli. Pochłaniającą całe miasto. Tumult ze stadionu, niezależnie od gospodarza, słychać w sąsiednich dzielnicach. Tym razem odczują to okolice Estadio Benito Villamarin. Derby będą okazją do prześmiewczych żartów i wbijania szpilek na kolejne miesiące, bo całe rodziny mieszają i dzielą się na zieloną lub czerwoną frakcję. Swego czasu piłkarze odmawiali składania autografów długopisami w kolorach rywala.”
Więcej TUTAJ
***
„Koniec wielkiej ery Hoenessa”
„Mimo że w sobotę 10 listopada rozegrany zostanie hit rundy, czyli starcie Bayernu Monachium z Borussią Dortmund, to wydarzeniem jesieni, a może nawet całego roku w Bundeslidze, będzie ustąpienie ze stanowiska prezydenta bawarskiego klubu Uliego Hoenessa. Słynny kontrowersyjny działacz przez 40 lat, z krótką przerwą na odsiadkę w więzieniu, budował wielki klub, który należy do europejskiej czołówki. Po jego odejściu najważniejszą osobą w Bayernie stanie się Karl-Heinz Rummenigge, który ma zdecydowanie inną wizję rządów, a przede wszystkim funkcjonowania Dumy Bawarii.”
Więcej TUTAJ
***
„Przerwana sztafeta”
„Gdy Robert Lewandowski w 2014 roku zamieniał Borussię Dortmund na Bayern Monachium, nie było zbyt wielu powodów, by sądzić, że zostanie tam na długie lata. Nie dlatego, że zakładano, iż Polak nie poradzi sobie w Bawarii albo że tak będzie przerastał zespół, iż pójdzie jeszcze wyżej. Dlatego że wierne trwanie przy jednym napastniku kompletnie nie należało do tamtejszych zwyczajów. Bayern zawsze lubił mieć skutecznego napastnika, gwiazdę całej ligi, którego koszulki zakłada większość dzieci zasiadających na trybunach. Idolom nie pozwalał się jednak zwykle w klubie zestarzeć. Zanim następował ich zmierzch, wymieniano ich na lepszy albo po prostu nowszy model. Historie takie jak Karima Benzemy, numeru jeden w ataku Realu Madryt już od dziesięciu lat, czy Sergio Agüero, dominującego w ofensywie Manchesteru City od ośmiu lat, w tych stronach świata praktycznie się nie zdarzały.”
Więcej TUTAJ
***
„Juventus – AC Milan: Wyblakły szlagier”
„28 MAJA 2003: JUVENTUS – MILAN 0:0
Pierwszy i jedyny przypadek, by w finale Ligi Mistrzów spotkały się dwa zespoły z Włoch. Lepszy na Old Trafford w Manchesterze okazał się Milan, ale dopiero po rzutach karnych (co ciekawe, w półfinale Rossoneri wyeliminowali Inter). Mecz nie był najlepszym widowiskiem. Bliżsi rozstrzygnięcia go w podstawowym czasie byli Rossoneri, ale bramka Andrija Szewczenki nie została uznana, a Andrea Pirlo trafił w poprzeczkę. W słupek uderzył z kolei pomocnik Juve Antonio Conte. W serii rzutów karnych najpierw pomylił się David Trezeguet, którego strzał obronił bramkarz Milanu Dida. Brazylijczyk zatrzymał także Marcelo Zalayetę i Paolo Montero, a Gianluigi Buffon obronił tylko strzały Clarence’a Seedorfa i Kachy Kaladzego. Decydującego karnego wykorzystał Szewczenko i Milan mógł świętować. Powtórzył to cztery lata później, wygrywając 2:1 z Liverpoolem.”
Więcej TUTAJ
***
„Ekipa z wyspy duchów straszy”
„Wygrane z Napoli w Neapolu (1:0) i Atalantą w Bergamo (2:0) mówią same za siebie. Opłacało się zaufać Maranowi, co zresztą potwierdzał w poprzednich klubach. W sezonie 2012/13 zajął ósme miejsce w Serie A z Catanią – to najlepszy wynik w historii klubu. W rozgrywkach 2015/16 wspiął się na dziewiątą pozycję z Chievo – to natomiast był najlepszy rezultat drużyny z Werony od 13 lat. W Cagliari trudno będzie mu dobić do tych najbardziej wyjątkowych osiągnięć, bo w 1970 roku zespół z legendarnym Gigim Rivą w składzie zdobył scudetto. Na razie Rossoblu wystartowali najlepiej właśnie od 49 lat i pobili rekord punktów zdobytych w pierwszych dziewięciu kolejkach ligi – 15.
Jeden z przydomków Sardynii to „wyspa duchów”, nadany jej przez noblistkę w dziedzinie literatury Grazię Deleddę ze względu na powszechność legend o czarownicach, znachorach, wróżkach. Ale postać Rivy w restauracji Stella Marina di Montecristo to nie mara. Napastnik nigdy nie opuścił Sardynii, to jego ulubiona knajpa. Często można go tam spotkać, uścisnąć rękę, zrobić fotkę. Czy za kilkadziesiąt lat z jego następcami też wszyscy będą chcieli zdjęcie?”
Więcej TUTAJ
***
„Starzy dobrzy znajomi”
„Pod wodzą Boba Bradleya Los Angeles FC osiągnął najlepszy bilans rozgrywek zasadniczych w historii Major League Soccer. To jednak nie on, ale jego syn Michael zagra ponownie o główne trofeum. Jego Toronto FC w finale zmierzą się ze Seattle Sounders po raz trzeci w ostatnich czterech latach!
Sytuacja przypomina powoli tę z NBA, gdzie w czterech kolejnych sezonach w wielkim finale oglądaliśmy te same zespoły – Golden State Warriors oraz Cleveland Cavaliers. O ile jednak w najlepszej koszykarskiej lidze świata było to wynikiem absolutnej dominacji dwóch wymienionych zespołów, tak skład tegorocznych finalistów MLS trzeba uznać za dużą niespodziankę. Zarówno Toronto FC, jak i Seattle Sounders nie byli wymieniani w gronie faworytów, a po drodze wyeliminowali gigantów – i to wygrywając na ich terenie! – Respekt? Mam go wystarczająco w domu. Moja mama mnie kocha, żona mnie kocha, pies również… Niczego więcej nie potrzebuję – mówił żartobliwie szkoleniowiec ekipy z Kanady Brian Schmetzer, który po raz trzeci poprowadzi swój zespół do walki o główne trofeum.”
Więcej TUTAJ
„SPORT”
„Poważny wypadek na stadionie Piasta Gliwice. Kibic walczy o życie”
„O zdarzeniu poinformował profil kibicowski białostockiego klubu jagiellonia.net . Na meczu Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok pojawiła się grupa sympatyków gości, w której znalazł się również pechowy kibic.
Dokładne okoliczności wypadku nie są znane. Według doniesień miało do niego dojść tuż po zdobyciu bramki przez Jagę w 50. minucie – wtedy to ów kibic przeleciał przez barierkę i spadł z trybuny. Służby medyczne błyskawicznie udzieliły pomocy, natomiast poszkodowanego przewieziono do szpitala, gdzie walczy o życie. Nieoficjalnie podano, że jego stan jest krytyczny.”
Więcej TUTAJ
***
„Górnik Zabrze. Z idola gorol”
„Jest kilka postaci, które grały i w Górniku i w Legii. Taką sztandarową jest Ernest Pohl. Patron stadionu w Zabrzu występował w warszawskim klubie w latach 1953-56. Z Legią dwa razy zdobywał mistrzostwo Polski, a w 1954 roku, jako pierwszy zawodnik w historii warszawskiego klubu, został królem strzelców Ekstraklasy. Potem ten doskonały napastnik przez kilkanaście sezonów był podporą i najlepszym strzelcem zabrzan, a i całej ligi. Jego 186 goli w ekstraklasie jeszcze długo nie będzie pobite.
Nowsza historia wiąże się z osobą Ryszarda Stańka. Na początku lat 90. był jednym z najlepszych pomocników na ekstraklasowych boiskach. Był podporą olimpijskiej reprezentacji, która pod wodzą Janusza Wójcika wywalczyła olimpijskie srebro w Barcelonie. Potem swoją karierę kontynuował zresztą na Półwyspie Iberyjskim w Osasunie Pampeluna, żeby w 1995 roku trafić do Legii. Z warszawskim klubem zdobył Puchar i Superpuchar Polski, a także zagrał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Kibice Górnika nie wybaczyli mu tej „zdrady”. Kiedy w barwach Legii przyjeżdżał do Zabrza, to fani czternastokrotnego mistrza Polski skandowali: „Byłeś idolem, a zostałeś gorolem”.”
Więcej TUTAJ
***
„Ruch Chorzów. Mama za klawiaturą, syn na boisku”
„Syn będzie biegał po murawie w drużynie gości – a mama będzie prowadziła tekstową relację live na stronę internetową gospodarzy. Dziś (17.00) przy Cichej dojdzie do specyficznego pojedynku w rodzinie Bargielów między Anną a Przemysławem.
Pani Ania w Ruchu jest odpowiedzialna za akademię. Dogląda spraw organizacyjnych, dopina formalności związane z transferami, prowadzi stronę internetową. W czasie meczów pierwszej drużyny stara się też pomagać biuru prasowemu, rzecznikowi Tomaszowi Ferensowi.”
Więcej TUTAJ
„SUPER EXPRESS”
„SZOK! Kibic Jagiellonii wypadł przez barierkę w trakcie meczu i walczy o życie”
„Do mrożących krew w żyłach scen doszło w trakcie meczu 15. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Piastem Gliwice a Jagiellonią Białystok. Jeden z kibiców gości w trakcie trwania spotkania nagle wypadł przez barierkę i ze sporej odległości spadł na ziemię. Od razu został przewieziony do szpitala, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie.
Gdy piłkarze z Gliwic i Białegostoku walczyli o ligowe punkty, uwaga fanów gości w pewnym momencie odsunęła się daleko od boiska piłkarskiego. Jeden z ich fanów bowiem doznał dramatycznie wyglądającego upadku, a pozostali od razu ruszyli, aby mu pomóc. Po krótkim zamieszaniu w sektorze gości pojawiły się służby medyczne, które zabrały poszkodowanego do szpitala.”
Więcej TUTAJ
***
„Padł wyrok za napad na piłkarzy Arsenalu. Sędzia nie miał litości”
„W trakcie napadu od gwiazd Arsenalu zażegnano oddania bardzo drogiej biżuterii i zegarków, których wartość liczona jest w setkach tysięcy funtów. Pomimo tego, że jeden z napastników straszył atakiem nożem, Kolasinac zachował pełen spokój i odważnie ruszył na przestępców. Ci ewidentnie nie spodziewali się takiego obrotu sprawy i zostali przepędzeni z miejsca zdarzenia. Piłkarzom ani podróżującej z nimi jeszcze jednej osobie nic zatem się nie stało.
W piątek wyrok poznał pierwszy z dwóch napastników, ten, który Kolasinacowi groził nożem - Ashley Smith. Nie wyjdzie on szybko z więzienia, gdyż został skazany na 10 lat pozbawienia wolności. W uzasadnieniu werdyktu sędzia poinformował, iż człowiek ten jest doskonale znany organom ścigania i posiada bogatą przeszłość kryminalną. Do stycznia tego roku odsiadywał wyrok za włamanie, którego dopuścił się w 2017 roku.”
Więcej TUTAJ