Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Accredito - Wisła Płock

Nafciarze wzmocnieni kolejnym napastnikiem. Tuszyński odbuduje się w Płocku?

Autor: Marcin Łopienski
2020-08-11 17:30:22

Bardzo często w przypadku transferów do Ekstraklasy używamy określenia „do odbudowy” albo „koniecznie do odbudowania”, bo rzadko do Polski trafiają klasowi zawodnicy w dodatku będący w formie. Przypadek Patryka Tuszyńskiego jest jednak inny. On w kraju nad Wisłą już jest znany, po powrocie z Turcji odrodził się w Lubinie i… zgasł w Gliwicach. Dlatego po przyjściu do Płocka musi sobie przypomnieć stare dobre czasy z Jagiellonii i Zagłębia.

Dział sportowy Wisły Płock na czele z Markiem Jóźwiakiem i Radosławem Sobolewskim przed startem nowego sezonu musiał poważnie zastanowić się i zaplanować wzmocnienia w ofensywie. W ubiegłych rozgrywkach najskuteczniejszym piłkarzem Nafciarzy był bowiem Dominik Furman, który zdobył siedem bramek i dorzucił do tego sześć asyst. Jesienią 2019 roku Ricardinho zdobył co prawda cztery bramki, ale nawet jak na jedną rundę, to nie jest to oszałamiający rezultat. Mający go zastąpić Cillian Sheridan też nie spisał się jakoś dobrze, bo dwa gole w 15 spotkaniach na kolana nie powalają.

Drużyna zatem pilnie potrzebowała napastnika, który miałby naciskać na Irlandczyka, ale trudno transfery Adriana Szczutowskiego i Mateusza Lewandowskiego nazywać wielkimi ruchami. Nie pokusimy się o to, bo byłoby to zwyczajne nadużycie, głównie ze względu na ich brak doświadczenia na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Co innego w przypadku Patryka Tuszyńskiego, który związał się z Wisłą dwuletnią umową i jak sam powiedział na wstępie, sporo oczekuje po swoim pobycie w Płocku, jak również po nowej drużynie: 

- W Płocku chcę się odbudować po ostatnim nieudanym sezonie w moim wykonaniu i liczę, że powalczymy o jak najwyższe miejsce w tabeli. Do tej pory rozegrałem pięć pełnych sezonów w ekstraklasie i najgorszym miejscem zajętym przez moją drużynę było siódme. Chciałbym, żebyśmy na koniec rozgrywek byli właśnie w tych okolicach.

Z byłym napastnikiem Zagłębia Lubin i Jagiellonii Białystok jest jednak taki problem, że trafia on do drużyny Sobolewskiego, aby odbudować się po totalnej klapie w Gliwicach. Cofnijmy się o rok do tekstu, w którym zapowiadaliśmy jego przejście do Piasta: 

Po co Fornalikowi kolejny wysoki i silny napastnik? Tego chyba nie wie nikt. Były selekcjoner dysponuje obecnie Piotrem Parzyszkiem oraz Danim Aquino, a wcześniej miał również Papadopoulosa – i tylko Hiszpan wykazuje tutaj jakieś różnice. Goleadorem Tuszyński nie jest i o tym już pisałem wyżej. Raz w karierze miał wyskok, nastrzelał i w sumie opinia zawodnika, który trafić do siatki rywali potrafi za nim się ciągnie. Natomiast młodszy Parzyszek jest tym, do którego może mieć pretensje na początku sezonu, bo nie spełnia pokładanych oczekiwań. Tak jak nie spełniał ich Papadopoulos, a teraz Piast sięga po zawodnika o podobnej charakterystyce”.

Tuszyński przychodził do ówczesnego mistrza Polski jako zawodnik o tym samym profilu jak Piotr Parzyszek, zatem miał być wsparcie dla napastnika, który miewa spore wahania formy. Zwłaszcza jesienią. I czy były gracz Jagiellonii takowym był? Naturalnie dostawał on mniej minut do gry, ale wchodził na boisko 31 razy, a jego dorobek jest mizerny: raptem gol i dwie asysty. Co więcej, Tuszyński nie naciskał odpowiednio na swojego rywala do składu, nie wywierał presji i nie wygryzł go ze składu nawet wtedy, kiedy Parzyszek pudłował i szukał formy z wiosny 2019 roku. 

Kolejna rzecz to wspomniane już gole. 30-latek w swojej bogatej ekstraklasowej karierze (163 występy na najwyższym poziomie) tylko raz zdobył więcej niż 10 bramek w jednym sezonie. Było to, jak na piłkę nożną, w odległych czasach historycznych, bo aż pięć lat temu. Do Wisły Płock trafia zatem facet, który musi się odbudować podwójnie: Tuszyński musi złapać formę i przypomnieć sobie jak strzelał gole w sezonie 2014/15. Naszym zdaniem jest to transfer obarczony sporym ryzykiem. 

No chyba że chodzi w tym o to, żeby wywrzeć ogromną presję na wspomnianym już Sheridanie, który jeśli chce mu się na poważnie grać w piłkę, to potrafi góry przenosić. Sęk w tym, że młodzi Lewandowski i Szczutowski na zagrożenie dla niego nie wyglądają, Tuszyński w formie z poprzedniego sezonu również. Jeśli już to tylko powrót 30-latka do czasów gry w Białymstoku i w ostatnim sezonie w Lubinie może zapewnić sukces temu scenariuszowi. Pytanie tylko, czy skoro Waldek King nie uzdrowił snajpera, to zadaniu podoła Sobolewski?


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się