Autor zdjęcia: Własne
Decydujący czas Brzęczka. Wykorzysta go, czy zmarnuje jak Nawałka?
Jerzy Brzęczek i jego reprezentacja awansowali na EURO 2020. Teraz naszego selekcjonera czeka najtrudniejszy okres przygotowań do finałowej imprezy. Czy były opiekun wykorzysta ten czas, czy jednak totalnie zmarnuje go na wyniki pod publiczkę? Chciałbym wierzyć, że nie.
Mamy olbrzymi komfort sytuacyjny – tak w zasadzie powinna rozpoczynać się każda dyskusja o reprezentacji Polski w piłce nożnej. Poprzedni selekcjoner (w pewnym uproszczeniu oczywiście) załatwił Jerzemu Brzęczkowi znakomitych rywali w eliminacjach do EURO 2020, a przy naszym potencjale ludzkim nie dało się tego nie wygrać. Po prostu nie dało się i nikt mi nie wmówi, że ten „sukces” zawdzięczamy w głównej mierze siódmemu zmysłowi naszego selekcjonera. Oczywiście należą mu się gratulacje za to, że mimo kilku dziwnych (głównie słownych) prób, karawana dojechała do mety, ale to piłkarzom trzeba oddać co piłkarskie.
W najbliższych dwóch meczach reprezentacji nie spodziewajmy się jednak jakichś wielkich eksperymentów, przecież jak wiadomo trzeba walczyć do końca o koszyki, rozstawienie itd. Zresztą sam fakt, że Robert Lewandowski przełożył swoją operację pachwiny na późniejszy termin daje dużo do myślenia. Przyjazdy kontuzjowanego Milika, czy Krychowiaka również. A nie oszukujmy się, przecież nie przyjadą oni na zgrupowanie aby lepiej się zgrać z zespołem, czy aby zgarnąć większą premię za awans. Przy tak niskim poparciu społecznym trenera trzeba zrobić wszystko, aby wygrać wszystko do końca.
Ostatnio w „Przeglądzie Sportowym” czytałem bardzo ciekawy tekst Tomka Włodarczyka, w którym ujawnia on, że latem 2018 roku Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski do samego końca przekonywali Adama Nawałkę, iż gra ustawieniem z trójką w obronie to zły pomysł. Powód? Brak odpowiednich wykonawców. Ówczesny selekcjoner w decydującym momencie chyba pierwszy raz w swojej kadencji postanowił autorytarnie postawić na swoim i sromotnie przegrał. Może i zawodnicy nie mają wykształcenia trenerskiego, ale ci z najwyższego poziomu znają się na swoich fachu i rozumieją futbol nie gorzej od swoich zwierzchników.
Przywołuję ten artykuł i zawartą w nim ciekawostkę, bo mnie samego ciekawi, w jakim kierunku podąży trener Brzęczek. Nawałka kombinował, bo Duńczycy w jeden wieczór pokazali, że jego zespół jest do pokonania (a może nawet upokorzenia). Obecny szkoleniowiec też dobrze o tym wie, przecież ogląda i analizuje mecze swoich podopiecznych. I wszystko wskazuje na to, że były opiekun Wisły Płock raczej postawi na zachowawczość.
W taktyce selekcjoner mieszać nie będzie – raczej nie pójdzie wzorem Nawałki, który w pewnym momencie uznał, że nawet z Łopienskiego zrobi czołowego napastnika starego kontynentu. Na dzisiejszej konferencji prasowej Brzęczek zaczął trywializować: - To nie jest czas na eksperymenty. Nie wszyscy otrzymali szanse z grona powołanych. Jeśli popatrzymy na kadrę 25 piłkarzy, którzy są teraz powoływani, a na kadrę z MŚ, to jest duża różnica. Mamy już grupę ludzi tworzącą kadrę, która będzie brana pod uwagę na Euro 2020. Jesteśmy otwarci na nowych zawodników, którzy zaczną prezentować niesamowitą formę. Nie zamykamy się. Na Euro 2020 wciąż są 23 miejsca wolne.
Brzęczek niby jest otwarty na nowych zawodników, ale tylko na tych, którzy będą prezentować niesamowitą formę. Czy zatem Karol Świderski, lider wśród strzelców ligi greckiej, już w takowej jest, czy jeszcze nie? Trudno jest jednak to sprawdzić, jeśli w obliczu kontuzji Lewandowskiego i Milika oraz takiej sobie dyspozycji Dawida Kownackiego, nie powołujemy napastnika PAOK-u. To dowodzi braku chęci (a może braku odwagi?) do dalszego poszukiwania. Oby tylko Brzęczek nie obudził się w pewnym momencie z ręką w nocniku, tak jak jego poprzednik.
Trzeba też selekcjonerowi oddać jedno: wprowadził on do zespołu trochę świeżej krwi. Mówił o tym na dzisiejszej konferencji prasowej, o tej dużej różnicy w porównaniu do kadry Nawałki na mundialu. Sprawdziłem i jeśli doliczymy do obecnej ekipy Łukasza Fabiańskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Karola Linettego, którzy przecież u poprzednika byli, łączna liczba wspólnych nazwisk zamknie się w 17. Z Pazdanem 18. A Kędziora, Frankowski i Kądzior też przewijali się przez zespół Nawałki. Jeśli natomiast Reca, Szymański i Bielik na dobre wskoczą do podstawowego składu, będzie to zasługa Brzęczka. Tak jak reagowanie na wydarzenia boiskowe, które jest bardzo mocną stroną obecnego selekcjonera.
Chciałbym, abyśmy za kilka miesięcy mogli wymienić więcej atutów trenera Brzęczka. Bo dziś to byłoby na tyle. Mało, jak na drużynę, która na EURO ma ponoć powtórzyć wynik zespołu Nawałki…