Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: własne

W przerwie: Philippe Auclair - “Cantona. Buntownik, który został królem”, czyli oda do futbolowego artysty

Autor: Andrzej Cała
2019-11-17 10:00:59

Dożyliśmy czasów, gdy piłka nie tylko jest obecna praktycznie 24 godziny na dobę w telewizji i internecie, ale możemy też czytać świetne pozycje o jej historii. Można pomiędzy meczami, można w drodze do pracy, można tam, gdzie królowie chadzają piechotą. Możliwości jest multum. W każdy weekend będziecie mieli okazję przeczytać nasze polecenia. Pewnie częściej będziemy chwalić niż ganić, bo na słabe książki szkoda nam czasu, więc potraktujcie to jako przewodnik po wartościowej lekturze na czas przerwy. W przerwie reprezentacyjnej pora na książkę o człowieku, który ze swoją kadrą sukcesów nie odniósł, za to dla kibiców jednego z największych klubów świata jest postacią ikoniczną.

Philippe Auclair - Cantona. Buntownik, który został królem (Wydawnictwo Anakonda)

To właśnie o piłkarzach takich jak Cantona mówi się “dzisiaj takich już nie ma”. Osobowość, talent, charyzma, pracowitość i nieprzewidywalność pomnożone przez osobowość do kwadratu. W takim nieszablonowym równaniu wynik mógł być tylko jeden - był nim urodzony 24 maja 1953 r. w Marsylii Eric Daniel Pierre Cantona.

Ogrom biografii piłkarzy przeczytałem w ostatnich latach, o sporej części z nich mogliście zresztą przeczytać w tym coniedzielnym cyklu. Skupiając się, aby jak najczęściej dostarczać Wam recenzje jak najnowszych tytułów, nie zawsze miałem czas, by sięgnąć do pozycji z domowej biblioteki, które wydane zostały już dawno i nie było jakiejś konkretnej przyczyny, by o nich przypomnieć. Ucierpiała na tym między innymi właśnie pozycja pióra francuskiego dziennikarza Philippe’a Auclaira, która oryginalnie ukazała się równo dekadę temu, a do Polski trafiła w 2013 r. Książka jest bardzo elegancko wydana, w twardej okładce, liczy sobie 432 strony, a jej tłumaczem był ceniony komentator Marcin Grzywacz.

“Cantona. Buntownik, który został królem” to efekt niezwykle rzetelnej, merytorycznej pracy człowieka, który… Cantonę kocha całym sobą, ale nie przez różowe okulary. To ważne, bo mamy przecież do czynienia z bohaterem o niezwykle złożonej osobowości, człowiek grzesznym, takim, którego albo się kocha albo nienawidzi - o stany środkowe bardzo trudno.

Mam w sobie ogień, który żąda swobody, i jego uwolnienie nakręca mój sukces. Nie mógłbym mieć ognia, bez akceptacji tego, że czasem, gdy go uwalniam, rani. To bolesne. Sam zadaje sobie ból. Mam świadomość samookaleczenia i sprawiania bólu innym.

Auclair na potrzebę książki wygrzebał dosłownie setki rozmów z piłkarzem, artykułów na jego temat, docierając też do ludzi, którzy z Cantoną pracowali. Co istotne, nie ograniczył się tylko do lat aktywnej kariery francuskiego wirtuoza, lecz rozpoczyna książkę od opisania dosyć powikłanych losów jego rodziny. Pozwala to nam w większym stopniu zrozumieć złożoną osobowość gwiazdora.

Mało w “Cantona. Buntownik, który został królem” plotek i afer z zaplecza. To dobrze, bo o kim, jak o kim, ale o magicznej siódemce Manchesteru United dałoby się stworzyć oddzielną książkę tylko o tym, co działo się już poza murawą. Zarazem jednak momentami trochę mało tutaj słów samego Erika. Mając do dyspozycji tak ogromny materiał źródłowy, Auclair dość oszczędnie wplata wypowiedzi, fragmenty wywiadów, szkicując do bólu osobiste spojrzenie na piłkarza.

Byłbym albo twórcą, albo podróżnikiem. Ale przede wszystkim byłbym biedny. Kiedy jesteś bogaty, nie idzie z tym w parze szczerość. Wielu ludzi dałoby dupy, by zarobić pieniądze. Ja, który je mam, chciałbym być biedny. Pieniądze nie czynią mnie szczęśliwym... Pieniądze, które dziś zarabiam, są dla moich dzieci, a nie dla mnie. Będą na nie czekały w banku, by one mogły być szczęśliwe, by nie cierpiały z powodu mojego szaleństwa. Gdy jednak skończę z futbolem, będę żył jak ktoś, kto nie ma fortuny. W kieszeni nie będę nosił więcej niż 200 franków.

Dziennikarz “France Football” ma dobre pióro, chociaż czasem zdarza mu się przesadzać w kwiecistości opisów, no i… entuzjazmie, z jakim podchodzi do piłkarza. Z drugiej strony, taki to już urok tej opowieści o kimś absolutnie wyjątkowym. O kimś, kto połączył Francuzów i Anglików jak mało kto. O kimś, kto potrafił dzielić kibiców jak mało kto.

Nasza ocena (1-6): 5


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się