Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Exposito odejdzie ze Śląska? Dziekanowski: Z lepszymi zespołami byśmy przegrali. Legia znów nie dała rady silnemu

Autor: Marcin Łopienski
2019-11-25 11:31:41

W poniedziałkowej prasie przeczytacie jeszcze o kadrze i o Ekstraklasie. Najważniejszą informacją jest możliwe odejście Exposito ze Śląska Wrocław. Wybraliśmy 17 materiałów z czterech źródeł.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

„Dwa kluby poważnie zainteresowane Exposito”

„Konkretne zainteresowanie nim wyrażają dwa zagraniczne kluby: jeden z ligi greckiej, drugi ze słowackiej. Oba są czołowymi zespołami w swoich rozgrywkach. Rozmowy między przedstawicielami tych klubów a Śląskiem już się rozpoczęły. Na razie trwają negocjacje, najbardziej realna kwota transferu wynosi 500 tysięcy euro. Dla klubu z Wrocławia byłby to dobry interes: Exposito pozyskali przecież za darmo. Początkowo wydawało się nawet, że niekoniecznie był to trafny wybór. Hiszpan potrzebował czasu na aklimatyzację. W większości spotkań grał w pierwszym składzie, jednak efektów było mało. Te przyszły we wrześniu. W 9. kolejce rozegrał popisowe spotkanie, zdobył hat tricka w zremisowanym 4:4 meczu z Zagłębiem Lubin”.

Więcej TUTAJ

***

„Silni znów dla Legii za silni”

„To bardzo kiepski wynik w kontekście wiosennej walki o odzyskanie mistrzostwa Polski. A przecież w rundzie finałowej zeszłego sezonu też nie było różowo – Legia odniosła tylko dwa zwycięstwa, trzy razy zremisowała, a dwa mecze skończyły się porażką. To zadecydowało o tym, że zespół Aleksandara Vukovicia nie wywalczył tytułu. Dziś nie jest lepiej. W pierwszej połowie rundy zasadniczej obecnych rozgrywkach zespół z Warszawy pokonał tylko Cracovię (2:1), z pozostałymi rywalami z górnej części tabeli przegrał aż cztery spotkania. 1:3 w Szczecinie było piątym”.

Więcej TUTAJ

***

„Fili brakuje zmiennika”

„Karol Fila jest jednym z najbardziej eksploatowanych zawodników Lechii. W klubie rozegrał aż 18 spotkań, do tego doszło pięć meczów w reprezentacji młodzieżowej. Trener gdańskiego zespołu nie ma zmiennika na prawą obronę, dlatego 21-latek wychodzi w podstawowym składzie w każdej kolejce. Nie inaczej było w sobotę. Po powrocie ze zgrupowania kadry do lat 21 Fila wybiegł w pierwszym zestawieniu, jednak jego udział w tym spotkaniu skończył się już po 45 minutach. – Zderzyłem się z rywalem, dostałem kolanem w biodro. Bolało, dwa razy schodziłem do masażystów, ale wracałem na boisko, chciałem dokończyć mecz. Okazało się, że jednak nie ma na to szans. Ból był tak mocny, że nie dałem rady – opowiada obrońca Lechii. – Noc z soboty na niedzielę była trudna, mam jednak nadzieję, że to nic groźnego. Liczę, że jest to po prostu mocne zbicie. W poniedziałek mam badania, po nich będę wiedział zdecydowanie więcej – informuje Fila”.

Więcej TUTAJ

***

„Probierz z ogniem”

„Na kolejny ligowy mecz Cracovia czekała aż szesnaście dni. Już wiemy, że w tym czasie Michał Probierz na pewno nie popadł w późnojesienne odrętwienie. To niepozorny, ale ważny etap sezonu, bo przecież punkty ważą tyle samo co w każdym innym momencie, dlatego czujny trener najwyraźniej dba, by w drużynie i wokół wciąż buzował gorący ogień. Pewnie dlatego przed meczem z Zagłębiem Lubin wrócił do kwestii, które w ostatnich kilkunastu dniach nie miały takiej temperatury”.

Więcej TUTAJ

***

„Lewandowski nie lubi Fortuny”

„Zdawałem sobie sprawę, że w pewnym momencie nadejdzie taki mecz, w którym nie strzelę gola. Czasami trzeba w odpowiednim momencie wyhamować, żeby potem dodać więcej gazu – powiedział po wygranej 4:0 nad Fortuną Düsseldorf polski napastnik Bayernu Monachium. Robert Lewandowski po raz pierwszy w tym sezonie nie strzelił gola w Bundeslidze, ale i tak jego seria bramek w jedenastu spotkaniach z rzędu jest rekordowa w niemieckiej piłce”.

Więcej TUTAJ

***

„Bugajski: Oda do młodości”

„W Polsce ostatnio modne są debaty, to i w Lechu się odbyła. Trzyrundowa, każda po kwadransie. Dziennikarze pytali, czasem wchodzili w twardszą dyskusję, trener Dariusz Żuraw i dyrektor sportowy Tomasz Rząsa konsekwentnie odpowiadali. Pomijając już sam fakt, że za formułę otwartej debaty należy Lecha zwyczajnie pochwalić (nie pierwszy raz występuje w ciekawej, prekursorskiej roli – wspomnijmy tutaj upublicznianie klubowego audytu wraz z obszernym komentarzem), to oczywiście nie jest tak, że po godzinnej wymianie zdań kibic Kolejorza jest już uspokojony i bezgranicznie ufający władzom. Na sobotnim meczu przy Bułgarskiej po raz pierwszy w tym sezonie frekwencja spadła poniżej 10 tysięcy. Jasne – jest coraz chłodniej, no i w ogóle późny listopad, ale jeśli mecz w Poznaniu z mistrzem Polski ogląda zaledwie 8241 ludzi, lepiej nie szukać łatwych wyjaśnień. Może wielu nieobecnych teraz żałuje, bo gładziutkie 3:0 z Piastem było warte obejrzenia z najbliższej odległości, no ale któż mógł racjonalnie zakładać, że tak to się może skończyć? Teraz przynajmniej wiemy, ile w Poznaniu i okolicach żyje niepoprawnych optymistów. Wszyscy byli na meczu”.

Więcej TUTAJ

***

„Krychowiak – snajper nieprzypadkowy”

„Grzegorz Krychowiak być może rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Zmienił się z zawodnika odpowiedzialnego za destrukcję w konia pociągowego Lokomotiwu Moskwa. 29-latek nie zawstydza w klasyfikacji strzeleckiej tylko jednego polskiego snajpera – Roberta Lewandowskiego.

W piątek pomocnik zdobył dwie kolejne bramki i ma ich już więcej niż Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek razem wzięci. Długo tęskniliśmy za Krychowiakiem, który przed EURO 2016 zdobywał z Sevillą Ligę Europy, a już podczas samych mistrzostw Europy emanował swoimi najlepszymi cechami – odbiorem, siłą, wytrzymałością czy nieustępliwością”.

Więcej TUTAJ

***

„Piłką pod W(o)łos: Pożegnanie Piszczka”

„Tym razem obyło się bez słynnego paska „Piłkarze zjedli śniadanie”, bo zjadł je tylko jeden reprezentant. Łukasza Piszczka, który zakończył piękną, reprezentacyjną karierę, na pierwszy posiłek dnia zaprosił premier Mateusz Morawiecki. Jak to u nas – nawet taki niewinny, kurtuazyjny gest stał się pretekstem, by w ruch poszły maczugi, bo dlaczego szef rządu zaprosił Piszczka, a nie znalazł czasu, by zjeść jajecznicę na przykład z naszą literacką noblistką Olgę Tokarczuk?”

Więcej TUTAJ

***

„Dużo goli Widzewa w ostatnich minutach”

„Mówi się, że nieważne, jak mężczyzna zaczyna, tylko jak kończy. Jeśli mierzyć tą skalą zawodników Warty, w tym zespole są sami mężczyźni. Jak dotąd Zieloni strzelili 30 goli. Aż trzynaście z nich padło w ostatnim kwadransie. Podobnie było w sobotę. Dzięki bramce zdobytej przez Łukasza Spławskiego w 89. minucie poznaniacy zapewnili sobie zwycięstwo nad Bełchatowem i powrót na pozycję lidera”.

Więcej TUTAJ

***

„Dziekanowski: Małe korekty i będzie uśmiech”

„Reprezentacja Polski zakończyła eliminacje mistrzostw Europy, a za kilka dni poznamy rywali, z którymi zmierzymy się w przyszłorocznym turnieju. Wygraliśmy kwalifikacje, co wielką niespodzianką nie jest, biorąc pod uwagę klasę rywali. Co cieszy, w ostatnich spotkaniach ekipa Jerzego Brzęczka pokazała, że jest w stanie wznieść się ponad przeciętny poziom, który prezentowała w wielu wcześniejszych spotkaniach. Do ideału jeszcze daleko, ale nie da się nie zauważyć, że postęp jest. Wciąż nie wiemy, na co stać tę drużynę w starciach z silniejszymi rywalami. I to jest kolejne zadanie, przed którym musi stanąć obecny selekcjoner – zmierzyć się wiosną z drużynami, które zaliczane są do europejskiej czołówki. Tylko w ten sposób latem przyszłego roku nie spotka nas niemiłe zaskoczenie. Biorąc pod uwagę potencjał drużyny, nasze aspiracje powinny sięgać tego, by grać z najlepszymi jak równy z równym. Rozumiem, że takie plany ma i Jerzy Brzęczek i PZPN, który mecze organizuje”.

Więcej TUTAJ

***

„Dudek: Kadra wyszła na prostą”

„Po nieudanym turnieju zawsze przychodzi czas refleksji. Drużyna zwykle ma niższą pewność siebie. Potrzebuje czasu, żeby pozbierać się po zmianach w kadrze i ponowne zgrać. Do tego przyszedł nowy szkoleniowiec, którym został człowiek bez doświadczenia w pracy selekcjonera. Potrzebny był okres dotarcia się by przyszły pozytywne efekty. Oglądając reprezentację, widziałem regularne postępy i wydaje się, że w ostatnich tygodniach Jerzy Brzęczek znalazł system, który działa. W listopadowych spotkaniach kadra grała na wielkim luzie. Nie wiem, czy wpływ na to miał brak presji związanej z awansem, jednak widać było, że wreszcie cieszyła się grą. To świetny znak. Wcześniejsze triumfy często były wymęczone, za to teraz dominowaliśmy i długo wszystko mieliśmy pod kontrolą. Można martwić się o stan defensywy bez Kamila Glika, czy o to, co zrobić w przypadku gorszego meczu Grześka Krychowiaka, który łączy obronę i atak, jednak to wszystko powinno dać się wypracować w trakcie ostatnich tygodni przed ME”.

Więcej TUTAJ

 

„SPORT”

„Wichniarek: Nadal nie wiem, co ta reprezentacja chce grać”

„Jak skomentuje pan wtorkową wygraną biało-czerwonych ze Słowenią?

Artur WICHNIAREK: – Zwycięstwo na pewno nie przyszło nam łatwo, bo były elementy dobrej gry, były indywidualne akcje Roberta Lewandowskiego, które po raz kolejny pozwoliły nam wyjść na prowadzenie i w konsekwencji strzelić trzecią, zwycięską bramkę. Cieszy to, że mamy 25 punktów, cieszy to, że jesteśmy w stanie wygrywać mecze, ale nie cieszy to, że przez długie momenty spotkań nie potrafimy narzucić swojego stylu. Po tych eliminacjach, nie wiem, co ta reprezentacja chce grać.

Dla mnie reprezentacja, którą chciałbym oglądać, to te 65 minut spotkania z Izraelem, kiedy widzieliśmy elementy nowoczesnej piłki nożnej – wysoki pressing, szybkie wyjście z kontratakiem, gra bez piłki, szybka gra piłką, czy chęć jej odzyskania po stracie. Tak grają najlepsze reprezentacje. Jeżeli ci chłopcy pokazali w spotkaniu z Izraelem, że są w stanie rozgrywać takie mecze, to chcielibyśmy, żeby właśnie w takim spotkaniu, jak to ze Słowenią, które ułożyło się nam idealnie, bo przecież już po czterech minutach prowadziliśmy, grali to, co wcześniej.

Tymczasem potem, grając u siebie, przy wypełnionych trybunach, oddajemy inicjatywę i dajemy sobie strzelić gola, a nasz rywal jest zespołem, który gra dojrzalszą piłkę od nas, starając się kontrolować boiskowe wydarzenia. Tego nie chcemy oglądać. W drugiej połowie znowu za łatwo tracimy bramkę. Takich momentów przestoju, takiej szarpanej gry, jest za dużo”.

Więcej TUTAJ

***

„Zła passa Górnika kiedyś się skończy?”

„Trzeba przyznać, że w meczu z Wisłą Płock widzieliśmy dość odmieniony skład Górnika Zabrze. W miejsce pauzującego za kartki Przemysława Wiśniewskiego na środku obrony zagrał Mateusz Matras. Z kolei na boku pomocy od pierwszej minuty wystąpił Ishmael Baidoo. 20-letni skrzydłowy z Ghany po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł na boisko w podstawowym składzie. 

– Występując w innych klubach grałem już na tej pozycji, nie było to więc jakieś zaskoczenie, ale wiadomo, jak dwa, trzy lata gra się tylko na defensywnym pomocniku, to trzeba się przestawić. Początek był nerwowy, kilka niepotrzebnych strat, ale potem było już znacznie lepiej – mówił nam Mateusz Matras, który zaliczył solidne spotkanie. Mógł być nawet bohaterem, gdyby jego uderzenie głową w ostatniej minucie było o ciut bardziej precyzyjne, a nie wylądowało na słupku”.  

Więcej TUTAJ

***

„Zimny prysznic Piasta”

„Piątkowy wieczór w Poznaniu mógł temu zaprzeczyć. Mistrz Polski nie tylko nie przypominał mistrza, ale w ogóle – drużyny z poprzednich meczów. Nie tylko bowiem zawodziła gra w ofensywie – odliczając fatalny błąd Karlo Muhara, Piast nie stworzył sobie ani jednej doskonałej sytuacji, ale co gorsza, uchodząca za najlepszą w ekstraklasie defensywa też nie wyglądała dobrze. 

Po takim meczu, jak ten w Poznaniu, trudno wyróżnić któregokolwiek z gliwiczan, bo jasnych punktów po prostu nie było. To był jeden z najgorszych meczów nie tylko w tym sezonie, ale i w tym roku. Mistrz Polski przegrał pierwszy raz od 16 września i meczu z Cracovią, a ostatni raz różnicą co najmniej trzech bramek gliwiczanie ulegli 23 września 2018 roku – we Wrocławiu Śląskowi 1:4”. 

Więcej TUTAJ

***

„Futbol na wybiegu”

„I to nie jedną. Najpierw bowiem okazało się, że rosyjscy piłkarze w meczu eliminacji mistrzostw Europy musieli zagrać z Belgią w starych strojach, bo na nowych – omyłkowo – znalazła się flaga… Serbii. Chociaż kolory się zgadzały, to ich układ nie był jednak taki, jak być powinien. Flagi obu tych krajów wyglądają wprawdzie podobnie, bo mają po trzy poziome pasy w tych samych kolorach, ale kolejność barw jest inna. Rosyjska ma od góry biały, niebieski i czerwony, a na serbskiej jest najpierw czerwony, potem niebieski i na dole biały. No i Adidasowi trochę się… poprzestawiało. Pomyłka była podobno „błędem technicznym”, ale trzeba było wszystko poprawiać, naprawiać i oczywiście przepraszać. Coś tam widać jednak w Adidasie kuleje, bo i na strojach reprezentantów Niemiec, w nazwiskach piłkarzy, wyryto… literówki”. 

Więcej TUTAJ

 

„GAZETA WYBORCZA”

„Największy cud socjalistycznego futbolu”

„Wembley wzięte. Nie w sławnym nad Wisłą październiku 1973 roku, lecz w sławnym w szerokim świecie listopadzie 1953 roku. Na długo zanim polscy piłkarze cudem przetrwali kanonadę faworytów i wymęczyli z Anglią remis dający awans na mundial, Węgrzy odnieśli na mitycznym stadionie zwycięstwo. Szokujące. 6:3!

Kiedy dotarli do Londynu - przemierzali kontynent pociągiem, zaproszenie na mecz akceptowało Biuro Polityczne Węgierskiej Partii Pracujących - wyspiarze patrzyli na nich, niezidentyfikowanych rywali zza żelaznej kurtyny, z lekceważeniem. Nawet z politowaniem, bo stroje Węgrów, zwłaszcza lekkie trampki, uznali za archaiczne. Wiedzieli, że podejmują drużynę niepokonaną od trzech lat, ale wciąż żyli w błogim przeświadczeniu, że w piłce nożnej - oni, jej wynalazcy i niestrudzeni popularyzatorzy na wszystkich kontynentach - panują nad światem”.

Więcej TUTAJ

 

„POLSKA THE TIMES”

„Dziekanowski: Z lepszymi zespołami przegralibyśmy”

„Jak można podsumować Eliminacje Euro 2020?

Wygraliśmy grupę, odnosząc osiem zwycięstw w dziesięciu meczach. Zdobyliśmy 25 punktów na 30 możliwych. To dobry wynik. Natomiast co do kilku meczów, które wygraliśmy, to poziom naszej gry nie był w nich zadowalający. Mieliśmy w nich sporo szczęścia i myślę, że gdybyśmy grali z lepszymi zespołami, to byśmy je przegrali. Mam tu na myśli pierwszy mecz z Macedonią Północną, w którym nie stworzyliśmy sobie chyba ani jednej sytuacji bramkowej, a zwycięski gol był bardziej dziełem przypadku, niż naszych działań. Bardzo nerwowy był pierwszy mecz z Łotwą. No i oczywiście były też mecze, których nie wygrywaliśmy, a wyjazdowy ze Słowenią zagraliśmy bardzo słabo. Szczęście mieliśmy również z Austrią…

I to chyba w obu meczach?

W Wiedniu solidnie zagraliśmy w pierwszej połowie. W drugiej udało nam się strzelić bramkę, ale obiektywnie oceniając to był mecz na remis”.

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się