Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: juventus.com

Za ten papieros tuż po. Wojciech Szczęsny obrócił porażkę w sukces

Autor: Marcin Długosz
2019-11-28 18:03:18

Był 1 stycznia 2015 roku. Podstawowy bramkarz Arsenalu, Wojciech Szczęsny, dwukrotnie wyciągnął piłkę z siatki, a jego koledzy z ataku nie wskórali niczego i zespół przegrał z Southampton 0:2. W szatni trener Arsene Wenger zauważył, że Polak relaksuje się paląc papierosa i od tej pory był już nieugięty – golkiper musiał zmienić barwy klubowe. I tak zaczął przygodę, która wyszła mu na dobre, a której apogeum wciąż nie osiągnął.

Reprezentant Polski trafił latem 2015 na wypożyczenie do Romy i nie było wokół tego ruchu wielkiej ekscytacji. Owszem – znalazł się w zespole należącym do czołówki topowej ligi Europy, ale jednak nie takim, w którym mógłby święcić wielkie sukcesy. Jak się jednak okazało, był to fantastyczny przedsionek do wszystkiego, co osiągnął później.

„Najdziwniejsze” w polskim bramkarzu jest to, że gdybyśmy mieli wymienić bardziej szalonych kadrowiczów, o których jest głośno także z przyczyn pozasportowych, to bez wątpienia Szczęsny znalazłby się w czołówce. Jego kariera we Włoszech pokazuje natomiast, że przylgnął do niego status piłkarza, który robi swoje na wysokich obrotach, ale jednocześnie nie spija największego zainteresowania mediów.

Wygrał z Alissonem i mówił o Tottim bez ogródek

To sytuacja oczywiście doskonale znana – w sezonie 2016/2017 zmiennikiem Polaka był Alisson Becker, który potem przez wielu został uznany najlepszym bramkarzem świata. Naturalnie tego faktu też można nie przeceniać – Brazylijczyk dopiero co trafił do Europy i zbierał pierwsze szlify we Włoszech, toteż trener Luciano Spalletti wolał postawić na sprawdzonego w bojach Polaka.

Szczęsny niezmiennie musiał jednak wykazywać się wysokimi umiejętnościami. Reprezentant Brazylii sam zresztą opowiadał, że treningi u boku Wojtka dały mu wiele i pozwoliły się rozwinąć. Teraz pozycja rezerwowego dla Alissona brzmi zupełnie niedorzecznie, ale przecież jeszcze raptem trzy lata temu to był fakt. Fakt poparty ciężką pracą Polaka.

Golkiper we Włoszech ma także szczęście do dzielenia szatni z legendami. W Juventusie spotkał wielu zasłużonych piłkarzy, a w Romie przede wszystkim Francesco Tottiego i Daniele De Rossiego. W kwestii tej dwójki nie wahał się po czasie wyrazić swoich odczuć. ­– Uwielbienie kibiców dla Tottiego nie było pozytywne dla klubu. Francesco był ważniejszy od zespołu. Dla mnie prawdziwym kapitanem zawsze był De Rossi – dusza tej szatni – przyznał golkiper we włoskich mediach.

I choć takie słowa mogły zostać uznane za kontrowersyjne, to wcale nie zrobiły żadnej kariery polegającej na burze w szklance wody. To chyba jedna z najważniejszych rzeczy, jakie Szczęsny wyniósł z przygody na Stadio Olimpico – po przygodach w Arsenalu, z którego wyleciał z przyczyn pozasportowych, w Wiecznym Mieście przestał wzbudzać sensację. Wszyscy doceniali jego dyspozycję na boisku i nikt nie zarzucał mu innych spraw.

Ważny krok

Dzięki temu zapracował sobie na miano, o którym marzyło mnóstwo golkiperów na świecie – następcy Gianluigiego Buffona. Najpierw sezon w roli zmiennika wchodzącego z ławki rezerwowych od czasu do czasu, potem absolutny numer jeden, teraz natomiast wciąż zdecydowanie podstawowy golkiper Juventusu, zluzowywany od czasu do czasu przed legendę calcio.

Polak miał do Turynu znakomite wejście. – Moje słabe strony? Nie mam słabych stron, jestem piłkarzem Juventusu – wypalił na powitalnej konferencji prasowej czym od razu kupił sobie przychylność fanów.

Sam zresztą w kolejnych miesiącach nie ukrywał, jak wiele dał mu transfer do stolicy Piemontu. ­– Jeśli ktoś mnie o to pytania, to odpowiedziałbym, że transfer do Juventusu zawsze jest niezwykle ważnym krokiem, ponieważ tutaj musisz wygrywać wszystko. Dla zawodnika, który chce stać się lepszy, przejście do Juve to ruch idealny – przyznał golkiper.

I choć przez ostatnie lata bronił dobrze w zasadzie zawsze, to próżno było go szukać w rankingach ścisłego topu europejskich bramkarzy. Przegrał także w sezonie 2018/2019 rywalizację o miano najlepszego golkipera Serie A – wyróżnienie zgarnął Samir Handanović z Interu. To jednak można wytłumaczyć faktem, że Słoweniec miał po prostu dużo więcej roboty i okazji do wykazania się. Gdy ekipa z Mediolanu wpadła w dołek, musiał wciągnąć ja do Ligi Mistrzów za uszy. Co innego spokojnie grający Szczęsny, którego drużyna była pewna obrony tytułu mistrza Włoch w zasadzie już zimą.

Treść nad formą

W niektórych przypadkach mówi się, że w czymś panuje przerost formy nad treścią. We Włoszech Szczęsny zachowuje się zupełnie inaczej – dużo wyżej niż efektowność stawia efektywność. Jego parad być może nie będziemy oglądali na YouTube w kompilacjach z najbardziej szalonymi interwencjami golkiperów, ale w swoich zagraniach jest tak skuteczny, że obecnie żaden sympatyk Juve nie wymieniłby go na nikogo.

Po dwunastu kolejkach Serie A obecnego sezonu znalazł się w gronie najlepszych.

 

 

Polak jest niepodważalnym punktem zespołu masakrującego wszystkich we Włoszech i należącego do grona faworytów do triumfu w Lidze Mistrzów. Jego kariera po „karnym” odejściu z Arsenalu potoczyła się lepiej, niż na początku 2015 roku ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Tuż po zrezygnowaniu z polskiego golkipera londyńczycy wpadli w kryzys, z którego nie wyszli do dzisiaj i nie ma ich w Lidze Mistrzów trzeci sezon z rzędu. Polski reprezentant ma się natomiast doskonale i stanowi fundament dużo silniejszego zespołu.

14 milionów euro zapłaconych „Kanonierom” przez Juventus brzmi jak kradzież w biały dzień. Anglicy wypuścili doskonałego piłkarza po kosztach i mogą sobie pluć w brodę. Szczęsny nigdy nie ukrywał, że jest związany z „The Gunners” emocjonalnie i przykro mu było opuszczać to miejsce, ale dla jego kariery wyszło to z pożytkiem. Pokazał, że potrafi obrócić porażkę w sukces i że sytuacja, która początkowo może wydawać się gigantycznym problemem, jest w stanie zaprowadzić w rejony, o jakich nawet się nie śni.

Lada chwila powinna pojawić się oficjalna informacja o przedłużeniu kontraktu przez turyńczyków z Polakiem do połowy 2024 roku. „Polak zdobył szacunek całego otoczenia Bianconerich dzięki swoim występom na boisku” – napisał informując o kwestii prolongaty jeden z najsławniejszych włoskich dziennikarzy sportowych, Gianluca Di Marzio.

I to właśnie cechuje Szczęsnego we Włoszech – brak efekciarstwa, a doskonałe wykonywanie swojej roboty. Italia zmieniła 29-latka i cały czas prowadzi go ku górze. Apogeum może być jeszcze daleko.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się