Autor zdjęcia: Bayer04.de
Leon Bailey znowu zawodzi. Czy Jamajczyk może jeszcze stać się wielką gwiazdą?
Potencjał i wielki talent to określenia, które bardzo często padają przy nazwisku Leona Baileya. 22-letni skrzydłowy Bayeru Leverkusen był już łączony w przeszłości z wielkimi klubami. Wielu widziało w nim jednego z potencjalnych następców duetu „Robbery” w Bayernie Monachium. Zaledwie jedna znakomita runda w Bundeslidze to jednak za mało, aby ktokolwiek z gigantów zdecydował się zapłacić za niego kilkadziesiąt milionów euro.
Gdy w styczniu 2017 roku Bailey przeniósł się z belgijskiego Genku do Bayeru Leverkusen za 13,5 miliona euro eksperci uznali ten ruch za znakomitą inwestycję. Niezwykle szybki i przebojowy Jamajczyk ma wszystkie cechy nowoczesnego skrzydłowego. Jest znakomity w pojedynkach jeden na jeden, potrafi zagrać niekonwencjonalnie i dodatkowo dysponuje świetnym uderzeniem z dystansu. Dla 22 latka przystanek w Leverkusen miał być tylko trampoliną do czołowych klubów świata. Bayer zdawał sobie z tego sprawę, ale płacąc za niego 13,5 miliona liczył, że za dwa czy trzy lata zarobi na nim co najmniej cztery razy więcej. Rzeczywistość dla Baileya jest jednak smutna, bo Jamajczyk regularnie zawodzi, a pojedyncze przebłyski tylko przypominają o wielkim potencjale, który na pewno w nim drzemie. To jednak zdecydowanie za mało, aby przekonać do dużego transferu jednego z europejskich potentatów. Zwłaszcza, że słaba forma Jamajczyka coraz bardziej odbija się również na jego pozycji w hierarchii Bayeru Leverkusen.
Leon #Bailey erhält bei #Bayer04 die Rückennummer 9⃣! 👍 pic.twitter.com/Dkgrug9jm6
— Bayer 04 Leverkusen (@bayer04fussball) 31 stycznia 2017
Peter Bosz ma do dyspozycji wielu świetnych ofensywnych piłkarzy. Największą gwiazdą jest oczywiście Kai Havertz, który podczas najbliższego letniego okienka transferowego najprawdopodobniej opuści Bayer za co najmniej 100 milionów euro. Pewniakiem w wyjściowej jedenastce jest też Kevin Volland, który pełni rolę fałszywego napastnika. Lewe skrzydło miało być zarezerwowane dla Leona Baileya, który jednak notuje bardzo słaby początek sezonu. W trzynastu kolejkach Bundesligi Jamajczyk zagrał zaledwie pięć spotkań. Wpływ miała na to przede wszystkim ponad miesięczna kontuzja. Jednak jak już Bailey wrócił to dostał bezsensowną czerwoną kartkę przez którą musiał pauzować kolejne dwie kolejki. W ostatni meczu Bayeru w Lidze Mistrzów w Moskwie z Lokomotiwem 22 latek zagrał w pierwszym składzie, ale został zdjęty w przerwie, a jego Bayer w drugich 45 minutach już bez niego wyglądał zdecydowanie lepiej.
Kurs Milenium na mecz Bayern vs Bayer: 1 - 1,32, X - 6,20, 2 - 9,00.
Na pozycję Baileya bardzo mocno naciska młodziutki Moussa Diaby. 20 letni Francuz trafił do Bayeru latem z PSG za 15 milionów euro i po okresie adaptacji zaczął wreszcie prezentować się z dobrej strony. Wydaje się, że Diaby może posadzić Baileya na ławce na dłużej, co będzie kolejnym ciosem dla Jamajczyka, który nigdy nie ukrywał, że marzy o transferze do jednego z wielkich klubów. W obecnej dyspozycji to jednak marzenia ściętej głowy.
Focus 🔛 #Diaby! 🔥😍💪
— Bayer 04 Leverkusen (@bayer04fussball) 27 listopada 2019
🔙 #B04SCF | #Werkself | #StärkeBayer pic.twitter.com/fXklluCThU
To czego brakuje Baileyowi to przede wszystkim regularność. 22 latek jest niezwykle chimerycznym piłkarzem, a jego częste wahania formy mają wpływ na ogólną ocenę jego wartości. Pojedyncze efektowne dryblingi, wielka dynamika i przebłyski geniuszu są zaciemniane przez często bardzo długie „ciche” występy. Jamajczyk znika ze spotkań i rzadko potrafi do nich wrócić w dobrym stylu. Problem ten trudno tłumaczyć młodym wiekiem piłkarza. 22 latek jest w Bayerze już blisko trzy lata, a wcześniej błyszczał w nie najsłabszej przecież lidze belgijskiej. W jego przypadku bardzo dużą rolę odgrywa psychika.
Bailey strzeli? Milenium płaci 5,00.
Ostatnio ucichły wokół Jamajczyka skandale, które dość licznie pojawiały się w jego pozasportowym życiu. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że prowadzenia Baileya nie należy do najprostszych zadań. Peter Bosz wydaje się być trenerem świetnie współpracującym z młodymi piłkarzami i było to zauważalne podczas rundy wiosennej poprzedniego sezonu, kiedy to Jamajczyk może nie błyszczał jak na początku współpracy z Heiko Herrlichem, ale wreszcie znowu miał widoczny wpływ na grę Bayeru. Jeszcze lepszą wersję Baileya mieliśmy zobaczyć w drugiej połowie 2019 roku, ale dobiegająca do końca runda jest dla skrzydłowego po prostu stracona.
Na skreślanie Jamajczyka na pewno za wcześnie, ale wielu spodziewało się, że po blisko trzech latach spędzonych w Leverkusen jego kariera będzie w zdecydowanie inny, lepszym miejscu. Zamiast odgrywania czołowej roli w Bayerze lub jeszcze większym klubie Bailey musi po raz kolejny skupić się na odbudowywaniu formy i zaufania, którego w Leverkusen jest dla niego coraz mniej. Przed Jamajczykiem bardzo ważna runda rewanżowa, w której będzie musiał potwierdzić swój wielki potencjał. Wówczas latem być może pojawi się na stole kilkudziesięciomilionową oferta, którą Bayer patrząc na nieregularność swojego piłkarza na pewno z ulgą by przyjął. Być może dobrze zrobiłoby to też samemu Jamajczykowi, któremu pomogłaby zmiana otoczenia. O podboju największych europejskich klubów na razie może jednak zapomnieć, bo na dzisiaj nie jest nawet pewniakiem w zespole Bayeru Leverkusen. Pytanie czy Jamajczyk może jeszcze stać się wielką gwiazdą pozostaje otwarte, ale przesłanek ku temu jest już znacznie mniej niż jeszcze dwa lata temu.