Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Gliwicki podziemny krąg – w Piaście w tym sezonie strzelają tylko wybrani
Piast Gliwice w dotychczasowych 17 kolejkach sezonu 2019/2020 zdobył w sumie 19 bramek, co jest najgorszym wynikiem spośród zespołów z czołowej „ósemki”. Mimo dwóch porażek z rzędu w ostatnim czasie, mistrzowie Polski wciąż są jednak blisko ligowego podium, zatem na tą fatalną skuteczność graczy Waldemara Fornalika można byłoby przymknąć oko, gdyby nie pewien zatrważający fakt. Otóż cały dorobek bramkowy „Piastunek” to w bieżących rozgrywkach zasługa tylko trzech piłkarzy!
Dla zespołu z ul. Okrzei w Ekstraklasie do siatki trafiali do tej pory tylko Jorge Felix (dziewięć goli), Piotr Parzyszek (pięć trafień) i Gerard Badia (dwie bramki). Trzy razy również pomagał im rywal („swojaki” w rywalizacji z Piastem przytrafiły się Arielowi Boguszowi z ŁKS Łódź, Michałowi Skórasiowi z Rakowa Częstochowa i Przemysławowi Wiśniewskiemu z Górnika Zabrze). Nikomu póki co, przeciwnicy tak nie ułatwiali zdobywania bramek jak właśnie Piastowi.
A co z resztą? Przecież nie jest jak w „Reducie Ordona”, że im strzelać nie kazano. Patryk Sokołowski zaliczył trafienie w starciu o Superpuchar Polski z Lechią Gdańsk, Jakub Czerwiński z kolei na listę strzelców wpisywał się w bojach z BATE Borysów w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ryga FC w kwalifikacjach Ligi Europy. Piast konkretnie postrzelał sobie również w kolejnych rundach Pucharu Polski, łącznie zdobywając 11 bramek. Z Unią Skierniewice drogę do siatki poza Badią, znajdowali również bez konieczności korzystania z mapy, Thiago Alves, Tom Hateley i Jakub Holubek. Alves pokonał również bramkarza Pogoni Siedlce, podobnie jak dwukrotnie Patryk Tuszyński i raz Martin Konczkowski. W walce o ćwierćfinał „pucharu tysiąca drużyn” z rezerwami Legii Warszawa strzelał już jednak tylko Badia. Niemniej boje w PP ewidentnie pokazały, że w drużynie Waldemara Fornalika strzelać naprawdę każdy może i w gliwickiej szatni, nie istnieje żaden „podziemny klub strzelców”, o którym nie można mówić, niczym w genialnym filmie „Fight Club” autorstwa Davida Finchera.
Kurs STS na mecz Pogoń vs Piast: 1 - 2,20, X - 3,45, 2 - 3,24.
A przecież siłą mistrzowskiego Piasta było właśnie to, że odpowiedzialność za strzelanie goli nie spoczywała na wąskiej grupie piłkarzy. Gliwiczanie zdobyli w sezonie 2018/2019 57 bramek, ale któregoś z ich zawodników próżno było szukać w czołówce snajperskiej klasyfikacji Ekstraklasy. Najskuteczniejszy z grona niebiesko-czarnych Piotr Parzyszek (9 goli), który od króla strzelców Igora Angulo z Górnika Zabrze był gorszy aż o 15 trafień. Łącznie z byłym atakującym PEC Zwolle na listę strzelców wpisywało się jednak aż 15 graczy (Parzyszek – 9, Jorge Felix, Aleksander Sedlar, Joel Valencia – 6, Michal Papadopulos – 5, Tom Hateley, Tomasz Jodłowiec – 4, Jakub Czerwiński, Patryk Dziczek – 3, Gerard Badia, Mikkel Kirkeskov, Paweł Tomczyk – 2, Mateusz Mak, Marcin Pietrowski, Patryk Sokołowski – 1).
Jak więc widzimy pozycja na boisku nie była żadną przeszkodą – strzelali nie tylko gracze ofensywni, ale i defensywni pomocnicy, a także środkowi obrońcy. Właśnie jednym z głównych czynników sensacyjnego triumfu Piasta w lidze była właśnie współodpowiedzialność wszystkich zawodników za gole. Co prawda w liczbie graczy, których nazwiska odnotowywane były w sędziowskim protokole nie odbiegali srebrni medaliści mistrzostw Polski z Warszawy (15) oraz brązowi medaliści z Gdańska (16), ale w tamtych zespołach widać było jednak uzależnienie od skuteczności jego zawodnika (w Legii od Carlitosa, a w Lechii od Flavio Paixao). W Gliwicach było zatem jak w powieści Aleksandra Dumasa – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Pozostajemy jeszcze na chwilę w XVII-wiecznej Anglii i Francji, bo dziś Badia, Felix i Parzyszek sami są jak Ci trzej muszkieterowie. Co jednak też jest dziwne, jeśli uważnie zagłębimy się w statystyki. Z opracowań Ekstrastats wynika bowiem, że Piast w zeszłym sezonie oddawał średnio 12,24 strzału na mecz, z czego 3,97 było celnych. Po 17 kolejkach obecnej kampanii, mistrzowie Polski mogą się pochwalić nieco lepszą statystyką – 13,65 uderzeń, z czego w światło bramki trafiło 5,12. W bieżących rozgrywkach szczęścia próbowało 21 graczy Piasta. Co jednak rzuca się w oczy, pomijając gliwickich muszkieterów, najbardziej aktywni byli zawodnicy stricte defensywni (za ekstrastats: Tom Hateley – 25 strzałów/8 celnych, Piotr Malarczyk - 7/5, Martin Konczkowski - 5/4, Bartosz Rymaniak - 13/4). Hateley i Rymaniak wiodą również prym wśród najlepszych asystentów w Piaście (po trzy ostatnie podania). A co zresztą graczy ofensywnych? Jako tako, liczbami broni się jeszcze Patryk Sokołowski (13/6), ale już statystyki Sebastiana Milewskiego (14/2) czy Patryka Tuszyńskiego (7/2) wołają o pomstę do nieba. Trudno zatem marzyć o lepszej skuteczności, gdy w ataku wyróżniają się gracze od destrukcji.
To uzależnienie od trójki zawodników może zresztą już wkrótce Piastowi wyjść bokiem, bo chętnych na usług tego strzeleckiego tria nie brakuje. Feliksowi kontrakt wygasa w czerwcu. Hiszpan w Piaście zarabia między 10 a 12 tys. euro miesięcznie i nie ukrywa, że przedłużając umowę chciałby znaczną podwyżkę. Wyższe apanaże może zaproponować mu Legia Warszawa, dużo się mówi również o zainteresowaniu ze strony klubów zagranicznych z Hiszpanii, Rosji i Włoch. Wiadomo, że władze „Piastunków” propozycje nowego kontraktu złożyły swojemu asowi w listopadzie.
O Parzyszka latem zabiegało włoskie Frosinone, stąd też transfer do Gliwic Patryka Tuszyńskiego. Gliwiczanie jednak odrzucili ofertę spadkowicza z Serie A, który oferował 1,5 mln euro + bonusy, podczas gdy 26-letni napastnik miał w kontrakcie klauzulę wykupu na poziomie 2 mln euro. Patrząc jednak na aktualną dyspozycję urodzonego w Toruniu gracza, śmiało można przypuszczać, że i tej zimy na jego usługi powinno być niemałe zainteresowanie.
I na koniec Badia, a więc niekwestionowana legenda gliwickiego klubu. W zeszłym sezonie, ze względu na problemy zdrowotne, jego wkład w mistrzowski tytuł z pewnością nie był taki, jaki tego oczekiwał sympatyczny Hiszpan (21 meczów i 2 gole). Nie przeszkodziło to jednak decydentom z ul. Okrzei przedłużyć z nim kontrakt o rok. Sam Badia podkreślał, że choć kocha Piasta, to jednak nie chce w nim zostawać, tylko po to by być maskotką. W obecnej kampanii trudno go tak nazwać, ale pewnie runda wiosenna w Ekstraklasie także dla niego będzie walką o przedłużenie swojego bytu w Gliwicach.
Felix strzeli? Tak - 4,00.
Wspomniana wyżej trójka przez całą jesień nie spuszcza z tonu, ale to nie jest powód, aby ich klubowi koledzy mieli się ograniczyć w dalszej części rozgrywek 2019/2020 jedynie do statystowania. Wszak w Gliwicach nie obowiązuje zasada „o kręgu się nie mówi”.