Autor zdjęcia: Własne
Nie wypierajmy wiedzy o korupcji
Poniedziałkowy wyrok skazujący Fryzjera przypomniał nam o mrocznych latach korupcji, które już zawsze będą plamą na honorze polskiej piłki. To był proceder, o którym najchętniej wiele osób chciałoby zapomnieć, wymazać go z pamięci. Ale to niestety jest niemożliwe.
Przez wiele lat byliśmy oszukiwani. Chodziliśmy na mecze, nie mając w zasadzie pojęcia, że mają one w sobie wiele z wrestlingu. Ale podczas gdy w tej amerykańskiej rozrywce widzowie są przygotowani na to, że walki są w pełni reżyserowane i zawodnicy znają ich wynik przed rozpoczęciem starcia, my łudziliśmy się, iż na polskich boiskach wszystko odbywało się naturalnie i zgodnie z zasadami fair.
Na początku bieżącego wieku jako młodziutki chłopak przyswajałem miłość do piłki nożnej oglądając mecze Polaru Wrocław w II lidze na Zakrzowie, a potem nawet na Stadionie Olimpijskim. Był to związek trudny. Wówczas sądziłem, że klub ten jest po prostu tak słaby i dlatego nie radzi sobie na tym poziomie rozgrywkowym. Wprawdzie wypłynęło z niego kilka ciekawych nazwisk, jak Łukasz Garguła, Grzegorz Podstawek, Mateusz Piątkowski czy Adrian Budka, ale Polar był biedny, bez większych aspiracji, mimo że stał za nim potężny koncern, jakim jest Whirlpool.
Wtedy nie wiedziałem, że znalazłem się w zasadzie pośrodku bagna. W centrum wydarzeń, które potem będą się nam odbijały czkawką przez długie lata. Widząc te wszystkie kiksy i pomyłki sędziowskie ta (często) nieliczna garstka widzów na trybunach podejrzewała, że po prostu nasza piłka stoi na tak niskim poziomie. I w zasadzie było w tym sporo racji. Ale nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że wcielane są sceny z Piłkarskiego Pokera.
Dopiero po kilku latach na jaw wyszła przestępcza działalność. Gdy wertowałem kolejne zeznania i fakty przedstawione na Blogu Piłkarska Mafia przypominałem sobie poszczególne zdarzenia z meczów Polaru. Uświadamiałem sobie, jak naiwny byłem.
Przez kolejne długie lata zapadały bardziej i mniej znaczące wyroki. Teraz, w poniedziałek, wydany został werdykt, na który wielu czekało. W zasadzie najważniejszy w polskiej piłce w XXI wieku, bo dotyczący tzw. gangu Fryzjera. Skazany na karę 4,5 roku bezwzględnego więzienia został Ryszard F., czyli człowiek, który przewodził całemu procederowi. To był już trzeci wyrok Fryzjera, ale ten najbardziej istotny. Tymczasem nie odbił się dostatecznie szerokim echem.
Nad tematem korupcji opinia publiczna przeszła bowiem chyba do porządku dziennego, niejako wypierając tę wiedzę. Korupcja nie jest może ona tematem tabu, ale nie grzeje nikogo tak bardzo jak jeszcze kilkanaście lat temu. W zasadzie się o niej na co dzień nie wspomina, bo są inne tematy. Nie mówimy wszak o wydarzeniach sprzed chwili, a sprzed kilkunastu lat. To dla wielu osób są czasy zamierzchłe, pewnie część naszych czytelników nawet nie interesowała się wtedy jeszcze futbolem. Należy jednak o nich pamiętać. Bynajmniej nie chodzi o to, by ciągle przypominać i wałkować temat korupcji. Ale nie wmawiajmy sobie, że białe jest czarne, a czarne jest białe.
Sprawy prowadzone są przez wiele lat, można się solidnie w tym wszystkim pogubić. Dobrze jednak, że wyrok ws. gangu Fryzjera wreszcie nadszedł. Choć i tak nie był dostatecznie wysoki. Śledztwo trwało bowiem na tyle długo, że przewinienia niektórych osób, w tym Fryzjera (np. odnośnie do gróźb karalnych), przedawniły się, przez co zdołali wykaraskać się z opresji, a zdarzało się nawet, że oskarżeni nie dożyli do dnia werdyktu. W wielu przypadkach zaś kary dyscyplinarne, np. zakazy działania w profesjonalnym futbolu, mają charakter symboliczny, bo ci ludzie pokończyli już kariery i są na emeryturach.
Nie zakończyły się zresztą jeszcze wszystkie procesy dotyczące ustawiania spotkań. Dość powiedzieć, że mimo iż mówimy o wydarzeniach sprzed nawet szesnastu lat, dalej toczą się postępowania. Mało tego, nawet klub, od którego zaczął się cały proceder, nie został ukarany dyscyplinarnie! I nie dosięgnie go już wymiar sprawiedliwości, bo PZPN dekadę temu wydał rezolucję, by nie karać klubów za korupcję. Poza tym ówczesnego Polaru Wrocław już nie ma. Kiedyś był to Zakładowy Klub Sportowy, a obecnie jest Młodzieżowym Klubem Sportowym.
Zarzuty korupcyjne niektóre osoby wydaliły ze świata piłki nożnej i stacji telewizyjnych (choćby Wita Ż., wcześniej analizującego pracę sędziów dla Canal+), ale gros z nich dalej w środowisku funkcjonuje. Ba, robią nawet za ekspertów. Osoby, które odpowiadają za zapraszanie ich, nie widzą problemu w traktowaniu osób skazanych jako wyroczni.
To wręcz deprawujące, zaburzające poczucie godności.
Wiele osób dziś marzy, żebyśmy przeszli nad czasami korupcyjnymi do porządku dziennego. Najlepiej, żeby o tym nie przypominać. A właśnie zapomnieć o tym haniebnym procederze nie można. Wydarzył się on kilkanaście lat temu, ale ciągle na naszą piłkę oddziaływuje. Dopóki przy niej będą tkwiły osoby z zarzutami, dopóty nie będzie szans, by całą społeczność dopadła amnezja.
W marcu zeszłego roku rozmawiałem z Dominikiem Pankiem – człowiekiem, który przyczynił się do wyeliminowania korupcji z polskiej piłki. Teraz zaś uważany jest przez niektórych wręcz za wariata, bo ciągle przypomina o tych przestępstwach. Niechętny wobec niego jest nawet PZPN, gdyż tematy podejmowane przez Blog Piłkarska Mafia nie pasują do retoryki Związku i zaprzyjaźnionych z nim dziennikarzy. - Myślą sobie pewnie: >>>A, jest taki koleś, który ciągle mówi o tej korupcji, nie wiadomo po co, a przecież teraz jest fajnie, miło i przyjemnie.<<< Przypominanie o skorumpowanych osobach jest istotne, bo oni cały czas działają w środowisku piłkarskim. Mam nadzieję, że nie ustawiają już spotkań i to jest temat zamknięty w polskiej piłce nożnej. Natomiast ostatnie desperackie apele rzecznika dyscyplinarnego PZPN-u, który ostrzega przed nielegalnymi zakładami bukmacherskimi, dają do myślenia. Coś jednak pod tą z pozoru ładnie wyglądającą płaszczyzną się dzieje – mówił mi.
Szambo na nowo może zatem wylać w każdej chwili, ale w tym wszystkim mam nadzieję – choć liczę na to, że nie znów naiwną – że czasy korupcji w polskiej piłce odeszły już do lamusa. I więcej nie powrócą.