Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Obrońcy beniaminka znowu pokazali, dlaczego nie pasują do Ekstraklasy. ŁKS – Wisła Kraków 2:4
Czego można się spodziewać po meczu dwóch najgorszych zespołów w lidze? Sami się nad tym zastanawialiśmy w naszych zapowiedziach, ale z gotową odpowiedzią przyszła Ekstraklasa, która znowu pokazała, że jest… Ekstraklasą. W Łodzi było dziś wszystko: worek bramek, kuriozalne błędy – również sędziego, czerwona kartka i interwencje VAR-u. Wisła Kraków skrzętnie wykorzystała grę w przewadze i to ona uda się na święta w lepszych nastrojach.
Ten mecz nie mógł zacząć się gorzej dla gospodarzy. Nie dość, że od samego początku nie byli pewni w obronie, to już w 13. minucie Kamil Juraszek powalił na boisku Pawła Brożka, który po podaniu Michała Maka wychodził na znakomitą pozycję. Sędzia po konsultacji z VAR-em wyrzucił obrońcę z boiska, a ŁKS musiał grać praktycznie przez cały mecz ze stratą jednego zawodnika. Po chwili Maciej Sadlok z rzutu wolnego pokonał Arkadiusza Malarza.
Wisła Kraków kontrolowała sytuację do momentu zejścia z boiska Lukasa Klemenza, który w 19. minucie opuścił je z powodu kontuzji. Po tym wydarzeniu gospodarze jakby zapomnieli, że grają o jednego zawodnika mniej i rzucili się – tak, to najlepsze słowo – do ataku. Dzięki temu mieliśmy w Łodzi bardzo szybki i otwarty mecz, ale od tej zawrotnej prędkości najwidoczniej zakręciło się w głowie sędziemu Raczkowskiemu, który w 32. minucie podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny za domniemane zagranie ręką Rafała Janickiego.
Sytuację wykorzystał Ramirez, ale na przerwę to gospodarze schodzili ze znakomitym rezultatem. Kazimierz Moskal po stracie Juraszka wprowadził na boisko Maksymiliana Rozwandowicza, ale czy ta decyzja uszczelniła defensywę ŁKS-u? Raczej nic nie zmieniła, dlatego oglądaliśmy cyrk, w którym główne role odgrywali obrońcy gospodarzy. W 42. minucie Rozmus sfaulował w polu karnym Maka, a rzut karny wykorzystał Jakub Błaszczykowski. Po chwili w jednej z ostatnich akcji wprowadzony na boisko Rozwandowicz uprzedził Wasilewskiego i skierował piłkę do własnej siatki.
Pierwsza część spotkania była naprawdę szalona, na pewno mogła się podobać, bo ciekawych momentów nie zabrakło, ale wynikała raczej ze zbyt optymistycznego podejścia drużyny ŁKS-u, która najwidoczniej pomyślała, że przeciwnik jest tak słaby jak barszcz z proszku. Problem w tym, że łodzianie byli jeszcze gorsi.
W drugiej połowie Wisła zagrała tak jak przystało na drużynę, która prowadzi dwiema bramkami i ma na boisku więcej ludzi. Biała Gwiazda kontrolowała wydarzenia na boisku, raczej czekała na to, co zrobią przeciwnicy i czekała na swoją dogodną sytuację do kontrowania. Takowe przyszły dopiero w końcówce (dwie okazje z klasą zmarnowane przez Buksę), jedną atomowym uderzeniem wykończył Vullnet Basha.
Odnośnie tej kontroli wiślaków jest małe ale, bo goście nie do końca panowali nad sytuacją, bo dopuszczali osłabionego przeciwnika do głosu. A ten nie miał zamiaru odpuszczać, chociaż był w beznadziejnej sytuacji. Dwie okazje łodzian znakomicie wybronił Michał Buchalik, ale w sytuacji, kiedy Wasilewski postanowił pobawić się w bramkarza nie miał już szans. Ramirez wykorzystał drugiego tego dnia karnego.
W meczu na dnie tabeli Ekstraklasy działo się naprawdę bardzo wiele i ostatecznie doszło również do zamiany miejsc. Wisła Kraków opuściła ostatnią lokatę i powolutku może patrzeć w przyszłość. Wygrana w Łodzi to kolejny pozytywny kop dla ekipy Artura Skowronka, choć akurat ten mecz nie może być weryfikacją tej drużyny. Zespół trenera Moskala zagrał bowiem po prostu koszmarnie słabo w obronie. Zresztą nie pierwszy już raz w tym sezonie.
ŁKS Łódź – Wisła Kraków 2:4 (1:3)
0:1 – Sadlok 14’
1:1 – Ramirez 33’ (k.)
1:2 – Błaszczykowski 43’ asysta Mak (k.)
1:3 – Rozwandowicz 45’ (sam.)
1:4 – Basha 78’ asysta Burliga
2:4 – Ramirez 90’ (k.)
ŁKS: Malarz (3) – Grzesik (3), Juraszek (1), Sobociński (2), Rozmus (2) – Ł. Piątek (3), Kalinkowski (4) (67’ Sekulski – 3), M. Wolski (bez oceny) (16’ Rozwandowicz – 2), Trąbka (3) (46’ Guima – 4), Ramirez (7), Pirulo (4).
Wisła Kraków: Buchalik (6) – Burliga (6), Janicki (5), Klemenz (bez oceny) (19’ Wasilewski – 4), Sadlok (7) – Basha (7) – Błaszczykowski (6), Chuca (3) (53’ Boguski - 4), Pawłowski (4), Mak (6) – Brożek (4) (72’ Aleksander Buksa – 3).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
NOTA OD www.2x45.info: 3.
Żółte kartki: Wolski, Sobociński, Guima, Ramirez, Rozwandowicz – Chuca, Pawłowski, Wasilewski
Czerwona kartka: Juraszek (13’ za faul na wychodzącym na czystą pozycję Brożku)
Widzów: 4 852.
Piłkarz meczu: Maciej Sadlok.