Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: epoznan.pl

Copanina Bielskiego: „Lech 2020?” Nikt tak pięknie nie rzuca słów na wiatr jak Klimczak czy Rutkowski

Autor: Mariusz Bielski
2020-01-02 22:00:37

Czy jest branża inna niż piłka nożna, w której z równie dużą swobodą i rozmachem wciska się ludziom kit?

Tuż przed sylwestrem w łapska wpadła mi wypowiedź pana Karola Klimczaka z Lecha Poznań, który pod koniec 2014 roku brawurowo wystąpił na łamach magazynu „Forbes”. – Nie wiem, jaką pozycję będzie miała w 2020 roku Legia, ale my zamierzamy być w 50-tce najsilniejszych klubów Europy – zapowiedział zawadiacko.

Jako że 2020 właśnie się zaczął, pozwoliłem sobie skonfrontować tę deklarację z obecną pozycją Kolejorza w rankingu UEFA, dostępnym między innymi na portalu 90minut.pl. Współczynnik dla poszczególnych klubów liczony jest w skali 5 sezonów, dlatego wstukałem dwa warianty. Najpierw ten liczony wraz z obecnym sezonem: i tutaj poznaniacy mają na koncie 7000 punktów, co daje im – uwaga, proszę usiąść – 162. lokatę. W wariancie drugim, za rozgrywki 14/15 do 18/19, oczek jest 8000, a pozycja 139. 

No nie powiem, uśmiechnąłem się pod nosem. Ale nie dlatego, że mam coś osobiście do Lecha. Dla mnie to drużyna jakich wiele. Zaśmiałem się jednak z tego względu, iż mało którzy zarządcy Ekstraklasowiczów opowiadają tyle o długofalowej wizji, ciągłym progresie i swojej międzynarodowej marce, a jednocześnie tak marnie wypadają w zestawieniu UEFA. 

Rozjazd między tym, jak miało być, a tym, co zastaliśmy wchodząc w 2020 rok jest na tyle ogromny, że wręcz wypada go wytknąć. Jak w dobie powyższego rankingu nazwać zatem te wszystkie szumne zapowiedzi sterników Kolejorza, ich wieczne odgrażanie się oraz deklaracje błyskawicznego rozwoju? Według mnie na luzie można by im postwiać ten sam zarzut, który często pada wobec – o ironio – ich głównego adwersarza, czyli Dariusza Mioduskiego. Konkretnie, według mnie panowie Klimczak oraz Rutkowski są równie wielkimi orędownikami pustosłowia co prezes Legii. Panowie, PR też trzeba umieć zrobić, a wy nie za bardzo potraficie.

Może obaj się teraz obrażą, może oleją to, albo nawet nie przeczytają, lecz tak właściwie nie ma to znaczenia. Oni i tak są najmądrzejsi, więc chyba szkoda czasu oraz energii, by wystosowywać do nich jakiekolwiek apele. Jeśli już do kogoś chciałbym się zwrócić, to bezpośrednio do fanów Lecha, by ci w sposób racjonalny cały czas patrzyli na ręce oraz usta dwóch wspomnianych jegomościów. Właśnie kolejny raz okazało się, że za prognozami któregoś z nich nie idzie zupełnie nic. No, a w każdym razie nic dobrego. Wejdźcie sobie jeszcze raz w powyższy ranking, sprawdźcie lata, kiedy poznaniacy bili się z Lidze Europy z Juventusami i Manchesterami City, a zobaczycie ich o 70-80 pozycji wyżej.

Ergo: cóż za spektakularny regres!

Ergo 2: kibicu Lecha, w tych czasach twoim wręcz obowiązkiem jest wątpić.

Albo nawet nie tylko kibicu Lecha, lecz każdy kibicu? Im dłużej człowiek śledzi te wszystkie opowieści o wieloletnich wizjach, czasie potrzebnym do zaadaptowania nowej filozofii, paru latach potrzebnych na przebudowę pokoleniową… Cholera, w takich momentach jak ten, kiedy plan pana Klimczaka został brutalnie zweryfikowany przez rzeczywistość, odnoszę wrażenie, że za każdym razem, gdy z ust działacza pada sformułowanie podobne do wyżej wymienionych, on robi nas w konia.

A my, osoby chcące za wszelką cenę wspierać swoje ukochane drużyny i tak często wierzymy, choć nie powinniśmy. Taki tam łagodny syndrom sztokholmski, acz nadal szkodliwy. Musimy ufać? Niby nie. Chcemy? Niby też nie. Futbol to jednak gra nadziei, zwłaszcza z perspektywy trybun, dlatego wciąż się na nich pojawiamy. Spytajcie kibiców ŁKS-u, Wisły Kraków, Ruchu Chorzów, Lecha właśnie. Każdy z innego powodu, ale koniec końców odpowie podobnie.

Zastanawiam się jedynie, dokąd prowadzą drzwi, do których przeznaczone są te poszczególne określenia-klucze. Co właściwie kryje się za „długofalową wizją” i jej pokrewnym? Czy głównie nie chodzi o to, by zyskać czas, ale przede wszystkim spokój? Można się oszukiwać, iż krytyka spływa po kimś jak po kaczce, chociaż kaczka i tak czuje, że woda po niej płynie. No i stąd tyle migania się. Przy czym, abyśmy się dobrze zrozumieli, ja nie do kibiców mam pretensje. Jasne, niektórym zdarza się przesadzać. Zwłaszcza tym, co wzywają zawodników pod trybunę, by zdejmować  z nich koszulki. Aczkolwiek ja wciąż chciałbym w polskiej piłce doświadczyć więcej odpowiedzialności za wypowiadane słowa. Nie u piłkarzy, nie u trenerów. Pierwszych łatwo sprzedać, drugich jeszcze łatwiej zwolnić. Marzy mi się natomiast, by to prezesi, właściciele klubowi czy nawet dyrektorzy sportowi przestali chować się za banałami, ogólnikami oraz unikami.

Fajnie, że obraliście „określoną drogę”. Świetnie, że posiadacie „pewne założenia”. Świetnie, że „pracujecie i potrzebujecie czasu”. Ekstra, że macie „dalekosiężne spojrzenie”. Rewelka, że stawiacie na „wyjątkową filozofię”.

Szkoda, że to wszystko przeważnie gówno prawda, a szczególnie na przykładzie Lecha widać to doskonale:

- 6 trenerów w 5 lat, każdy z innej mańki. Też mi długofalowa wizja...
- Słaba skuteczność transferowa zwłaszcza w ostatnich latach (pozdrawiamy zwłaszcza Nickiego Bille Nielsena oraz
Nemanję Nikolicia)
- Od 3 lat żadnych sukcesów (mistrzostwo, wygrany Puchar) w skali krajowej
- Od 3 lat brak udziału w fazie grupowej Ligi Europy, tylko 1 udało się to osiągnąć w trakcie ostatnich 6 sezonów
- Ostatnie success story wychowanka za granicą – Jan Bednarek sprzedany latem 2017
- Trudno w ogóle nie odnieść wrażenia, że Lech nie ucieka innym pod względem akademii. Wręcz przeciwne, Kolejorza gonią inni, na czele z Pogonią Szczecin czy Legią
- Finansowo? „Jesteśmy w jednym z najtrudniejszych sezonów w ostatnich latach” – to cytat z Tomasza Kacprzyckiego, dyrektora finansowego Lecha, z wywiadu dla „Gazety Wyborczej”
- Słynna kultura zwyciężania, o której opowiadał niegdyś Piotr Rutkowski?

Bawcie się dobrze, tak jak ja:

Na jakąkolwiek sferę bym spojrzał, tam widzę znaczne cofnięcie się w rozwoju. I bynajmniej nie wydaje mi się, abym właśnie oglądał kilka kroków zrobionych wstecz po to, aby nabrać rozpędu. „Plan 2020” w Lechu nie został zrealizowany pod żadnym względem, nawet w excelku już przestał się bronić. Nic, tylko wstać i bić brawo. 

Za chwilę, niczym niegdyś Piotr Rutkowski, tak teraz Karol Klimczak mógłby wyjść na konferencję, by stanowczym, przekonującym, niemal coachingowym tonem oznajmić: „Będę walczył, ale biorę odpowiedzialność za ten regres”. A potem pomamić nas nieco „Planem 2025”. Czemu nie, skoro nigdzie indziej jak w polskim futbolu nie rzuca się tak pięknie słów na wiatr?


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się