Autor zdjęcia: Pixabay.com
Tłumy na trybunach, salary cap, draft i ciągły wzrost wartości. 20 rzeczy, które warto wiedzieć o MLS
Major League Soccer to liga, która rozwija się w bardzo szybkim tempie. Mimo to w Polsce wciąż uchodzi za kierunek trochę egzotyczny, a transfer tam często postrzegany jest jako sportowa degradacja. I to nawet w przypadku zawodników przenoszących się do USA z naszej Ekstraklasy, ligi, która pod żadnym względem nie ma podjazdu do MLS.
Najwyższy czas, aby wszystkie stereotypy i błędne przekonania wyrzucić do kosza. USA już dawno nie są krajem, w którym - jak w słynnej przeróbce studia Polsatu z mundialu 2002 - modny jest soccer, a po boiskach biegają Rod Stewart, Levis, ten od spodni, i Indiana Jones. Futbol bije tam rekordy popularności, a na mecze MLS ściągają tłumy. Liga jest wprawdzie zorganizowana w specyficzny sposób, całkowicie obcy dla europejskiej tradycji, ale ten wyróżnik w niczym nie przeszkadza. A ponieważ gra w MLS coraz więcej Polaków, to warto nieco bliżej przyjrzeć się tym rozgrywkom. Najlepiej posiłkując się naszą listą rzeczy, które warto wiedzieć o tej interesującej lidze. Zapraszamy.
1. Zaczniemy od najważniejszego. Właścicielem wszystkich klubów jest... liga. Budżety i wynagrodzenia są narzucone odgórnie, a inwestorzy w gruncie rzeczy mogą tylko częściowo zarządzać swoimi klubami.
2. Analogicznie do powyższego - zawodnicy swoje kontrakty podpisują nie z klubami, a z ligą. W świecie futbolu to niepowtarzalna osobliwość.
3. Nowe kluby, których w ostatnich latach pojawia się coraz więcej, wchodzą do MLS na zasadzie franczyzy. Koszt przystąpienia? Bagatela 150 milionów dolarów.
4. Każdy nowy klub na wejściu dostaje od ligi szansę na uzupełnienie kadry w procesie, który nazywa się Expansion Draft (nie mylić z SuperDraftem, o którym będzie jeszcze mowa). W jego trakcie sięgają po wybranych zawodników z kadr innych zespołów MLS. Żeby jednak nie było tak przyjemnie, kluby przed Expansion Draftem wskazują 12 chronionych piłkarzy, po których nowi nie mogą wyciągnąć ręki.
5. W najbliższym Expansion Drafcie udział wezmą Inter Miami i Nashville SC. Jako pierwszy wybierać będzie klub Davida Beckhama, który to prawo zagwarantował sobie po wygraniu jak zawsze zaciętej rywalizacji w rzucie monetą.
6. MLS to typowo amerykańskie rozgrywki. Drużyny - jak w pozostałych ligach zawodowych - są podzielone na dwie konferencje według kryterium geograficznego. Jest sezon regularny, jest faza Play-Off, do której kwalifikuje się po siedem najlepszych drużyn z każdej konferencji. Bardziej po amerykańsku chyba się nie da.
7. Oczywiście w lidze obowiązuje też salary cap, czyli coś w rodzaju limitu wynagrodzeń. Obecnie wynosi nieco ponad 4 miliony baksów na drużynę i trudno uznać to za zawrotną sumę. PIłkarze chcą jednak zarabiać więcej i pewnie dlatego od jakiegoś czasu protestują, lobbując przy tym za zwiększeniem salary cap.
8. Oczywiście w MLS nie brakuje zawodników, którzy już teraz zarabiają na gwiazdorskim poziomie. Na najlepsze pieniądze mogą liczyć piłkarze podpisywani - jak, dajmy na to, Zlatan Ibrahimović - jako „Designated Player”. Ta zasada, zwana też „prawem Beckhama” od nazwiska byłego gwiazdora Manchesteru United i Realu Madryt, to swego rodzaju odstępstwo od salary cap, dzięki któremu największym nazwiskom można płacić w milionach. Kontrakty wybrańców opłaca jednak nie liga, a inwestorzy-właściciele klubów.
9. W MLS co sezon do zgarnięcia są dwa trofea. Najlepsza drużyna fazy regularnej wygrywa MLS Supporter’s Shield oraz przepustkę do Ligi Mistrzów CONCACAF. Zdecydowanie ważniejszy jest jednak MLS Cup, równoznaczny z wygraniem ligi, który otrzymuje najlepsza drużyna fazy Play-Off. Najwięcej triumfów ma na koncie zespół Los Angeles Galaxy, który pięciokrotnie okazywał się najlepszy. Tyle samo razy w finałach przegrywał nowy klub Adama Buksy, New England Revolution.
10. Nietypowy jest za to Mecz Gwiazd. Zamiast głosowania na najlepszych zawodników z obu konferencji, wybiera się drużynę gwiazd MLS, która mierzy się z czołowym klubem klasy światowej. Licząc od 2010 roku w USA gościły takie firmy, jak Roma, Chelsea, Manchester United, Arsenal, Bayern, Real Madryt czy Juventus.
11. Skoro jest Mecz Gwiazd, to musi być także inne okołosportowe wydarzenie charakterystyczne dla amerykańskich lig zawodowych - Draft. A właściwie to SuperDraft, bo właśnie tak nazywa się coroczny nabór młodych zawodników do MLS.
12. Czy SuperDraft to - jak dzieję się chociażby w NBA - maszynka do produkcji gwiazd? Mówiąc delikatnie - niekoniecznie. Wyróżniający się zawodnicy z ligi uniwersyteckiej (NCAA) rzadko kiedy prezentują umiejętności, które pozwalają grać na co najmniej przyzwoitym poziomie.
13. Teoretycznie największe szanse, by zaistnieć na poziomie MLS, mają zawodnicy wybrani do Generation Adidas, czyli wspólnego programu ligi i czołowego producenta sprzętu sportowego. Jak łatwo się domyślić, celem programu jest wyłowienie i wspieranie na wielu poziomach wyróżniających się zawodników młodego pokolenia, ale to niespecjalnie się sprawdza.
14. Skoro SuperDraft nie funkcjonuje w sposób znany z innych lig zawodowych, to skąd w MLS coraz więcej młodego i utalentowanego narybku? Otóż klubom odgórnie narzuca się prowadzenie akademii i wdrażanie konkretnego planu rozwoju. Ładnie rozkwita także skauting - amerykańscy łowcy talentów coraz chętniej drenują rynek europejski, a przede wszystkim południowoamerykański.
15. Wbrew pozorom, piłka nożna w USA wcale nie jest sportem niszowym. Wrażenie robi frekwencja na meczach MLS - w mionym sezonie co kolejkę na stadionach pojawiało się średnio ponad 21 tysięcy ludzi.
16. Liczba, o której w Polsce możemy tylko pomarzyć, dla Amerykanów jest… powodem do niepokoju. Średnia z minionego sezonu jet bowiem niższa od średniej z rozgrywek 2017 i 2018, gdy na mecze przychodziło ponad 22 tysiące kibiców. Jako główną przyczynę takiego stanu rzeczy podaje się małą pojemność stadionów.
17. Najwięcej fanów gromadzą spotkania na Mercedes-Benz Stadium w Atlancie. W minionym sezonie domowe mecze Atlanty United z wysokości trybun oglądało średnio 52,5 tysiąca kibiców. Na drugim miejscu w tym zestawieniu plasuje się Seattle Sounders (ponad 40 tysięcy kibiców na każdym meczu), na trzecim - FC Cincinnati (ponad 27 tysięcy).
18. Spadek frekwencji jest też związany z coraz większą liczbą kibiców, którzy zmagania w MLS, śledzą z wysokości kanapy. W poprzednim sezonie oglądalność ligi na kanałach ESPN wzrosła o 2%, a na FOX Sports aż o 5%.
19. Boom na piłkę, który od kilku lat panuje w USA, związany jest głównie z rosnącą liczbą imigrantów. Lepszego życia szukają tam głównie przybysze z krajów, w których futbol zalicza się do najpopularniejszych dyscyplin. Swoje robią też gwiazdy światowej piłki, które chętnie puentują w Stanach swoje bogate kariery.
20. Nieustannie rosnąca popularność przekłada się też na wzrost wartości klubów, a co za tym idzie - całej ligi. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat wartość zespołów z MLS wzrosła o ponad 30%. Pod pewnymi względami MLS już teraz jest światowym gigantem.