Autor zdjęcia: Twitter @Korona_Kielce
Był piłkarz, nie ma piłkarza. Żyro odpalony przez Koronę Kielce
Czy ktoś w ogóle pamięta jeszcze tego Michała Żyrę, który bardzo dobrze radził sobie w Legii, a później nieźle zaczął swoją przygodę w Anglii? Przebojowego, dynamicznego, aktywnego, skutecznego? Ostatnie lata w wykonaniu tego zawodnika, to walka o odzyskanie powyższych atutów i powrót do profesjonalnego grania. Cały wysiłek regularnie nie daje jednak zamierzonych efektów. Korona Kielce jest kolejnym klubem, który odpalił napastnika.
Na samym początku trzeba chociaż na chwilę wrócić do momentu, który w zdecydowanej mierze zaważył na tym, że Michał Żyro dzisiaj nawet nie myśli o grze w Anglii (głównie dlatego, że nikt go tam nie chce), ale również ma problemy z dłuższym utrzymaniem się chociażby na poziomie Ekstraklasy.
W styczniu 2016 roku Wolverhampton wykupiło ówczesnego skrzydłowego Legii Warszawa za 0,5 mln euro, a Polak w Anglii na poziomie Championship zanotował dobry początek, bo w siedmiu meczach strzelił trzy gole. Do momentu meczu z Blackburn, w którym brutalne wejście Antony’ego Kaya doprowadziło do urazu zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie. A wcześniej przecież Polak pauzował z powodu urazu łydki.
W kwietniu miną już cztery lata od tamtych wydarzeń, a Żyry jak nie było w profesjonalnej piłce, tak dalej nie ma. Oczywiście nie dosłownie, wiecie o co chodzi. Polakowi nie pomogła długa rehabilitacja i kolejne szanse w słabszych zespołach niż „Wilki”. Dziś 27-latek odbija się od Ekstraklasy, a smutne jest to, że nie przerosła go ponowna gra w Legii, Cracovii czy Lechu, ale w najgorszej od lat Koronie Kielce. W dodatku tym razem nie z powodów urazu, lecz braku sportowej jakości. Co chyba jest tym smutniejsze.
Oczywiście bohater tego tekstu nie skorzystał z otrzymanej szansy, o czym świadczy jedna z najniższych średnich not, jakie Żyro otrzymał od nas jesienią – 2,88 w skali 1-10. Lepiej od niego spisywały się nawet takie ananasy jak Uros Djuranović, Michal Papadopulos, a poza klubem Fabian Serarrens, Rafał Kujawa, Erik Exposito… W konsekwencji 27-latek zagościł w naszych zestawieniach najgorszej jedenastki jesieni oraz w podsumowaniu wszystkich not, gdzie został najgorszym napastnikiem tego okresu.
Nie mogło być inaczej, skoro Żyro jesienią zanotował zaledwie asystę, a ogółem po powrocie do Ekstraklasy dołożył jedno trafienie jeszcze w barwach w Pogoni Szczecin. Nic dziwnego skoro były zawodnik Legii na przestrzeni tych kilku lat zatracił wszystkie walory motoryczne, nie ma już tej dynamiki, szybkości, odejścia z piłką przy nodze. Podobnie rzecz ma się z dryblingiem i skutecznością. Każdy zawodnik ofensywny zawsze będzie rozliczany za liczby, a jeśli takowych nie ma lub są one bardzo słabe (wszystko pasuje do przypadku Żyry) to staje się bezużyteczny. Dlatego 27-latek może już sobie szukać nowego klubu. Nic dziwnego, skoro w kolejnych meczach wyglądał jak trzecioligowiec wrzucony do Ekstraklasy – przegrywający znakomitą większość pojedynków, snujący się po boisku jakby sam nie wiedział po co na nim jest.
Przypadek jego gry w Koronie jest o tyle smutniejszy, bo w przeciwieństwie do czasu w Pogoni nie dopadły go kontuzje i mógł grać. Problem w tym, że te występy nikogo na kolana nie powaliły, a sytuacja sportowa kielczan nie nastraja do odbudowywania piłkarza po przejściach, który może jeszcze za rok zdoła odpalić. Po prostu nie ma na to czasu, wyniki trzeba robić na już, aby uchronić się przed spadkiem. Żyro nie jest w tym momencie żadnym gwarantem jakości. Ba, to właśnie obsada pozycji napastnika jawi się jako pięta achillesowa tej ekipy.
A jeśli jesteśmy już przy temacie zaplecza Ekstraklasy, to wszystko wskazuje na to, że może to być poziom na którym w najbliższym czasie ujrzymy Żyrę. Chyba że zawodnik ma już dość i w wieku 27-lat da sobie spokój z bieganiem za piłką, czego oczywiście mu nie życzymy.