Autor zdjęcia: Piast Gliwice
Miał być drugi Angulo, a wyszło nieporozumienie. Aquino wrócił do Hiszpanii
Co możemy napisać o pobycie hiszpańskiego napastnika w zespole mistrza Polski? W zasadzie jedynie to, że Dani Aquino z podkulonym ogonem wrócił do swojej ojczyzny, chociaż ruch ten zapowiadał się na ciekawy transfer. 29-latek związał się z klubem CD Badajoz.
Na początku lipca tymi słowami zapowiadaliśmy nowy nabytek Piasta Gliwice: - Pierwsze co trzeba powiedzieć o tym transferze, to podobieństwo do sprowadzenia do Polski Igora Angulo i Carlitosa. Obydwaj mieli problemy z regularną grą na pierwszym i drugim poziomie w Hiszpanii, a dobrze prezentowali się jedynie szczebel niżej. Napastnik Górnika w Real Unión Club, a snajper Legii w rezerwach Villarreal CF. Teraz Piast najwidoczniej również podążył tym samym tropem i wziął 28-latka, który wymiatał właśnie na tym poziomie rozgrywek. Aquino najpierw w rezerwach Atletico w sezonie 2014/15 zdobył 17 bramek, a później przez dwa lata w Racingu Santander strzelił w sumie 40 goli.
Piast Gliwice chciał pójść zgodnie z najnowszą tendencją w Ekstraklasie, bo przecież tacy zawodnicy jak wspomniani Carlitos czy Angulo, ale przecież też Cabrera, Imaz, Felix czy Jimenez przyjeżdżali do Polski z drugiej lub trzeciej ligi hiszpańskiej i z miejsca stawali się gwiazdami naszej ligi. Z Aquino miało być podobnie, zwłaszcza że nie był on jakimś takim ogórkiem, który pałętał się po peryferiach futbolu na Półwyspie Iberyjskim, a wyróżniał się chociażby w Segunda Division B (w barwach Racingu w dwóch sezonach zdobył 36 bramek).
Największymi atutami Hiszpana miały być szybkość, gra jeden na jeden, wychodzenie na pozycję i szukanie sobie miejsca w polu karnym. Były już napastnik mistrzów Polski nie miał problemu w zejściu na skrzydło, lubił zostać na linii pola karnego i stamtąd uderzyć przy słupku. Dodatkowo bardzo dobrze wykonywał rzuty karne i rzuty wolne, potrafił oddać strzał z dystansu i często kończył akcje głową.
Ile z tego zobaczyliśmy na polskich boiskach? Niewiele. W pierwszym zespole Piasta Aquino dostał 130 minut (łącznie w lidze, eliminacjach do Ligi Mistrzów, Pucharze i Superpucharze Polski), a wieść gminna niesie, że najlepiej radził sobie w rezerwach, które rozgrywają swoje mecze w lidze okręgowej (cztery bramki w czterech meczach). Bardzo przeciętny to rezultat, ale należy również pamiętać o tym, że 29-latek w sierpniu 2019 roku nabawił się groźnej kontuzji pachwiny, która wykluczyła go z 12 spotkań.
Po jej wyleczeniu Hiszpan próbował wrócić, ale liczba otrzymanych szans nie mogła i nie nastrajała optymistycznie, dlatego Hiszpan frustrował się i nie chciał dłużej kontynuować kariery nad Wisłą. Według informacji portalu weszlo.com, Aquino sam poprosił klub o możliwość wcześniejszego odejścia, wypłacił sobie należne odszkodowanie za odstąpienie od umowy i wrócił do ojczyzny.
Właściwie gdyby nie to, że Aquino naprawdę zapowiadał się na dobrego zawodnika i po cichu wiązaliśmy sobie z nim spore nadzieje, nie pisalibyśmy tego tekstu. Był piłkarz i nie ma piłkarza. A Piast jak miał problem z wartościowym dublerem Piotra Parzyszka, tak dalej ma.