Autor zdjęcia: własne
W przerwie: Juliusz Kulesza - “Zakazane gole. Futbol w okupowanej Warszawie”
Dożyliśmy czasów, gdy piłka nie tylko jest obecna praktycznie 24 godziny na dobę w telewizji i internecie, ale możemy też czytać świetne pozycje o jej historii. Można pomiędzy meczami, można w drodze do pracy, można tam, gdzie królowie chadzają piechotą. Możliwości jest multum. W każdy weekend będziecie mieli okazję przeczytać nasze polecenia. Pewnie częściej będziemy chwalić niż ganić, bo na słabe książki szkoda nam czasu, więc potraktujcie to jako przewodnik po wartościowej lekturze na czas przerwy. Dzisiaj zabiorę Was w towarzystwie Juliusza Kuleszy do czasów, gdy piłka nie była dla nikogo priorytetem, lecz stanowiła odskocznię od trudów codziennych zmagań z paskudną rzeczywistością. W dodatku odskocznię zakazaną.
Juliusz Kulesza - Zakazane gole. Futbol w okupowanej Warszawie (Instytut Wydawniczy Erica)
Stali czytelnicy cyklu “W przerwie” wiedzą, że poza najciekawszymi nowościami, książkami o bohaterach masowej podświadomości, zdarza mi się tutaj wracać do pozycji sprzed kilku lat, nierzadko takich, które futbol traktują bardziej jako zjawisko pomagające opisywać ówczesną rzeczywistość. Wydana w 2014 r. pozycja Juliusza Kuleszy jest wprost wzorcowym przykładem takiej właśnie lektury.
Dziś mecze gromadzą dziesiątki tysięcy na trybunach, a przed telewizorami nawet miliony widzów. Niegdyś uprawianie futbolu przez garstki zapaleńców wywoływało dezaprobatę i odbierane było nawet z niesmakiem. Jak wyszperał w prasie z początków XX stulecia historyk sportu Robert Gawkowski, pewien właściciel banku, pracodawca piłkarza warszawskiej Polonii, Korolkiewicza, tak ocenił zamiłowania sportowe swego podwładnego: „Widok prokurenta bankowego, biegającego w gaciach przed widownią, jest nie do zniesienia” - czytamy w ciekawym, bardzo plastycznym wstępie autora.
Warto tutaj podkreślić, że Juliusz Kulesza to Powstaniec Warszawski, autor wielu pozycji związanych z wojenną stolicą, a więc człowiek, który nie wziął sobie po prostu na tapet ciekawego tematu i z perspektywu kilku dekad postanowił go zgłębić. Kulesza to wszystko widział na własne oczy, przeżył. A jako że autor urodził się w 1922 r., to i język książki jest zupełnie inny od tego, z którym spotykamy się na co dzień w lekturze okołosportowej.
“Zakazane gole. Futbol w okupowanej Warszawie” skupia się w większości na jednej ze stołecznych dzielnic - Żoliborzu. Wynika to zarówno z faktu, że właśnie tam do 1943 r. mieszkał Kulesza, jak i - tutaj dochodzimy być może do clue programu - w 2010 r. wszedł w posiadanie pamiętnika nastoletniej żoliborzanki, w której ze szczegółami opisała ona mecze, jakich była świadkiem.
Ośmieliłem się więc podjąć ów temat, pamiętając, że historia jest mozaiką, ułożoną z kamyków także najdrobniejszych. Ucieka czas i odchodzą ludzie, mający o tych kamykach coś do powiedzenia, ratujmy przeto przed zapomnieniem to chociaż, co można jeszcze ocalić - pisze Kulesza, świadomy tego, iż jego publikacja nie mogła w pełni wyczerpać tematu, a jedynie w jak najbardziej znaczący w kontekście posiadanej wiedzy i materiałów, go przybliżyć.
Z liczącej 160 stron, wzbogaconej o wiele archiwalnych, przyciągających wzrok fotek, publikacji dowiemy się sporo zarówno o samych zmaganiach sportowych, jak i przede wszystkim ich otoczce. To jest wartością samą w sobie, bo nikt lepiej niż uczestnicy zdarzeń nie potrafi opisać ich kulisów, atmosfery, nie przeniesie nas do tak odległych czasów. Dodatkowo Kulesza w kilku miejscach prostuje informacje sprzed lat, weryfikuje je, mamy więc i czynnik czysto encyklopedyczny.
Da się pochłonąć “Zakazane gole. Futbol w okupowanej Warszawie” w jeden wieczór i całkowicie przenieść w odległe o kilkadziesiąt lat czasy. W książce nie brakuje co prawda momentów chaotycznych, nie będzie też łatwo zatopić się w lekturze osobom, które ze stolicą nie miały nigdy nic wspólnego, ale w niczym nie umniejsza to jej wartości. Pozycja, którą bez wątpienia warto poznać.
Nasza ocena (1-6): 4+