Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
W butach po Mladenoviciu – Pietrzak coraz bliżej wypełnienia luki po Serbie
Nie napiszemy wprost, że Rafał Pietrzak w 100% wypełnił już lukę po Filipie Mladenoviciu, bo takiego gracza jak Serb bardzo trudno jest zastąpić. Jeśli jednak będzie notował takie spotkania jak w rywalizacji z Podbeskidziem Bielsko-Biała, brak Serba w Gdańsku będzie coraz mniej widoczny.
Sobotni pojedynek z Góralami był prawdziwym popisem 28-latka. Śmiało można powiedzieć, że był to jego najlepszy występ w biało-zielonych barwach, które przywdziewa od lutego. To po jego dośrodkowaniach z rzutu rożnego, do siatki trafiali Flavio Paixao i Łukasz Zwoliński. On także dogrywał piłkę z rzutu wolnego, gdy piłkę do własnej bramki skierował Aleksandar Komor. Do tego dodać należy również ponad 80% celnych podań i 70% wygranych pojedynków. Piłkarz meczu? Tu już można dyskutować czy wyżej cenimy asysty Pietrzaka czy kolejne trafienia Flavio Paixao, który małymi krokami zbliża się do stu goli w Ekstraklasie. My w każdym razie zdecydowaliśmy się na byłego gracza Royal Excel Mouscron.
Pietrzak błysnął również w zeszłotygodniowym starciu ze Stalą Mielec, kiedy także po jego podaniu, bramkarza rywali pokonał Michał Nalepa. - Cieszę się, że w końcu zagraliśmy odważniej w ofensywie i widać było, że mieliśmy taki luz w tych akcjach – powiedział wówczas po ostatnim gwizdku sędziego. Trzy ostatnie podania na koncie dają mu na razie drugie miejsce wśród najlepszych asystentów ligi polskiej (wespół z Pedro Tibą i Aleksem Sobczykiem). O jedną więcej od tego tria ma tylko Łukasz Sierpina z Podbeskidzia Bielsko-Biała, który jednak w starciu na Energa Arena, był bezradny, tak jak i jego koledzy.
Za wcześnie jednak by stwierdzić, że w kibice w Gdańsku na pytanie o Filipa Mladenovicia odpowiadają ze zdziwieniem: a to był tu taki? Owszem, Pietrzak stylem gry bardzo przypomina Serba, który latem przeniósł się do Legii Warszawa. Znakomicie ułożona stopa, która wspaniale egzekwuje stałe fragmenty gry i szybkość, która przydaje się w kontrach, ale przecież i w tym sezonie bywały już mecze, o których wychowanek Zagłębia Sosnowiec najchętniej by zapomniał. Nic pozytywnego nie można bowiem napisać o jego występach z Rakowem Częstochowa i Górnikiem Zabrze. Widać póki co wyraźnie, że gdy dobrze gra cały zespół, dobrze prezentuje się również Pietrzak. Gdy ofensywa biało-zielonych kuleje, trudno oczekiwać, że odpowiedzialność na własne barki weźmie boczny defensor.
Nie jest też tak, że misja godnego zastąpienia Mladenovicia, jak z grom z jasnego nieba spadła na Pietrzaka. Serb był bliski opuszczenia Lechii już zimą, więc gdański klub już wtedy rozglądał się za godnym następcą. Padło na RP, który jesienią nieregularnie występował w lidze belgijskiej (15 meczów w barwach Mouscron na 26 możliwych), ale wcześniej, w sezonie 2018/2019 znakomicie spisywał się w Wiśle Kraków (3 gole i 5 asyst w 36 grach). To więc w głównej mierze zadecydowało o jego zainteresowaniu Lechią. I choć nad Motławą początki nie należały do wymarzonych (przed przymusową przerwą spowodowaną pandemią, wystąpił tylko w trzech meczach), to już jednak po wznowieniu rozgrywek, to Pietrzak był u Stokowca pewniakiem na lewej stronie obrony. Wówczas jednak jego gra nie rzucała się aż tak w oczy. Wiosną 2020 zaliczył tylko jedno ostatnie dogranie przy trafieniu Omrana Haydariego w starciu z Lechem Poznań. A przecież tego od niego również wymagano w Gdańsku, wszak jego poprzednik przez 2,5 roku zanotował aż 16 asyst. W tym sezonie jednak Pietrzak zaczął nadrabiać dystans do Serba.
Pomijając sukcesy z Lechią, Pietrzak wrócił do Polski również po to, aby ponownie zagrać w kadrze narodowej. - Dziś marzy mi się, że znów doczekam się powołania do reprezentacji. Ale oczekiwać na kolejny telefon sztabu drużyny narodowej mogę tylko wtedy, gdy znów będę przydatny swojej klubowej drużynie, mocno odcisnę na niej swoje piętno – opowiadał w maju w rozmowie z portalem Łączy Nas Piłka. Wiosną trudno było mówić, aby zbliżył się do ponownej nominacji, ale po meczach ze Stalą i Podbeskidziem, można stwierdzić, że zrobił mały krok w tym kierunku. Ale błyszczeć musi przez całe rozgrywki, a nie tylko w pojedynczych spotkaniach.