Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Zbigniew Harazim

Romantyzm vs brutalna rzeczywistość. „Stary” ŁKS został prawie całkiem rozmontowany

Autor: Mariusz Bielski
2020-02-12 17:50:55

Jeśli ktoś z was, drodzy czytelnicy, zastanawiał się, gdzie w futbolu leży granica między romantyzmem, a brutalną rzeczywistością, to mamy dla was odpowiedź! Otóż chodzi o to miejsce, w którym dokonuje się przeskok z I ligi do Ekstraklasy, o czym brutalnie przekonali się piłkarze ŁKS-u.

W dużej mierze głównie ci, których już w zespole nie ma, albo marginalne role. Jest to efekt przebudowy kadrowej, jaką drużyna Kazimierza Moskala przeszła zimą. Z konieczności, o czym mówił nam prezes Salski. – Latem powinniśmy zrobić więcej transferów i w dużej mierze już wtedy wzmocnić te pozycje, co zimą – opowiadał w wywiadzie.

Nie będzie jednak przesady w napisaniu, iż łodzianie popełnili tę samą gafę co Zagłębie Sosnowiec rok temu i tak jak koledzy po fachu z południa zapłacili za to podobne frycowe. Trudno było jednak nie zachłysnąć się tą historią błyskawicznego przeskoku z III ligi do Ekstraklasy. Same władze kluby nie spodziewały się, że pójdzie to tak szybko, wyprzedzając nieco własne ambicje możliwości oraz stan kadry.

Kadry złożonej z chłopaków na dorobku, łodzian, zawodników tułających się po niższych ligach, przegapione perełki. No i jeszcze wychowankowie! ŁKS wręcz szczycił się tym, iż mimo kolejnych awansów kręgosłup drużyny pozostaje niemal w identycznym składzie, a rewolucja to słowo niewystępujące w słowniku Krzysztofa Przytuły, dyrektora sportowego. Biało-czerwono-biali do sezonu Ekstraklasy przystępowali mając w składzie aż 10 zawodników, którzy stanowili o sile zespołu jeszcze w II, czy nawet III lidze.

III liga – Kołba, Rozwandowicz, Juraszek, Rozmus, Radionow, Bryła
II liga – Wolski, Łuczak, Pyrdoł, Kujawa
+ Sobociński wychowanek

Z jednej strony robiło to wrażenie, ponieważ takie historie w piłce w pojedynczych przypadkach imponują, a co dopiero zbiorczo. Z drugiej głos rozsądku – rzadko bo rzadko, ale jednak – nieśmiało podpytywał, czy na najwyższym poziomie ta ekipa również da sobie radę. Nadzieje zostały rozwiane dość brutalnie. Ostatnie miejsce w lidze po 21. kolejkach. Siedem oczek straty do bezpiecznej lokaty. Najwięcej bramek (40) straconych w całej Ekstraklasie. Najwięcej po stałych fragmentach (16). Seria 8 porażek z rzędu. Bramkarz na dopingu. Obrońcy popełniający absurdalne błędy. Ofensywna impotencja…

Do wszystkich tych rzeczy wiele cegiełek dodali właśnie wyżej wymienieni. Niestety sentymenty trzeba było odstawić na bok. Z 11 wyżej wymienionych graczy w drużynie zostało 6, przy czym 3 wciąż jest na wylocie. Uchronią się Sobociński, Rozwandowicz oraz Wolski, choć dwaj pierwsi jako ławkowicze w dobie pozyskanie Morosa oraz Dąbrowskiego.

ŁKS, który dziarsko przedzierał się przez niższe szczeble polskiego futbolu praktycznie przestał istnieć. Ale taka była konieczność.

XI z meczu przeciwko Chojniczance, po której łodzianie wywalczyli awans:
Kołba – Grzesik, Juraszek, Sobociński, Rozmus – Łuczak, Bielak, Piątek – Ramirez, Sekulski, Pyrdoł.

XI z meczu z Cracovią, pierwszego wygranego w Ekstraklasie:
Kołba – Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Klimczak – Piątek, Kalinkowski, Wolski – Bryła, Ramirez, Sekulski

XI z meczu z Legią na początku rundy wiosennej:
Malarz – Grzesik, Moros, Dąbrowski, Vidmajer – Piątek, Sajdak, Guima – Wolski, Trąbka, Corral

Zaledwie dwa powtarzające się nazwiska. Dorzucić można jeszcze Wolskiego, który w starciu z Chojniczanką wszedł z ławki. 

Michał Kołba sam sobie strzelił w kolano wspomnianym dopingiem. Rozwandowicz z Sobocińskim wylądowali na ławce i zupełnie nie można się temu dziwić. Zwłaszcza Janek to chodzący magnes na pecha – z Legią wszedł na 13 minut, zwalił dwa gole i przez to z 1:1 zrobiło się 1:3. Kibice z ulgą przyjmują wieść o zawieszeniu na spotkanie z Wisłą Płock. Kujawy, Rozmusa oraz Łuczaka chętnie by się pozbyto. Pyrdoł odszedł za frytki do Legii po różnych dziwnych historiach z dziejących się jesienią. Juraszek, Radionow oraz Bryła zeszli o poziom niżej.

Ponadto przy okazji po awansie odesłanego Lukasa Bielaka do Stali Mielec, Jakuba Kostyrkę do Racingu Harelbeke, a zimą Barłomieja Kalinkowskiego do GKS-u Katowice oraz Macieja Dampca… W trzy diabły. No dobrze, tak na serio on również wylądował przy Bukowej, choć okazał się bodaj największym niewypałem w „nowożytnej” historii ŁKS-u. Nie dostał ani jednej szansy w Ekstraklasie, co Kazimierz Moskal tłumaczył niedostateczną jakością prezentowaną na treningach. Po naszemu – chłop nie dojechał, więc odprawiono go bez żalu. No i najważniejsze – odszedł także Dani Ramirez mający status ligowej gwiazdy.

Brutalnie obeszła się Ekstraklasa z łódzkim zespołem, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. W związku z tym musiała spełnić się „obietnica” Tomasza Salskiego. – Prędzej zwolnię piłkarzy niż trenera – miał zapowiedzieć swego czasu i jak mówił, tak uczynił.

Do rundy wiosennej ŁKS przystąpił zupełnie inny. Być może lepszy niż ten romantyczny, przynajmniej na papierze. Ale też bardziej internacjonalny, zgrywany od nowa, z mniejszym kredytem zaufania. W pewnym sensie szykowany też pod pierwszą ligę – kontraktowo oraz personalnie, wszak według prezesa „drugiego awansu tymi samymi ludźmi łodzianie by nie wywalczyli”.

Czy los znów bezlitośnie krzyknie do uszu Rycerzy Wiosny „sprawdzam!”?


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się