Autor zdjęcia: jagiellonia.pl
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej? Makuszewski w Jagiellonii, czyli rozpaczliwe spolszczanie białostockiej szatni
Wiele osób może powiedzieć w tej sytuacji: wreszcie. Kibice Lecha Poznań długo czekali aż wreszcie klub rozwiąże sprawę niegrającego i pobierającego spore pieniądze, Macieja Makuszewskiego. Z kolei zawodnik po długich miesiącach bez powąchania murawy zmienia otoczenie i wraca w swoje rodzinne strony. Czy w Jagiellonii przypomni sobie o swoich najlepszych miesiącach w karierze? Nie wykluczamy tego, w końcu wszędzie dobrze, ale w rodzinnych stronach najlepiej.
Maciej Makuszewski urodził się w Grajewie, oddalonym o 80 kilometrów od Białegostoku. Jego żona jest rodowitą mieszkanką stolicy Podlasia, prowadzi w tym mieście własną firmę. W związku z powrotem, 30-latek będzie miał bliżej do swoich najbliższych. Jeśli śledzicie piłkarzy w mediach społecznościowych, to z pewnością mogliście zauważyć, że Makuszewski często bywa w stolicy Podlasia i dla nikogo nie jest to tajemnicą. Podobnie jak to, że swego czasu krążyły po Internecie fotografie z graczem w koszulce Jagiellonii, co wywołało irytację wśród poznańskich kibiców. Bardzo prawdopodobne było więc to, że skrzydłowy na ostatnie lata swojej kariery wróci do białostockiego zespołu i teraz mamy tego potwierdzenie.
Popularny „Maki” do „Kolejorza” trafił latem 2016 roku po nieudanej przygodzie w Portugalii. Po niezłym sezonie klub postanowił wykupić zawodnika z Lechii Gdańsk, z której do poznańskiej ekipy był tylko wypożyczony. Dobra dyspozycja 30-latka w 2017 roku zaowocowała debiutem w reprezentacji Polski, gdy selekcjoner Adam Nawałka zdecydował się wpuścić go na ostatnie minuty w meczu z Danią. Makuszewski prezentował się w drużynie narodowej na tyle nieźle, że głośno zaczęło mówić się o jego powołaniu na mistrzostwa świata w Rosji. W tym jednak przeszkodziła mu odniesiona w grudniu kontuzja, a mianowicie zerwanie więzadła krzyżowego. Rehabilitacja potrwała pięć miesięcy i ostatecznie skrzydłowy nie znalazł się w kadrze.
A szkoda, bo wówczas był on podstawowym graczem w układance trenerów, najpierw Nenada Bjelicy, a potem Ivana Djurdjevicia oraz Adama Nawałki. Po dojściu do zdrowia nigdy nie udało mu się chociażby zbliżyć do dyspozycji z 2017 roku. Jego pozycja w kadrze osłabła dopiero u Dariusza Żurawia, u którego w tym sezonie wystąpił tylko pięciokrotnie. Nie jest jednak tak, że szkoleniowiec ten uwziął się na piłkarza. Ten, o ile pojawiał się na murawie, to w niczym nie przypominał siebie nawet sprzed kilku miesięcy. Pod koniec listopada Maciej Makuszewski dostał od władz wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu już tej zimy i nie był brany pod uwagę przez Dariusza Żurawia nawet przy ustalaniu kadry meczowej.
‼️ PODPISAŁ ‼️
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) February 12, 2020
Maciej Makuszewski został oficjalnie zawodnikiem Jagiellonii Białystok 💛♥️
Dla popularnego „Makiego” to powrót do Jagi po ponad siedmiu latach.
Maciek, życzymy samych sukcesów w naszym klubie! Witaj w domu! 🤩#MakiWitajWDomu #RazemOd100Lathttps://t.co/WkuACQY6yz pic.twitter.com/bTcjcGSohz
Mimo kontraktu obowiązującego do końca czerwca obecnego roku władze Lecha postanowiły, że oddadzą Macieja Makuszewskiego nawet za darmo byle tylko zejść z konieczności płacenia temu graczowi wysokiej pensji. 30-latek nie znalazł się w kadrze na obóz w tureckim Belek, ale jednocześnie odrzucał wiele propozycji, które otrzymywał od innych klubów. W lutym powrócił do treningów z drużyną, lecz jego sytuacja się nie zmieniła.
Aż do dzisiaj, gdy poznańscy kibice wreszcie mogli odetchnąć z ulgą i pożegnać piłkarza, którego chcieli się pozbyć już dawno temu. Mimo nieudanych ostatnich miesięcy w klubie, Makuszewski mógł pochwalić się całkiem niezłym bilansem w niebiesko-białych barwach. Od lata 2016 wystąpił łącznie w 110 spotkaniach, w których zdobył dziewięć bramek i zanotował 26 asyst. Ostatni raz do siatki rywala trafił jednak… 26 listopada 2017 roku.
- Mam tutaj co do udowodnienia. Chcę pokazać, że Makuszewski jeszcze się nie skończył. Jeżeli tylko otrzymam szansę, to będę walczył na maksa, bo tego wymaga futbol. W tym sporcie walczy się do końca – przekonuje skrzydłowy, który z białostockim zespołem podpisał półroczny kontrakt. Umowa ta zostanie automatycznie przedłużona, jeżeli zawodnik rozegra na wiosnę określoną liczbę spotkań w barwach nowego zespołu.
Od razu nasuwa się więc pytanie, czy Makuszewski pewnie wejdzie do nowego zespołu i wiosną będzie występował regularnie w Jagiellonii? Warto w tym miejscu odnotować, że kilka godzin przed ogłoszeniem powrotu skrzydłowego do Białegostoku, z aktualnie dziesiątym zespołem Ekstraklasy pożegnał się Mile Savković. Serb rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron, niejako zostawiając miejsce 30-latkowi. A ten zrobi wszystko, by tę szansę wykorzystać. Choć nie będzie to najłatwiejsze zadanie. Wiadomo, nasza piłka różne rzeczy już widziała, ale „Maki” najpierw będzie musiał skupić się na dojściu do optymalnej formy, a następnie myśleć o dostaniu się do pierwszego składu „dumy Podlasia”. Tym bardziej, że Juan Camara, Tomas Prikryl czy Martin Kostal to nie są juniorzy, którzy łatwo oddadzą plac starszemu koledze.
Czy jest to więc wzmocnienie na miarę ambicji Jagiellonii? Nie, bardziej jest ono traktowane jako uzupełnienie kadry, aczkolwiek nikt nie ma wątpliwości, że gracz będzie oddawał serducho drużynie. Dodatkowo, transfer ten nie jest obarczony jakimś wielkim ryzykiem. Warunki półrocznej umowy sprawiają, że przede wszystkim to zawodnik będzie musiał się postarać, aby w zespole zostać na dłużej. Białostoczanie nie wydali na skrzydłowego ani jednej złotówki, więc oczekiwań również nie będzie względem niego wygórowanych. A na dodatek zespół zyskuje swojego byłego gracza, reprezentanta Polski, mającego również za zadanie zbalansować białostocką szatnię, która została zdominowana przez zagraniczne nabytki. Swoją drogą, Janekx89 dzisiaj poinformował, że do Podlasia może trafić również Ariel Borysiuk.
Możliwe, że te dwa ruchy to natychmiastowa odpowiedź na słowa Tarasa Romanczuka po meczu z Wisłą Kraków. Kapitan drużyny miał pretensje o brak walki i zaangażowania, bez którego nie da się wygrać meczu w Ekstraklasie. Czy to jednak załatwi problemy zespołu prowadzonego przez Iwajłę Petewa? W kontekście Macieja Makuszewskiego należy mówić, że może się ten transfer udać, ale niekoniecznie. Nie zdziwimy się jednak, jeśli okaże się, że 30-latek da na boisku więcej niż kolejny obcokrajowiec.