Autor zdjęcia: Zbigniew Harazim
Lupa 2x45: Nowe szaty króla, minister obrony regionalnej i magiczna lewa nóżka
Jeden wraca do gry po zawieszeni za kartki oraz transferze. Drugi już jeden mecz ma za sobą, ale wiąże się z nim wielkie nadzieje. Trzeci – z zaświatów. Pytanie, ile utrzyma się w pierwszym składzie? Kto w 22. kolejce Ekstraklasy trafia pod naszą lupę?
DANI RAMIREZ
W ramach 22. kolejki Lech zmierzy się z Cracovią, jedną z najbardziej męczących – taktycznie oraz pod kątem intensywności gry – drużyn w Ekstraklasie. A jakby tego było mało, Pasy to także najskuteczniej broniący zespół (zaledwie 15 bramek). Kiedy jak nie teraz Lech miałby wyciągnąć swoje najcięższe działo?
De facto dopiero co sprowadzone na Bułgarską. Mowa oczywiście o Danim Ramirezie, który wraca po zawieszeniu za żółte kartki i zapewne wskoczy do wyjściowej jedenastki w miejsce Filipa Marchwińskiego. Powiedzmy sobie otwarcie, 18-latek z Rakowem nie dał trenerowi argumentów, aby przeciwko Pasom to jego puścił na boisko od pierwszej minuty. Zresztą, o czym my mówimy. Dariusz Żuraw właśnie dostaje do dyspozycji najskuteczniejszego dryblera w lidze oraz jej najbardziej kreatywną dziesiątkę.
Do tego Hiszpan ma pewną psychologiczną przewagę nad swoimi niedzielnymi przeciwnikami, a mianowicie fakt, iż już dwukrotnie w tym sezonie wygrywał z nimi w barwach ŁKS-u. Ba, do obu zwycięstw walnie się przyczynił. W 2. kolejce posłał przesmakowite ciasteczko do Sekulskiego na 1:0, a w rewanżu wywalczył rzut karny, który sam później skutecznie wykorzystał. W tym drugim wypadku Cracovia powinna się właściwie cieszyć, że tylko na jednym trafieniu się skończyło, wszak w tamtym starciu Dani posłał jeszcze parę otwierających podań, które jednak jego kumple marnowali. No ale niedawno król łódzkiej drużyny zmienił barwy, więc będzie miał wokół siebie znacznie lepszych zawodników. Przy Kałuży może być wyjątkowo ciekawie.
TOTAL BET płaci 1.70 za mniej niż 2.5 gola w meczu i aż 2.17 za więcej niż 2.5
JAKUB CZERWIŃSKI
No co tu się rozpisywać – miał chłop pecha w tym sezonie, ponieważ po 4 kolejkach tego seoznu doznał urazu kolana ze zwichnięciem rzepki, co wykluczyło go z gry do końca rundy jesiennej. Była to o tyle fatalna wiadomośc, że na początku sezonu obrona Piasta w niczym nie przypominała solidnego muru z poprzedniego sezonu. Uros Korun akurat miał zniżke formy i nie ustrzegał się błędów, Huk grał jakby nie wiedział o co chodzi w tym sporcie, a Malarczyka jeszcze nawet nie było w klubie. On też potrzebował paru meczów, aby się rozkręcić.
I o ile wskoczenie w hierarchii ponad Czecha dla Czerwińskiego jest naturalne, o tyle zastanawialiśmy się jak trudny okaże się dla niego powrót po kontuzji w związku z późniejszą zwyżką formy pozostałych stoperów. Po meczu Zagłębiem jednak chyba już nie ma się co martwić, ponieważ Jakub grał nim jakby pauzował kilka dni, a nie kilka miesięcy. To pewnie także efekt dobrej pracy w okresie przygotowawczym i bezbolesne przejście przez niego. W efekcie tylko 2 razy na 10 prób dał się przedryblować, notował mnóstwo przechwytów i pewnie rozgrywał od tyłu.
Gdyby Śląskowi jednak udało się kiedyś uzyskać autonomię, defensor Piasta mógłby być niezłym kandydatem na ministra obrony regionalnej.
Teraz pozostaje kwestia podtrzymania formy. Tylko i aż. Zadanie w tej kolejce będzie o tyle trudne, że zapewne przyjdzie mu opiekować się Flavio Paixao, a nie takich cwaniaków Portugalczyk potrafi wykiwać. Do tego gliwiczanie tylko od wielkie dzwonu wygrywają na wyjazdach, bilans 3-2-5 zdecydowanie nie przynosi im chluby. Ba, gdyby brać pod uwagę same mecze pomiędzy drużynami z górnej ósemki, nikt w nich tak słabo nie punktuje jak Piast. To jest cholernie duże pole popisu dla Czerwińskiego, aby odmienić ten trend. Jeżeli gliwiczanie chcą liczyć się w walce o najwyższe laury, wypadało zacząć od dziś.
Piast wróci z Gdańska z czystym kontem? Zarobicie 3.35 jeżeli tak się stanie
ALASANA MANNEH
W ostatniej audycji "Weszłopolscy" połączono się z Szymonem Matuszkiem, aby pogadać trochę o sytuacji Górnika. W pewnym momencie padło pytanie o to kto – z takich nieoczywistych wyborów – może stanowić o sile drużyny. Jednym z wymienionych przez pomocnika był jego kolega z formacji, Manneh. – Od pierwszego treningu było widać po nim, ż e ma świetnie ułożoną lewą nogę. Ma wizję gry, potrafi podać prostopadle. Trzeba znaleźć sposób, by jak najwięcej z niego wykrzesać. Przydałoby się wykrzesać z niego cały potencjał. Musi tylko poprawić grę w defensywie i dyscyplinę taktyczną, ponieważ na „szóstce” jest to ważne – opowiadał Matuszek.
Z drugiej strony zaś zauważył, iż ghańczyk przez ostatnie miesiące żył jak na karuzeli. Tu pierwszy skład, potem od razu zaraz poza kadrą, później mecz w rezerwach, powrót, następnie wyjazd na reprezentację… Cóż, z jednej strony Marcin Brosz bez powodu by go nie odstawiał. Z drugiej to naturalne, iż w takich okolicznościach trudno złapać ciągłość formy.
Być może teraz się to uda. Zabrzanom brakuje nieco polotu w drugiej linii. Największe zagrożenie potrafią stwarzać po błyskawicznych kontrach złożonych z małej liczby podań, ale kiedy trzeba coś zbudować cierpliwie od tyłu – wtedy jest znacznie gorzej. Manneh zdaje się mieć taki zestaw umiejętności, który pomógłby Górnikowi bardziej kontrolować mecze oraz podnieść ogólną kreatywność zespołu. Czekamy, aż ten chłopak wreszcie odpali.
Kurs TOTAL BET na zwycięstwo Górnika z Arką – 1.90
***