Autor zdjęcia: fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl
Koniec zmartwień w obronie Śląska? Mark Tamas nowym zawodnikiem wrocławian
Śląsk w ostatnich tygodniach sprowadził do swojego zespołu Guillermo Cotugno, aby wypełnić lukę na prawej obronie po kontuzjowanym Łukaszu Broziu. Na tym jednak nie koniec wzmocnień w formacji defensywnej. Do Wrocławia przeprowadzi się również węgierski stoper, Mark Tamas, dla którego będzie to pierwsza zagraniczna przygoda w piłkarskiej karierze.
Pierwszy mecz Śląska po wznowieniu rozgrywek Ekstraklasy nie wlał wielkiego optymizmu w serca kibiców. Mowa oczywiście o formacji defensywnej, bowiem bez Wojciecha Golli i wartościowych zmienników, trudno będzie myśleć o utrzymywaniu czystych kont w najbliższych miesiącach. Dobitnie pokazała to właśnie rywalizacja z Lechią Gdańsk, gdy przesunięty do obrony Diego Żivulić był najsłabszym piłkarzem w drużynie i znacznie przyczynił się do straty dwóch bramek. Wygląda na to, że kibice WKS-u mogą odetchnąć, bo nie powinni oglądać już chorwackiego gracza na pozycji środkowego obrońcy.
Witamy we Wrocławiu! 👋#MárkTamás 🇭🇺 pic.twitter.com/BQZsz0bFiT
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) February 14, 2020
- Kontuzje naszych obrońców w okresie przygotowawczym sprawiły, że uznaliśmy za konieczne poszukiwanie wzmocnień formacji defensywnej. Natomiast bardzo ważne było dla nas, aby zawodnik, który trafi do Śląska, spełniał określone warunki. Potrzebowaliśmy gracza będącego w rytmie meczowym, który jest lewonożny i gotowy, by od razu rozpocząć walkę o miejsce w składzie. Jestem przekonany, że Márk pomoże drużynie w kluczowej części sezonu – cytujemy Dariusza Sztylkę, dyrektora sportowego WKS-u, który wypowiedział się o transferze na oficjalnej stronie klubu.
Tak jak wspomniał działacz, wrocławianom zależało na tym, aby ściągnąć do siebie zawodnika, który nie będzie musiał się odbudowywać i poszukiwać rytmu meczowego. Tamas przez ostatnie cztery i pół roku występował w węgierskim Diosgyor i z reguły były to występy od deski do deski. Łącznie w barwach tego zespołu zagrał w 129 spotkaniach. Obecny sezon? Tylko dwa opuszczone mecze, a od końca listopada środkowy obrońca objął funkcję kapitana swojej drużyny. Mierzący 192 centymetry wzrostu gracz znakomicie wpisuje się w typ piłkarza, który ceni sobie trener Vitezslav Lavicka.
Kolejnym plusem węgierskiego obrońcy jest wszechstronność. Tamas zagra na środku obrony, ale nie jest dla niego problemem występować na lewej stronie defensywy. W trakcie swojej kariery rozegrał na tej pozycji 73 spotkania i nie był wtedy piątym kołem u wozu. Na jego liczniku są trzy bramki i pięć asyst. Czeski szkoleniowiec ma w swojej talii Dino Stigleca i Guillermo Cotugno (może grać na obu stronach obrony), ale gdyby coś, to Węgier zgłasza chęć do gry.
Jakim zawodnikiem jest Tamas? Bazując wyłącznie na tym, co znaleźliśmy w internecie możemy powiedzieć, że przeciwieństwem Żivulicia. Węgier mierzy 1,92 m i potrafi ze swojego wzrostu skorzystać zarówno pod własną bramką jak i przeciwnika. Ponadto nie boi się wyprowadzać piłki z własnego pola karnego i robi to dobrze lewą, i prawą nogą. W związku z tym, że może grać również na boku potrafi on posłać dokładne długie podanie. Trudno więcej powiedzieć o jego szybkości, ale wydaje się, że na środku obrony w tym elemencie sobie radzi. Gorzej jak ustawi się go na boku. Do tego przewidywanie, szybkość reakcji i koncentracja, która pozwala mu zabezpieczać swoją drużynę przed atakami rywala.
Wspomnieliśmy już, że przez ostatnie cztery i pół roku Tamas występował w węgierskim DVTK, gdzie pełnił funkcję kapitana. Wcześniej reprezentował barwy Videotonu i Puskas Akademii. Od razu zatem nasuwa się niepokojące pytanie o to, jak 26-latek poradzi sobie na obczyźnie. Wydaje się, że o tym samym myśleli w Śląsku i podpisali z nim półroczną umowę z opcją przedłużenia o dwa lata. Plan jest prosty: albo Węgier odpali i zostanie w klubie, albo pożegna się z nim już latem. Nawet przy tym najgorszym scenariuszu najwięcej straci zawodnik, a nie Śląsk.