Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Koguty bez liderów są zwykłymi przeciętniakami. RB Lipsk – Tottenham 3:0
Jose Mourinho po przegranym meczu w Pucharze Anglii kazał zastanowić się zarządowi, który mecz jest dla nich ważniejszy – ligowy z Burnley czy ten rewanżowy z Lipskiem w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Okazało się, że to i tak bez znaczenia, ponieważ poważnej kontuzji doznał Steven Bergwijn, przez co Tottenham nie ma już za bardzo kim atakować.
Najpierw Harry Kane, później Heung-min Son, a teraz Steven Bergwijn. Strata jednego z nich już byłaby dla „Kogutów” dużym ciosem, a co dopiero całej trójki. Tottenham jakoś sobie radził bez Anglika i Koreańczyka, z trudem ciułał punkty i robił co mógł, żeby wypaść jak najlepiej na boisku, ale kiedy do tego wszystkiego wypadł zawodnik sprowadzony zimą z PSV, pozostało jedynie się załamać.
Jose Mourinho wystawił dziś najmocniejszy skład, jaki tylko mógł wystawić i umówmy się – niczym on nie imponował. Nie było w tej jedenastce nikogo, kto mógłby zagrozić bramce Petera Gulacsiego. Dele Alli od kilku miesięcy jest bez formy, Erik Lamela wcześniej był tylko rezerwowym, a z Lucasa Moury żaden napastnik. Do Lipska wszyscy przyjechali więc jak na ścięcie.
I tak też się stało, bo podopieczni Juliana Nagelsmanna szybko przeszli do ataku, wyprowadzili dwa celne ciosy i mogli w spokoju kontrolować boiskowe wydarzenia. Tottenham miał mieć problemy przede wszystkim w ataku, a zaprezentował się fatalnie w defensywie. Dwa głupie błędy, dwie głupio stracone bramki i w 21. minucie było już po dwumeczu.
Tottenham próbował jeszcze szarpać, chociaż spróbować odrobić straty, ale było to bezcelowe. Drużyna ta przypominała zlepek przypadkowych zawodników, który pierwszy raz przebywali ze sobą na boisku, a nie kolektyw. Wszyscy byli zrezygnowani, wszyscy bali się wziąć na siebie odpowiedzialność i nikt nie był na tyle odważny, żeby cokolwiek zmienić.
Taki Tottenham nie ma prawa grać w Lidze Mistrzów i bardzo dobrze, że nasze męki dobiegły końca. Lipsk w dwumeczu był drużyną o trzy klasy lepszą, ale trudno powiedzieć czy wszystko wyglądałoby tak samo, gdyby do dyspozycji Mourinho byli wszyscy niedostępni zawodnicy. To nie jest jednak czas na gdybanie, bo liczy się tu i teraz, a fakty są takie, że „Koguty” były absolutnie beznadziejne. Podopieczni Nagelsmanna nawet nie musieli się wysilić, żeby w tym dwumeczu zwyciężyć.
Dlatego właśnie cieszymy się. Nie tylko z tego, że Tottenham odpadł, ale również z tego, że będziemy mieli okazję jeszcze raz przyjrzeć się ekipie z Lipska, tym razem prawdopodobnie na tle o wiele bardziej wymagającego rywala.
RB Lipsk – Tottenham 3:0 (2:0)
1:0 – Sabitzer 10’
2:0 – Sabitzer 21’
3:0 – Forsberg 87’
RB Lipsk: Gulacsi – Klostermann, Upamecano, Halstenberg – Mukiele (55’ Adams), Laimer, Sabitzer (87’ Forsberg), Angelino – Nkunku (59’ Haidara), Schick, Werner.
Tottenham: Lloris – Tanganga, Dier, Alderweireld – Aurier (90’ Walcott), Lo Celso (80’ Fernandes), Winks, Sessegnon – Lamela, Alli, Moura.
Żółte kartki: Laimer, Sabitzer – Sessegnon, Winks, Tanganga, Alli.
Sędziował: Carlos Del Cerro (Hiszpania).