Autor zdjęcia: vimeo.com
#zostań w domu, zagraj w Football Managera! Potężni Polacy z poprzednich edycji
Jacek Krzynówek, Kuba Błaszczykowski czy Jerzy Dudek. Jeśli lata temu ktoś z polskich zawodników robił karierę w zagranicznych ligach, to właśnie oni. A jak to wyglądało w świecie piłki wirtualnej? No tutaj mieliśmy dość nieoczekiwane gwiazdy...
Ostatnio pisaliśmy o najlepszych polskich piłkarzach w najnowszej edycji Football Managera. Co nas wcale nie zdziwiło, w zestawieniu znaleźli się tacy gracze jak Karbownik, Bida, Szymański czy Marchwiński. Trudno jednak oczekiwać, aby ktoś z nich był w stanie prowadzić najlepsze kluby do wielkich sukcesów. A jak było w przeszłości?
Piotr Petasz
Przyznam się bez bicia, że momenty chwały Piotra Petasza w Football Managerze mnie ominęły. Bo miały miejsce w momencie, kiedy to Eidos i Sports Interactive wzięły rozwód i każde poszło w swoją stronę. Kto na tym lepiej wyszedł, dzisiaj dobitnie widzimy. Po starym dobrym Championshipie nie został ani ślad.
Aby nie przegapić żadnego wymiatacza z tego wczesnego okresu FM-a, zapytałem jednak ludzi, którzy nad tą grą stracili dużo życia i ku mojemu zaskoczeniu, wiele razy usłyszałem nazwisko Petasza. Jeśli miałbym coś o nim z głowy powiedzieć, to to, że z Zawiszą zdobył Puchar Polski, był nawet niezły... ale to tyle. W FM-ie jednak to był zupełnie inny poziom.
Patrząc po umiejętnościach i opiniach graczy FM 2007, Petasz to zdecydowanie jeden z najlepszych polskich skrzydłowych w managerach w ogóle. Dziś takich piłkarzy na flankę ze świecą szukać!
Źródło: FM Revolution, www.cmrev.com
Konrad Gołoś
Pamiętacie takiego gościa jak Arkadiusz Bąk? Swojego czasu, kiedy grał w Amice, miał niesamowite umiejętności jeszcze za czasów CM-a. Koks, który jednak z dziwnych powodów nie zawsze grał na miarę umiejętności. A w zasadzie to rzadko i zazwyczaj zostawał w cieniu dla przykładu... Piotra Dziewickiego. I takie rzeczy działy się w najlepszej piłkarskiej strategii. Tego jegomościa jednak, podobnie jak Petasza, przegapiłem. Przenosimy się do Football Managera 2006.
Umówmy się, Konrad Gołoś wielkiej kariery nie zrobił. 83 mecze w Ekstraklasie i 3 występy w reprezentacji. Nie jest źle, ale szału też nie ma. Niestety lepszy rozwój uniemożliwiły piłkarzowi urazy. Gołoś dzisiaj ma zaledwie 37 lat, więc w sumie mógłby grać nawet i teraz. Mimo to od 10 lat jest na „piłkarskiej emeryturze”.
Ale w Football Managerze to zupełnie inna historia. Gołoś był idealnym środkowym pomocnikiem. Świetnie dryblował, bardzo dobrze rozgrywał, potrafił bronić na więcej niż przyzwoitym poziomie. I wiecie czemu przywołaliśmy Bąka? Bo tak jak i on, Gołoś dorobił się 20 – w strzałach z dystansu.
Robert Gumny
Czas na nieco nowszej historii. Od kiedy CM podzielił się na dwa oddzielne projekty, stopniowo dochodziliśmy do momentu, w którym aż tacy kozacy jak kiedyś nie byli poukrywani w mniej znanych zespołach za małe pieniądze. Każdy wytrawny gracz FM-a Wam powie, że teraz jest wręcz niemożliwe znaleźć nowego To Madeirę, Todorova czy innego Tsigalkę. Kozacy są, ale trzeba za nich płacić srogo.
Ale na polskim rynku mamy jeden wyjątek. Piłkarza, który od kilku edycji jest do wyciągnięcia za w miarę rozsądne pieniądze i gdzie nie pójdzie to daje radę. Ekstraklasa? Wciąga nosem. Serie A? Nie ma problemu. Premier League? Potrzymaj piwo. Wydolność, szybkość, dynamika i przede wszystkim wszechstronność, to najważniejsze cechy Roberta Gumnego. Boczny obrońca Lecha jest niesamowicie regularny, a poziom nie robi mu różnicy. Specjalnie sprawdzałem go w coraz lepszych klubach i w zasadzie nigdy mnie nie zawiódł. Niestety w rzeczywistości ma spore problemy ze zdrowiem, jednak te dotychczas nie miały przełożenia na jego ocenę w Football Managerze.
Gumny w FM19, Źródło: własne
Marcin Harasimowicz
A to historia, którą zna pewnie każdy gracz CM-a. Marcin swojego czasu był zawodnikiem Gwardii Warszawa i researcherem polskich klubów na Warszawę. Co mogło pójść nie tak? To nie był odosobniony przypadek, ale chyba nie było drugiego tak „przekoksowanego” zawodnika jak Harasimowicz. To nie tylko – zapewne – najlepszy polski piłkarz w historii serii, ale również jeden z najlepszych napastników jacy się niej pojawili. Ogólnie.
Gwardia Warszawa ogólnie nie była jakąś przeciętną ekipą dzięki Harasimowiczowi, bo w pakiecie z nim warto było zabrać ze sobą Jarosława Świętochowskiego. Mając szybkiego skrzydłowego i genialnego napastnika, można było rozmontować każdego. Harasimowicz był szybki, świetnie dryblował i był w stanie rozmontować każdą obronę. Takich napastników już nie produkują.
Źródło: Weszło
Paweł Brożek
Ale w dawnych Championship Managerach (a zwłaszcza CM 03/04), był jeszcze napastnik, który był kozakiem i miał ku temu wszelkie powody. W tamtej edycji Maciej Żurawski odchodził za grube miliony, zresztą nie tylko on. Ale tym, który mógł robić najlepszą robotę, był wiecznie-młody talent, Paweł Brożek. Zawodnika Wisły można było w tamtej edycji zakupić do ABSOLUTNIE każdego klubu. Nie wierzycie? Odpalcie managera, weźcie dla przykładu Real Madryt, kupcie Brożka i wystawcie go zamiast Raula na szpicę. Ja taki eksperyment kiedyś przeprowadziłem (tylko aby sprawdzić, czy tego typu zawodnicy się sprawdzą). Sprzedałem cały pierwszy skład Królewskich i zamieniłem ich na gwiazdy tamtej edycji, w tym Brożka. Po połowie sezonu wszystkie spotkanai były wygrane w cuglach.
No i warto też wspomnieć, że dzięki takiemu Brożkowi z Wisłą można było od pierwszego sezonu walczyć o najwyższe cele. Dziś niewykonalne jest wręcz osiągnięcie czegokolwiek w europejskich pucharach polskim klubem, już w pierwszym sezonie. Wtedy jednak Paweł i jego brat, uzupełnieni o kilku zdolnych piłkarzy, byli w stanie pokonać każdego. Zresztą, w przypadku Brożka nie tylko tamta edycja była tak udana...
Paweł Brożek to też wielokrotny mistrza świata i Europy, król strzelców Champions League i najlepszy strzelec reprezentacji Polski wszech czasów pic.twitter.com/H6JwWtHoAS
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) May 14, 2018
Artur Faranczuk i banda ze Sparty Sarpsborg
A teraz czas na wspaniałą trójkę. Albin Wira? Prawdziwi CM-owi hardkorowcy zapytaliby Prezesa o trio Artur Faranczuk, Remigiusz Chajewski i Daniel Lubieniecki. Do wzięcia absolutnie za grosze. Grający w drużynie z trzeciej ligi norweskiej – Sparcie Sarpsborg. Jak to się stało, że w takim klubie grali tacy piłkarze? Ano... nie wiemy.
Cała kadra była absolutnie kosmiczna (jeśli macie jeszcze CM03/04 na kompie, polecam Kimmę na „10”), ale to Polacy wiedli prym. Chajewski świetnie dośrodkowywał, Lubieniecki kierował grą w środku pola, ale to Faranczuk był gościem, który na środku obrony wciągał każdego. Fabio Cannavaro? Bardzo przepraszam, ale tak naprawdę to Artur Faranczuk zasługuje na Złotą Piłkę. Facet nie miał może wszystkich umiejętności na najwyższym poziomie, ale te najważniejsze, typu gra głową czy odbiór, były na poziomie 20... Skała.
Faranczuk w CM03/04 Źródło: własne
Dariusz Kołodziej
Pograł w Ekstraklasie, pogral w I lidze. Nawet trochę nastrzelał na tym niższym poziomie, ogólnie ma za sobą całkiem niezłą karierę. Tylko całkiem niezłą, jak na to co wyrastało z niego w Championship Managerze.
Ponownie wracamy do edycji 03/04. Kołodziej na pierwszy rzut oka wyglądał na zawodnika najwyżej przyzwoitego. Wiele umiejętności na niezłym bądź po prostu średnim poziomie, ale kilka, zwłaszcza ofensywnych, kręciło się w okolicach 20. I to kusiło, aby go sprawdzić.
A jak już się go sprawdziło, to było to jedno z większych, jeśli nie największe zaskoczenie w grze. Kołodziej wymiatał, w każdym meczu był jednym z najważniejszch zawodników. Strzelał z dystansu, dogrywał, był wszędzie i podobnie jak Faranczuk czy Brożek, był w stanie grać na absolutnie każdym poziomie, w każdym klubie. I dla mnie to najlepszy z Polaków w historii FM, mimo tego, że umiejętności tego w pełni nie odzwierciedlają.
Dariusz Kołodziej w CM03/04 Źródło: Własne
Opinia o Kołodzieju... Źródło: Forum FifaSerwis