Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Kluby kłócą się o powrót do gry. Pożyczki ratują Lechię. Turcy chcą Teodorczyka. Hebert: W Japonii brakowało mi presji

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-04-20 09:25:36

Przez weekend nazbierało się trochę tematów, więc dziś mamy co czytać do kawy i ciasta. Na przykład o sporze dotyczącym powrotu do gry, który chyba jednak nie wszystkim jest na rękę? Mamy też ciekawe rozmowy z Hebertem z Wisły Kraków, Markiem Papszunem z Rakowa i Joachimem Marxem, legendą Ruchu Chorzów, który obchodzi dziś stulecie. A oprócz tego jeden ciekawy news transferowy i sporo aktualności z Ekstraklasy. Ach, ta Lechia...

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Awantura o granie”

„Czasami mam wrażenie, że kluby wystawiają do prac w grupach roboczych ludzi, którzy nie potrafią obsługiwać aplikacji, na których prowadzone są dyskusje. Każdy może zabrać głos i część klubów zadaje normalne pytania, jest z nimi dialog, a inne siedzą cicho. Później pojawiają się głosy niezadowolenia. Dlaczego więc koledzy z Zagłębia Lubin, Piasta Gliwice, Wisły Kraków, Arki Gdynia, Korony Kielce czy ŁKS nie zgłoszą swoich wątpliwości do nas, tylko wychodzą z tym do dziennikarzy? Nie wiem, czy w ten sposób chcą zaistnieć w mediach, czy ugrać coś dla swojego klubu. Może część zespołów po prostu nie chce wracać na boiska, bo albo ma już utrzymanie, albo pewne finansowanie na kolejne lata, a inne myślą, że się utrzymają, bo zostanie powiększona liga bez dogrywania sezonu – powiedział nam jeden z prezesów.”

Więcej TUTAJ

***

„Mateusz Borek: Wszyscy powinni grać i bez dyskusji”

„Jeśli państwo pozwoli na organizowanie imprez sportowych z ograniczeniem do 50 czy 100 osób, to gramy i bez dyskusji. Nie wyobrażam sobie, że klub sportowy, który jest przedsiębiorstwem i stanowi część pewnego biznesowego domina, miałby nie respektować takiej decyzji. Tu w ogóle nie ma co dyskutować. A jeśli w jakiejś drużynie znajdą się piłkarze, którzy powiedzą, że nie chcą grać, bo się boją zakażenia, proszę bardzo – niech zrzekną się pensji. W ich miejsce wejdą utalentowani juniorzy.”

Więcej TUTAJ

***

„Hebert: Brakowało mi stresu”

„Do Wisły jestem tylko wypożyczony, ale na razie się nie martwię, co mnie czeka po sezonie. Mam przekonanie, że nawet jeśli zagrałem w Wiśle tylko trzy mecze, pokazałem, na co mnie stać. Jednocześnie mam ważny kontrakt z Japończykami, więc nie jestem w trudnym położeniu. Gdyby to zależało ode mnie, chciałbym zostać w Krakowie. Odbyłem wstępne rozmowy z szefami o nowej umowie, ale teraz musimy poczekać, aż minie zamieszanie związane z koronawirusem. Dzisiaj trudno bowiem rozmawiać o konkretach, gdy jest tak dużo znaków zapytania w związku z pandemią. Gdy sytuacja się uspokoi, pewnie wrócimy do negocjacji.”

Więcej TUTAJ

***

„Do dwóch razy sztuka?”

„Adrian Benedyczak szybko wkroczył w świat dorosłych. Na pewno szybciej niż większość rówieśników. Napastnik miał 17 lat, pięć miesięcy i 14 dni, kiedy debiutował w ekstraklasie. Trzy miesiące i trzy dni później pierwszy raz wystąpił w podstawowym składzie Pogoni. Z trybun stadionu w Szczecinie oglądali to tata, mama i siostra. Wszystko świetnie się układało. A przynajmniej tak się mogło wydawać. Bo później okazało się, że tempo wejścia w realia dorosłych było zbyt szybkie także dla Benedyczaka. Nie wytrzymał, zgubił kroki i znowu oglądał ekstraklasę z boku. Ale przed nowym sezonem dostanie kolejną szansę w Portowcach.”

Więcej TUTAJ

***

„Czas gra na jego korzyść”

„Dodatkowy czas sprawia, że Gumny może zdążyć jeszcze wybiec na boisko. – Oczywiście wolelibyśmy, żeby wszystko na świecie funkcjonowało jak należy, ale próbujemy szukać pozytywów w tej smutnej sytuacji. Dla zawodników kontuzjowanych jest nim czas, który dzięki nieoczekiwanej przerwie można wykorzystać, pracując nad powrotem do zdrowia. Nie uciekają nam przynajmniej mecze – przyznał obrońca w rozmowie z klubową telewizją Lecha.”

Więcej TUTAJ

***

„Genoa chce płacić stówkami”

„Włosi dopiero przyciśnięci nakazem FIFA zdobyli się na jakąkolwiek reakcję. Musieli już wykonać ruch, choć wciąż nie zapłacili ani jednego euro. W przesłanej informacji tłumaczą się, że źle zrozumieli decyzję FIFA, że dostali ją dopiero 8 kwietnia i że mają kłopoty finansowe wynikające z pandemii koronawirusa. Proponują wypłacić Zagłębiu należność do końca roku w wielu ratach. W kwietniu, maju i czerwcu – po 200 tysięcy euro, a od lipca do grudnia – po 150 tysięcy euro. Czyli w sumie aż dziewięć przelewów. Obiecują, że jeśli zdarzyłoby się, iż którejś raty nie przekażą, następny przelew będzie już całą należnością.”

Więcej TUTAJ

***

„Lechię ratują pożyczki”

„W jaki sposób Lechia próbuje ratować swoje fi nanse? „Płynność Spółki jest zapewniona poprzez finansowanie przez większościowego akcjonariusza w postaci pożyczek właścicielskich” – czytamy w sprawozdaniu. Otwartą kwestią pozostaje pytanie, co się wydarzy, gdy większościowy udziałowiec, którym jest podmiot należący do Franza Josefa Wernze, nagle przestanie pożyczać...”

Więcej TUTAJ

***

„Waldemar Fornalik: Hitem był Rocky”

„Kiedy w 1989 roku Ruch Chorzów, razem z panem w składzie, walczył o tytuł, zespół składał się z prawie samych Ślązaków. Jedynym „gorolem” (po śląsku osoba pochodząca spoza Górnego Śląska – przyp. red.) był Mieczysław Szewczyk, który urodził się w Oświęcimiu. Czy wyobraża pan sobie taką drużynę współcześnie?
Śmialiśmy się, że mamy tylko jednego człowieka spoza Śląska, czyli Mietka, ale on oczywiście był zżyty z nami. Wywodziliśmy się ze śląskich klubów, byli wychowankowie Ruchu, ale też zawodnicy z innych okolicznych drużyn, jak Mirek Bąk z Chorzowianki, Waldek Waleszczyk z Górnika Knurów. Dzisiaj to niemożliwe, aby drużyna była złożona praktycznie tylko z zawodników z regionu. 

Drużynę prowadził Jerzy Wyrobek. Wszyscy wypowiadają się na jego temat w samych superlatywach, a jak pan wspomina trenera? 
Na pewno Jurek był wyjątkowym człowiekiem. Mówię Jurek, bo później, gdy współpracowaliśmy jako trenerzy, byliśmy na „Ty”. W latach 80. wrócił z Niemiec, objął drużynę, w gierkach wewnętrznych potrafił wiele pokazać. Trenerem był też niesamowitym, nikogo nie był w stanie skrzywdzić, ale oczywiście miał swoje zdanie. Był idealnym trenerem do zespołu, który został stworzony około dwóch lat wcześniej. Zanim zdobyliśmy majstra, spadliśmy z ligi. Możliwe, że gdyby przyszedł inny trener i zrobił rewolucję, powrót do ekstraklasy nie byłby tak oczywisty, nie wspominając o mistrzostwie. Metody pracy Jurka, jego osobowość idealnie pasowały do tej drużyny.”

Więcej TUTAJ

***

„Finał Ligi Mistrzów na koniec wakacji”

„Koniec sierpnia to już ostatni graniczny termin, jaki daje sobie UEFA na dokończenie tego sezonu. Jednocześnie opisany wyżej harmonogram jest jedynym, który pozwala na rozegranie pozostałych rund w tradycyjnej formie dwumeczów. Uwzględniając zaległe spotkania 1/8 finału, łącznie z decydującym o triumfie odbyłoby 17 meczów. W tle ciągle przewija się pomysł Final Eight, czyli skoszarowania ćwierćfinalistów w jednym miejscu i wyłonienia najlepszego w turnieju, w którym odbyłoby się mniej spotkań. W ćwierćfinałach i półfinałach nie odbywałyby się rewanże. To pozwoliłoby zaoszczędzić dwa terminy (meczów było 11) i ruszyć z dokańczaniem przerwanej edycji jeszcze później.”

Więcej TUTAJ

***

„Polski atak?”

„Łukasz Teodorczyk znalazł się w kręgu zainteresowań tureckiego Göztepe SK. Zawodnikiem klubu z Izmiru jest inny polski napastnik Kamil Wilczek. „Podczas gdy piłkarze z Göztepe, ósmej drużyny Süper Lig, kontynuują swoje treningi w domu ze względu na środki podjęte przeciwko epidemii koronawirusa, zarząd klubu nadal szuka wzmocnień linii ataku na nowy sezon. Jednym z celów klubu ma być napastnik Udinese Polak Łukasz Teodorczyk” – napisał turecki dziennik „Fanatik”. „Teo” w przerwanym sezonie Serie A rozegrał tylko siedem meczów i nie zdobył ani jednej bramki. Grał w końcówkach spotkań, a łącznie na boisku spędził 39 minut. Göztepe miałoby wypożyczyć go przed nowym sezonem. Graczem ekipy z Izmiru od zimy jest Kamil Wilczek (przeszedł z duńskiego Bröndby IF), który w ośmiu spotkaniach tureckiej ligi jeszcze nie strzelił gola.”

***

„Misio: Oszukiwaliśmy obaj, a wygrywał ten lepszy”

„Przez chwilę zastanawiał się, dlaczego Kmicic tak nagle zainteresował się Nadzieją. Nie liczył chyba na zarobek. Próżność? Nuda? Misio nie znał jeszcze odpowiedzi na te pytania, wiedział za to, że w lidze zbliżała się jego chwila prawdy. Sprawdzian, w którym mógł usiąść do stołu z doświadczonymi prezesami, których na swój sposób podziwiał. Wszyscy mieli świadomość, że grają znaczonymi kartami, a liczy się ten, kto będzie najlepiej kantował. Jak w „Wielkim Szu”. Graliśmy uczciwie: ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem. Wygrał lepszy. Misio czuł się przygotowany. W klubie pojawiły się pieniądze, jakich jeszcze nie widział. I możliwość dołączenia do najlepszych drużyn w Polsce. Nie chciał zmarnować takiej okazji.”

Więcej TUTAJ

***

„Dariusz Dziekanowski: Nikt nie ma abonamentu na kadrę”

„Kilka dni temu głośno było o tym, że PZPN przedłużył kontrakt z selekcjonerem reprezentacji Polski Jerzym Brzęczkiem i jego sztabem, ale przedłużył tylko do końca roku. Po jesiennych występach kadry (między innymi w Lidze Narodów) zapadnie decyzja, co dalej. Pojawiły się głosy, że to dziwne, bo przecież to nie Brzęczka wina, że przełożono mistrzostwa Europy, do których wywalczył awans i że automatycznie należy mu się prawo do prowadzenia drużyny w przyszłorocznym turnieju. A moim zdaniem, to była bardzo rozsądna decyzja. Selekcjoner powinien bowiem udowadniać, że nadaje się do tej roboty, tak samo jak piłkarze, którzy walczą o prawo gry w reprezentacji. Nikt nie powinien posiadać abonamentu na występy i na trenowanie.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„Krzysztof Smulski, przewodniczący komisji licencyjnej: Karanie będzie ostatecznością”

„Zapewniamy, że jeśli ktoś ma do nas jakąś indywidualną prośbę, to z uwagi na nadzwyczajną sytuację możemy ją spełnić. Rok jest, jaki jest i nic z tym nie zrobimy. Różne rzeczy mogą się dziać, dlatego trzeba być elastycznym. Komisja licencyjna już od dłuższego czasu jest zresztą dla klubów elastyczna, a nie pryncypialna. Cieszy mnie dobry kontakt z praktycznie każdym klubem – podkreśla przewodniczący KL.”

***

„Sprawy lubiące ciszę”

„Trzymam się zasady, że pieniądze lubią ciszę i nie ma powodów, dla których mielibyśmy mówić o szczegółach i tego, jak to przebiega u nas – cytuje prezesa Pawła Żelema „Dziennik Zachodni” (...) O kontraktach i ewentualnych obniżkach nikt z zawodnikami nie rozmawiał. Władze klubu czekały najpierw na to, co ustali Ekstraklasa i jakie stanowisko przyjmie Polski Związek Piłki Nożnej. Jako że ani PZPN, ani tym bardziej UEFA nie ustanowiły żadnego odgórnego prawa czy przyzwolenia, sprawa mocno się komplikuje. W dodatku wciąż nie wiadomo, czy i w jakim procencie do klubów ekstraklasy trafi ostatnia pula pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych. Prezes Paweł Żelem już od czasów pracy w Śląsku Wrocław jest znany w środowisku, jako dobry i twardy negocjator, który na „trzymaniu się” budżetu zna się wyjątkowo dobrze.”

***

„Marek Papszun: Musimy przetrwać tę katastrofę”

„Ostatnio klub rozstał się z Andriją Lukoviciem i Bryanem Nouvierem. Koronoawirus przyspieszył pożegnanie z nimi?
Luković już w styczniu został przesunięty do drugiej drużyny, podobnie jak Emir Azemović, a Nouvier w lutym. Otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Ta sytuacja rzeczywiście przyspieszyła ich odejście. Zobaczyli, co się dzieje i chcieli szybko wracać do swoich krajów. Przez to łatwiej było się dogadać i rozstać w zgodzie. 

Czy jeszcze kogoś, poza zawodnikami przesuniętymi do rezerw, czeka podobny los?
Nie sądzę. Jest w zasadzie tylko jeszcze Azemović w drugiej drużynie i tylko on powinien opuścić klub, aczkolwiek ma ważny kontrakt, a nie możemy go zmusić do jego rozwiązania. My nie widzimy możliwości współpracy z tym zawodnikiem, oczywiście ze względów sportowych. Reszta piłkarzy ma kontrakty, pracują tak jak należy. Nie widzę obecnie takiego, który by nie spełniał naszych oczekiwań. We wszystkich wierzymy, czekamy na wznowienie rozgrywek, aby mogli się zaprezentować.”

***

„Joachim Marx: Trening zaczynaliśmy o 7 rano!”

„Jak to było z pana transferem do Ruchu w 1969 roku, bo wszystko odbyło się w dość ciekawych okolicznościach…
To było bardzo ciekawe! (śmiech). W 1967 roku, po okresie gry w Gwardii Warszawa, wróciłem do rodzinnej Sośnicy. Z moją ówczesną narzeczoną, która też pochodzi z Sośnicy, przygotowywaliśmy ślub. Przyszła żona za bardzo nie chciała opuścić rodziny, więc napisałem pismo do Gwardii, że chciałbym odejść. W tamtych czasach, w takiej sytuacji od razu było się zawieszonym na rok, a później kluby dogadywały się między sobą. Ja chciałem pójść do Górnika. Z mojej Sośnicy na stadion w Zabrzu miałem 1,5 kilometra. Od nas tam na ligowe mecze z domu chodziło się na piechotę. Już nawet w Górniku trenowałem, a jak miałem ślub, to przyjechali na niego działacze z Zabrza i dostałem prezent. Z żoną mieszkaliśmy u teściów, a na stadion miałem dwa przystanki autobusem numer 32, do dzisiaj pamiętam. Wtedy jeszcze piłkarze nie mieli samochodów.”

 

SUPER EXPRESS

„Jakub Rzeźniczak mówi o sygnale jaki dostali piłkarze: Zróbcie zakupy na tydzień i nie wychodźcie z domów!”

„Jak wygląda teraz twój dzień? Co robisz, żeby się nie „zapuścić”?
Wcześniej mieliśmy możliwość trenowania w małych grupach, więc była taka namiastka normalności. Ale ostatnio dostaliśmy zakazy z klubu, to znaczy poproszono nas, abyśmy zostali w domu przez tydzień, żebyśmy nie wychodzili biegać, żebyśmy zrobili zakupy większe, najlepiej na siedem dni.

Jak rozumiem, to są właśnie przygotowania do powrotu do gry…
Tak. Na początek maksymalna izolacja, potem pewnie testy na wirusa, powrót do treningów i do gry. Mam nadzieję, że wszyscy podejdą do tego poważnie, bo od tego zależy powodzenie całego projektu.”


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się