Autor zdjęcia: Patryk Zajega
Nowi właściciele, a przede wszystkim nowy prezes. Dawid Błaszczykowski pokieruje Wisłą Kraków
No to stało się. Wisła Kraków już oficjalnie ma nowych właścicieli, którymi zostali członkowie tercetu do niedawana nazywanego „grupą ratunkową”: Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski. Tym samym, po prawie czterech latach, Biała Gwiazda w końcu wyrwała się z uścisku Towarzystwa Sportowego, który prawie ją zadusił.
Zmiana właścicielska na horyzoncie była widoczna od 1 kwietnia. Wówczas w oficjalnym komunikacie ogłoszono, że TS i Wisła Kraków SA podpisały porozumienie zapewniające spółce 50% udział w prawach do nazwy i historycznego herbu, co przez jakiś czas stanowiło kość niezgody w rozmowach i hamowało proces przejęcia klubu. Po wypracowaniu satysfakcjonującego porozumienia temat ruszył jednak z kopyta i gdyby nie pandemia koronawirusa, pewnie zostałby dopięty już kilka dni temu. Ostatecznie na decydujące rozstrzygnięcia przyszło trochę poczekać, ale na to ani nowi akcjonariusze, ani kibice Wisły raczej nie będą narzekać.
Szczegółową analizę zmiany właścicielskiej sobie darujemy, bo zakładamy, że model zarządzania klubem specjalnie się nie zmieni. Błaszczykowski, Jażdżyński i Królewski kierują Wisłą od ponad roku i każdy, kto patrzy na sprawę obiektywnie, powie, że robią to z dobrym efektem. Można chyba założyć, że mając pełnię władzy z pewnych kwestii będą w stanie wycisnąć jeszcze więcej, co przełoży się na poprawę ogólnej kondycji Wisły. Inna sprawa, że już teraz nie mają się czego wstydzić - raporty finansowe mówią same za siebie.
A skoro już przy finansach jesteśmy, to wypada wspomnieć o ważnej roszadzie kadrowej w kierownictwie Białej Gwiazdy, będącej konsekwencją zmiany właścicielskiej. Piotra Obidzińskiego, który niemal od samego początku uczestniczył w akcji ratowania klubu, na stanowisku prezesa zastąpi Dawid Błaszczykowski, również bardzo mocno w Wisłę zaangażowany. Obidziński przy Reymonta wykonał kawał dobrej roboty, co z pewnością nie było łatwym zadaniem. Redukcja długu na poziomie kilkunastu milionów złotych to przede wszystkim jego zasługa. Ludzie w jakikolwiek sposób związani z Wisłą mają mu za co dziękować, bo bez skutecznych i sprawnie wykonanych cięć, sytuacja ich klubu mogłaby dziś być zupełnie inna.
Dawid Błaszczykowski na razie nie może się pochwalić podobnymi wynikami (nie mówiąc już o całości jego biznesowych osiągnięć w porównaniu z Obidzińskim), ale w klubie najwidoczniej są przekonani, że poradzi sobie w nowej roli. Jarosław Królewski zdążył już nawet napisać na Twitterze, że nigdy nie był tak pewny podjętej decyzji.
Brat Kuby od ponad roku wchodził w skład rady nadzorczej Wisły, wiedział co dzieje się w klubie i jakimi metodami próbuje się walczyć z zadłużeniem, więc jakiś podkład pod swoją działalność na pewno ma. Do tego - jak czytamy w oficjalnym komunikacie - na czas niezbędny do płynnego przekazania zadań pomagać będzie mu Obidziński, co też powinno ułatwić wdrażanie się w nowe obowiązki. Nie zmienia to jednak faktu, że na Dawida Błaszczykowskiego czeka prawdopodobnie najpoważniejsze wyzwanie w jego zawodowej karierze. Nie tacy fachowcy i biznesmeni kompletnie nie poradzili sobie z prowadzeniem klubu piłkarskiego.
Zmianę na stanowisku prezesa na razie jednak zostawmy. Na dziś najważniejsza informacja jest taka, że Wisła wreszcie ma właścicieli, których nie nie musi się wstydzić i którzy są w stanie zabezpieczyć jej najbliższą przyszłość. Po kilku latach niepewności, ciągłych problemów i realnym widmie upadku, krakowski klub chyba na dobre wyszedł na prostą. Dla polskiej piłki to bardzo dobra wiadomość.