Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Stephane Allaman / Sipa / PressFocus

Zlatan wyszedł z Malmoe, ale Malmoe ze Zlatana nigdy

Autor: Mariusz Bielski
2020-04-20 22:00:31

Oglądałem ten dokument dwa razy. Pierwszy raz tuż po premierze. Drugi dziś, na potrzeby tego tekstu. I wtedy, i wówczas zastanawiałem się, zwłaszcza podczas scen z fanami: „jak bym zareagował, gdybym go spotkał?” Na myśl przyszło mi jedynie ogromne wzruszenie. Cóż, 25-letni chłop ze mnie, więc trochę wstyd, ale nigdy nie ukrywałem, że Ibrahimović to mój idol z dzieciństwa.

Tym właśnie jest dla mnie „Becoming Zlatan” – podróżą w przeszłość. Tak stricte prywatnie, bo dzięki niemu cofam się myślami na orliki do czasów, gdy maniakalnie próbowałem go naśladować. Mimo że jego wielkim fanem stałem się dopiero w ostatnim sezonie w Interze – taki delikatny paradoks. Ogólnie natomiast dlatego, że mimo powstania w 2015 roku, akcja dokumentu dotyczy zaledwie 7 lat: 1999-2005.

I to jest właśnie największy zarzut, jaki widzowie kierują wobec dzieła Fredrika i Magnusa Gerttenów – skoro powstało dekadę po transferze Ibry do Juventusu, dlaczego panowie nie wykorzystali historii z kolejnych lat? Czemu nie zrobili drugiej części albo miniserialu powiedzmy na 3-4 odcinki? 

Rozumiem ten głód, bo sam chętnie zajrzałbym głębiej do szatni Starej Damy, zwłaszcza że przecież w tym czasie toczyła się afera calciopoli. Przejście do znienawidzonego przez turyńczyków Interu czy późniejsza relacja z Jose Mourinho też wydają się ciekawymi do poznania zza kulis. A sezon w Barcelonie i cała ta wojna z Pepem Guardiolą?! To by było złoto. Kończysz jednak seans mniej więcej w momencie, kiedy Fabio Capello tłumaczy wobec Ibrahimovicia swoje oczekiwania i czujesz niedosyt.

Z drugiej strony po samym tytule można było się spodziewać nieco innego ujęcia tematu niż w typowej biografii. Dosłownie przecież chodzi o to w jaki sposób Zlatan stał się Zlatanem. Więcej powodów niż skutków, chociaż tych też trochę poznamy. To zdecydowanie mocna strona filmu, że skupia się on na Zlatanie-człowieku, a dopiero w drugiej kolejności Zlatanie-piłkarzu. Jego boiskowe popisy stanowią tło opowieści, nie zaś punkt wyjścia, jak bywa w wielu przypadkach. A to dobrze z prostego względu – stare mecze w jego wykonaniu czy ich skróty oraz kompilacje goli możemy sobie obejrzeć niemal w każdej chwili. Czego dziś nie ma w internecie? Warto natomiast docenić tę inną perspektywę, w której liczy się nie to jak zagrał, ale dlaczego akurat tak. Pod kątem charakterologicznym, a nie taktycznym – naturalnie.

Jakiego Ibrę widzimy zatem w dokumencie Gerttenów? Po pierwsze... Równie aroganckiego, ale nie zawsze tak pewnego siebie jak w późniejszych etapach kariery. Jeśli ktoś myśli, że buńczuczne wypowiedzi Ibry na temat samego siebie to poza wymyślona na PR-owe potrzeby za czasów jego gry w PSG, myli się. We fragmencie o spadku Malmo z Allsvenskan Zlatan mówi: „To ja sprawię, że wrócimy”. Z kolei pytany o swój styl gry tuż po transferze do Ajaxu: „Wolę to pokazać, niż o tym mówić”.

Po drugie, chyba najważniejsze – odbrązowionego. Twórcy nie zrobili ze swojego dzieła hagiografii. Na szczęście, bo dzięki temu widz obserwuje niby wielkiego gwiazdora, a jednocześnie zwykłego faceta. Gościa, który szybko się irytuje. Chłopaka ambitnego, lecz zdecydowanie nadgorliwego. Pewnego siebie, lecz aż tak bardzo, że antagonizującego środowisko wokół siebie. Genialnego, lecz równie wielce konfliktowego. 

To w dużej mierze zasługa tego, iż Gerttenom udało się dotrzeć do wielu jego byłych kumpli z dawnych lat oraz trenerów. Mido niby nie szczędzi mu pochwał, ale o koledze opowiada bez koloryzowania. To samo robi Andy van der Meyde opowiadający o ich podobieństwa wynikających z życiowych doświadczeń. Albo Patrik Eriksson-Ohlsson, jeden z jego większych boiskowych oponentów z Djurgardens. Równie wierny, pozbawiony idealizowania obraz Zlatana malują tym bardziej jego byli trenerzy czy działacze, na przykład Marco van Basten lub Hasse Borg. W tym kontekście świetnie sprawdzają się też przeplatane archiwalne materiały z mediów, które doskonale dopełniają narrację. Szkoda tylko, że zabrakło komentarza Rafaela van der Vaarta.

Tak naprawdę więc odbiór „Becoming Zlatan” zależy od waszego podejścia do niego. Jeżeli oczekiwaliście kulisów transferowych, garści anegdot rozbawiających do łez i boiskowych poczynań głównego bohatera w centrum zainteresowania – pewnie film wam się nie spodoba. Tak samo jeśli twierdzicie, że bez bezpośredniego udziału Ibry w tworzeniu go, dokument stracił. Chociaż to akurat da się szybko odbić – dzięki temu przynajmniej wyeliminowany został wydźwięk PR-owy. 

Będziecie jednak usatysfakcjonowani, jeżeli liczyliście na ujrzenie tego, co od wielu lat napastnik nosi pod medialną maską. Albo raczej nosił, skoro od wydarzeń z filmu minęło półtorej dekady lub więcej? Być może tu najwięcej racji ma Mido. – Moim zdaniem nie zmienił się aż tak bardzo w ciągu całej kariery. Ktoś powie, że dziś jest dużo mądrzejszy. Ale szkielet charakteru został ten sam. To jest największy atut – rzecze Egipcjanin. 

Wyszedł człowiek z Malmoe, ale Malmoe z człowieka nigdy.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się