Autor zdjęcia: Adam Starszynski / PressFocus
Ciekawy przypadek Adama Dźwigały. Dziennikarze widzą w nim wzmocnienie Rangers FC
Adam Dźwigała od lat nie potrafił znaleźć sobie miejsca w naszej Ekstraklasie. W Portugalii już po kilku miesiącach zwrócił na siebie uwagę.
– Rangers pod wodzą Stevena Gerrarda rosną w siłę, ale są pozycje, które wymagają wzmocnień. Priorytetem powinno być uzupełnienie środka defensywy – uważa portal „glasgowlive.co.uk”. Jednocześnie wskazuje pięciu zawodników, którzy mogliby być dla Gerrarda dobrym rozwiązaniem. Są to: Scott McKenna (Aberdeen), Ethan Pinnock (Brentford), John Souttar (Hearts), Rick van Drongelen (Hamburg) i… Adam Dźwigała.
Problemy w tabeli i na koncie
Przypomnijmy, że zeszłego lata 25-latek przeniósł się do CD Aves z Portugalii. Tam od razu wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, chociaż początkowo najlepszych ocen nie zbierał. Z czasem zaczął się jednak wyróżniać, zaliczył nawet asystę w wyjazdowym meczu z Benficą.
Temat wicelidera szkockiej ekstraklasy, przynajmniej na razie, trzeba oczywiście traktować jako spekulacje, ale bliskie rozstanie Dźwigały z obecnym pracodawcą jest już bardzo prawdopodobne. Dlaczego? CD Aves to zdecydowanie najsłabszy zespół ligi portugalskiej. Nawet gdyby sezon udało się dograć, trudno spodziewać się, że drużyna Polaka potrafiłaby się uchronić przed spadkiem. Zwłaszcza że już w lutym lokalne media informowały o zaległościach, jakie klub ma wobec zawodników. CD Aves nie wygląda więc na optymalne miejsce do kontynuowania kariery.
Doceniony przez Brzęczka
Wróćmy jeszcze do samego Dźwigały, bo to ciekawy przypadek. Do pierwszego składu Jagiellonii Białystok łapał się jeszcze zanim skończył 18 lat, ale po przeprowadzce do Lechii Gdańsk jego kariera wyhamowała. Nad morzem się nie przebił, a kolejne zmiany klubu za wiele mu nie dawały. Raz siedział na ławce, raz grał. Raz na środku obrony, raz w pomocy.
Niby go chwalono, doceniano wszechstronność, ale cały czas czegoś brakowało. Kiedy natomiast ktoś w końcu na niego postawił, to był tym kimś Jerzy Brzęczek, którego za chwilę wezwała kadra. Dźwigała w Wiśle Płock został (a przez kilka miesięcy jego trenerem był… ojciec, Dariusz), ale sytuacja wróciła do tej smutnej normy. Wtedy postanowił zmienić nie tylko klub, ale i kraj. Tak trafił do Portugalii. I już dziś możemy napisać, że się opłacało.