Autor zdjęcia: Krystian Porebski / Pressfocus
Jakby w Koronie było za mało problemów, teraz traci jeszcze dwóch zawodników
Jak wiadomo, polska piłka wkrótce zacznie na dobre budzić się do życia. Najbliżej powrotu jest oczywiście Ekstraklasa, która dziś - głównie liczbowo - stała się uboższa o dwóch zawodników. Z Koroną Kielce oficjalnie pożegnali się Ivan Marquez i Rodrigo Zalazar, którzy nie zgodzili się na cięcia finansowe, a dodatkowo odmówili powrotu do Polski.
Obie kwestie miały kluczowe znaczenie w kontekście dalszej gry zawodników w barwach Korony. Nad renegocjacją warunków finansowych nie ma się co rozwodzić, każdy wie, że kluby ogólnie cienko przędą, a kielczanie pod tym względem są w ligowej czołówce. Odmowa powrotu? Tutaj sprawa też nie jest przesadnie skomplikowana. Skoro wszystkie zespoły zostały objęte kwarantanną, a piłkarze mają być badani na obecność koronawirusa, to siłą rzeczy muszą być na miejscu. Tymczasem Marquez i Zalazar siedzą sobie w Hiszpanii i ani im się dziwi wracać do Kielc, zapewne również ze względu na niejasne kwestie finansowe. Całościowo sytuacja wygląda więc na niezbyt rozbudowany system naczyń połączonych.
Od strony sportowej Korona raczej nie ma czego żałować. No, może trochę szkoda Marqueza, bo to mimo wszystko podstawowy stoper. Fakt, ostatnio cieniujący, ale jednak sprawdzony w boju. Patrząc pod kątem czekającej złocisto-krwistych walki o utrzymanie, ktoś taki na pewno przydałby się w zespole. Z drugiej strony, jeśli prawdziwe są informacje podawane przez facebookowy profil „Co w Koronie”, zgodnie z którymi Hiszpan chciał wrócić pod warunkiem, że klub zgodzi się, aby raz w tygodniu latał do zmagającej się z problemami zdrowotnymi żony, to trudno się dziwić, że ostatecznie mu podziękowano. Przy obecnych obostrzeniach taki zapis absolutnie nie ma racji bytu.
Racji bytu nie miałoby też usilne trzymanie w składzie Zalazara. Urugwajczyk wypożyczony z Eintrachtu Frankfurt okazał się wtopą na skalę, którą osiągnąć mogła tylko Korona Kielce. Chłop nie nadawał się do Ekstraklasy, a zapamiętany zostanie wyłącznie z bandyckiego wejścia w nogi Helika, za który Komisja Ligi dowaliła mu cztery mecze zawieszenia. Ujmując sprawę delikatnie - po Zalazarze nikt w Kielcach nie zapłacze. Wprost przeciwnie, kibice złocisto-krwistych pewnie nawet cieszą się, że więcej gościa nie zobaczą.
Aha, rozstanie z Marquezem i Zalazarem to kolejne cięcia kadrowe, które ekstraklasowy klub podejmuje w związku z pandemią koronawirusa. Wcześniej podobnie zachowała się Pogoń Szczecin, rozwiązując umowy Benyaminy i Kozulja. Dla wszystkich jasne było wtedy, że następne roszady kadrowe to tylko kwestia czasu. Jeśli coś może teraz dziwić, to chyba jedynie fakt, że przyszło czekać na nie prawie miesiąc.