Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: PRZEMEK CHARATYNOWICZ / PRESSFOCUS

Solidny ligowiec: Portowy bohater jednej jesieni

Autor: Maciej Kanczak
2020-05-09 21:00:35

Od 2018 roku jest asystentem Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin. Ciekawe ilu podopiecznych pamięta jeszcze z boiska Roberta Kolendowicza?

Buty na kołku zawiesił około pięć lat temu. Na boiskach Ekstraklasy ostatni raz widziany był siedem lat temu, kiedy pomógł w utrzymaniu wracającej do elity ekipy Portowców. 

W lidze Kolendowicz zadebiutował już jako 18-latek, w sezonie 1998/1999 rozgrywając trzy mecze dla Lecha Poznań. Przy Bułgarskiej nie był w stanie jednak zagrzać miejsca na dłużej. Podobnie w Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski (2 gry w rozgrywkach 2001/2002) i Koronie Kielce (10 spotkań w kampanii 2005/2006). Dopiero w Łodzi dostał prawdziwą szansę, której nie zmarnował. W 14 meczach rundy jesiennej sezonu 2006/2007 zanotował 5 asyst, będąc jednym z wyróżniających się zawodników łodzian. 

Grał tak dobrze, że jego usługami zainteresował się sam Leo Beenhakker. W grudniowym sparingu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Kolendowicz dostąpił zaszczytu gry w reprezentacji Polski. – Niedawno analizowałem swoją karierę. Był to dla mnie fenomenalny czas pod względem sportowym. W żadnym klubie nie grałem tak dobrze jak w ŁKS. Czułem się znakomicie, co pokazywałem na boisku – tak jesień 2006 wspominał na łamach portalu derbylodzi.pl.

Przy Alei Unii Lubelskiej nie nacieszyli się jednak długo jego osobą. Zimą 2007 roku zainteresowało się nim walczące o mistrzostwo Polski Zagłębie Lubin. Nim lewy pomocnik zaczął toczyć boje z rywalami w barwach „Miedziowych”, ci stoczyli o niego batalię z ŁKS Łódź. 

– Szczerze mówiąc, to sam nie wiem, czy już jestem piłkarzem Zagłębia – mówił w styczniu „Gazecie Wyborczej”. W kontrakcie piłkarza był bowiem zapis, że nie może on odejść z Łodzi, za sumę mniejszą niż 60 tysięcy euro. Lubinianie zapłacili dokładnie tyle, ale w ŁKS żądali za swojego asa znacznie więcej. Mówiło się nawet o 2 milionach złotych! Ostatecznie o transferze decydował sam PZPN, który potwierdził prawa Zagłębia do Kolendowicza. – Pojawiła się perspektywa walki o coś więcej. Po zakończeniu rundy jesiennej chciały mnie praktycznie wszystkie kluby z czołówki. Nigdy wcześniej nie miałem możliwości gry o najwyższą stawkę. To był mój cel, powalczyć o mistrzostwo, zagrać w europejskich pucharach. Wiedziałem, że mam swoje pięć minut i muszę je wykorzystać – tak dla derbylodzi.pl tłumaczył powody swojego transferu. 

Z Zagłębiem zdobył co prawda mistrzostwo Polski, ale jego wkład w ten sukces był niewielki (9 meczów – 1 gol i 2 asysty). Najlepszy czas w Lubinie miał w I lidze w rozgrywkach 2008/2009, gdzie jego zespół trafił za korupcyjne grzechy z przeszłości. Aż siedmiokrotnie asystował wówczas przy golach kolegów. W Ekstraklasie jego bilans jest jednak mizerny. W rozgrywkach 2007/2008 i 2009/2010 łącznie zaliczył tylko 2 decydujące podania. Sezonu 2009/2010 nie dokończył zresztą w Zagłębiu, bo ruszył do Wodzisławia Śląskiego, ratować Odrę przed spadkiem. Dodajmy, że bez powodzenia. Po pół roku występów przy Bogumińskiego, Kolendowicz odszedł z Odry, ale pozostał na zapleczu Ekstraklasy, występując w Pogoni Szczecin.

I właśnie, paradoksalnie, będąc już u schyłku kariery znów zaczął grać jak pamiętnej jesieni 2006. W I lidze rozegrał w barwach „Portowców” 53 spotkania, w których zdobył 6 bramek i zaliczył 8 asyst. Był również mocnym punktem Pogoni w sezonie 2012/2013, gdy ci, po pięciu latach przerwy, ponownie zameldowali się w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Kolejne dwa lata spędził jeszcze we Flocie Świnoujście.

Łącznie w Ekstraklasie rozegrał 98 spotkań. I tego nikt mu już nie zabierze. Niemniej, nie sposób nie odnieść wrażenia, że był „piłkarzem jednej rundy” i w kolejnych latach jechał na dobrej opinii z sezonu 2006/2007, a kolejni trenerzy wierzyli, że może przypomni sobie jeszcze dawne czasy. 

Najlepiej osobę Kolendowicza, w 2010 roku podsumowało weszło.com, pisząc o nim tak: „Chłopak miał naprawdę imponujące gazicho, łatwość odjeżdżania obrońcom, nie najgorzej podawał. Ale jednocześnie zawsze był jakiś taki niedorobiony, nie potrafił utrzymać formy, jego akcje nie przekładały się na gole tak często, jak powinny.”


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się