Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus
Pierwsza rodzina ważniejsza niż druga – Tadeusz Pawłowski odchodzi ze Śląska
Raczej się na taki scenariusz nie zanosi, ale gdyby, podkreślamy – gdyby coś w Śląsku poszło nie tak, to w roli strażaka na pewno nie zobaczymy Tadeusza Pawłowskiego. Szkoleniowiec zawsze był na zawołanie Wojskowych, lecz przedwczoraj wieczorem gruchnęła informacja, że na dobre rozstaje się ze swoim ukochanym klubem.
Jedni powiedzą, że to duża strata, ponieważ mówimy o klubowej legendzie. Podejrzewamy, iż „Tedi” znał każdy zakątek bazy treningowej Śląska lepiej niż własne mieszkanie, poświęcił mu lwią część swojego życia – łącznie jakieś 14-15 lat, licząc karierę piłkarską oraz szkoleniową. Drudzy stwierdzą natomiast, że przecież ostatnio i tak zajmował się tylko akademią wrocławian, więc strata nie powinna być jakoś wielce odczuwalna w klubie w szerszej skali. Zwłaszcza że Śląsk z taśmowej produkcji genialnych piłkarzy nie słynie…
No ale to nie czas na rozliczenia czy wrzucanie komuś kamyczków do ogródka. Dlaczego w ogóle podjął taką decyzję? – Nie ukrywam, że to dla mnie trudny moment. Śląsk Wrocław stanowi ważną część mojego życia, a praca w akademii dawała mi dużo satysfakcji. W obecnych okolicznościach nie będę mógł już dłużej angażować się w proces szkoleniowy w naszym klubie. Sytuacja rodzinna zmusza mnie do wyjazdu z Wrocławia. Pragnę podziękować za zrozumienie tej niełatwej, ale – w moim przekonaniu – jedynej słusznej decyzji, wspólnie wykonywaną pracę i okazaną życzliwość, której doświadczałem każdego dnia. Śląsk Wrocław pozostaje w moim sercu, zawsze będę trzymał kciuki za naszą drużynę, lecz teraz proszę o uszanowanie mojej prywatności – czytamy na oficjalnej stronie klubu.
Z kolei Przeglądowi Sportowemu powiedział: – Bardzo mi przykro, ale kwestie rodzinne sprawiają, że muszę wrócić do Austrii. Nie mogę postąpić inaczej. Zostawiam akademię w dobrych rękach i w poczuciu, że udało się przez tych kilka lat naprawdę wiele wspólnie zrobić. Zarówno jeśli chodzi o drużyny juniorskie, które dobrze sobie radzą w centralnych rozgrywkach, jak i drugi zespół, który jest o krok od awansu do II ligi. Pozostaje jeszcze przełożyć to na młodych wychowanków wchodzących do pierwszej drużyny, ale to kwestia czasu – stwierdził.
Póki co Śląsk ponoć nie zamierza szukać następcy Pawłowskiego poza klubem. Ma to sens z dwóch względów: po pierwsze – cięcie kosztów. Po drugie – w ten sposób jednak łatwiej będzie zachować szkoleniową ciągłość w akademii. Ktoś z zewnątrz mógłby chcieć zaprowadzić szersze porządki na swoją modłę. No ale to już gdybologia. Fakty są takie, że obowiązki „Tediego” przejmie Krzysztof Paluszek, dotychczas pełniący funkcję doradcy zarządu do sprawy sportowych. Pomagać będą mu dwaj koordynatorzy akademii – Leszek Dulat oraz Józef Klepak.
Obecni zawodnicy Śląska też powinni go dobrze wspominać. – Pozytywny facet co jest niesamowite, kiedy spojrzymy na to jak wielka tragedia rodzinna go spotkała. Jeśli chodzi o zawód to tu trener umiał to zbalansować. Kiedy trzeba było potrafił podejmować niepopularne decyzje czy podnieść głos na zawodników. Z drugiej strony zdarzało mu się też rozładowywać napięcie w szatni jakimiś zabawnymi żartami. Pamiętam jak kiedyś przebranżowił Christiana Gytkjaera w Christiana Oetkera – opowiadał Jakub Łabojko na łamach portalu polskapilka.pl. Podobnie pozytywnie na łamach tej samej strony wypowiadał się Piotr Celeban czy Szymon Mikołajczak z drugiej drużyny Śląska.
Nie bez powodu niemal całe polskie piłkarskie środowisko – nieco prześmiewczo, lecz wciąż – nazywało legendę WKS-u „sympatycznym Tadeuszem”. Niezależnie od wyników, nam też tak się zawsze będzie kojarzył. Chociaż kto wie, Pawłowski już tyle razy wracał do Śląska, że może po uporządkowaniu spraw rodzinnych jeszcze kiedyś, może w innej roli, do niego wróci?