Autor zdjęcia: Damian Kosciesza / PressFocus
Poznański spokój w czasie pandemii. Tylko czy tak samo będzie po sezonie?
Ponad dwumiesięczny okres piłkarskiej posuchy w Lechu minął w miarę spokojnie. Nie było zwolnień, buntów piłkarzy o obniżenie pensji, ale czy tak samo – bez zakłóceń – będzie przebiegać wznowiony od końca maja sezon? Na pewno emocji brakować nie będzie, bo różnice w czołówce są minimalne, z tym że, jak wiemy – Lech żadnego postawionego celu przed sobą nie ma. Tym ciekawsi jesteśmy, na co ostatecznie będzie Kolejorza stać – kolejny zawód czy powrót do czołówki.
Zmiany w kadrze
Lech przez wirusowe zamieszanie przeszedł suchą stopą. To znaczy – na teraz kształt kadry nie uległ zmianie, jednak pandemia skomplikowała planowe przejście Alana Czerwińskiego do Poznania, które miało się ziścić najpóźniej 1 lipca. Prezes Zagłębia Lubin w wywiadzie dla Weszło powiedział jednak, że albo, po zaakceptowaniu prośby, obrońca lubinian dogra sezon razem z Zagłębiem, albo będzie miał wydłużone wakacje. Tak czy siak Kolejorz na tym w obecnym sezonie nie skorzysta.
Wyjaśniła się też kwestia przyszłości Christiana Gytkjaera, który potwierdził, że kontraktu wygasającego w czerwcu z Lechem nie przedłuży, mimo że klub próbował Duńczyka do tego przekonać. Teraz jest zatem zachowany status quo, ale trzeba zacząć się oswajać z myślą, że załatanie wyrwy z przodu będzie dla Kolejorza niemałym wyzwaniem.
Obniżka pensji
Jedyne pogłoski o sprzeciwie piłkarzy w tej kwestii pojawiły się w „Hejt Parku” na Kanale Sportowym. Bogusław Leśnodorski stwierdził, że Pedro Tiba nie chce się zgodzić na cięcie zarobków, przez co dostał propozycję rozwiązania kontraktu. Klub te informacje szybko zdementował, a faktem jest, że porozumienie z piłkarzami co do 50-procentowych obniżek osiągnięto w połowie kwietnia. Wcześniej podobny zabieg zastosowano wobec wszystkich pracowników Lecha, włącznie z zarządem.
Na kim mogą polegać?
Co powiecie na trochę hipsterki? Stawiamy na... Jakuba Kamińskiego. W tym momencie pewnie część z was ironicznie się uśmiechnęła, ale prawda jest taka, że gdy Robert Gumny wypadł z gry przez kontuzję, w Lechu trener mógł dostawać zimnych potów – nie miał żadnego nominalnego zastępcy, już nie mówiąc o kimkolwiek na tej pozycji sprawdzonym. Aż tu nagle, jak Filip z konopi, wyskoczył młodziutki skrzydłowy(!), zagrał kilka bardzo dobrych spotkań na prawej obronie i ze swojego poziomu nie schodził. Musimy przyznać, że nam zaimponował. Nawet jeśli teraz Butko przejmie po nim schedę i do zdrowia wróci Gumny, to Dariusz Żuraw może być spokojny – ma w drużynie gościa, który wchodząc na boisko nie będzie piątym kołem u wozu.
Kto musi się znacznie poprawić?
Dla własnego dobra – Karlo Muhar. Od dawna czuł na plecach oddech Jakuba Modera, który swoją skutecznością i walecznością w środku pola najwyraźniej kupił Dariusza Żurawia, bo wreszcie – w ostatnim meczu z Wisłą Kraków wywalczył miejsce w podstawowym składzie i posadził Chorwata na ławce. Ciekawi jesteśmy, jak zareaguje na ten motywacyjny bodziec.
On znów to zrobił! Jakub Moder wszedł z ławki i popisał się uderzeniem zza pola karnego💥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 28, 2020
Oto #AkcjaMeczu Jagiellonia Białystok 🆚 Lech Poznań👇 pic.twitter.com/y2lpKNfggJ
Największa bolączka do wyeliminowania
Chimeryczność, zwłaszcza jeśli zestawimy ze sobą mecze domowe i wyjazdowe tej wiosny. Jeśli Lech chce osiągnąć w tym sezonie coś więcej niż 5. pozycję – a zakładamy że tak jest – to stabilizacja będzie tu elementem niezbędnym. Trzy remisy i porażka w czterech ostatnich wyjazdowych meczach w porównaniu z trzema zwycięstwami z rzędu w Poznaniu przy jednej straconej bramce wskazywała na poważne chwiejność. Czego przyczyną była rzecz jasna też nieregularna skuteczność.
Przewidywana XI
W co mierzą?
Gdybyśmy zapytali o to Karola Klimczaka, pewnie odpowiedziałby, że nie mają wyznaczonego celu. Taką retorykę przyjął po ubiegłym sezonie. Ale myślimy, że w obecnej sytuacji, w której Lech się znajduje – czyli 5. pozycja – każde miejsce poza tym dającym eliminacje do europejskich pucharów, byłoby traktowane w Poznaniu jak porażka.
Werdykt
Porażki nie będzie.