Autor zdjęcia: Własne
Maradona jr: Zieliński najlepszym rozgrywającym w Europie. Legia chce Młyńskiego. Vrdoljak: Puchary zweryfikują zespół Vukovicia
Warto wygospodarować sobie więcej czasu, bo poniedziałkowa prasa jest bogata w ciekawe materiały. Dominują oczywiście wywiady z Ivicą Vrdoljakiem, Łukaszem Załuską, Waldemarem Fornalikiem czy Bożydarem Iwanowem. Najciekawszą informacją jest news o zainteresowaniu Legii Mateuszem Młyńskim. Jerzy Dudek natomiast wspomina finał Ligi Mistrzów sprzed 15 lat.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„Mimo nokautu gotowy na hit”
„Dwadzieścia siedem kolejek i tyle samo goli. Robert Lewandowski nic sobie nie zrobił z przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa i jak strzelał, tak strzela. W drugim kolejnym spotkaniu po wznowieniu rozgrywek Bundesligi polski napastnik Bayernu Monachium zdobył bramkę, tym razem pokonując golkipera Eintrachtu Frankfurt. Ale sobotniego starcia nie będzie zbyt mile wspominał.
Jeszcze w pierwszej połowie Lewandowski dostał nokautujący cios od obrońcy gości Martina Hintereggera. Sędzia uznał, że nie było to celowe zagranie, ale gdyby Austriak chciał, to z pewnością mógłby cofnąć rękę przed nadbiegającym Polakiem. A tak trafi ł naszego zawodnika w twarz pod okiem. Lewy długo leżał na boisku, potrzebował pomocy lekarzy, którzy nałożyli mu dwa plastry hamujące większą opuchliznę. Mimo takich utrudnień chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy Lewandowski strzelił gola głową”.
***
„Borek: Dla Lewandowskiego terminarz nie ma znaczenia”
„Za to tradycyjnie już nie musimy się martwić o Roberta Lewandowskiego, chociaż jak Bayern Monachium strzela Eintrachtowi pięć goli, to możemy czuć pewien niedosyt, że rozgrywający świetny mecz Lewy kończy spotkanie z tylko jedną bramką. Wiemy już, że zostanie znowu królem strzelców, ale ciągle obserwujemy wyścig z rekordem Gerda Müllera. Robert potrzebuje średniej dwóch goli w siedmiu ostatnich kolejkach, żeby rekord należał do niego. To oczywiście dużo. Ale Lewandowski to taki napastnik, że w każdej chwili jest w stanie ustrzelić hat tricka, nawet jutro w Dortmundzie i wówczas liczyć będziemy od nowa. Dla Lewego kalendarz nie ma znaczenia. Dlatego dalej goni ten niesamowity rekord i będzie to robił do ostatniej kolejki”.
Więcej TUTAJ
„Vrdoljak: Legię zweryfikują puchary”
„IZABELA KOPROWIAK: Futbol wraca do życia. Za niecały tydzień zobaczymy taką ekstraklasę, jaka była przed pandemią?
IVICA VRDOLJAK (były pomocnik Legii): Najmocniej obawiam się kontuzji, które będą zagrożeniem dla każdej drużyny. Uważam, że w tym roku może być ich naprawdę wiele. Po restarcie ligi ogromną rolę będą odgrywać trenerzy przygotowania fizycznego, masażyści, a pewnie też i lekarze. Potrzebna będzie bardzo dobra komunikacja między zawodnikami i sztabem, wzajemne zaufanie. Zawodnicy muszą na bieżąco informować, na jakim poziomie zmęczenia się znajdują. Wszyscy muszą być ostrożni. Nie mam wątpliwości, że łatwiej będzie przetrwać dużym klubom, które mają szeroką kadrę i mogą dać odpocząć niektórym graczom. Legia ma największą kadrę w Polsce, zobaczymy, czy Aleksandar Vuković będzie dużo zmieniał. Po tak długiej przerwie, kiedy piłkarze zupełnie inaczej trenowali, na pewno zobaczymy różnicę w grze. Każdy będzie grał o wynik, zapomni o tworzeniu widowiska. Szczególnie, że trybuny będą puste, co spowoduje obniżenie poziomu meczów. Bardzo trudno gra się bez kibiców. Ja akurat jestem do tego przyzwyczajony, bo mieszkam w Chorwacji, tutaj na mecze przychodzi niewiele osób. Kiedy ogląda się takie spotkanie, naprawdę źle to wygląda. Jakby toczył się w wolniejszym tempie. Tego nie da się przeskoczyć.
Czyli futbol, na który czekamy, może nas mocno rozczarować?
Musimy się cieszyć, że piłka w ogóle wraca. Jeśli poziom nie będzie taki jak wcześniej, nie trzeba panikować. Nikomu nie jest łatwo grać po takiej przerwie. Jedni mają problemy finansowe, inni z kontuzjami. W najbliższych tygodniach czeka nas jedna wielka niewiadoma. Od żadnej z drużyn nie wymagam wiele. Poziom na pewno będzie niższy, jednak nie ma sensu tego krytykować. Piłkarze potrzebują spokoju i czasu, by wrócić na dawny poziom. Lepiej żeby piłka wracała w takim wydaniu niż w ogóle”.
Więcej TUTAJ
***
„Wielka rywalizacja w Piaście”
„Rywalizacja trwa cały czas i przerwa spowodowana pandemią na to nie wpłynęła. Mecze będą odbywały się co trzy dni, dlatego można spodziewać się większych rotacji w składzie. Każdy się stara, walczy o miejsce w jedenastce – podkreśla Bartosz Rymaniak, który w tym sezonie wystąpił w ekstraklasie w 21 meczach.
Były gracz Korony Kielce grał zwykle na prawej obronie. Na tej pozycji szkoleniowiec może również wystawić Martina Konczkowskiego oraz Tomasza Mokwę.
Podczas przerwy obrońcy tytułu mistrzowskiego spędzili sześć dni na obozie w Arłamowie, gdzie mieli do dyspozycji bardzo dobrze przygotowane boisko, chociaż zmagali się tam też z kapryśną pogodą. – Jednego było ponad 25 stopni, a potem padał śnieg. Plusem było świetnie przyszykowane boisko i dlatego aura nie miała wpływu na nasze treningi – podkreśla Mokwa. Ze wspomnianej trójki to on ma najmniejsze szanse na występ w sobotę w podstawowym składzie. – Myślę, że praca wykonana od pierwszego treningu przyniesie efekty. Patrząc po chłopakach i na naszą grę mogę śmiało powiedzieć, że nie ma śladu po tej przerwie, która trwała tak długo – przekonuje Rymaniak”.
Więcej TUTAJ
***
„Umowa Karbownika warta miliony”
„Okno transferowe jeszcze się nie otworzyło, a już można oznajmić, że Legia zarobiła duże pieniądze. W sobotę przedłużyła umowę z Michałem Karbownikiem, 19-latkiem, który ma się stać najdrożej sprzedanym piłkarzem ekstraklasy. Takie są plany prezesa Dariusza Mioduskiego, podpisuje się też pod nimi agent zawodnika Mariusz Piekarski. Ale żeby było to możliwe, trzeba było złożyć podpis pod nowym kontraktem. Za gracza, któremu umowa wygasała w czerwcu 2021, żaden klub nie zdecydowałby się wyłożyć wielkiej sumy. Co innego za utalentowanego młodzieżowca, którego umowa kończy się w 2024 roku”.
Więcej TUTAJ
„Niewygodna Lechia na sam początek”
„Czterdzieste szóste derby Trójmiasta miały się odbyć 15 marca. Przez ponad dwa miesiące wiele się zmieniło, zwłaszcza w Gdyni. Pojawił się nowy właściciel, nowy trener i nowe nadzieje. Tak jak planowano już w pierwszym terminie, mecz odbędzie się bez publiczności. – Wiadomo, że piłka nożna jest dla kibiców. Trzeba się zastanowić, czy jest w ogóle sens rozgrywania spotkań bez nich – mówił w marcu Adam Marciniak. Teraz chyba nikt nie ma wątpliwości, że czas wrócić do gry, a ostatni weekend w Bundeslidze pokazał nawet, że z pomocą telewizji da się – choć sztucznie – stworzyć atmosferę meczu, którą wszyscy doskonale pamiętamy”.
Więcej TUTAJ
***
„Śląsk szuka alternatywy dla Chrapka i Picha”
„Obaj mieli spory wkład w awans rezerw do II ligi i, po pomyślnym przejściu testów na koronawirusa, zaczęli treningi z pierwszą drużyną Śląska. 23-letni Scalet może grać jako ofensywny pomocnik, a o trzy lata młodszy Kotowicz występował na skrzydle. Był też ważnym elementem drużyny juniorów starszych Śląska, która rok temu sięgnęła po wicemistrzostwo Polski.
Pojawienie się w drużynie Vitezslava Lavički tego tandemu wygląda jak próba znalezienia alternatywy dla Michała Chrapka i Roberta Picha na wypadek, gdyby z obydwoma nie udało się dojść do porozumienia w kwestii obniżki obecnego kontraktu oraz dalszej współpracy po 30 czerwca (umowy wygasają). Obaj są skłonni do prowadzenia rozmów z klubem, jednak do złożenia podpisów wciąż daleko. Stąd Śląsk musi być przygotowany na ich odejście jeszcze przed końcem rozgrywek 2019/20. Scalet i Kotowicz występują praktycznie na tych samych pozycjach co Chrapek i Pich”.
Więcej TUTAJ
***
„W nieznane z wiarą i pokorą”
„Na początku grudnia poprzedniego roku Biała Gwiazda była w beznadziejnej sytuacji. Po dziesięciu porażkach z rzędu zawodnicy z Reymonta zajmowali ostatnie miejsce w lidze. I choć po zmianie trenera gra zaczynała wyglądać lepiej, to punktów wciąż nie przybywało.
Trzy miesiące później piłkarze Wisły byli w o wiele lepszych humorach. Z ośmiu ostatnich meczów wygrali sześć, dwa zremisowali i z 16. pozycji wyrwali się na 13. A ta wcale pechowa nie jest, bo daje utrzymanie. Jakby tego było mało, udało się też w tak krótkim czasie wypracować przewagę pięciu punktów nad grupą pościgową, co daje pewien komfort pracy”.
Więcej TUTAJ
„Załuska: Legia to nie tylko nazwa”
„Łukasz Olkowicz: We wtorek futbolowa Polska będzie patrzeć na Legnicę, również na ciebie.
Łukasz Załuska: Myślisz?
No tak się spodziewam. Kibice wytęsknieni za meczami.
Łukasz Załuska: Mecz z Legią jest we wtorek, godzina 20. Może gdyby był w weekend? Z drugiej strony ludzie mogą być rzeczywiście wygłodniali piłki bardziej niż przed koronawirusem.
W Legnicy już wszystko dopięte na galowo? Krzesełka na stadionie wypucowane?
Łukasz Załuska: Pucują codziennie. Trenujemy czasem na głównej płycie i widzę porządkowanie stadionu.
Forma Miedzi wyszykowana jak krzesełka czy wielka niewiadoma?
Łukasz Załuska: Ani my, ani Legia do końca nie wiemy, jak ten mecz będzie wyglądał. Normalnie przed rozpoczęciem ligi zagrałeś kilka sparingów i mniej więcej wiedziałeś, czego się spodziewać. Teraz przystępujemy do grania z marszu”.
Więcej TUTAJ
„Dudek: Ten mecz dał mi nieśmiertelność”
„25 maja to dla mnie w miarę normalny dzień, choć dostaję dużo wiadomości z przypomnieniem Stambułu i tego, co się wydarzyło. Mam w domu oprawioną okładkę „Przeglądu Sportowego” z numeru wydanego po tym finale. Wisi w naprawdę godnym miejscu. Nad moim zdjęciem napisaliście: „Nieśmiertelny”. I coś w tym jest. Spójrzcie – minęło piętnaście lat, a jednak wszyscy o tym meczu pamiętamy. Jeżdżę po świecie jako ambasador kilku marek czy członek piłkarskich drużyn legend, a ludzie na przeróżnych kontynentach rozpoznają mnie dzięki historycznemu finałowi w Stambule. To naprawdę wspaniałe uczucie. Najlepsze, jakie mogłem sobie wyobrazić”.
Więcej TUTAJ
„Dudek: Piątkowi rekomenduję wzięcie się do roboty”
„Rekomendowałbym Piątkowi po prostu wziąć się do roboty. Musi jak najszybciej odbudować formę. Poświęcić cały dostępny czas na naukę języka i budować relacje z kolegami oraz ze szkoleniowcem, zyskiwać zaufanie. Epidemia koronawirusa znacznie skróciła piłkarski kalendarz. Ibišević dostanie chwilę na odpoczynek, a nasz as będzie musiał wykorzystać tę szansę. Szczęście w nieszczęściu jest też takie, że przełożone zostało EURO. Piątek ma jeszcze czas, by się odbudować i by przekonać Jerzego Brzęczka, że zasługuje na wyjazd na mistrzostwa Europy. Oby mu się to udało, bo gdy ja w 2006 roku wreszcie odbudowałem wysoką formę po kontuzji, to dostałem kolejny cios, bo selekcjoner Paweł Janas nie wziął mnie na mundial”.
Więcej TUTAJ
***
„Dziakanowski: Niech wygra duch sportu”
„Na początek kilka słów o turbulencjach związanych z awansami w niższych ligach. Były kontrowersje z Hutnikiem Kraków i Motorem Lublin, ale po interwencji PZPN zdecydowano, że do II ligi awansują oba zespoły. Uważam, że rozwiązanie słuszne, bo w miarę możliwości trzeba kierować się duchem sportu i unikać rozstrzygnięć, do których przylgnie etykietka „zdecydowano przy zielonym stoliku”.
Argumenty proceduralne są niby po stronie Sokoła Ostróda, który w innym regionie uzyskał awans do II ligi. Ale rozumiem oburzenie Legii i prośby o rozstrzygnięcie rywalizacji na boisku. Tak się złożyło, że ekipa z Ostródy i rezerwy warszawskiej drużyny w tym sezonie nie rozegrały ze sobą żadnego meczu, bo ten jesienny został przeniesiony na kwiecień”.
Więcej TUTAJ
„SUPER EXPRESS”
„Legia chce Młyńskiego”
„Z informacji „SE” wynika, że Legia interesuje się też mocno Mateuszem Młyńskim (pomocnik/napastnik). Utalentowany 19-latek jest zawodnikiem Arki Gdynia, która chciałaby przedłużyć umowę z „Młynkiem”, bo obecny kontrakt kończy się już za rok. Z tego co słyszymy, negocjacje są jednak trudne, bo poza Legią o Młyńskiego pytają też kluby z zagranicy i piłkarz ze swoim agentem zastanawiają się nad najlepszą opcją”.
***
„Maradona junior: Zieliński najlepszym rozgrywającym w Europie”
„Super Express”: – Nie wypada zacząć inaczej jak pytaniem o zdrowie, zwłaszcza we Włoszech….
Diego Armando Maradona jr: – U mnie wszystko w porządku. Nie straciłem z powodu koronawirusa żadnego członka rodziny, ale zmarł adwokat, przyjaciel naszej rodziny.
– Jak pan ocenia Polaków zNapoli? Zacznijmy od Piotra Zielińskiego…
– Jeden z moich ulubionych piłkarzy Napoli. Uważam go za najlepszego rozgrywającego w Europie! Niezwykle pożyteczny: może grać na środku, po obu stronach, udziela się w defensywie i ofensywie. Piłkarz kompletny. Przedłużenie z nim kontraktu to musi być absolutny priorytet klubu.
– Ale słychać też, że interesuje się nim Barcelona. Czy to piłkarz na miarę tak wielkiego klubu?
– Oczywiście, że Zieliński mógłby grać w Barcelonie, bo mógłby być w każdym wielkim klubie. Ale on już w wielkim klubie gra, w Napoli. Niech się Barcelona odczepi i kupi sobie innego gracza”.
"GAZETA WYBORCZA"
„Trwa walka z pustymi stadionami”
„Borussia Mönchengladbach, pięciokrotny mistrz Niemiec z lat siedemdziesiątych, a dzisiaj zespół ścisłej czołówki niemieckiej Bundesligi, wpadła na prosty i genialny pomysł. Skoro nie może wpuścić żywych kibiców na swój wielki stadion Borussia Park, umieści tam ich atrapy. W sobotę po raz pierwszy rozegrała mecz w ich obecności (przegrała 1:3 z Bayerem Leverkusen).
Ci papierowi kibice nazywani są w Niemczech "Pappkameraden" (papierowi towarzysze). To kartonowe ludzkie sylwetki, na każdej nadrukowane jest popiersie kibica. Można było wykupić sobie taką sylwetkę i miejsce na stadionie, tak jak kupuje się bilety na mecz. Kosztowały 19 euro, z czego większość niemiecki klub przeznaczył na cele charytatywne. Sobotni mecz z Bayerem Leverkusem oglądało w ten sposób 13 tys. tekturowych kibiców. - Bo tylko tyle zdołaliśmy zamontować na czas. Zamówień mamy już około 20 tys. i liczba rośnie - powiedział Thomas Ludwig, który zajmuje się realizacją trybun awatarów”.
Więcej TUTAJ
„SPORT”
„Fornalik: Szykujemy się na każdy scenariusz”
„Niedawno minęła rocznica od największego sukcesu klubu, czyli mistrzostwa Polski. Miał pan czas, by trochę powspominać tamte chwile?
- Tak. Była okazja, żeby sobie przypomnieć mecz z Lechem i to co się działo przed samym spotkaniem, w jego trakcie i po. Nie ma co ukrywać, że było to coś niesamowitego i fantastycznego. Dla Piasta to historyczne osiągnięcie i największy sukces. Dokonaliśmy tego ciężką pracą i całym kolektywem. Był moment, żeby do tego wrócić, ale nie ma co żyć przeszłością, bo czas biegnie nieubłaganie. Sam pan powiedział, że minął już rok, a wydaje się, jakby to było wczoraj.
Pytałem o to dyrektora Bogdana Wilka, zapytam i pana. Zmieniło się postrzeganie Piasta jako klubu i drużyny od momentu zgarnięcia tytułu?
- Zdecydowanie tak. Da się to odczuć. Myślę, że zdobyliśmy szacunek nie tylko wynikiem, ale i grą. Bo to nie było tak, że dopisało nam szczęście, ale sami na to zapracowaliśmy. Przed meczem z Lechem zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy blisko, ale i daleko, bo Legia była w grze. Powiedzieliśmy sobie jednak, że nie możemy takiej szansy wypuścić z rąk”.
„Na pierwszą ligę z trzymetrową wędką”
„Polsat sprawił miłą niespodziankę kibicom klubów Fortuna 1 Ligi i sympatykom tych rozgrywek.
- Będziemy tak naprawdę pokazywać wszystkie mecze. Sześć - naszym zdaniem najważniejszych w każdej kolejce - trafi na anteny Polsatu Sport i, choć rzadziej, Polsatu Sport Extra, a pozostałe trzy spotkania będą dostępne na naszej platformie internetowej Ipla.TV.
Transmisje na Ipli będą się różnić od tych telewizyjnych?
- Nie będą to realizacje pełnym zestawem kamerowym, nie będzie też póki co komentarza, ale zostanie użyty takiej jakości sprzęt, by kibice tych drużyn, których w danej kolejce akurat zabraknie na antenach Polsatu, i tak mogli zobaczyć swoich zawodników na żywo i w dobrych warunkach. Dodam, że 1-2 mecze w każdej kolejce będziemy się starali transmitować bezpośrednio ze stadionów. Wiemy, jakie są obostrzenia i z czym to się wiąże. Cała nasza ekipa telewizyjna – realizatorzy, dźwiękowcy, operatorzy, dziennikarze, komentatorzy, reporterzy, eksperci – zostali włączeni do programu medycznego. Wypełniamy codziennie ankiety, ja sam w czwartek przechodziłem przesiewowe testy na koronawirusa, jako że jadę do Legnicy na ćwierćfinał Pucharu Polski. Tymi rozgrywkami kończyliśmy w marcu rywalizację i nimi zaczynamy”.
„Król futbolu w kotle czarownic”
„Czy mając niespełna 20 lat można być już wielką gwiazdą światowego futbolu? Uwielbianą i podziwianą pod każdą szerokością geograficzną? Człowiekiem, który swoimi umiejętnościami zachwyca, a jego występy gromadzą publiczność liczoną w dziesiątkach tysięcy? Równo 60 lat temu, 25 maja 1960 roku, okazało się, że tak. Tego dnia, jedyny raz w historii, Edson Arantes do Nascimento, czyli Pele, rozegrał mecz na polskiej ziemi. Nad Wisłę zawitał wraz z Santosem, najlepszą na owe czasy klubową drużyną na świecie. W powyższym stwierdzeniu nie ma krzty przesady, a dowodem na to niech będą słowa wypowiedziane niegdyś przez legendę chorzowskiego Ruchu, Eugeniusza Lercha. - Ówczesny Santos można porównać do dzisiejszej Barcelony. Ten zespół posiadał największych geniuszy futbolu - stwierdził człowiek, który w barwach „Niebieskich” został m.in. mistrzem Polski w 1960 roku”.
„Niebiescy piszą do Bońka”
„Ruch Chorzów sporządził pismo do prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Zawiera prośbę, by z III grupy III ligi awansowały dwa kluby; by została potraktowana na równi z grupą IV, z której kontrowersyjną decyzją Lubelskiego ZPN awansował Motor Lublin, a Komisja ds. Nagłych PZPN-u „dorzuciła” jeszcze Hutnika Kraków, mającego na koncie tyle samo punktów, co Motor. Wykreowanie przez PZPN nadprogramowego beniaminka - zamiast zarządzenia o rozegraniu dodatkowego meczu - obudziło drużyny z innych grup III ligi, które mogły się poczuć skrzywdzone. Chorzowianie wyrazili swe stanowisko w spokojnym tonie. Pisali raczej nie o sobie, a po prostu awansie dla dwóch zespołów grupy III. Sezon na 2. miejscu skończyli nie oni, a Polonia Bytom, której przedstawiciele jasno wypowiadają się jednak, że „zielonostolikowy” awans do II ligi ich nie interesuje i w przyszłym sezonie na pewno wystartują w III lidze. W takim układzie, kolejni do awansu z grupy III byliby trzeci w tabeli „Niebiescy”. W piśmie do PZPN wyrazili gotowość do startu w II lidze, złożyli zresztą wniosek licencyjny na ten szczebel”.
„POLSKA THE TIMES”
„Murawski: Obawiam się o formę piłkarzy Ekstraklasy”
„Patrząc na Niemcy i to, jak wyglądają przygotowania naszych klubów wydaje się panu, że uda się dokończyć sezon bez problemów?
Jeżeli będziemy skrupulatnie przestrzegali wszystkich obostrzeń, to myślę że mamy dużą szansę. Trzeba jednak pamiętać o jednej rzeczy. W Niemczech praktycznie nie było przerwy w treningach. Nie było sytuacji, że piłkarzom czy innym osobom zabroniono wyjścia do lasu, parku czy na obiekty sportowe. Przez jakiś czas zawodnicy nie ćwiczyli w klubach, ale mogli wtedy bez problemu zrobić indywidualny trening kondycyjny. Może nie podtrzymali dyspozycji w stu procentach, ale to zawsze coś. Później szybko wrócili zresztą do klubów, na początku w mniejszych grupach. Po meczach widać, że nie ma dużego spadku tempa w porównaniu do tego, co działo się przed przerwą. Obawiam się, że w Ekstraklasie może być z tym problem. To, że Polacy przez kilka tygodni byli zamknięci w domach, odbije się pewnie na piłkarzach. Istnieje ryzyko, że mecze będą mniej dynamiczne niż byśmy chcieli. W Bundeslidze niektóre drużyny biegają po 124 km w meczu. To wynik optymalny nawet przed pandemią. U nas będzie pewnie gorzej. Może być też problem z kontuzjami. Wiemy, że nie zostanie zwiększony limit zmian. Trudno powiedzieć, jak duże ma to znaczenie w kontekście oszczędzania sił i zdrowia zawodników, ale w Bundeslidze trenerzy chętnie korzystają z możliwości czwartej i piątej zmiany”.
Więcej TUTAJ