Autor zdjęcia: Tomasz Folta / PressFocus
Maszyna Seveli od początku pracuje na wysokich obrotach. Pogoń – Zagłębie 0:3
Wyjątkowo wesoły futbol zaprezentowali dziś piłkarze Zagłębia Lubin. Wesoły w pozytywnym znaczeniu, taki, który cieszy i oko, i duszę. No bo, czy ktoś by pomyślał, że w Ekstraklasie można zagrać przebojowo i skutecznie? Oj, niełatwo byłoby znaleźć takiego śmiałka, zwłaszcza po niemal trzymiesięcznej przerwie w środku sezonu. A tu proszę, niespodzianka, bo Miedziowi naprawdę to wszystko pokazali.
Jeśli po pierwszej połowie prowadzisz na wyjeździe 3:0, to znaczy, że perfekcyjnie odrobiłeś lekcje i rozpracowałeś rywala w każdym detalu. Jasne, obrońcy Pogoni, którzy myślami chyba wciąż byli na kwarantannie, zawinili przy każdym z trzech goli dla Zagłębia, ale to nie tak, że ich błędy wynikały wyłącznie z nieudolności. Bramka numer jeden? Białek w starciu bark w bark przestawił Malca z łatwością Pudziana przesuwającego taboret w kuchni i wypuścił Drazicia, który z łatwością pokonał Stipicę. Gol numer dwa? Przechwyt Białka pod polem karnym Pogoni, Starzyński podaje do Bohara, który podwyższa wynik przy biernej postawie defensorów Portowców. Gol numer trzy? Białek poszedł odważnie na długą piłkę i zmusił Zecha do fatalnego błędu. Innymi słowy, Zagłębie było bardziej zdeterminowane i zawzięte, i ta postawa przyniosła bardzo dobre efekty.
Szukając indywidualnych wyróżnień w ekipie gości, na dłużej musimy zatrzymać się przy Białku. Udział przy wszystkich trafieniach Zagłębia to jedno, drugie - wpływ, jaki wywiera na grę całego zespołu. Niby chłopak dopiero wchodzi do ligi, więc siłą rzeczy brakuje mu doświadczenia, ale na boisku kompletnie tego nie widać. Białek gra bez kompleksów, nie boi twardej walki, nie unika pojedynków. Potrafi przytrzymać piłkę i rozprowadzić akcję, nieźle wygląda też tyłem do bramki. Oczywiście jeszcze nie wszystko mu wychodzi i nadal ma braki, ale jeśli będzie rozwijał się w takim tempie, jak do tej pory, to bez wątpienia szybko wyjedzie do silniejszej ligi.
Oprócz Białka w Zegłębia mogli podobać się też Bohar (choć w drugiej połowie częściej irytował), Drażić i Baszkirow, który - co bardzo nam się podoba - pod pewnymi względami przypomina Żukowa z Wisły. Rosjanin sprawia wprawdzie wrażenie zawodnika trochę mniej kreatywnego, ale identycznie, jak Kazach, w zasadzie się nie zatrzymuje i wykonuje na boisku tytaniczną pracę. Inna sprawa, że w Szczecinie każdy piłkarz Zagłębia wyglądał kapitalnie pod względem przygotowania fizycznego. Miedziowi do rywali doskakiwali tak zaciekle, jak Daredevil doskakiwał do Wilsona Fiska (wersja serialowa, polecamy). To najlepiej dowodzi, że cały sztab lubińskiego klubu świetnie wykonał swoją pracę w czasie pandemii.
W tym kontekście zastanawia nas, czym ostatnio zajmowali się w Szczecinie. Pogoń pod każdym względem była od Zagłębia wyraźnie słabsza, choć momentami miała też trochę pecha. Trzy słupki (idąc chronologicznie: Frączczaka, Dąbrowskiego i Matyni) czy mocny strzał Frączczaka podbity jakimś cudem przed Czerwińskiego, to sytuacje, po których przy odrobinie szczęścia mogły paść gole. Szczególnie niefartowna dla Portowców był okres między 24. a 27. minutą. Najpierw w słupek trafił Frączczak, później świetnie interweniujący Matynia zatrzymał piłkę zagrywaną przez Drazicia na własnej linii bramkowej, a na koniec ze straty Malca zrodził się drugi gol dla Zagłębia. Co tu dużo mówić, w takich okolicznościach nie da się zdobyć punktów.
O ile Pogoń już przed przerwą w rozgrywkach miała bardzo dużo problemów, to teraz zmaga się z ich zatrzęsieniem. Mechanizmy, które w zespole Kosty Runjaicia świetnie funkcjonowały jesienią, dziś totalnie szwankują. Do tego dochodzą problemy kadrowe i słabsza forma zawodników takich jak chociażby Kowalczyk, Bartkowski, Zech czy Podstawski, który w meczu z Zagłębiem nawet nie podniósł się z ławki rezerwowych. Kiedy Portowcy złapią dobry moment, są w stanie zagrać na dobrym poziomie i złożyć niezłą akcję, ale w szerszym ujęciu to za mało, by walczyć o czołowe lokaty. Przed Runjaiciem stoi więc bardzo poważne wyzwanie, którego deadline – a przynajmniej tak nam się wydaje - jest jednak bardzo długi. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że dzisiejsza Pogoń, po wszystkich rotacjach i wiosennych wywrotkach, to zespół budowany już raczej pod kątem nowego sezonu.
Pogoń Szczecin 0:3 Zagłębie Lubin (0:3)
1:0 - 7’ Drazić (asysta: Białek)
2:0 - 27’ Bohar (asysta: Starzyński)
3:0 - 42’ Białek
Pogoń: Stipica (4) - Bartkowski (3), Zech (2), Malec (2), Matynia (4) - Hostikka (2) (64’ Stec - 3), Dąbrowski (4) (60’ Drygas - 4), Listkowski (4), Kowalczyk (4), Cibicki (3) - Frączczak (4) (60’ Turski - 3)
Zagłębie: Hładun (6) - Czerwiński (7), Kopacz (6), Guldan (6), Balić (5) - Ziveć (6) (76’ Szysz - bez oceny), Baszkirow (6), Starzyński (6) (90’ Pakulski - bez oceny), Drażić (7) (86’ Tosik - bez oceny), Bohar (6) - Białek (8)
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski
Nota: 5
Żółte kartki: Kopacz, Guldan, Drazić, Czerwiński
Piłkarz meczu: Bartosz Białek